mają, których śmiertelne jady wierzchami puszczają. Ci tedy czarci Duszę, porwawszy ościami, wlekli zaraz do piekła, drapiąc pazurami. Przeciwko tym szatanom drudzy wybieżeli, wszyscy z gościa takiego wielką radość mieli. Skacząc i weseląc się, Duszę przywiązali, wszytkę klejowatymi powrozy związali; drudzy wnętrze rozerwą strasznymi hakami, żelaznymi odedrą skórę osękami. Potym rzekną do Dusze jakby spracowani: “Tak ci, którzy nam służą, będą częstowani! Lecz żeby już koniec był, nie rozumiej tego, przydadząć stokroć więcej do twojego złego!”. To usłyszawszy, Dusza głęboko westchnyła i głosem, jako mogła, nieco wymówiła; stojąc we drzwiach piekielnych głośno zawołała,
mają, których śmiertelne jady wierzchami puszczają. Ci tedy czarci Duszę, porwawszy ościami, wlekli zaraz do piekła, drapiąc pazurami. Przeciwko tym szatanom drudzy wybieżeli, wszyscy z gościa takiego wielką radość mieli. Skacząc i weseląc się, Duszę przywiązali, wszytkę klejowatymi powrozy związali; drudzy wnętrze rozerwą strasznymi hakami, żelaznymi odedrą skórę osękami. Potym rzekną do Dusze jakby spracowani: “Tak ci, którzy nam służą, będą częstowani! Lecz żeby już koniec był, nie rozumiej tego, przydadząć stokroć więcej do twojego złego!”. To usłyszawszy, Dusza głęboko westchnyła i głosem, jako mogła, nieco wymówiła; stojąc we drzwiach piekielnych głośno zawołała,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 44
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, lecz grają dalij! Drudzy jak cegła w piecu ułożeni, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone: tak zażywają w przemianę swobody, nędznej ochłody. Luc. 16,(24-25) Mat. 13,(42) Job 24,(7)
Duszki światowe na smoki wsadzone jeżdżą po piekle świetno ustrojone, czarnymi z wierzchu pokryte kierami
, lecz grają dalij! Drudzy jak cegła w piecu ułożeni, w hucie piekielnej zostają paleni; płomienia coraz nowego przybywa, co ich okrywa. Drudzy na łoża ogniste włożeni płacą rozkoszy ciała przymuszeni, gadziną jakby pierzyną odziani leżą związani. Drugich w siarczyste studnie narzucano, rozkosznej łaźnie zażywać kazano; ścierają nędznych ostrymi hakami i osękami. Potym w jeziora wrzuceni zmrożone znowu wniść pragną w huty rozpalone: tak zażywają w przemianę swobody, nędznej ochłody. Luc. 16,(24-25) Matth. 13,(42) Job 24,(7)
Duszki światowe na smoki wsadzone jeżdżą po piekle świetno ustrojone, czarnymi z wierzchu pokryte kierami
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 72
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
zdradliwie zgubił niejednego». Rzecze dusza: «Panie mój, czy ja będę dana katu temu, na męki do niego posłana?». Rzecze: «Tak jest». W tym dusza za nim szła płacząca, męki się onej srogiej barzo lękająca. A oto z ognistymi katowie kleszczami porwali nędzną duszę, szarpiąc osękami. Potym ją w piec wrzuciwszy, ognia dodawali, dmąc miechami, siarczyste płomienie wzniecali. Bo tak tam wszytkim duszom będącym czynili, każdą niby żelazo w ogniu rozpalili. Gdy już dusze od ognia były roztopione, wnet były na kowadło od czartów włożone. Ci je tak długo tłukli i młotami bili, aże je w
zdradliwie zgubił niejednego». Rzecze dusza: «Panie mój, czy ja będę dana katu temu, na męki do niego posłana?». Rzecze: «Tak jest». W tym dusza za nim szła płacząca, męki się onej srogiej barzo lękająca. A oto z ognistymi katowie kleszczami porwali nędzną duszę, szarpiąc osękami. Potym ją w piec wrzuciwszy, ognia dodawali, dmąc miechami, siarczyste płomienie wzniecali. Bo tak tam wszytkim duszom będącym czynili, każdą niby żelazo w ogniu rozpalili. Gdy już dusze od ognia były roztopione, wnet były na kowadło od czartów włożone. Ci je tak długo tłukli i młotami bili, aże je w
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 96
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
13.. Z rozkazu Mojżesza kości Z. Józefa Patriarchy z Egiptu o SS. Relikwiach.
Izraelitowie do ziemi obiecanej, jako drogie sprowadzili depozyta: Mojżesza Zakonodawcy sam BÓG ciało pochować rozkazał Aniołom na gorze Nebo. A czyż niegodne rewerencyj, od świata te członki, które dla Chrystusa od ognia pieczone, palone, osękami szarpane, ze skory odarte, piłowane, w oleju smażone, w wapnie macerowane? Czyli nie słuszna tych szanować ciał, w których tak sprawiedliwe Święte mieszkały po lat kilkadziesiąt Dusze? Dwudziestu pięciu Świętych naliczyłem w Autorze Nadazym, którzy od tyranów ucięte głowy swoje, nieśli na pewne miejsca i składali, a jakże
13.. Z roskazu Moyżesza kości S. Iozefa Patryarchy z Egiptu o SS. Relikwiach.
