mając, Na koniu jedzie i tam i sam, jej szukając.
IV.
Naprzód Francją zwiedził, teraz się namyśla Do Niemiec i zaś do Włoch i dalej zamyśla Po starej i po nowej szukać Kastyliej I z Hiszpaniej dać się przewieźć do Libiej. Gdy tak myśląc, swą zgubę naleźć sobie tuszy, Nagle go głos płaczliwy jakiś bije w uszy. Poskoczy tam i ujźrzy przed sobą jednego Rycerza, kłusem wielkiem pojeżdżającego.
V.
Który gwałtem żałosną dziewkę niósł na ręku, Trzymając ją przed sobą na koniu przy łęku: Ona z wrzaskiem tam i sam rękami miotała I na pana z Anglantu o pomoc wołała; Który, kiedy się jej tam
mając, Na koniu jedzie i tam i sam, jej szukając.
IV.
Naprzód Francyą zwiedził, teraz się namyśla Do Niemiec i zaś do Włoch i dalej zamyśla Po starej i po nowej szukać Kastyliej I z Hiszpaniej dać się przewieźć do Libiej. Gdy tak myśląc, swą zgubę naleść sobie tuszy, Nagle go głos płaczliwy jakiś bije w uszy. Poskoczy tam i ujźrzy przed sobą jednego Rycerza, kłusem wielkiem pojeżdżającego.
V.
Który gwałtem żałosną dziewkę niósł na ręku, Trzymając ją przed sobą na koniu przy łęku: Ona z wrzaskiem tam i sam rękami miotała I na pana z Anglantu o pomoc wołała; Który, kiedy się jej tam
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 249
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
przyść na los tak nieszczęśliwy miała”.
XVI.
Za temi słowy Orland wszedł między podwoje I kilka razów wszytkie pobiegał pokoje Z pracą wielką i z troską niewypowiedzianą, Jakokolwiek z nadzieje trochą pomieszaną; Czasem się przysłuchywa głosowi onemu Angeliki kochanej jego podobnemu, I gdy stoi w tej stronie, z tamtej go dochodzi On głos płaczliwy, ale nie wie, skąd wychodzi.
XVII.
Teraz Rugiera wspomnię, który ciasną drogą Olbrzyma wzrostem wielkiem i postawą srogą Gonił tak długo z panną uciekającego, Aż na łąkę przestroną wbiegł z lasu wielkiego. A teraz tamże przyszedł, kędy przedtem chwilę Orland przybeł, jeśli się na miejscu nie mylę. Olbrzym w bramę
przyść na los tak nieszczęśliwy miała”.
XVI.
Za temi słowy Orland wszedł między podwoje I kilka razów wszytkie pobiegał pokoje Z pracą wielką i z troską niewypowiedzianą, Jakokolwiek z nadzieje trochą pomieszaną; Czasem się przysłuchywa głosowi onemu Angeliki kochanej jego podobnemu, I gdy stoi w tej stronie, z tamtej go dochodzi On głos płaczliwy, ale nie wie, skąd wychodzi.
XVII.
