chłop: „Wźdyć je już wasz brat wziął i szedł co prędzej, Wyście mi za nie czekać kazali pieniędzy. Jużem się ja niedawno w swej spowiedał farze; Wy mnie ryby zapłaćcie, niechaj się nie swarzę.” Zrozumiawszy ksiądz sztukę, to mu dał odpustem, Żeby drugi raz sprawy nie miewał z oszustem, Za gotowe przedawał, co do targu nosi. „Teraz idź inszych łowić pstrągów i łososi, Bowiem mniszy nie mają czym płacić za bratów. Naucz się za tę szkodę, a znaj odrwiświatów.” 113 (N). PRZESTROGA DO MYŚLIWYCH
Mróz, ledwie mu wilczura samoczwarta zdole, Śnieg do pasa,
chłop: „Wźdyć je już wasz brat wziął i szedł co prędzej, Wyście mi za nie czekać kazali pieniędzy. Jużem się ja niedawno w swej spowiedał farze; Wy mnie ryby zapłaćcie, niechaj się nie swarzę.” Zrozumiawszy ksiądz sztukę, to mu dał odpustem, Żeby drugi raz sprawy nie miewał z oszustem, Za gotowe przedawał, co do targu nosi. „Teraz idź inszych łowić pstrągów i łososi, Bowiem mniszy nie mają czym płacić za bratów. Naucz się za tę szkodę, a znaj odrwiświatów.” 113 (N). PRZESTROGA DO MYŚLIWYCH
Mróz, ledwie mu wilczura samoczwarta zdole, Śnieg do pasa,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 56
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sobą maszkarę, Już najcięższego pozbył bakałarza. Głowę i rękę w rynku na poczwarę Wieższa; gdzie przed tym on perory stwarza Skąd większy konkurs pospólstwa na dziwy Zbiegał się, niż wprzód na słuch, gdy był żywy. LXXI. I niedosyć mu jeszcze było na tem Tęż głowę na swe kłaść rozkazał stoły Zdrajcą, oszustem, zwodzcą, odrwiswiatem, Nazywając go z swymi Przyjacioły. Pasł się widokiem, krwią, smrodem i gnatem, I najbardziej był w sobie z tąd wesoły, Kiedy Fuluja, Zona jego wściekła Język spilkami skłoła i wywlekła. LXXII. Tak zginął Mowca w Rzymie najprzedniejszy I choć zasłużył dobrze się Ojczyźnie Zhańbion po śmierci,
sobą maszkarę, Iuż naycięższego pozbył bakałarza. Głowę y rękę w rynku na poczwarę Wieższa; gdzie przed tym on perory stwarza Zkąd większy konkurs pospolstwa na dziwy Zbiegał się, niż wprzod na słuch, gdy był żywy. LXXI. I niedosyć mu iesżcze było na tem Tęsz głowę na swe kłaść roskazał stoły Zdraycą, oszustem, zwodzcą, odrwiswiatem, Nazywaiąc go z swymi Przyiacioły. Pasł się widokiem, krwią, smrodem y gnatem, I naybardziey był w sobie z tąd wesoły, Kiedy Fuluia, Zona iego wsciekła Ięzyk spilkami zkłoła y wywlekła. LXXII. Tak zginął Mowca w Rzymie nayprzednieyszy I choć zasłuzył dobrze się Oyczyznie Zhańbion po smierci,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 176
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Doktorowie zowią. Która ku Conkluzij Sejmu spuściła Chwała BOgu chudzinę. Przyjeżdżą/ wołają. Crucifige, biej/ zabiej/ tego franta/ co to Kradzie Rzeczpospolitą. Nazajutrz poproszą Na bankiet zawołany wszytkich Panów Posłów; Albo wżdy co gębiątszych. Bankiet szumny. Piją Za zdrowie Podskarbiego/ który dziś trzeci dzień Frantem był i oszustem/ i zdrajcą/ złodziejem/ Niesłychać miedzy winem takich głosów/ ani Przegrożek/ tylko vivat, vivat, nasz Podskarbi Cnotliwy/ i któremu równego nie miała Polska. Concedo. ale równego szalbierza. Upominki się kurzą. Tego koń z siądzeniem Owego czarka podka/ tego portugały/ Trzeciego Sól/ czwartego kilka beczek
Doktorowie zowią. Ktora ku Conkluzij Seymu spuśćiłá Chwałá BOgu chudźinę. Przyieżdżą/ wołáią. Crucifige, biey/ zabiey/ tego frantá/ co to Kradźie Rzeczpospolitą. Názajutrz poproszą Ná bankiet záwołany wszytkich Panow Posłow; Albo wżdy co gębiątszych. Bánkiet szumny. Piją Zá zdrowie Podskárbiego/ ktory dźiś trzeći dźień Frantem był y oszustem/ y zdraycą/ złodźieiem/ Niesłycháć miedzy winem tákich głosow/ áni Przegrożek/ tylko vivat, vivat, nasz Podskárbi Cnotliwy/ y ktoremu rownego nie miałá Polska. Concedo. ale rownego szalbierzá. Vpominki się kurzą. Tego koń z siądzeniem Owego czarka podka/ tego portugały/ Trzećiego Sol/ czwartego kilka beczek
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 80
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650