Na druką kampanią trzebaby jeszcze wojska, znowyby wyprawiono, et sic consequenter. A tak płacąc sobie sami, albo ex possesionibus poczty mając, ktoby niechciał contribuere na zaciężne wyprawy, niebyłoby ani oco, ani komu terrobili nomine zwiazku, Rzeczpospolitą straszyć, przez co i fakcjom zawiłym, i rabunkom okrutnym clauderetur Janua. Kwestia Resolvitur 2dó. Lepiej aby Kwarciane wojsko, albo Żołdowe, na usłudz Rzeczypospolitej było.
1mo. Antiquitatis usus może być renovandus, ale niezawsze imitandus, bo jako wszystkie rządy d koniunktur czasu sposobić się powinne, tak za odmianą świata, kotre co dzień intercedit, powinny i prawa, i Konstytucje odmieniać
Na druką kampánią trzebáby ieszcze woyská, znowyby wyprawiono, et sic consequenter. A ták płacąc sobie sámi, álbo ex possesionibus poczty maiąc, ktoby niechćiał contribuere ná záćiężne wyprawy, niebyłoby áni oco, áni komu terrobili nomine zwiazku, Rzeczpospolitą straszyć, przez co y fakcyom záwiłym, y rabunkom okrutnym clauderetur Janua. KWESTYA Resolvitur 2dó. Lepiey áby Kwarćiane woysko, álbo Zołdowe, ná usłudz Rzeczypospolitey było.
1mó. Antiquitatis usus może być renovandus, ále niezáwsze imitandus, bo iáko wszystkie rządy d koniunktur czásu sposobić się powinne, ták zá odmianą światá, kotre co dźień intercedit, powinny y prawá, y Konstytucye odmieniać
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 126
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
, a ja mu już wszystko odpuściwszy, za nim najpokorniej proszę. Własne jego sumnienie nazbyt go skarało. Powiedział mi, że tak złośliwie mnie opuściwszy, do Harlemu się udał, i że się na wszystkie rozpuścił niecnoty, chcąc żeby wcale zapomniał, co popełnił. Kilka miesięcy jakokolwiek mu przeszło, lecz się potym tym okrutnym myślom, że mnie i owocowi naszej miłości przez swoję niewierność podobno życie odebrał, dłużej nie mógł obronić; które go, na to powrócić miejsce, przymusiły, gdzie mię opuścił, i tyle nie mając śmiałości, aby się ciekawie o mnie pytał, nie wiedząc nawet, gdzieby się dopytał: na ostatku go stara
, a ia mu iuż wszystko odpuściwszy, za nim naypokorniey proszę. Własne iego sumnienie nazbyt go skarało. Powiedział mi, że tak złośliwie mnie opuściwszy, do Harlemu śię udał, i że śię na wszystkie rozpuścił niecnoty, chcąc żeby wcale zapomniał, co popełnił. Kilka mieśięcy iakokolwiek mu przeszło, lecz śię potym tym okrutnym myślom, że mnie i owocowi naszey miłośći przez swoię niewierność podobno życie odebrał, dłużey nie mogł obronić; ktore go, na to powrocić mieysce, przymuśiły, gdzie mię opuścił, i tyle nie maiąc śmiałośći, aby śię ciekawie o mnie pytał, nie wiedząc nawet, gdzieby śię dopytał: na ostatku go stara
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 171
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mnożyć w swój lud niezliczony. A teraz się przybliża śmierci wszytkokrotnej: O dziwna sprawo Boska/ sądzie nieodwrotny. Już kto tu jest przytomnỹ/ patrz na zapalczywą Furią tego ludu/ na waśń popędliwą: Męki Pańskiej.
Przeto że się im zwłoka niepomyślna dzieje/ (Snadź im już i pojętej upada nadzieje.) Rozkazują okrutnym katom porwać Pana: Straż i potęga do nich tym więtsza przydana. Porwawszy prowadzą go: A raczej oporem/ Ciągną bez miłosierdzia/ chcąc pospiechem sporem Pożądanego końca doczekać co prędzej: O złości niesłychana: o przeklętej jędzej Równa zapalczywości. Panom frasowliwym/ Panom swym/ przez nienawiść dawno ledwie żywym/ Przysługują się drabi:
mnożyć w swoy lud niezliczony. A teraz się przybliża śmierći wszytkokrotney: O dźiwna spráwo Boska/ sądźie nieodwrotny. Iuż kto tu iest przytomnỹ/ pátrz ná zápálczywą Furyą tego ludu/ ná waśń popędliwą: Męki Páńskiey.
