z cięciwy, Kiedy twe razy co dzień serce czuje I nigdy-ć strzełcza ręka nie próżnuje — Skąd tak wiele strzał kołczan pasa bliski, Skąd masz, Kupido, tak częste pociski? Kiedy wzdychania i skargi po świecie Jak zboża i ty, i matka siejecie, Kiedyś zwykł tyle lamentów poruszać, Że twarzy nie dasz płaczliwej osuszać — Skąd bierzesz te łzy, lamenty i łkania? Kto-ć skarg dodaje? kto tworzy wzdychania? „Będę miał — mówi — póki Jagi, strzały, A póki ciebie, łzy się będą lały.” DO CZYŻA
Zdradliwa kotka czyża, świetnym piórem Krytego, na śmierć przejęła pazurem; Który mej Jagi
z cięciwy, Kiedy twe razy co dzień serce czuje I nigdy-ć strzełcza ręka nie próżnuje — Skąd tak wiele strzał kołczan pasa bliski, Skąd masz, Kupido, tak częste pociski? Kiedy wzdychania i skargi po świecie Jak zboża i ty, i matka siejecie, Kiedyś zwykł tyle lamentów poruszać, Że twarzy nie dasz płaczliwej osuszać — Skąd bierzesz te łzy, lamenty i łkania? Kto-ć skarg dodaje? kto tworzy wzdychania? „Będę miał — mówi — póki Jagi, strzały, A póki ciebie, łzy się będą lały.” DO CZYŻA
Zdradliwa kotka czyża, świetnym piórem Krytego, na śmierć przejęła pazurem; Który mej Jagi
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 82
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
WIERSZE JAKUBA TEODORA TRĘBECKIEGO. Philomachia abo wyrażenie gorących afektów miłości. Wierszem J. T. T(rębeckiego). 750. Przedmowa.
Wojny i męże głosić chciało pióro moje, Jako pod świeżo przeszłe w Polsce niepokoje, Mars okrutny obłokiem krwawym otoczony, Płaczliwej wojny ognie rzucał na wsze strony. I jak mężnych Sarmatów niepożyta siła Wszytkich swych nieprzyjaciół impet przełomiła. A własnych piersi murem od niewdzięcznych gości Obroniła ojczystych swobod i wolności. Ten mój umysł chcąc wesprzeć Febus złotowłosy Już mi dawał kruż pełen kastalijskiej rosy, Który tyłkom co chciał wziąć, aż wtym dziecko małe Jakieś stanie przede
WIERSZE JAKUBA TEODORA TRĘBECKIEGO. Philomachia abo wyrażenie gorących afektow miłości. Wierszem J. T. T(rębeckiego). 750. Przedmowa.
Wojny i męże głosić chciało pioro moje, Jako pod świeżo przeszłe w Polszcze niepokoje, Mars okrutny obłokiem krwawym otoczony, Płaczliwej wojny ognie rzucał na wsze strony. I jak mężnych Sarmatow niepożyta siła Wszytkich swych nieprzyjacioł impet przełomiła. A własnych piersi murem od niewdzięcznych gości Obroniła ojczystych swobod i wolności. Ten moj umysł chcąc wesprzeć Febus złotowłosy Już mi dawał kruż pełen kastalijskiej rosy, Ktory tyłkom co chciał wziąć, aż wtym dziecko małe Jakieś stanie przede
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 221
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ja pochop/ by jako wnieść panieńskie nogi/ W tabor nieprzyjacielski/ pochop ja ocha srogi/ W Gnosyiskie z wierzchu baszty obozy sięspuścić/ Lub nieprzyjaciół/ brony otwarszy napuścić/ Lub coby Minos raczył a jako siedziała/ Patrząc na śliczny namiot/ królewski/ gadała: Radować się/ czy smucic/ z tej wojny płaczliwej? Niewiem. Stąd żal/ że Minos nie sprzyja życzliwej/ Lecz by go nie dostało było się w pokoju: Mnie jednak zakład wziąwszy/ mógłby przestać boju. Mnie spolniczę/ mnie miru fant mieć najpewniejszy. Tak ali/ z któryjeś się/ wszech królów śliczniejszy Ródził jakiś ty/ była? słusznie Boga
ia pochop/ by iáko wnieśc páńieńskie nogi/ W tabor nieprzyiaćielski/ pochop ia ocha srogi/ W Gnosyiskie z wierzchu bászty obozy sięspuśćić/ Lub nieprzyiaćioł/ brony otwárszy napuśćić/ Lub coby Minos raczył á iáko śiedźiáłá/ Pátrząc ná śliczny namiot/ krolewski/ gádáłá: Rádowáć się/ czy smućic/ z tey woyny płáczliwey? Niewiem. Ztąd żal/ że Minos nie sprzyia życzliwey/ Lecz by go nie dostáło było się w pokoiu: Mnie iednak zákład wźiąwszy/ mogłby przestáć boiu. Mnie spolniczę/ mnie miru fánt mieć naypewnieyszy. Tak ali/ z ktoryieś się/ wszech krolow ślicznieyszy Rodźił iákiś ty/ byłá? słusznie Bogá
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 189
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636