musi: Darmo stworzona, która kusia nie zakusi. On się na żadną przepaść nic nie wzdryga ani Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani; Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje. Rycerz to znamienity, a kędy wymierzy, Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy, A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni, Harce zwodzi i z grotem do paiże goni, I lubo podeń wbity nieprzyjaciel krzyczy, Nic miłosierdzia nie ma, wełna drży na piczy. Chociaż też podczas przegra, powstaje na nogi I odpocząwszy sobie, będzie jeszcze srogi. Na dwóch kółkach rychtowne wytoczywszy działo
musi: Darmo stworzona, która kusia nie zakusi. On się na żadną przepaść nic nie wzdryga ani Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani; Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje. Rycerz to znamienity, a kędy wymierzy, Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy, A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni, Harce zwodzi i z grotem do paiże goni, I lubo podeń wbity nieprzyjaciel krzyczy, Nic miłosierdzia nie ma, wełna drży na piczy. Chociaż też podczas przegra, powstaje na nogi I odpocząwszy sobie, będzie jeszcze srogi. Na dwóch kółkach rychtowne wytoczywszy działo
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 314
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tymczasem drzwi w izbie przywarła. Zdechł nieborak, nie widzi do schowania dziury. Stała tam wywrócona dnem beczka do góry. Ledwie że go przykryła, przecie była duża. A żołnierze do izby: „Gdzieś schowała muża? Zabić nam go dziś trzeba koniecznie tą razą!” A to mówiąc, po wierzchu tłuką beczkę płazą. „Boh me, poszedł na ratusz, już godzina druga” — Mówiąc, palcem skazuje i oczyma mruga. „A pod tą beczką co masz?” W pół z śmiechem ta powie: „Żeby nie wlazł do sadu, kozioł, panońkowie.” Rozumiał dziad, że szczerze mówiła te rzeczy; Wytrząsa
tymczasem drzwi w izbie przywarła. Zdechł nieborak, nie widzi do schowania dziury. Stała tam wywrócona dnem beczka do góry. Ledwie że go przykryła, przecie była duża. A żołnierze do izby: „Gdzieś schowała muża? Zabić nam go dziś trzeba koniecznie tą razą!” A to mówiąc, po wierzchu tłuką beczkę płazą. „Boh me, poszedł na ratusz, już godzina druga” — Mówiąc, palcem skazuje i oczyma mruga. „A pod tą beczką co masz?” W pół z śmiechem ta powie: „Żeby nie wlazł do sadu, kozioł, panońkowie.” Rozumiał dziad, że szczerze mówiła te rzeczy; Wytrząsa
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 529
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Ta Jordanowa miała też córkę, która była za Broniewskim, od tej jest potomstwo z Broniewskim. Poszła była potem za Siecińskiego, i z tym miała potomstwo. Secundo voto poszła była ta Jordanowa za Wierzbiętę, ale niebyło potomstwa. Stanisław pojął Borka Mikołaja córkę dziedziczkę; druga jej siostra była za Stadnickim, potem za Płazą. Ten Stanisław spłodził synów dwóch, Mikołaja (sterilis) rotmistrzem umarł; Michał rotmistrz, starosta dopczycki, z Męcińską ma potomstwo. Ojciec ich był to człek rycerski; miał dwie córce Zofiję i Dorotę. Zofija poszła za Ługowskiego, starostę lelowskiego; ta sterilis, wdową została. Dorota poszła za Ożarowskiego, ta już
Ta Jordanowa miała też córkę, która była za Broniewskim, od tej jest potomstwo z Broniewskim. Poszła była potém za Siecińskiego, i z tym miała potomstwo. Secundo voto poszła była ta Jordanowa za Wierzbiętę, ale niebyło potomstwa. Stanisław pojął Borka Mikołaja córkę dziedziczkę; druga jej siostra była za Stadnickim, potém za Płazą. Ten Stanisław spłodził synów dwóch, Mikołaja (sterilis) rotmistrzem umarł; Michał rotmistrz, starosta dopczycki, z Męcińską ma potomstwo. Ojciec ich był to człek rycerski; miał dwie córce Zofiję i Dorotę. Zofija poszła za Ługowskiego, starostę lelowskiego; ta sterilis, wdową została. Dorota poszła za Ożarowskiego, ta już
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 188
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
wylewać swego. Więc i sam we Francjej miał te jeszcze wieści, Gdy przedniejszych familij złączenia po części Chciał wiedzieć, jako siostrą Beatryce była Armeliny, Dudona która porodziła.
LXXX.
Z tej przyczyny, jak nie chcąc, swoją szablą kręci: Tkwi mu wdzięczna Bradmanta w głębokiej pamięci. Nigdy nie tnie, gdzie niegdzie płazą tylko zmierza, Sam się buławie srogiej składa, nie dowierza. Pisze Turpin, iż w ten czas mógł snadno mężnego Dudona pożyć, gdyby wola była jego; Ale miłość gorąca gniew, ręce wiązała, Cięcia srogie, śmiertelne sztychy hamowała.
LXXXI.
Płazą jednak, aby się nie zdał być nikczemny, Dudonowej oddaje sile
wylewać swego. Więc i sam we Francyej miał te jeszcze wieści, Gdy przedniejszych familij złączenia po części Chciał wiedzieć, jako siostrą Beatryce była Armeliny, Dudona która porodziła.
LXXX.