Przeto że się im zwłoká niepomyślna dźieie/ (Snadź im iuż y poiętey vpada nádźieie.) Roskázuią okrutnym kátom porwáć Páná: Straż y potęgá do nich tym więtsza przydáná. Porwawszy prowádzą go: A ráczey oporem/ Ciągną bez miłosierdźia/ chcąc pospiechem sporem Pożądánego końcá doczekáć co prędzey: O złośći niesłychána: o przeklętey iędzey Rowna zapálczywośći. Pánom frásowliwym/ Pánom swym/ przez nienawiść dawno ledwie żywym/ Przysługuią się drabi:
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 43.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
Jakoście tedy zwykli kolcie/ a mnie/ wiernym Bożym/ wonność słodkości wydać dopuśćcie. Niech was słuchają którzy z wami zginąć chcą; mnie niech naśladują którzy z ciemności do światłości przyśdz pragną. Ja dla Chrystusa was rodziców się zapieram/ a przez żywot doczesny/ wiecznego nabywam. Nie mogę wam być przyjaznym a sobie okrutnym. Czego czekasz? Jako niewierny i okrutny/ nie jako Abraham rękoma ojcowskimi porwi miecz a ofiaruj syna. Marne są twarzy wasze/ fałszywe są łzy/ od tego wyznania pobożności żaden mię oddalić nie będzie mógł. Na tychmiast tedy kazano je do spresnej ciemnice/ która była pełna robactwa wtrącić. Gdzie gdy weszli/ ciemności
Iákośćie tedy zwykli kolćie/ á mnie/ wiernym Bożym/ wonność słodkosći wydáć dopuśććie. Niech was słucháią ktorzy z wámi zginąć chcą; mnie niech nászláduią ktorzy z ćiemnośći do świátłośći przyśdz prágną. Ia dla Chrystusa was rodzicow sie zápieram/ á przez żywot doczesny/ wiecznego nábywam. Nie mogę wam bydz przyiáznym á sobie okrutnym. Czego czekasz? Iáko niewierny y okrutny/ nie iako Abráhám rękomá oycowskimi porwi miecż á ofiáruy syná. Márne są twarzy wasze/ fałszywe są łzy/ od tego wyznánia pobożnośći żaden mię oddalić nie będźie mogł. Ná tychmiast tedy kazano ie do spresney ćiemnice/ ktora była pełná robáctwá wtrąćić. Gdźie gdy weszli/ ćiemnosći
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 22
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
W wojsku. Ak: Ah! jeszcze słaba nadzieja. AB: Ja dufam; Tę zaś wemnie nadzieje same potwierdzają Nieba. AK: I cóż zamyślasz? AB: Już Akimie, wiele Mam w Wojsku Kawalerów, którzy innych męstwem I wiernością przechodzą: tym ja drógę ścielę Do tego, żeby Króla okrutnym wyrokom Stawili się przeciwni. ci z bronią, gotowi Oprzeć się komukolwiek, choć by też Królowi, Jeśli na śmierć Jonaty stać będzie zacięty. Ty też, któryś powagą jest u Panów wzięty, I radą wiele, możesz; spraw co podobnego. Książąt, Panów, znaczniejszych pociągni do siebie: Wszystkie na to starania
W woysku. Ak: Ah! ieszcze słába nádzieiá. AB: Ja dufam; Tę záś wemnie nádzieie sáme potwierdzáią Niebá. AK: I coż zámyślasz? AB: Już Akimie, wiele Mam w Woysku Káwálerów, którzy innych męstwem I wiernością przechodzą: tym ia drógę scielę Do tego, żeby Królá okrutnym wyrokom Stáwili się przeciwni. ci z bronią, gotowi Oprzeć się komukolwiek, choć by też Królowi, Jeżli ná śmiérć Jonáty stać będzie zácięty. Ty też, któryś powagą iest u Pánów wzięty, I rádą wiele, możesz; spraw co podobnego. Xiążąt, Pánów, znácznieyszych pociągni do siebie: Wszystkie ná to stáránia
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 61
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