Teraz Rugiera wspomnię, który ciasną drogą Olbrzyma wzrostem wielkiem i postawą srogą Gonił tak długo z panną uciekającego, Aż na łąkę przestroną wbiegł z lasu wielkiego. A teraz tamże przyszedł, kędy przedtem chwilę Orland przybeł, jeśli się na miejscu nie mylę. Olbrzym w bramę
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 252
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
moim rana, gdy Cię kocham, a wzajem nie jestem kochana! VIII
Kto użyczy głowie mojej wody i oczom moim źrzódła łez, a będę płakała we dnie i w nocy. Jeremiasz 9
Któż mi da, by się głowa w zdroje przemieniła i wód żywych impetem swój dukt prowadziła? Czoło placem, na które deszcz płaczliwy godzi, ani wyspa rozłojom wodnym nie przeszkodzi. O, gdyby oczy moje dwóch rzek postać miały, z jednej studnie dwa stoki wraz by wynikały! Ów zdrój, którym twarz swoją zawsze skrapiał stary, nie ma słusznej ze łzami moimi pomiary. Mniej pomocna i owa woda na me oczy, którą z swych źrzódeł hojnie
moim rana, gdy Cię kocham, a wzajem nie jestem kochana! VIII
Kto użyczy głowie mojej wody i oczom moim źrzódła łez, a będę płakała we dnie i w nocy. Jeremiasz 9
Któż mi da, by się głowa w zdroje przemieniła i wód żywych impetem swój dukt prowadziła? Czoło placem, na które deszcz płaczliwy godzi, ani wyspa rozłojom wodnym nie przeszkodzi. O, gdyby oczy moje dwóch rzek postać miały, z jednej studnie dwa stoki wraz by wynikały! Ów zdrój, którym twarz swoją zawsze skrapiał stary, nie ma słusznej ze łzami moimi pomiary. Mniej pomocna i owa woda na me oczy, którą z swych źrzódeł hojnie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 48
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
z dawna sposobem różnym nazbierało: jednym gwałtem wydarło, drugich oszukało, na co twoja tak długo ręka pracowała – toć wszytko mała chwila przy śmierci pobrała. Ach, już cię przyjaciele twoi nie witają: gdyć śmierć wzięła ozdobę, oni uciekają! Rozerwał się on węzeł miłości życzliwy, już twojej żony ustał on lament płaczliwy. Żaden cię już w upadku nie wspomoże rodzic, śmierci twej – o jak krótko! – twój żałował dziedzic, że mu się dom, szpichlerze, bogactwa dostały, pieniądze, o co ty żal masz teraz niemały. Nie wierzę, by twa żona, także i syn miły mieli dać pięcioro staj w polu ziemie
z dawna sposobem różnym nazbierało: jednym gwałtem wydarło, drugich oszukało, na co twoja tak długo ręka pracowała – toć wszytko mała chwila przy śmierci pobrała. Ach, już cię przyjaciele twoi nie witają: gdyć śmierć wzięła ozdobę, oni uciekają! Rozerwał się on węzeł miłości życzliwy, już twojej żony ustał on lament płaczliwy. Żaden cię już w upadku nie wspomoże rodzic, śmierci twej – o jak krótko! – twój żałował dziedzic, że mu się dom, szpichlerze, bogactwa dostały, pieniądze, o co ty żal masz teraz niemały. Nie wierzę, by twa żona, także i syn miły mieli dać pięcioro staj w polu ziemie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 37
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
części w Koronie tu Polskiej, z których jedni zdarci od żołnierstwa od wszytkiego, z domów się swych prowadzą z żonami, z dziatkami żebrać, pożywienia biednego, po wsiach tułając się, ze wstydem szukają, a drudzy od głodu umierać muszą, drudzy z desperacji śmierć sobie zadają, zwątpiwszy już o sobie, który głos płaczliwy i wielka krzywda przebija niebiosa, żądając pomsty od Pana Boga na cię. Quos cum exaudiverit Dominus, requiret sanguinem eorum de manibus tuis ita, ut quod tu plus in alios potuisti, eo plus in te Dominus poterit. Otóż tobie rokosz, którymeś Pana Boga do gniewu pobudził, aby nas już ostatnie pokarał,
części w Koronie tu Polskiej, z których jedni zdarci od żołnierstwa od wszytkiego, z domów się swych prowadzą z żonami, z dziatkami żebrać, pożywienia biednego, po wsiach tułając się, ze wstydem szukają, a drudzy od głodu umierać muszą, drudzy z desperacyej śmierć sobie zadają, zwątpiwszy już o sobie, który głos płaczliwy i wielka krzywda przebija niebiosa, żądając pomsty od Pana Boga na cię. Quos cum exaudiverit Dominus, requiret sanguinem eorum de manibus tuis ita, ut quod tu plus in alios potuisti, eo plus in te Dominus poterit. Otóż tobie rokosz, którymeś Pana Boga do gniewu pobudził, aby nas już ostatnie pokarał,
Skrót tekstu: SkarRokCz_II
Strona: 38
Tytuł:
Otóż tobie rokosz!
