i wiek uwiędły w młodości, A szczętu nie zostało dawniejszej rzeźwości. Śmierć potym, mimo kresy życiu zamierzone, Zatłumiła przed czasem ciało utrapione. Taki więc kwiat na pięknym polu okazały Nielitościwe grady lub deszcze ulały, A on poległ na ziemi wszystek pochylony, I z barwy, i z ozdoby własnej obłupiony. Jakich tam płaczów, jakich trosk Wenus zażyła! Jakimi żałościami serce swe trapiła! Co za lamenty lała, co za narzekania, Co za tłuczenia piersi i ręku łamania! Ani ubiory, ani szata żadna cała, Ani na głowie kosa w swej mierze została. Dopiero błędy swoje i złą radę widzi, Dopiero się kwapliwym umysłem swym brzydzi
i wiek uwiędły w młodości, A szczętu nie zostało dawniejszej rzeźwości. Śmierć potym, mimo kresy życiu zamierzone, Zatłumiła przed czasem ciało utrapione. Taki więc kwiat na pięknym polu okazały Nielitościwe grady lub deszcze ulały, A on poległ na ziemi wszystek pochylony, I z barwy, i z ozdoby własnej obłupiony. Jakich tam płaczów, jakich trosk Wenus zażyła! Jakimi żałościami serce swe trapiła! Co za lamenty lała, co za narzekania, Co za tłuczenia piersi i ręku łamania! Ani ubiory, ani szata żadna cała, Ani na głowie kosa w swej mierze została. Dopiero błędy swoje i złą radę widzi, Dopiero się kwapliwym umysłem swym brzydzi
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 95
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
, nie rzkąc za takową jego chęć podziękować. A w tem wielką zgodę, w onem zaś, żeby bracią naszą ukrainną od niego ubezpieczyć i zasłonić, wielką niezgodę pokazaliśmy i w niej opowiedzieliśmy się pilniej nam urazy, niż rany braci swej, leczyć, pilniej bajek po Stężycach, po Lublinach słuchać, aniż płaczów i ryków niewinnych chrześcijańskich dusz, które się ustawicznie tegoż, co drugich tak rok potkało, spodziewają, pilniej pana hydzić i lżyć, niż nieprzyjaciela bić, pilniej na ostatek Rzpltą trząść, onę mieszać, aniż ojczyznę bronić.
Na ostatek do wypełnienia tej złości naszej mało na tych nieprzyjacielach niezgodą swoją oburzonych i na się
, nie rzkąc za takową jego chęć podziękować. A w tem wielką zgodę, w onem zaś, żeby bracią naszą ukrainną od niego ubezpieczyć i zasłonić, wielką niezgodę pokazaliśmy i w niej opowiedzieliśmy się pilniej nam urazy, niż rany braci swej, leczyć, pilniej bajek po Stężycach, po Lublinach słuchać, aniż płaczów i ryków niewinnych chrześcijańskich dusz, które się ustawicznie tegoż, co drugich tak rok potkało, spodziewają, pilniej pana hydzić i lżyć, niż nieprzyjaciela bić, pilniej na ostatek Rzpltą trząść, onę mieszać, aniż ojczyznę bronić.
Na ostatek do wypełnienia tej złości naszej mało na tych nieprzyjacielach niezgodą swoją oburzonych i na się
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 384
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
po ziemskiej pustyni/ Chybabyście Duchowie nieba przynieśli temu Panięciu/ Dzieciństwa zabaweczkę/ piszczałkę/ której więc dzieci z radością zażywają/ i bywa często że takie piski lubo niestworne/ sprawują/ że Dzieci płakać przestawa- ją. co jeśli tak jest/ weżmj prześliczna Matko z trzciny muzykę/ nie będzieć mym mniemaniem bez częstych płaczów temu Dziecięciu/ w ten padół płaczu zstępującemu/ będziesz umiała tą piszczałeczką cieszyć Dziecinę. Otoli widzisz jako i sama Dziecineczka wyciąga rączkę do tej muzyki. Daj jak najrychlej Aniele świętej tę Muzykę/ nie trzymaj długo pragnienia Dziecineczki; jak rychło nie dasz/ rozkwilisz Dziecię/ alić i po twym skocznym weselu/ i Matce
po źiemskiey pustyni/ Chybábyśćie Duchowie niebá przynieśli temu Panięćiu/ Dźiećiństwá zabáweczkę/ piszczałkę/ ktorey więc dźieći z rádośćią záżywáią/ y bywa często że tákie piski lubo niestworne/ spráwuią/ że Dźieći płákáć przestawá- ią. co ieśli ták iest/ weżmj prześliczna Mátko z trzćiny muzykę/ nie będźieć mym mniemániem bez częstych płáczow temu Dźiećięćiu/ w ten padoł płáczu zstępuiącemu/ będźiesz vmiáłá tą piszczałeczką ćieszyć Dźiećinę. Otoli widźisz iáko y sámá Dźiećineczká wyćiąga rączkę do tey muzyki. Day iák nayrychley Anyele świętey tę Muzykę/ nie trzymay długo prágnienia Dźiećineczki; iák rychło nie dasz/ rozkwilisz Dźiećię/ álić y po twym skocznym weselu/ y Matce
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 347
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
jad krwią karmi surowy.
XXXIII.
