Bałwany wenerowali Livones, albo Inflantowie jako świadczy Petrus à Dusburg.
w Wielkim Księstwie Litewskim quanti byli w Bałwochwalstwie errores, w wielkim jest co mieć podziwieniu. Kłaniano się złotej BABIE, to jest Posągowi, przy drogach erygowanemu, z tego kto co niósł, albo wiózł particulam rzucając na Ofiarę, owszem włosy z głowy i płatki in defectu inszych rzeczy od sukien, rżucali. Tego nie czyniący, zdrowia albo chudoby subibant, discrimen przy nasłępującym zaraz karaniu, teste Olaô. Miana była podobno za jednę którąś z Starożytnych Bogiń, albo za CERES, albo za TELLUS, albo owę Rzymską ABEONĘ, albo ADEONĘ Podróżnych Boginię. Tęż złotą BABĘ wonerowano w
Bałwany wenerowali Livones, álbo Inflantowie iáko świadczy Petrus à Dusburg.
w Wielkim Xięstwie Litewskim quanti byli w Bałwochwalstwie errores, w wielkim iest co mieć podziwieniu. Kłaniáno się złotey BABIE, to iest Posągowi, przy drogach erygowanemu, z tego kto co niosł, álbo wiozł particulam rzucaiąc na Ofiárę, owszem włosy z głowy y płatki in defectu inszych rzeczy od sukien, rżucali. Tego nie czyniący, zdrowia albo chudoby subibant, discrimen przy nasłępuiącym zaraz karaniu, teste Olaô. Miána byłá podobno zá iednę ktorąś z Starożytnych Bogiń, álbo za CERES, álbo zá TELLUS, álbo owę Rzymską ABEONĘ, albo ADEONĘ Podroznych Boginię. Tęż złotą BABĘ wonerowano w
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 25
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
kłotniach największe dostatki i honory. Przydam tu jeszcze/ że ci Santonowie kładą zawsze przed Kościołami swojemi/ przed Ogrodami/ i u wrot Klasztornych/ osobliwe jakie stroje/ tak śmieszne/ że z nich snadno poznać/ jako u samych rzemieslników w głowie ułożono. Zdobią i ubierają groby w Paciorki/ rogi/ wstęgi/ płatki z kitajki albo brokatele/ i tym podobne fraszki/ rozumiejąc/ że trzeba być w pół szalonym/ i mieć pomieszany mózg/ kto chce dobrze Bogu służyć/ i że to inaczej być nie może. Ale już czas niebawić dłużej Czytelnika tak uprzykrzonemi i nie smacznemi baśniami. Księga Wtóra, ROZDZIAŁ XXI. O Okolicznościach
kłotniách naywiększe dostátki y honory. Przydam tu ieszcze/ że ći Santonowie kłádą záwsze przed Kośćiołámi swoiemi/ przed Ogrodámi/ y v wrot Klasztornych/ osobliwe iákie stroie/ ták śmieszne/ że z nich snadno poznáć/ iáko v sámych rzemieslnikow w głowie vłożono. Zdobią y vbieráią groby w Páćiorki/ rogi/ wstęgi/ płátki z kitáyki álbo brokátele/ y tym podobne frászki/ rozumieiąc/ że trzebá bydź w puł szalonym/ y mieć pomieszány mozg/ kto chce dobrze Bogu służyć/ y że to ináczey bydź nie może. Ale iuż czas niebáwić dłużey Czytelniká ták vprzykrzonemi y nie smácznemi báśniami. Xięgá Wtora, ROZDZIAŁ XXI. O Okolicznośćiách
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 184
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Świeci się i czerwieni znajomy na szyje Fandzliber z aksamitem we czterech i sześci Dzwoneczkach i obrożce. Zaledwie się zmieści W jego głowie, co to jest; nawet przebierany Głos rożnie świergocących dzwonków podejrzany Jest mu, iż jego własne są oblubienice. Cóż — kiedy dociec trudno skrytej tajemnice! Rzecze jednak — sierść jedne widzący i płatki: »Cud wielki! u mnie piesek jest jak jednej matki, Także lśniącojedwabny włos i załomany Pyszczek wzgorę i wszytkie takież ma odmiany Jasnokasztanowate, także od polowy Do końca białostrusi ogonek i z głowy Żadnej nie ma rożnice. Wtąż wąska jak struga Z czoła na pyszczek spada łysineczka długa, Której kosmate uszka i jak
Świeci sie i czerwieni znajomy na szyje Fandzliber z aksamitem we czterech i sześci Dzwoneczkach i obrożce. Zaledwie sie zmieści W jego głowie, co to jest; nawet przebierany Głos rożnie świergocących dzwonkow podejrzany Jest mu, iż jego własne są oblubienice. Coż — kiedy dociec trudno skrytej tajemnice! Rzecze jednak — sierść jedne widzący i płatki: »Cud wielki! u mnie piesek jest jak jednej matki, Także lśniącojedwabny włos i załomany Pyszczek wzgorę i wszytkie takież ma odmiany Jasnokasztanowate, także od polowy Do końca białostrusi ogonek i z głowy Żadnej nie ma rożnice. Wtąż wąska jak struga Z czoła na pyszczek spada łysineczka długa, Ktorej kosmate uszka i jak
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 77
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
będą i szynkarki, nadobne dzieweczki. Będą i obżercy, co więc radzi dolewają, Muzykowie, co ich będzie, wszyscy niechaj grają. Szewcy, kuśnierze, garbarze, będą robić sobie; Jeden drugiego niech w zadek lada sierpem skrobie. Krawców a szwacek musimy posadzać do klatki, Bo ci nadobnie śpiewają, gdy zszywają płatki. Bogaczów z wielkiemi brzuchy musi do obory, Ledwieby ich czterech zawarł do jednej komory. Puszkarzów po basztach sadzać, niechaj robią prochy; Czarownice do piwnice, bo to towar płochy. Baby niech gorzałkę robią, z pięć tysięcy kadzi; Trzeba jej dla gospodarzów, ba, i dla czeladzi. Wina nam tu
będą i szynkarki, nadobne dzieweczki. Będą i obżercy, co więc radzi dolewają, Muzykowie, co ich będzie, wszyscy niechaj grają. Szewcy, kuśnierze, garbarze, będą robić sobie; Jeden drugiego niech w zadek leda sierpem skrobie. Krawców a szwacek musimy posadzać do klatki, Bo ci nadobnie śpiewają, gdy zszywają płatki. Bogaczów z wielkiemi brzuchy musi do obory, Ledwieby ich czterech zawarł do jednej komory. Puszkarzów po basztach sadzać, niechaj robią prochy; Czarownice do piwnice, bo to towar płochy. Baby niech gorzałkę robią, z pięć tysięcy kadzi; Trzeba jej dla gospodarzów, ba, i dla czeladzi. Wina nam tu
Skrót tekstu: SejmPiek
Strona: 69
Tytuł:
Sejm piekielny straszliwy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1622
Data wydania (nie wcześniej niż):
1622
Data wydania (nie później niż):
1622
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1903