pochlebi zaś to nie zmiernie jego miłości własnej, gdy postrzeże iż temi względem niego ujęta jest sentymentami co i on; że zaś jego podejzrzenie z zbytku kochania pochodzi, tenże zbytek w małżonce znajdzie, co jest jedynym pragnieniem każdego Zelotypa.
Rady te nie są przeto napisane, aby z nich korzystały ku złemu nieuczciwe, płoche i nieczułe na wstyd i powinność stanu swojego niewiasty, których całe staranie, jak się czujności małżonka ustrzec, żeby tym lepiej dogadzały niegodziwym zmysłom swoim. Niech się takowe na zelotypią nie skarżą, sprawiedliwie albowiem na podejzrzenie zasłużyły, i Mąż obojętność w takowych okolicznościach pokazujący, niegodzien pierwszeństwa swego. Uczciwie zatym a bogobojne, które
pochlebi zaś to nie zmiernie iego miłości własney, gdy postrzeże iż temi względem niego uięta iest sentymentami co y on; że zaś iego podeyzrzenie z zbytku kochania pochodzi, tenże zbytek w małżonce znaydzie, co iest iedynym pragnieniem każdego Zelotypa.
Rady te nie są przeto napisane, aby z nich korzystały ku złemu nieuczciwe, płoche y nieczułe na wstyd y powinność stanu swoiego niewiasty, ktorych całe staranie, iak się czuyności małżonka ustrzedz, żeby tym lepiey dogadzały niegodziwym zmysłom swoim. Niech się takowe na zelotypią nie skarżą, sprawiedliwie albowiem na podeyzrzenie zasłużyły, y Mąż oboiętność w takowych okolicznościach pokazuiący, niegodzień pierwszeństwa swego. Uczciwie zatym á bogoboyne, ktore
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 177
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
upływa, Tak lata nasze bieżą, nazad niewrócone. Lecz wody za wodami idą nieskończone, Ale życia mojego skoro czas przeminie, Inszy nie przyjdzie ani wiek nowy nadpłynie. Czyli trudno przeskoczyć kresy zamierzone? Abo prawa naganiać wiecznie położone? Raczej to, co nam wieku pozwolono trochę, Niechaj troski nie gryzą i frasunki płoche. Samo nadbieży, co jest naznaczono komu, A zła chwila namaca i w zawartym domu. Ja tym czasem ten warkocz będę rozpletała, Będę się w tobie, piękny Purze, przeglądała. Owa mię też to potka, co i siostry moje. A jako teraz żywa nad twym brzegiem stoję, Będzie pamiątka moja na
upływa, Tak lata nasze bieżą, nazad niewrócone. Lecz wody za wodami idą nieskończone, Ale życia mojego skoro czas przeminie, Inszy nie przyjdzie ani wiek nowy nadpłynie. Czyli trudno przeskoczyć kresy zamierzone? Abo prawa naganiać wiecznie położone? Raczej to, co nam wieku pozwolono trochę, Niechaj troski nie gryzą i frasunki płoche. Samo nadbieży, co jest naznaczono komu, A zła chwila namaca i w zawartym domu. Ja tym czasem ten warkocz będę rozpletała, Będę się w tobie, piękny Purze, przeglądała. Owa mię też to potka, co i siostry moje. A jako teraz żywa nad twym brzegiem stoję, Będzie pamiątka moja na
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 80
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
Piękna Klorydo, za cóż tak w żwawym terminie, Łaska twa w uporczywej utarczce dziś ginie, Wszak to nierozbojniczy ażard i ochota, Kędy miłość w zapędach otwiera nam wrota. Sylfronid; Mścij się jak chcesz, ja wszystkie na się przyjmę kary, Bylem zniósłszy cierpliwie z ciebie dostał pary. Nieporywczość zuchwała, nie płoche impeta, Lecz miłość i kochanie tych buntów zaleta Galezjusz. Ach Filido kochana! uśmierz tak gniew żywy, Niech ginę, jeślim tobie zgruntu nieżyczliwy. Gwałtownie was, Ojciec wasz wysyła, zgiełg zbrojny Prowadzi jak owieczki, w tryb tak nieprzystojny. Wydziera serca z ciała wszakże poniewolnie Z Ojczystych pędzi progów,
Piękna Klorydo, za coż tak w żwawym terminie, Łaska twa w uporczywey utarczce dźiś ginie, Wszak to nierozboyniczy ażard y ochota, Kędy miłość w zapędach otwiera nam wrota. Sylfronid; Mściy się iak chcesz, ia wszystkie na się przyimę kary, Bylem znioższy cierpliwie z ciebie dostáł páry. Nieporywczość zuchwała, nie płoche impeta, Lecz miłość y kochanie tych buntow zaleta Galezyusz. Ach Filido kochana! uśmierz tak gniew żywy, Niech ginę, ieślim tobie zgruntu nieżyczliwy. Gwałtownie was, Oyciec wasz wysyła, zgiełg zbroyny Prowadźi iak owieczki, w tryb tak nieprzystoyny. Wydźiera serca z ciała wszakże poniewolnie Z Oyczystych pędźi progow,
