. W tej austerii, na górze, zbudowana sala podługowata wielka, w której w dzień św. Marcina zastaliśmy chłopów tańcujących po bawarsku, pro more suo. Muzyka ich bębenek i piszczałka, skakało ich oraz par pod pięćdziesiąt circiter, srodze uciesznie i srodze z impetem wielkim. Tak iż się zdało
nam, przyjeżdżającym opodal, że to tam papiernia albo jaki inszy instrument wodny być miał. W tym kościele mszy św. wysłuchawszy.
Dnia 12 Novembris. Za mil 3 stanęliśmy w austeriej na nocleg jednym cugiem pod klasztorem Netel nazwanym. In spatijs
tych trzech mil jechaliśmy między wielkiemi górami i skałami. Osobliwie na jednym miejscu
. W tej austeriej, na górze, zbudowana sala podługowata wielka, w której w dzień św. Marcina zastaliśmy chłopów tańcujących po bawarsku, pro more suo. Muzyka ich bębenek i piszczałka, skakało ich oraz par pod piędziesiąt circiter, srodze uciesznie i srodze z impetem wielkim. Tak iż się zdało
nam, przyjeżdżającym opodal, że to tam papiernia albo jaki inszy instrument wodny być miał. W tym kościele mszy św. wysłuchawszy.
Dnia 12 Novembris. Za mil 3 stanęliśmy w austeriej na nocleg jednym cugiem pod klasztorem Netel nazwanym. In spatiis
tych trzech mil jechaliśmy między wielkiemi górami i skałami. Osobliwie na jednym miejscu
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 134
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, Edyp nie zgadnie z jakich są natur stworzone. Was, oczy, dwoje światła czoła pozornego, gwiazdami i szylwachtem zowię ciała mego! Wy, co na górnym zamku jesteście stróżami, jak Farus, gdy okrętom świeci pochodniami, jak czujny strażnik, siedząc na wysokiej wieży, łatwie baczy, co z bliska, co opodal leży. Ja jednak takiej po was nie znam życzliwości, jaką czynią okrętom ogniowe światłości. Wiedzie płomień żeglarzów, gdy pochodnia świeci, lub ogień ręka zgasi, ta, co go zaświeci. Wy, jako z przykrej góry koła rozbieżane lub jak koń, gdy wędzidła czuje rozerwane, bieżycie, dokąd chcecie, ani wiedząc
, Edyp nie zgadnie z jakich są natur stworzone. Was, oczy, dwoje światła czoła pozornego, gwiazdami i szylwachtem zowię ciała mego! Wy, co na górnym zamku jesteście stróżami, jak Farus, gdy okrętom świeci pochodniami, jak czujny strażnik, siedząc na wysokiej wieży, łatwie baczy, co z bliska, co opodal leży. Ja jednak takiej po was nie znam życzliwości, jaką czynią okrętom ogniowe światłości. Wiedzie płomień żeglarzów, gdy pochodnia świeci, lub ogień ręka zgasi, ta, co go zaświeci. Wy, jako z przykrej góry koła rozbieżane lub jak koń, gdy wędzidła czuje rozerwane, bieżycie, dokąd chcecie, ani wiedząc
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 89
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
od Pana Boga/ aby tam był ofiarował syna swego Panu Bogu/ i spalił go wszytkiego zabiwszy? Tak wiedział Chrześcijanie/ iż na górę ukazaną sobie od Pana Boga szedł całe trzy dni/ jako pismo świadczy Die autem tertio eleuatis oculis vidit locum procul. Kiedy już trzeci dzień szedł na górę onę/ a jeszcze było opodal/ począł sobie dobrze tuszyć na sercu swoim/ iż trzy dni są to znakiem dobrego szczęścia/ i nie znaczą synowi mojemu śmierci/ ale żywot/ jako mówi Złotousty święty to miejsce wykładając; Omnes dies Dei fiunt, et tres seruiunt mysterio. Stąd mówi jeden Doktor nowy/ znaczy się Trójca przenaświętsza/ przez te trzy
od Pana Bogá/ aby tám był ofiárował syná swego Pánu Bogu/ y zpalił go wszytkiego zábiwszy? Ták wiedźiał Chrześcianie/ iż ná gorę vkazaną sobie od Paná Bogá szedł cáłe trzy dni/ iáko pismo świádczy Die autem tertio eleuatis oculis vidit locum procul. Kiedy iuż trzeći dźień szedł ná gorę onę/ á ieszcze było opodal/ począł sobie dobrze tuszyć ná sercu swoim/ iż trzy dni są to znákiem dobrego szczęśćia/ y nie znáczą synowi moiemu śmierći/ ále żywot/ iáko mowi Złotousty święty to mieysce wykłádáiąc; Omnes dies Dei fiunt, et tres seruiunt mysterio. Ztąd mowi ieden Doktor nowy/ znáczy się Troycá przenaświętsza/ przez te trzy
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 13
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
wielu rzeczach folwarcznych. Folwark, u porządnego Pana być powinien porządny. Naprzód Dwór mocny honestè erygowany na pagórku, aby jak zstrazni- O Ekonomice, mianowicie o Folwarku.