Z tej przyczyny, jak nie chcąc, swoją szablą kręci: Tkwi mu wdzięczna Bradmanta w głębokiej pamięci. Nigdy nie tnie, gdzie niegdzie płazą tylko zmierza, Sam się buławie srogiej składa, nie dowierza. Pisze Turpin, iż w ten czas mógł snadno mężnego Dudona pożyć, gdyby wola była jego; Ale miłość gorąca gniew, ręce wiązała, Cięcia srogie, śmiertelne sztychy hamowała.
LXXXI.
Płazą jednak, aby się nie zdał być nikczemny, Dudonowej oddaje sile
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 226
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wdzięczna Bradmanta w głębokiej pamięci. Nigdy nie tnie, gdzie niegdzie płazą tylko zmierza, Sam się buławie srogiej składa, nie dowierza. Pisze Turpin, iż w ten czas mógł snadno mężnego Dudona pożyć, gdyby wola była jego; Ale miłość gorąca gniew, ręce wiązała, Cięcia srogie, śmiertelne sztychy hamowała.
LXXXI.
Płazą jednak, aby się nie zdał być nikczemny, Dudonowej oddaje sile raz wzajemny I tak ciężko na szyszak spuszcza ustalony Szablę swą, iż zostaje zaraz ogłuszony. Oczy mgła ćmi, pamięć w niem ginie w onej chwili, Sam na przykre spadnienie z konia już się chyli. Koniec bitwy do drugiej pieśni odłożemy, A teraz
wdzięczna Bradmanta w głębokiej pamięci. Nigdy nie tnie, gdzie niegdzie płazą tylko zmierza, Sam się buławie srogiej składa, nie dowierza. Pisze Turpin, iż w ten czas mógł snadno mężnego Dudona pożyć, gdyby wola była jego; Ale miłość gorąca gniew, ręce wiązała, Cięcia srogie, śmiertelne sztychy hamowała.
LXXXI.
Płazą jednak, aby się nie zdał być nikczemny, Dudonowej oddaje sile raz wzajemny I tak ciężko na szyszak spuszcza ustalony Szablę swą, iż zostaje zaraz ogłuszony. Oczy mgła ćmi, pamięć w niem ginie w onej chwili, Sam na przykre spadnienie z konia już się chyli. Koniec bitwy do drugiej pieśni odłożemy, A teraz
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 226
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
wielką Moc Balizardy, szablę co przechodzi wszelką, Zna i grabię dużego. Zaczem chyżem krokiem W zad cofa; niedościgły tak więc pod obłokiem Błysk leci. Lecz go przecię końcem w samo czoło Dosiągł grabia; ten, nędznik, zwinął się wnet w koło.
LXX
Zwinął się, od tęgiego razu ogłuszony, Choć płazą w szyszak trafił Orland zapędzony; A tusząc, iż go odbiegł duch, iż już nie wstanie, Pojrzawszy, gdzie się silą dwaj duży poganie, Skoczył i do Gradasa bieg z żartkością dwoi. Idzie mu o Brandmarta, dziwnie się oń boi; Wie, jako zbroją, szablą, koniem doświadczonem Przechodzi go Serykan
wielką Moc Balizardy, szablę co przechodzi wszelką, Zna i grabię dużego. Zaczem chyżem krokiem W zad cofa; niedościgły tak więc pod obłokiem Błysk leci. Lecz go przecię końcem w samo czoło Dosiągł grabia; ten, nędznik, zwinął się wnet w koło.
LXX
Zwinął się, od tęgiego razu ogłuszony, Choć płazą w szyszak trafił Orland zapędzony; A tusząc, iż go odbiegł duch, iż już nie wstanie, Pojrzawszy, gdzie się silą dwaj duży poganie, Skoczył i do Gradasa bieg z żartkością dwoi. Idzie mu o Brandmarta, dziwnie się oń boi; Wie, jako zbroją, szablą, koniem doświadczonem Przechodzi go Serykan
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 246
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
trawnika, co może najraźniej, Po owej się niewczesnej, pocznie walać, łaźni; Co ujźrawszy ów, więcej nie goni sobaki, Żal mu flasze z oliwą w sakwach, żal kulbaki.
Bieży, ale po czesie, już kulbaka puści I oliwa stłuczona rzeczy mu potłuści; Do szable, chcąc postraszyć w gniewie konia płazą: Postraszył, aż mu z brzucha jelita wylazą. Ten biega-ć za oczyma, a ze krwią gorącą Kiszki mu się po nogach i tam, i sam plącą, Aż zapadł w bliskie chrusty, wziąwszy z sobą juki; Służały w płacz, usiadszy: ni konia, ni suki. Stałem chwilę,
trawnika, co może najraźniej, Po owej się niewczesnej, pocznie walać, łaźni; Co ujźrawszy ów, więcej nie goni sobaki, Żal mu flasze z oliwą w sakwach, żal kulbaki.
Bieży, ale po czesie, już kulbaka puści I oliwa stłuczona rzeczy mu potłuści; Do szable, chcąc postraszyć w gniewie konia płazą: Postraszył, aż mu z brzucha jelita wylazą. Ten biega-ć za oczyma, a ze krwią gorącą Kiszki mu się po nogach i tam, i sam plącą, Aż zapadł w bliskie chrusty, wziąwszy z sobą juki; Służały w płacz, usiadszy: ni konia, ni suki. Stałem chwilę,
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 314
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987