Autor:
Skarga Piotr
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
zdała Rokiem całym: kiedym ją wszystkę przepłakała. Tak że zioła około/ i rozwite włosy Matki tej przyrodzonej/ żadnej inszej rosy Dziś nie potrzebowały/ nad perły te moje/ Ani deszczu droższego upragnione zdroje Rzeki tej złotonurej. Nawet powiewniejszych Drzewa same Zefirów. Jako z ust wdzięczniejszych Nad wszytkie Ambrozje/ głos ich mój płaczliwy/ I wzdychanie ruszało. Sam aż szczebiotliwy Gomon ptastwa drobnego rannym swym śpiewaniem/ Nic inszego nie czynił/ jedno znarzekaniem Moim się tym zgadzając płaczu mi pomagał/ Który widzę/ i ciebie w tej cerze ubłagał/ Ze chcesz to miłosierdzie pokazać nademną/ A ja proszę i znowu nieobchodź się zemną Tak łaskawie/
zdałá Rokiem cáłym: kiedym ią wszystkę przepłakáła. Ták że ziołá około/ y rozwite włosy Mátki tey przyrodzoney/ żadney inszey rosy Dziś nie potrzebowáły/ nád perły te moie/ Ani deszczu droższego vprágnione zdroie Rzeki tey złotonurey. Náwet powiewnieyszych Drzewá sáme Zefirow. Iáko z vst wdzięcznieyszych Nád wszytkie Ambrozye/ głos ich moy płáczliwy/ Y wzdychánie ruszáło. Sam áż szczebiotliwy Gomon ptástwá drobnego ránnym swym spiewániem/ Nic inszego nie czynił/ iedno znarzekániem Moim się tym zgadzáiąc płáczu mi pomagał/ Ktory widzę/ y ciebie w tey cerze vbłagał/ Ze chcesz to miłosierdzie pokazáć nádemną/ A ia proszę y znowu nieobchodź się zemną Ták łáskáwie/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 104
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
słychać Listu/ ani posłańca żadnego nie widać. Przetoż wniwecz twe wrzaski/ wniwecz wszystkie żale/ Które jakby o pewnej rzeczy znosisz dbali.
PENELOPE.
WIelem Wmości winna/ więcej małżonkowi/ Nad wszystkie drogie skarby memu kochankowi. Przedsię się nie utulę choćby był nie żywy/ Już tak swój wiek powiodę do śmierci płaczliwy.
ICARUS.
CÓż/ albo to jeden mąż na świecie był taki? Ulissessowi równych dosyć jest/ masz znaki. Na twojej to wolej jest/ zaś iść za drugiego. Nie tępić w zwykłym płaczu wieku rozkosznego. Gdyż mi już i samemu nie miła twa żałość/ Ponieważ krom baczenia tobą włada krnąbrność.
PENELOPE.
słycháć Listu/ áni posłáńcá żadnego nie widáć. Przetoż wniwecz twe wrzaski/ wniwecz wszystkie żale/ Ktore iákby o pewney rzeczy znośisz dbáli.
PENELOPE.
WIelem Wmośći winná/ więcey małżonkowi/ Nád wszystkie drogie skárby memu kochánkowi. Przedśię się nie vtulę choćby był nie żywy/ Iuż ták swoy wiek powiodę do śmierći płáczliwy.
ICARVS.
COż/ álbo to ieden mąż ná świećie był táki? Vlyssessowi rownych dosyć iest/ masz znáki. Ná twoiey to woley iest/ záś iśdź za drugiego. Nie tępić w zwykłym płáczu wieku roskosznego. Gdyż mi iuż y sámemu nie miłá twa żáłość/ Ponieważ krom baczenia tobą włada krnąbrność.
PENELOPE.
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: E4v
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
za jakiż grzech mają cierpieć dziatki? Grzech że z Ojca Jasona większy grzech że z Matki. Są Medej, niech giną: nie znam ich za syny. Niech giną: moić przecię, i nie mają winy. Nic nie krzywi przyznawąm: i brat był niekrzywy. Cóż drzysz serce? prżecz Usta moczy deszcz płaczliwy. Raz mię gniew, drugi miłość roztargnioną wodzi Tam i sam, ogień myśli nie pewne rozwodzi. Jak bywa, kiedy wiatry zsobą się potkają. Z obu stron niezgodliwe fale się więszają. Morze się zsobą burzy tak me niewie czego Jąć się serce: Gniew broni aktu pobożnego. Pobożność gniewy tłumi.
