dobrze człowiekowi samemu/ abowiem gdy upadnie nie ma ktoby go ratował. Co wszytko acz wszyscy doświadczeniem wyćwiczenia około prac trudności/ i inszych robot się bawiący do siebie przyznać musimy/ tak osobliwie Jego Mć Pan N. skutek do rozsądku takowego uczuł/ gdy od zacnych Rodziców swoich w sprawach Domowi/ i Rzeczypospolitej wyćwiczony/ onemi się po te czasy zabawiać nieprzestał. Umyślił sobie obrać przyjaciela takowego/ z którymby prace rąk swoich zażywając/ od niego w przygodach różnych/ którym każdy z nas podlegać musi/ mógł być poratowany: Widząc jednak zacny Dom i Familią W. M. Mciwego Pana wdzięczność cnoty/ i insze które do tego należą
dobrze cżłowiekowi sámemu/ ábowiem gdy vpadnie nie ma ktoby go rátował. Co wszytko acż wszyscy doświadcżeniem wyćwicżenia około prac trudnośći/ y inszych robot sie báwiący do śiebie przyznáć muśimy/ ták osobliwie Iego Mć Pan N. skutek do rozsądku tákowego vcżuł/ gdy od zacnych Rodźicow swoich w spráwach Domowi/ y Rzecżypospolitey wyćwicżony/ onemi się po te cżásy zábáwiáć nieprzestał. Vmyślił sobie obráć przyiaciela tákowego/ z ktorymby prace rąk swoich zażywáiąc/ od niego w przygodách rożnych/ ktorym káżdy z nas podlegáć muśi/ mogł bydź porátowány: Widząc iednák zacny Dom y Fámilią W. M. Mciwego Páná wdźięcżność cnoty/ y insze ktore do tego należą
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: A2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
successus Karolusowe w Inflanciech WKM. nie barzo smęcą, tak i adversa uweselają. Tym barziej poszło to w ludzie, rozumiejąc, iż WKM. pospołu Szwecją i Estonią i Inflanty od Karolusa chcesz mieć; jakoż i mnie się to chwycieło, gdyżby też to oboje, jako on cudzoziemiec powiedał, miedzy onemi kondycjami być miało. A do tego za onem pisaniem IMci pana starosty żmudzkiego przed Wielką Nocą przeszłą, którym o ostatniej zgubie tamtej ziemie oznajmował, za niepotężnością jego a mocnym następo waniem nieprzyjacielskim, gdym się WKMci ofiarował iść tam na ratunek z tysiącem człowieka służebnego za swój grosz, jedno żebyś mi był W
successus Karolusowe w Inflanciech WKM. nie barzo smęcą, tak i adversa uweselają. Tym barziej poszło to w ludzie, rozumiejąc, iż WKM. pospołu Szwecyą i Estonią i Inflanty od Karolusa chcesz mieć; jakoż i mnie się to chwycieło, gdyżby też to oboje, jako on cudzoziemiec powiedał, miedzy onemi kondycyami być miało. A do tego za onem pisaniem JMci pana starosty żmudzkiego przed Wielką Nocą przeszłą, którym o ostatniej zgubie tamtej ziemie oznajmował, za niepotężnością jego a mocnym następo waniem nieprzyjacielskim, gdym się WKMci ofiarował iść tam na ratunek z tysiącem człowieka służebnego za swój grosz, jedno żebyś mi był W
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 280
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
do Wilna annihilitur reskryptami i uniwersałami królewskiemi; o to urażony król, że jura majostatis zabrał hetman, że conventicula czynił i t. d., tem bardziej że się też obawiał, aby co przeciw królowi i wojskom saskim nie wyniknęło, na co się dużo zbierało, skąd wojska liczne saskie król do Litwy sprowadził i onemi rozerwał zamysły. Województwa też i powiaty revocaruut swoje postanowienie metu sasów, którzy wielce ciemiężyli nobilitatem, wprzódy przechodami i wypoczynkami, potem kontrybucjami.