cy widać było, co się we wsi na łanach, łąkach dzieje i ogrodach. Plac ma mieć obszerny, czysty, od chat chłopskich, od karczmy opodal, dla bezpieczeństwa od ognia, ale odwsi nie daleko, dla niebezpieczeństwa nieprzyjaciela. Ma być oparkaniony, a przynajmniej ogrodzony, ostrogiem, cierniem, ostrzeszkiem ubezpieczony, dobrze zamknięty, o jednych wrotach, czasem o dwojgu z jakich racyj. Pozycja folwarku najładniejsza w kwadrat. Pięknie i bezpieczno, gdy wszystko pod gontami.
wielu rzeczach folwarcznych. Folwark, u porządnego Pana bydź powinien porządny. Naprzod Dwor mocny honestè erygowany na pagorku, aby iak zstrazni- O Ekonomice, mianowicie o Folwarku.
cy widać było, co się we wsi na łanach, łąkach dzieie y ogrodach. Plac ma miec obszerny, czysty, od chat chłopskich, od karczmy opodal, dla bespieczeństwa od ognia, ale odwsi nie daleko, dla niebespieczeństwa nieprzyiaciela. Ma bydź oparkaniony, á przynaymniey ogrodzony, ostrogiem, cierniem, ostrzeszkiem ubespieczony, dobrze zamknięty, o iednych wrotach, czasem o dwoygu z iakich racyi. Pozycya folwarku nayładnieysza w kwadrat. Pięknie y bespieczno, gdy wszystko pod gontami.
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 400
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wziąć/ pókiby wszytkiego nie rozszafował/ już go sobie na drugi raz nie zachowując.
Obaczywszy jednego barzo źle strzelającego z łuku/ usiadł jako najbliżej celu; a gdy go pytano/ czemuby tak barzo blisko celu siedział? rzekł; Boję się by zaś w mię ten dobry człowiek nie trafił/ gdybym stał opodal od celu. Gdy go pytano/ czemuby ludzie chętliwiej żebrakom dawali/ niż Filozofom? na to tak odpowiedział; To w tym jest: że rychlej się spodziewają być chromymi albo ślepymi/ niżli Filozofami. Krótkich powieści
Zadał mu to jeden/ jakoby kiedyś miał fałszywą monetę robić; Temu tak zapłacił: Znam się do
wźiąć/ pokiby wszytkiego nie rozszáfował/ iuż go sobie ná drugi raz nie záchowuiąc.