Izraelitowie do ziemi obiecaney, iako drogie sprowádzili depozyta: Moyzesza Zakonodawcy sam BOG ciało pochować roskazał Aniołom na gorze Nebo. A czyż niegodne rewerencyi, od swiata te cżłonki, ktore dla Chrystusa od ognia piecżone, palone, osękami szarpane, ze skory odarte, piłowane, w oleiu smażone, w wapnie macerowane? Cżyli nie słuszna tych szanować ciał, w ktorych tak sprawiedliwe Swięte mieszkały po lat kilkadziesiąt Dusze? Dwudziestu pięciu Swiętych nalicżyłem w Autorze Nadazym, ktorzy od tyranow ucięte głowy swoie, nieśli na pewne mieysca y składali, á iakże
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 91
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
szczęśliwi wybrani wesoło śpiewając każdy. Psal: 121. Laetatus sum in his quae dicta sunt mihi in domum Domini ibimus; Ps: 89. Laetati sumus pro diebus quibus nos humiliâsti, annis quibus vidimus mala. Wzgórę się jako jasne czyste iskierki podniosą/ zginionych potępieńców opadłe czarne głównie gotowi oprawcy/ i piekielni ceklarze/ osękami ognistymi zahaczywszy/ z wielkim okrzykiem i wrzaskiem porwą. W tym się szeroką rozwaliną ziemia rozpadszy/ wszytkich żywo z duszami i z ciałami pożrze. Trzasną za tym ostatni raz twardymi wrotami piekielnymi/ i nieodkowaną zaporą na wieki zaprą! stręci Bóg klucz/ na wieki nieodrobiony/ zapieczętuje hartowny podwój dekretem swym na wieki nie odmienionym
szczęśliwi wybrańi wesoło śpiewaiąc każdy. Psal: 121. Laetatus sum in his quae dicta sunt mihi in domum Domini ibimus; Ps: 89. Laetati sumus pro diebus quibus nos humiliâsti, annis quibus vidimus mala. Wzgorę się iáko iásne czyste iskierki podniosą/ zginionych potępieńcow opádłe czarne głownie gotowi oprawcy/ y piekielńi ceklárze/ osękámi ognistymi záhaczywszy/ z wielkim okrzykiem y wrzaskiem porwą. W tym się szeroką rozwaliną źiemiá rozpadszy/ wszytkich żywo z duszami y z ćiáłami pożrze. Trzasną zá tym ostátńi raz twardymi wrotámi piekielnymi/ y nieodkowaną záporą ná wieki záprą! stręći Bog klucz/ ná wieki nieodrobiony/ zápieczętuie hartowny podwoy dekretem swym ná wieki nie odmienionym
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 147
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
w oczach pełnego senatu/ ciężkim policzkiem wyciętym ubity: przez całą noc miedzy pijaną szaloną hałastrą żałosnymi żarty znieważony/ pięściami/ obuchami/ utłuczony/ od Heroda w błazeński kopieniak obleczony/ wyśmiany: u Piłata jako wisieć jeden u pręgierza strasznie głogowymi rozgami/ i drotowymi knutami osieczony/ cierniowym wieńcem aż do mózgu ościami przenikającym twardymi osękami natłoczonym/ jako szyderski Królik ukoronowany. Nad zbójcę jednego i wierutnego łotra gorszy/ nad zawołanego bandyta owego Barabbasza żywota niegodniejszy być uznany/ Na śmierć krzyżową zdany. Miedzy dwiema łotrami jako ich herszt prowadzony. Ciężkim i sromotnym drzewem krzyżowym nawalony/ a w ostatku na tymże w oczach niezliczonego tak z postronnych i obcych narodów
w oczách pełnego senátu/ ćiężkim policzkiem wyćiętym ubity: przez cáłą noc miedzy piiáną száloną cháłástrą żałosnymi żarty zniewáżony/ pięśćiámi/ obuchámi/ utłuczony/ od Herodá w błázeński kopieniák obleczony/ wyśmiány: v Piłáta iáko wiśieć ieden v pręgierzá strásznie głogowymi rozgámi/ y drotowymi knutámi ośieczony/ ćierniowym wieńcem aż do mozgu osćiámi przeńikáiącym twárdymi osękámi nátłoczonym/ iáko szyderski Krolik ukoronowány. Nád zboycę iednego y wierutnego łotrá gorszý/ nád záwołanego bándita owe^o^ Bárabbásza żywotá nie^o^dnieyszý być vznany/ Ná śmierć krzyżową zdány. Miedzy dwiemá łotrámi iáko ich herszt prowádzony. Cięszkim y sromotnym drzewem krzyżowym náwálony/ á w ostátku ná tymże w oczach niezliczone^o^ ták z postronnych y obcych národow
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 324