wspak pójdzie krąg Zodiakowy, Wprzód Słońce bieg swój straci, wprzód świat będzie nowy. A niż ja Królu będę woli twej hołdował, I w tejże niezbożności z tobą konwersował: Albo się tego Pana wyrzekę, który mi Przyniósł zbawienie, i tak nadarzył wielkimi Dobrodziejstwy; lubo mnie zjadłym lwom do gęby, Albo zechcesz okrutnym dać tygrom na żęby, I co jest w twojej mocy pod miecz, na Wulkana, A ja się tak dobręgo nie wyrzekę Pana. Bo ja najokrutniejszej śmierci się nieboję, Ani o te doczesne dobra świata stoję. Ponieważ nie tajno mi, jako te słynące V was dobra są próżne, i prędko niknące:
wspák poydźie krąg Zodyákowy, Wprzod Słońce bieg swoy stráći, wprzod świát będźie nowy. A niż ia Krolu będę woli twey hołdowáł, Y w teyze niezbożnośći z tobą konwersowáł: Albo się tego Páná wyrzekę, ktory mi Przyniosł zbáwienie, y ták nádárzył wielkimi Dobrodźieystwy; lubo mie ziádłym lwom do gęby, Albo zechcesz okrutnym dác tygrom ná żęby, Y co iest w twoiey mocy pod miecz, ná Wulkáná, A ia się ták dobręgo nie wyrzekę Páná. Bo ia náyokrutnieyszey śmierći się nieboię, Ani o te doczesne dobrá świátá stoię. Ponieważ nie táyno mi, iáko te słynące V was dobrá są prozne, y prędko niknące:
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 11
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
mianował, I drugim tem iść śladem drogę przetorował. Zaczem ci, którzy wżrokiem na to swem patrzali, Mistrza i Pana swego w tem naśladowali, To jest Apostołowie, i Uczniowie święci, A potym Męczennicy żarliwością zięci Przeciw, Tyranom śmiało na plac wychodzili, I za Imię Chrystusa śmierć chętnie znosili. Jedni bowiem okrutnym zwierzom byli zdani Na pozarcie, a drudży na ogień skażani, Inszym zasię tyrański miecz prżeciąwszy lata, Do nieba ztego prędzej rozkazał prześć świata. A kiedy tak przezacne wyznanie wydali, I biegu dokończyli, i swej dotrzymali Wiary, objęli w niebie palmę nieśmiertelną, I niezwiędłą koronę i nieskazytelną. A niebieskich Aniołów między
miánował, Y drugim tem iść śládem drogę przetorował. Záczem ći, ktorzy wżrokiem ná to swem pátrzali, Mistrzá y Páná swego w tem náśladowáli, To iest Apostołowie, y Vczniowie święći, A potym Męczennicy żárliwośćią zięći Przećiw, Tyránom śmiało ná plác wychodźili, Y zá Imie Chrystusá śmierć chętnie znośili. Iedni bowiem okrutnym zwierzom byli zdáni Ná pozárćie, á drudży ná ogień skażáni, Inszym záśię tyráński miecz prżećiąwszy látá, Do niebá ztego prędzey roskazał prześć świátá. A kiedy ták przezacne wyznánie wydáli, Y biegu dokonczyli, y swey dotrzymáli Wiáry, obięli w niebie pálmę nieśmiertelną, Y niezwiędłą koronę y nieskázytelną. A niebieskich Anyołow między
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 85
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
godnej czci niewyrządzał z chęci Należytej za przyjaźń; w tak jednak potrzebie Gwałtownej, o pomoc śmiem udać się do ciebie, W której od mych namilszych jestem opuszczony Przyjaciół. W tobie tędy mam zaszczyt obrony. Jestem od Króla z długu na dekret wezwany, Za który pewnie będę na srogą śmierć zdany W ręce katom okrutnym. Ty mej niewdzięczności Zapomniawszy, skłoń mi dziś twej co życzliwości. Rzecze wesołą twarzą przyjaciel do niego: Znam cię za przyjaciela zawsze namilszego, I twój mnie pomny fawor zdala oświadczony, Dzisia odemnie z lichwą będzie nagrodzony. Przetoż bądź dobrej myśli, ni się trwóz daremnie; Bo doznasz w tym życzliwej przyjaźni