W Litwie ustały zamysły i namówione czasu konwokacji sposoby, przeciw saskim zamysłom i nałożonym ciężkim kontrybucjom, ale w Polsce wielki ogień zawziął się, ile poodjeździe króla imci do Saksonii.
do Wilna annihilitur reskryptami i uniwersałami królewskiemi; o to urażony król, że jura majostatis zabrał hetman, że conventicula czynił i t. d., tém bardziéj że się téż obawiał, aby co przeciw królowi i wojskom saskim nie wyniknęło, na co się dużo zbierało, zkąd wojska liczne saskie król do Litwy sprowadził i onemi rozerwał zamysły. Województwa téż i powiaty revocaruut swoje postanowienie metu sasów, którzy wielce ciemiężyli nobilitatem, wprzódy przechodami i wypoczynkami, potém kontrybucyami.
W Litwie ustały zamysły i namówione czasu konwokacyi sposoby, przeciw saskim zamysłom i nałożonym ciężkim kontrybucyom, ale w Polsce wielki ogień zawziął się, ile poodjeździe króla imci do Saxonii.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 307
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ci miły Panie po tak wielkich tych przestrogach, oglądaniach się? mażci to ty na świat Absolutium dominium. Jedyno-władcą jesteś! Obawia się Pan Bóg, bo będzie mówił Kaim, że opresyja na ziemianina, sądził mię Bóg, jako chciał, na Pana Ojca mi nastąpił, konfiszkował mu dobra, tenutę raju odjął, i onemi skargami, nie pokoiłbybył Pana Boga naszego, mówi Tostatus Vt non conquereretur Cain quod iniustè punitur cum cum potureit pro magno scelere punire. Wielki eksces bratoboistwo, pro magno scelere, o nie jednak Bóg nie karze choć mógł sprawiedliwie karać. Cum potuerit punire: bo gdyby go był nie spytał wprzód, skarżyłby się był
ći miły Pánie po ták wielkich tych przestrogách, oglądániách się? mażći to ty ná świát Absolutium dominium. Iedyno-władcą iesteś! Obawia się Pan Bog, bo będźie mowił Kaim, że oppressyia ná źiemiániná, sądził mię Bog, iáko chćiał, ná Páná Oycá mi nástąpił, konfiszkował mu dobrá, tenutę ráiu odiął, i onemi skárgami, nie pokoiłbybył Páná Bogá naszego, mowi Tostatus Vt non conquereretur Cain quod iniustè punitur cum cum potureit pro magno scelere punire. Wielki exces brátoboistwo, pro magno scelere, o nie iednák Bog nie karze choć mogł spráwiedliwie karáć. Cum potuerit punire: bo gdyby go był nie zpytał wprzod, skárżyłby się był
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 10
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
twarzą gładką i złotemi Włosami i oczami udali czarnemi Panny, co uciekając klaczę poganiała, Bo w towarzystwie jednem nie rada widziała Razem trzech miłośników, aczby była wzięła I jednego po drugiem każdego przyjęła.
XXXIV.
Skoro je tak daleko piękna Angelika Odwiodła od pałacu, że od czarownika Mogli być bezpiecznemi, tak że ich onemi Dłużej tam trzymać nie mógł czarami swojemi, Pierścień, którem się nie raz i nie dwa wykradła, Zdjąwszy z palca, w różane wargi sobie kładła I zginąwszy jem z oczu, nagle się ukryła I tak je, jako błazny jakie, zostawiła.
XXXV.
I co wziąć z sobą w drogę przedtem pewnie chciała Grabię
twarzą gładką i złotemi Włosami i oczami udali czarnemi Panny, co uciekając klaczę poganiała, Bo w towarzystwie jednem nie rada widziała Razem trzech miłośników, aczby była wzięła I jednego po drugiem każdego przyjęła.
XXXIV.
Skoro je tak daleko piękna Angelika Odwiodła od pałacu, że od czarownika Mogli być bezpiecznemi, tak że ich onemi Dłużej tam trzymać nie mógł czarami swojemi, Pierścień, którem się nie raz i nie dwa wykradła, Zdjąwszy z palca, w różane wargi sobie kładła I zginąwszy jem z oczu, nagle się ukryła I tak je, jako błazny jakie, zostawiła.
XXXV.
I co wziąć z sobą w drogę przedtem pewnie chciała Grabię
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 257
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
ścienie,
LXXXI.
I że o pobożności, pokoju, pokorze I o miłości próżno pyta się w klasztorze. Prawda, że tam za wieku dawnego mieszkały, Ale je gniew, łakomstwo, obżarstwo wygnały, Pycha, zazdrość, nienawiść, gnuśność, próżnowanie. Anioł się onej wielkiej dziwuje odmianie I przechadza się miedzy dziwami onemi I obaczy Niezgodę nagle między niemi,
LXXXII.