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, jeżeli wcześnie nieprzyskoczy, Jużyż kądlom barana zgarła niewytroczy. Lub jak ogień, wdrewnianym gdy się zajmie gmachu, Wybuchnie, i wysokim szerzy się po dachu. Na gwałt co żywo woła, co żywo i bieży, Ten ratować, ów spewnej, nadzieją grabieży. Rzadko kto wodę niesie, więcej z osękami, Niegasić, lecz rwać, łamac całymi siłami. J tak, z rozerwanego na kawałki domu, Szarpią, kradną, nawinąć co się może komu. Często i sam gospodarz, w tym się trupem ściele, W którym z tego ratunku dom jego popiele. Taż Turków maniera, przecież nieskwapliwie Posłom się skłonic
, ieżeli wcześnie nieprzyskoczy, Jużyż kądlom barana zgarłá niewytroczy. Lub iak ogień, wdrewnianym gdy się zaymie gmachu, Wybuchnie, y wysokim szerzy się po dachu. Na gwałt co żywo woła, co żywo y bieży, Ten ratować, ow zpewney, nadzieią grabieży. Rzadko kto wodę niesie, więcey z osękami, Niegaśić, lecz rwać, łamac całymi siłami. J tak, z rozerwanego ná káwałki domu, Szarpią, kradną, nawinąć co się może komu. Często y sam gospodarz, w tym się trupem sciele, W ktorym z tego ratunku dom iego popiele. Taż Turkow maniera, przecież nieskwapliwie Posłom się skłonic
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 19
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
chłodzi Upragnione zagony; wszyscy na jej przyście Jako podcięte kłosy lecą oczywiście. Jednych w głębokie doły jako psów miotają, Drugich na poły żywych w pola wyganiają. Lament z wołaniem strasznym nikogo nie ruszy, Każdy o swojej myśli zarażonej duszy. Każdemu o reszt idzie, wnet tych obodami, Drugich do jezior błotnych włóczą osękami. A jeśli też którego na wierzchu odbiegli, Abo go krucy sklwali, abo go psi zjedli. Mizerna postać rzeczy — syn ojca z daleka Omija, matka córkę. O, nigdy od wieka Nie opłakana pomsto! Tu syn ojca grzebie, A jutro, stradny synu, kto pochowa ciebie? One tak pyszne miasta
chłodzi Upragnione zagony; wszyscy na jej przyście Jako podcięte kłosy lecą oczywiście. Jednych w głębokie doły jako psów miotają, Drugich na poły żywych w pola wyganiają. Lament z wołaniem strasznym nikogo nie ruszy, Kożdy o swojej myśli zarażonej duszy. Kożdemu o reszt idzie, wnet tych obodami, Drugich do jezior błotnych włóczą osękami. A jeśli też którego na wierzchu odbiegli, Abo go krucy zklwali, abo go psi zjedli. Mizerna postać rzeczy — syn ojca z daleka Omija, matka córkę. O, nigdy od wieka Nie opłakana pomsto! Tu syn ojca grzebie, A jutro, stradny synu, kto pochowa ciebie? One tak pyszne miasta
Skrót tekstu: TwarKBiczBar_I
Strona: 425
Tytuł:
Bicz boży abo krwawe łzy utrapionej matki ...
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
i zwierzów morskich, Cudownych ryb a osobliwie wtym miejscu stanąwszy gdzie jest trawa z której sól robią bo wtym miejscu tak jest morze przezroczyste że na sto lutrów psów wzgłąb obaczyć może najmniejszą rybkę i cokolwiek pływa przeciwko owej trawie która tak się bieli in profundo jako śnieg i dlatego widać każdą rzecz naprzeciwko owej reperkussyjej Tę trawę rwą osękami żelaznemi puszczając je na dno na długim snurze a tak wyciągają tę trawę i na brzeg wywozą rozrzucają to po krzakach a skoro uschnie to ją palą i sól ztego robią bardzo dobrą ale nietylko strawy ale i ziemia znajduje się taka że kiedy potrawę jaką osolić trzeba to wziąć na miskę garzc ziemie i wypłokawszy zlac wodę
y zwierzow morskich, Cudownych ryb a osobliwie wtym mieyscu stanąwszy gdzie iest trawa z ktorey sól robią bo wtym mieyscu tak iest morze przezroczyste że na sto lutrow psow wzgłąb obaczyć moze naymnieyszą rybkę y cokolwiek pływa przeciwko owey trawie ktora tak się bieli in profundo iako snieg y dlatego widać kozdą rzecz naprzeciwko owey reperkussyiey Tę trawę rwą osękami zelaznemi puszczaiąc ie na dno na długim snurze a tak wyciągaią tę trawę y na brzeg wywozą rozrzucaią to po krzakach a skoro uschnie to ią palą y sol ztego robią bardzo dobrą ale nietylko ztrawy ale y zięmia znayduie się taka że kiedy potrawę iaką osolić trzeba to wziąc na miskę garzc zięmie y wypłokawszy zlac wodę
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 65v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688