godney czći niewyrządzał z chęći Należytey zá przyiaźń; w ták iednák potrzebie Gwałtowney, o pomoc śmiem vdáć się do ćiebie, W ktorey od mych namilszych iestem opuszczony Przyiaćioł. W tobie tędy mam zászczyt obrony. Iestem od Krolá z długu ná dekret wezwány, Zá ktory pewnie będę ná srogą śmierć zdány W ręce kátom okrutnym. Ty mey niewdźięcznośći Zápomniawszy, skłoń mi dźiś twey co życzliwośći. Rzecze wesołą twarzą przyiaciel do niego: Znam ćię zá przyiaćielá záwsze namilszego, Y twoy mnie pomny fawor zdálá oświádczony, Dźiśia odemnie z lichwą będźie nágrodzony. Przetoż bądź dobrey myśli, ni się trwoz daremnie; Bo doznasz w tym życzliwey przyiáźni
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 97
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Siłaz się ich garnęło do Boku Pańskiego? widząc go omni spe et Consilio destitutum każdy w swą. każdy w nogi. Oprócz niektórych a bardzo Nie wielu poczciwych i dobrych senatorów i Panów którzy albo Pańskiego trzymali się Boku albo Wojska. które jako ordyniec w knici zmykając się z miejsca na miejsce inter viscera jednak Ojczyzny Okrutnym ucinało się Brytanom. Az dopiero jak Bóg łaskawym nanas wejrzał okiem jak trochę Ojczyzna otrząsnęła się z biedy. Dopiero Panów Zelantów do Obrony Ojczyzny odzywa się ochota. Sero molunt Deorum Molae Az dopiero jak z myszej jamy przybyło zębów na chleb Lubo ex equo Troiano niebyło Rąk do obrony. Takim by to takim Łuszczy
Siłaz się ich garnęło do Boku Panskiego? widząc go omni spe et Consilio destitutum kozdy w swą. kozdy w nogi. Oprocz niektorych a bardzo Nie wielu poczciwych y dobrych senatorow y Panow ktorzy albo Panskiego trzymali się Boku albo Woyska. ktore iako ordyniec w knici zmykaiąc się z mieysca na mieysce inter viscera iednak Oyczyzny Okrutnym ucinało się Brytanom. Az dopiero iak Bog łaskawym nanas weyrzał okięm iak trochę Oyczyzna otrząsnęła się z biedy. Dopiero Panow Zelantow do Obrony Oyczyzny odzywa się ochota. Sero molunt Deorum Molae Az dopiero iak z myszey iamy przybyło zębow na chleb Lubo ex equo Troiano niebyło Rąk do obrony. Takim by to takim Łuszczy
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 133v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, prawda, z sobą mówią, ale nie tą, Cociem też nie za szkołą uczył się jej młodo. Zrazu cicho do siebie: Wstydź się, rzekę, brodo; Aż zrozumiawszy, że się kawy czwarzą o dym Słowy swego wymysłu, nazad do gospodym Obrócił, co lepszego chcąc zrobić. Tymczasem Krzykną trąby okrutnym na chórze hałasem. Pytam: Na co? Bo racji stronie jednej nie stać. Dawno było zatrąbić i tej brednie przestać. Gdyby o pobożności, siedziałbym do świtu, Aniby tego trzeba trąb wojskowych zgrzytu. Czy nie tu, myślę, wróżka ściąga się Piotrowa, Że wami kupczyć będą przez obłudne słowa
, prawda, z sobą mówią, ale nie tą, Cociem też nie za szkołą uczył się jej młodo. Zrazu cicho do siebie: Wstydź się, rzekę, brodo; Aż zrozumiawszy, że się kawy czwarzą o dym Słowy swego wymysłu, nazad do gospodym Obrócił, co lepszego chcąc zrobić. Tymczasem Krzykną trąby okrutnym na chórze hałasem. Pytam: Na co? Bo racji stronie jednej nie stać. Dawno było zatrąbić i tej brednie przestać. Gdyby o pobożności, siedziałbym do świtu, Aniby tego trzeba trąb wojskowych zgrzytu. Czy nie tu, myślę, wróżka ściąga się Piotrowa, Że wami kupczyć będą przez obłudne słowa
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 11
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987