Obacżywszy iednego bárzo źle strzeláiącego z łuku/ vśiadł iáko naybliżey celu; á gdy go pytano/ cżemuby ták bárzo blisko celu śiedźiał? rzekł; Boię się by záś w mię ten dobry cżłowiek nie tráfił/ gdybym stał opodal od celu. Gdy go pytano/ cżemuby ludźie chętliwiey żebrakom dawáli/ niż Filozofom? ná to ták odpowiedźiał; To w tym iest: że rychley się spodźiewáią być chromymi álbo ślepymi/ niżli Filozofámi. Krotkich powieśći
Zádał mu to ieden/ iákoby kiedyś miał fałszywą monetę robić; Temu ták zápłáćił: Znam się do
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 35
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, bo mię sen morzy niezwyczajny, Myślą nudzę, i żal mi serce dręczy tajny, Filida, Zgoda na to Siostrzyczki i ja się położę, Upatrzmy miejsce która najpiękniejsze może. Kloryda. Ja w tym cieniu, Albina: Ja zaś tu, Filida: Ja na tej morawie, Zoriasz: A ja zaś tu opodal, złożę skroń na trawie. SCENA III
Kloryda, Albina, Filida, Zoriasz, Galezjusz. Galezjusz. NA spoczynek przychodzę; lecz cóż ja to widzę, Trzy Boginie uspione, leśne Nimfy w lidze, Ach piękne! lecz ta z brzegu musi być Wenera, Płeć liliowa, z roży formowana cera, Alabastr i
, bo mię sen morzy niezwyczayny, Myślą nudzę, y żal mi serce dręczy tayny, Filida, Zgoda na to Siostrzyczki y ia się położę, Upatrzmy mieysce ktora naypięknieysze może. Kloryda. Ia w tym cieniu, Albina: Ia zaś tu, Filida: Ia na tey morawie, Zoryasz: A ia zaś tu opodal, złożę skroń na trawie. SCENA III
Kloryda, Albina, Filida, Zoryasz, Galezyusz. Galezyusz. NA spoczynek przychodzę; lecz coż ia to widzę, Trzy Boginie uspione, leśne Nimfy w lidze, Ach piękne! lecz ta z brzegu muśi bydź Wenera, Płeć liliowa, z roży formowana cera, Alabastr y
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: B2
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
męka jest wpojśrodku, Na ulicy właśnie wśrodku, Z figurami murowana, Przy niej studnia budowana; A żupa tuż z drugiej strony, Ma sól zawsze dla obrony. Dwór książęcia Jego Mci Radziwiła
Za nią powyż Radziwiła Dwór książęcia wystawiła
Ręka ciesielska na stronie; I ten stoi w swej obronie. Wyszedł z nim opodal w pole, Aż po same dworskie role. Parkan wkoło, placu wiele, Dworów takich w grunt nie wiele. Pałac Króla Jego Mości, Pana mego Miłościwego, z ogrodami, z stajniami, na Krak. Przedm.
Bieżę dalej, widzę stajnie Królewskie, o tym nie tajnie; Pałac Pański tuż za niemi,
męka jest wpojśrodku, Na ulicy właśnie wśrodku, Z figurami murowana, Przy niej studnia budowana; A żupa tuż z drugiej strony, Ma sól zawsze dla obrony. Dwór książęcia Jego Mci Radziwiła
Za nią powyż Radziwiła Dwór książęcia wystawiła
Ręka ciesielska na stronie; I ten stoi w swej obronie. Wyszedł z nim opodal w pole, Aż po same dworskie role. Parkan wkoło, placu wiele, Dworów takich w grunt nie wiele. Pałac Króla Jego Mości, Pana mego Miłościwego, z ogrodami, z stajniami, na Krak. Przedm.