Niezgodę, którą Twórca, gdy go wyprawował, Po Milczeniu zarazem naleźć rozkazował. Dopiero się archanioł niepodobnie zdumiał, Bo że ją miał w Awernie naleźć, tak rozumiał, A teraz ją w tem nowem piekle między mszami, I między - ktoby beł rzekł? -
ścienie,
LXXXI.
I że o pobożności, pokoju, pokorze I o miłości próżno pyta się w klasztorze. Prawda, że tam za wieku dawnego mieszkały, Ale je gniew, łakomstwo, obżarstwo wygnały, Pycha, zazdrość, nienawiść, gnuśność, próżnowanie. Anioł się onej wielkiej dziwuje odmianie I przechadza się miedzy dziwami onemi I obaczy Niezgodę nagle między niemi,
LXXXII.
Niezgodę, którą Twórca, gdy go wyprawował, Po Milczeniu zarazem naleść rozkazował. Dopiero się archanioł niepodobnie zdumiał, Bo że ją miał w Awernie naleść, tak rozumiał, A teraz ją w tem nowem piekle między mszami, I między - ktoby beł rzekł? -
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 315
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
miłośników w północy odkrywa.
C.
Słychać, że dzwony, bite ciężkiemi młotami, Powietrze rozdzielają strasznemi dźwiękami, Widać w różnych kościołach nabożne szemrania, Rąk w niebo podnoszenia, krzyżami padania; I gdyby się tak Bogu skarby podobały, Jako się w nich mniemania nasze zakochały, W on dzieńby beł niebieski zastęp za onemi Strachy wszytkie obrazy złote miał na ziemi.
CI.
Słyszeć było, że starzy smętni narzekali, Że się nędze i onych złych dni doczekali, Nazywając szczęśliwych i błogosławionych Przed wielą lat w ojczystych grobach położonych; Ale młodzi i którzy zdrową siłę mają, Którzy bliskich swoich szkód nie tak uważają, Narzekania i skargi ich za
miłośników w północy odkrywa.
C.
Słychać, że dzwony, bite ciężkiemi młotami, Powietrze rozdzielają strasznemi dźwiękami, Widać w różnych kościołach nabożne szemrania, Rąk w niebo podnoszenia, krzyżami padania; I gdyby się tak Bogu skarby podobały, Jako się w nich mniemania nasze zakochały, W on dzieńby beł niebieski zastęp za onemi Strachy wszytkie obrazy złote miał na ziemi.
CI.
Słyszeć było, że starzy smętni narzekali, Że się nędze i onych złych dni doczekali, Nazywając szczęśliwych i błogosławionych Przed wielą lat w ojczystych grobach położonych; Ale młodzi i którzy zdrową siłę mają, Którzy blizkich swoich szkód nie tak uważają, Narzekania i skargi ich za
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 320
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
I kruche w uderzeniu drzewo się złamało.
LXXXII.
Zbywszy drzewa, dobywa szable doświadczonej I tnie ją Serpentyna po zbroi stalonej; Sczarowanemu szkodzić nie może żelazu, Ale on spada z siodła od ciężkiego razu. Tak Zerbinowi, który beł zewsząd ściśniony Od gęstych nieprzyjaciół, czyni plac przestrony, Że łatwie konia dosieść mógł między onemi, Co samopas biegały z siodłami próżnemi.
LXXXIII.
Prawie na czas; bo by był namniej omieszkanie Uczynił, nie miałby beł czasu na wsiadanie, Bo Agramant i Sobryn właśnie w onej chwili I Dardanel z Balastrem królem nastąpili. Ale już beł na koniu i nieuchroniony To tam, to sam nakoło kręcił miecz skrwawiony
I kruche w uderzeniu drzewo się złamało.
LXXXII.
Zbywszy drzewa, dobywa szable doświadczonej I tnie ją Serpentyna po zbroi stalonej; Sczarowanemu szkodzić nie może żelazu, Ale on spada z siodła od ciężkiego razu. Tak Zerbinowi, który beł zewsząd ściśniony Od gęstych nieprzyjaciół, czyni plac przestrony, Że łatwie konia dosieść mógł między onemi, Co samopas biegały z siodłami próżnemi.