zá iákiż grzech maią ćierpieć dźiátki? Grzech że z Oyca Jásoná większy grżech że z Mátki. Są Medey, niech giną: nie znąm ich zá syny. Niech giną: moić przećię, y nie máią winy. Nic nie krzywi przyznawąm: y brát był niekrzywy. Coż drzysz serce? prżećż Vstá moczy deszcż płácżliwy. Ráz mię gniew, drugi miłość rostargnioną wodźi Tám y sám, ogięń myśli nie pewne rozwodźi. Jak bywa, kiedy wiátry zsobą się potkáią. Z obu stron niezgodliwe fále się więszáią. Morze się zsobą burzy ták me niewie czego Iąć się serce: Gniew brońi áktu pobożnego. Pobożność gniewy tłumi.
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 116
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Czwarty. Scena XII. Poseł Tezeusz. Opowiada poseł jako konie zląkszy się Cielców morskich, Hippolita z woza zbyły i poszarpały.
Po. O Ciężka kondycja sługi nieszczesnego! Przecz mię czynisz przypadku posłem niezbednego? T. Niebój się powiedz, rzeczy by najgorsze śmiało, Na wszelki kłopot serce się rezolwowało. Po. Płaczliwy język z żalu mówić nie pozwala. T. Powiedz jaka ruina smutny dom przywala. Po. Niestętysz Hippolitus śmierć potknął straszliwą. T. Synam dawno pociechę stracił osobliwą. Teraz zaś zdrajca zginął: praw co się znim stało Po. Jak mu się zmiasta wypaść nieszczesnie dostało, Spieszno jechał, na przećwał bieg
Czwarty. Scená XII. Poseł Thezeusz. Opowiáda poseł iáko końie zląkszy się Cielcow morskich, Hippolitá z wozá zbyły y poszárpáły.
Po. O Cięszka kondycya sługi nieszczesnego! Przecż mię czynisz przypádku posłęm niezbednego? Th. Nieboy się powiedz, rzecży by naygorsze smiáło, Ná wszelki kłopot serce się rezolwowáło. Po. Płáczliwy ięzyk z żalu mowić nie pozwála. Th. Powiedz iáka ruiná smutny dom przywála. Po. Niestętysz Hippolitus smierć potknął strászliwą. Th. Synám dawno poćiechę stráćił osobliwą. Teraz záś zdraycá zginął: praw co się znim stáło Po. Ják mu się zmiástá wypáść nieszczesnie dostáło, Spieszno iecháł, ná przećwał bieg
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 167
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
, ale sercu tym samym folgę czyni. Dla czego daleko cięższe i niebezpieczniejsze te są żale, w których płakać kto nie może: bo bardziej na sercu boleje. Bywa że i z hipokondryj, pijaństwa, a czasem i z nagłej radości kto się zda płakać. Ależ i tych żal się miesza i tenże płaczliwy humor wzbudzony płacz rodzi.
LXX. Organum śmiechu, jest membrana to jest błona, żołądek dzieląca od kiszek, diafragma nazwana. Akcja witalna śmiechu tym się dzieje. Ze imaginatywa rzeczy wesołej wzbudza muszkuły, którymi poruszona diafragma, mającemi koneksyą z twarzą ludzką muszkułami, swoim i tych muszkułów poruszeniem układa twarz do śmiechu: i
, ále sercu tym samym folgę czyni. Dla czego dáleko cięższe y niebespiecznieysze te są żale, w ktorych płákáć kto nie może: bo bardziey ná sercu boleie. Bywa że y z hipokondryi, piiaństwa, á czásem y z nagłey rádości kto się zda płákáć. Ależ y tych żal się miesza y tenże płaczliwy chumor wzbudzony płácz rodzi.
LXX. Organum smiechu, iest membrana to iest błoná, żołądek dzieląca od kiszek, diafragma názwana. Akcya witálna smiechu tym się dzieie. Ze imáginátywá rzeczy wesołey wzbudza muszkuły, ktorymi poruszona diafragma, máiącemi konnexyą z twarzą ludzką muszkułami, swoim y tych muszkułow poruszeniem ukłáda twarz do smiechu: y
Skrót tekstu: BystrzInfCosm
Strona: Fv
Tytuł:
Informacja Cosmograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
biologia, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743