Któż srogie razy, różne śmierci dnia onego Wypowie, kto twarz nędzną miasta dobytego? Kształtem jezior szerokich krwią ziemia opływa, Pomsta boża najmiętsze serca zatwardzywa; Okropny strach trup czynił i pobojowiska, Kiedy kto bystrem okiem pojźrzał na nie z bliska. Zrze pałace wyniosłe płomień niezgaszony, Gorzkich płaczów głos smutny w różne leci strony.
XXXI
Ciężki łupem bogatem miasta przedniejszego, Do obozu odchodzi mężny Murzyn swego, Łakomem w pokarm ogniom zostawiwszy mury, Które przez gęste dymy buchają do góry. Idą żałosne matki na długie więzienie; O, jako jem wnętrzności przykre utrapienie Srodze rani, oczyma gdy patrzą mokremi, Co zwyciężca
jad krwią karmi surowy.
XXXIII.
Któż srogie razy, różne śmierci dnia onego Wypowie, kto twarz nędzną miasta dobytego? Kształtem jezior szerokich krwią ziemia opływa, Pomsta boża najmiętsze serca zatwardzywa; Okropny strach trup czynił i pobojowiska, Kiedy kto bystrem okiem pojźrzał na nie z blizka. Zrze pałace wyniosłe płomień niezgaszony, Gorzkich płaczów głos smutny w różne leci strony.
XXXI
Ciężki łupem bogatem miasta przedniejszego, Do obozu odchodzi mężny Murzyn swego, Łakomem w pokarm ogniom zostawiwszy mury, Które przez gęste dymy buchają do góry. Idą żałosne matki na długie więzienie; O, jako jem wnętrzności przykre utrapienie Srodze rani, oczyma gdy patrzą mokremi, Co zwyciężca
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 214
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i krewnych bez miary Ciał/ grzebionym popiołom spadają ofiary/ I czują się dzielnego męża być stworzeniem: Nagłe ptastwo swym sprawca przyślachcił imieniem/ Słyną Memnonidkami: jak Słońca dosadzą Sześć znaków par/ na śmierć się w obchód śmierci wadzą. Owa rzecz wielom barzo żałosna się zdała/ Ze Dymantowa cora nieszczęsna szczekała: Zorza swych płaczów pilna; jej podziśdzień oczy Płyną łzami/ i rosa świat na koło moczy. Lecz wyroki niezwoląTrojańskiej możności Z nadziejąspaść: Świątości/ i drugie świętości Ojca dźwiga Eneas/ ciężar przedostojny. Ten sam z plonów tak wieku/ zdał mu się przystojny; Dziecię k niemu Astanik: z niemi łodz odbija Morzem/ precz od
y krewnych bez miary Ciał/ grzebionym popiołom spadáią ofiáry/ Y czuią się dźielnego męża bydź stworzeniem: Nagłe ptastwo swym spráwcá przyślachćił imieniem/ Słyną Memnonidkámi: iák Słońcá dosádzą Sześć znákow par/ ná śmierć się w obchod śmierći wadzą. Owa rzecz wielom bárzo żałosna się zdáłá/ Ze Dymantowá corá nieszczęśna szczekałá: Zorzá swych płaczow pilná; iey podźiśdźień oczy Płyną łzámi/ y rosá świát na koło moczy. Lecz wyroki niezwoląTroiáńskiey możnośći Z nadźieiąspáść: Swiątości/ y drugie świątośći Oyca dźwiga AEneas/ ćiężar przedostoyny. Ten sam z plonow ták wieku/ zdał mu się przystoyny; Dźiećię k niemu Astanik: z niemi łodz odbiia Morzem/ precz od
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 335
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
mógł lada nieprzyjaciel pożyć? Takeś się stał hereticus in politicis, a poprostu turbator Reipublicae! Takie przedtem abo z skały zrzucano, jako Manlium ex Capitolio, abo w Polsce wieszano, jako Masława. A mała to rzecz: ato już twój rokosz zawołany dał ansę wszytkiej rozpuście! A w którym kącie nie pełno płaczów i morderstwa, na domy nachodzenia, złodziejstwa? Czemu? Bo populo sine lege, quod libet, licet. A zda mi się, że ipsam consumet Poloniam. A mała to rzecz, coś szlachecki stan zwiódł fałszywym gwałtem, mieszkiś im wytrząsł, jeszcze ich chcesz pogubić i dawnobyś beł zgubił, by
mógł lada nieprzyjaciel pożyć? Takeś się stał hereticus in politicis, a poprostu turbator Reipublicae! Takie przedtem abo z skały zrzucano, jako Manlium ex Capitolio, abo w Polszcze wieszano, jako Masława. A mała to rzecz: ato już twój rokosz zawołany dał ansę wszytkiej rozpuście! A w którym kącie nie pełno płaczów i morderstwa, na domy nachodzenia, złodziejstwa? Czemu? Bo populo sine lege, quod libet, licet. A zda mi się, że ipsam consumet Poloniam. A mała to rzecz, coś szlachecki stan zwiódł fałszywym gwałtem, mieszkiś im wytrząsł, jeszcze ich chcesz pogubić i dawnobyś beł zgubił, by
Skrót tekstu: MarszWojCz_II
Strona: 32
Tytuł:
Od P. Marszałka koronnego do P. Wojewody krakowskiego.
Autor:
Zygmunt Myszkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918