LXXXIII.
Prawie na czas; bo by był namniej omieszkanie Uczynił, nie miałby beł czasu na wsiadanie, Bo Agramant i Sobryn właśnie w onej chwili I Dardanel z Balastrem królem nastąpili. Ale już beł na koniu i nieuchroniony To tam, to sam nakoło kręcił miecz skrwawiony
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 378
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
) promieńmi/ na wszystek prawie świat świeci/ i im dalej tym więcej zagrzebioną przed niewiadomemi/ prawosławnego wyznania swego istotę okazuję/ i skarbnicę klejnotów onych (któremi od najmożniejszego Oblubieńca swego wewnątrz/ gloris enim filiae Regis intus, znamienicie jest przyozdobioną/ przed tymi którzy pozwierzchowną podług Sałomona/ czarną postacią jej gardzą) otwierając/ onemi się chłubi/ i w te słowa mówi: Nie gardźcie mną synowie ludzcy/ patrząc na oczerniałą twarzy mej postać/ nie gardźcie/ ale się wnętrznej niebieskich dóbr/ któremi mię Król mój i Bóg mój z niewymownej łaski swojej hojnie obdarzyc raczył/ krasie i ochędożności mej przypatrzcie/czarne jest przyznawam) oblicze moje/ Bo
) promieńmi/ ná wszystek práwie świát świeći/ y im dáley tym więcey zágrzebioną przed niewiádomemi/ práwosławnego wyznánia swego istotę okázuię/ y skárbnicę kleynotow onych (ktoremi od naymożnieyszego Oblubieńcá swego wewnątrz/ gloris enim filiae Regis intus, známienićie iest przyozdobioną/ przed tymi ktorzy pozwierzchowną podług Sáłomoná/ cżarną postácią iey gárdzą) otwieráiąc/ onemi się chłubi/ y w te słowá mowi: Nie gardźćie mną synowie ludzcy/ pátrząc ná ocżerniáłą twarzy mey postać/ nie gardźćie/ ále się wnętrzney niebieskich dobr/ ktoremi mię Krol moy y Bog moy z niewymowney łáski swoiey hoynie obdárzyc rácżył/ kráśie y ochędożności mey przypátrzćie/cżarne iest przyznawam) oblicże moie/ Bo
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 12
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
zniewolić. I jakoby swemu Klerykowi Arseniusowi rękę/ na czynienie Czarnoksięstwa/ uciąć miał/ a na podparcie tego swego udania ręki gdzieś ludzkiej dostawszy/ ukazowali ją tym którzy widzieć chcieli. Te i tym podobne w samej piekielnej kaźni ukowane potwarzy wielki on żołnierz Chrystusów i dobrze przykładny cierpliwości wzór w niewinności swej ponosząc/ cieszył się onemi słodkiemi Zbawiciela swego słowy. Błogosławieni jesteście gdy was będą przeklinać ludzie, i będą was przesladować, i wszystko złe mówić przeciwko wam, kłamając dla mnie. Radujcie się a weselcie się, abowiem zapłata wasza hojna jest w niebie. I drugich tego ucisku i utrapienia cierpieć mu dopomagających temi słowy cieszy: Nubecula est transibit.
zniewolić. Y iákoby swemu Clerikowi Arseniusowi rękę/ ná cżynienie Cżárnokśięstwá/ vćiąć miał/ á ná podpárćie tego swego vdánia ręki gdźieś ludzkiey dostawszy/ vkázowáli ią tym ktorzy widźieć chćieli. Te y tym podobne w sámey piekielney kaźni vkowáne potwarzy wielki on żołnierz Chrystusow y dobrze przykłádny cierpliwośći wzor w niewinnośći swey ponosząc/ ćieszył się onemi słodkiemi Zbáwićielá swego słowy. Błogosłáwieni iesteśćie gdy was będą przeklináć ludzie, y będą was przesládowáć, y wszystko złe mowić przećiwko wam, kłamáiąc dla mnie. Ráduyćie się á weselćie się, ábowiem zapłátá wászá hoyna iest w niebie. Y drugich tego vćisku y vtrápienia ćierpieć mu dopomagáiących temi słowy ćieszy: Nubecula est transibit.
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 26
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610