Bieżę dalej, widzę stajnie Królewskie, o tym nie tajnie; Pałac Pański tuż za niemi,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 65
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
abo przywrócenia zdrowia/ to jest obseruatio sanitatum. Trzecie/ wiadomość z strony rzeczy przyszłych przypadkowych. Z strony pierwszy rzeczy/ gdy kto abo woski leje/ abo ołów na kogo/ i z figur wylanego wosku abo ołowiu/ powiada co on czyni na kogo w niebytności jego/ on wosk abo ołów lano/ choć będzie opodal. Do tego należy/ gdy kto chce wiedzieć jeśli kto czarownik abo czarownica/ i pewne słowa choć święte/ myśląc w ten czas o nim/ wymawia/ abo raczej godła szatańskie. Jeśli się w ten czas wezdrgnie/ abo go ogrozi/ gdy je myśląc o niem mówi/ pewny jest czarownik/ abo czarownica/
ábo przywrocenia zdrowia/ to iest obseruatio sanitatum. Trzećie/ wiádomość z strony rzeczy przyszłych przypadkowych. Z strony pierwszy rzeczy/ gdy kto abo woski leie/ abo ołow ná kogo/ y z figur wylanego wosku ábo ołowiu/ powiáda co on czyni ná kogo w niebytnośći iego/ on wosk ábo ołow lano/ choć będźie opodal. Do tego należy/ gdy kto chce wiedźieć ieśli kto czárownik ábo czárownica/ y pewne słowá choć święte/ myśląc w ten czás o nim/ wymawia/ ábo ráczey godłá szátáńskie. Ieżli się w ten czás wezdrgnie/ ábo go ogroźi/ gdy ie myśląc o niem mowi/ pewny iest czárownik/ ábo czárownicá/
Skrót tekstu: WisCzar
Strona: 28
Tytuł:
Czarownica powołana
Autor:
Daniel Wisner
Drukarnia:
Wojciech Laktański
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
magia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
dawnych i tych wieków Naszej Rusi, i w Moskwie, i u wszytkich greków. 114. KAZANIE RUSKIE O ŚWIĘTYM MIKULE
Miał pop kazanie na dzień świętego Mikuły, Kędy dawszy mu wszytkie niebieskie tytuły, Tym skończył na ostatek mowę, że: „Koliby Bóg stary zmerł, Mikuła Bohom bez pochyby.” Stojąc diak opodal: „Leda szto pop hwary, Bo nykoli umierać Bóg nie może stary.” A pop: „Leda szto diak breszczy za porohem. Nie zemre Bóg? nie buty i Mikule Bohem.” 115. DO PANI HERBOWNEJ
Masz męża, ale kiedy nie może, cóż po niem. Żaden nie sprząga wołu leniwego
dawnych i tych wieków Naszej Rusi, i w Moskwie, i u wszytkich greków. 114. KAZANIE RUSKIE O ŚWIĘTYM MIKULE
Miał pop kazanie na dzień świętego Mikuły, Kędy dawszy mu wszytkie niebieskie tytuły, Tym skończył na ostatek mowę, że: „Koliby Boh stary zmerł, Mikuła Bohom bez pochyby.” Stojąc dyak opodal: „Leda szto pop hwary, Bo nykoli umierać Boh ne może stary.” A pop: „Leda szto dyak breszczy za porohem. Ne zemre Boh? ne buty i Mikule Bohem.” 115. DO PANI HERBOWNEJ
Masz męża, ale kiedy nie może, cóż po niem. Żaden nie sprząga wołu leniwego
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 448
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Niegodni miejsca tego, ni tak mocnych murów, Kiedy się wnet ulękną lada obcych ciurów. Tak i jeleń, choć się zda być rogami srogi, Przed lada psem ucieka, w same ufa nogi. PROKsIMUS EGO MIHI
Ta, ty, on. trzy sylaby — sobie, tobie, jemu. Bliżej, dalej, opodal — wprzód, podle trzeciemu. Nie dziwować się, że każdy sobie o tej dobie, Bo natura obraca chęć i ręce k sobie. Kiedy sobie nie mogę lub nie śmiem samemu, Tedy tobie życzyć chcę, nie chcesz li, więc jemu. MODUS AMANDI
Człowiek, jaszczurka, gołąb, cietrzew— jeden sposób mają
Niegodni miejsca tego, ni tak mocnych murów, Kiedy się wnet ulękną lada obcych ciurów. Tak i jeleń, choć się zda być rogami srogi, Przed lada psem ucieka, w same ufa nogi. PROXIMUS EGO MIHI
Ta, ty, on. trzy sylaby — sobie, tobie, jemu. Bliżej, dalej, opodal — wprzód, podle trzeciemu. Nie dziwować się, że kożdy sobie o tej dobie, Bo natura obraca chęć i ręce k sobie. Kiedy sobie nie mogę lub nie śmiem samemu, Tedy tobie życzyć chcę, nie chcesz li, więc jemu. MODUS AMANDI
Człowiek, jaszczurka, gołąb, cietrzew— jeden sposób mają
Skrót tekstu: GrodzHerbBar_I
Strona: 437
Tytuł:
Herby miast pruskich
Autor:
Adam Grodzicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965