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: F2
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Niosła, wszelką wygodę, a jeśliby śmiałość Nieprzyjaciół natarła, liczne opatrzono Brakowanych Janczarów na obronę grono. Toż Hana, Hospodara Wołoch, i Budziackie Ordy, fermanem zdięło, by mieli Kozackie Brzegi na dobrym oku; i Polskę, lub wrzeczy Cynkiem na nią patrzący, przecie wczułej pieczy. Tym czasem Merkuriusz, płoche strzązszy pióra, Ja szyb wleci do Polski, gdzie partia która, Lub Szwedów, lubo Szwedzkich adherentów stała, J kontrybucjami jeszcze ludzi ssała Ubogich (bo niewszyscy z Królem w Moskwie byli, Przeszłym szczęściem pijani, tak się rozdwoili) W bystrym, mówię, tych wszystkich obieży impecie Ze już w Benderze Karol, lub
Niosła, wszelką wygodę, á iesliby smiałość Nieprzyiacioł natarła, liczne opatrzono Brakowanych Janczarow na obronę grono. Toż Hana, Hospodara Wołoch, y Budziackie Ordy, fermanem zdięło, by mieli Kozackie Brzegi na dobrym oku; y Polskę, lub wrzeczy Cynkiem na nią patrzący, przecie wczułey pieczy. Tym czasem Merkuryusz, płoche strzązszy piora, Ja szyb wleci do Polski, gdzie partya ktora, Lub Szwedow, lubo Szwedzkich adherentow stałá, J kontrybucyami ieszcze ludzi ssałá Ubogich (bo niewszyscy z Krolem w Moskwie byli, Przeszłym szczęściem piiani, tak się rozdwoili) W bystrym, mowię, tych wszystkich obieży impecie Ze iuż w Benderze Károl, lub
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 12
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
;
Mniema że Pani Podobna łani A pień w manierze.
Dość że szlachcianka, Kusa katanka, Byle w rogowce
Humor dość hojny, Choć dom niedojny, O jednej krowce:
Chociaż mniej godnie, Byleby modnie w Staje sudanno,
Marszczki wygładzi, DUCHOWNE.
Czym sobie radzi Być z Baby Panno.
O! myśli płoche, Mąż się o foche I chleb turbuje.
Maści na koła Kupić niezdoła, Ta się bryzuje;
Dla dziatek chleba Niemasz jej trzeba Pudra, perfumy.
Dobryby z brzozy Sok albo z łozy Dla takiej Kumy.
Grzbiet nasmarować Nie twarz bryzować Takiej się godzi,
Co to po rynkach Refleksje
Zona w patynkach
;
Mniema że Pani Podobna łáni A pień w mánierze.
Dość że szláchćianká, Kusa kátánká, Byle w rogowce
Humor dość hoyny, Choć dom niedoyny, O iedney krowce:
Choćiaż mniey godnie, Byleby modnie w Staie sudánno,
Marszczki wygłádźi, DVCHOWNE.
Czym sobie rádźi Być z Báby Pánno.
O! myśli płoche, Mąż się o foche Y chleb turbuie.
Máśći ná kołá Kupić niezdoła, Tá się bryzuie;
Dla dźiatek chlebá Niemasz iey trzebá Pudrá, perfumy.
Dobryby z brzozy Sok albo z łozy Dla tákiey Kumy.
Grzbiet násmárowáć Nie twarz bryzowáć Tákiey się godźi,
Co to po rynkách REFLEXYE
Zoná w patynkách
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 53
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
balu.
Moment rozkoszy Wiek szczęścia spłoszy Ej! toć niedola,
Idziesz wkajdany, Ponosisz rany A przecię hola!
Hodź! choć sprzęt gaśnie Jak semp się właśnie Krew pijąc jeżysz,
Tknie cię Bóg palcem, Aż wnet padalcem Po skokach leżysz;
A lub cię minie Kara w godzinie Gdy się tak śmiejesz,
Płoche chichotki, Refleksje.
Zaloty, plotki Zuchwale siejesz,
Cóż masz w proficje Z tego sowicie Złego przykładu
Ześ się ucieszył, Czartaś rozśmieszył, Sam pełen jadu:
Co wczoraj było, Jakby nieżyło Wnet nagle ginie,
A grzech morderca, Trwa duszy zdzierca Ku twej ruinie:
Wspomnij na przeszłe Nikczemnie zeszłe Życia
balu.
Moment roskoszy Wiek szczęśćia spłoszy Ey! toć niedola,
Idźiesz wkáydány, Ponośisz rány A przećię holá!
Hodź! ćhoć sprzęt gáśnie Iák semp się własnie Krew piiąc ieżysz,
Tknie ćię Bog pálcem, Aż wnet padálcem Po skokách leżysz;
A lub ćię minie Kárá w godźinie Gdy się ták śmieiesz,
Płoche chichotki, REFLEXYE.
Zaloty, plotki Zuchwále sieiesz,
Coż masz w profićie Z tego sowićie Złego przykłádu
Ześ się ućieszył, Czártáś rozśmieszył, Sam pełen iádu:
Co wczoráy było, Iákby nieżyło Wnet nagle ginie,
A grzech morderca, Trwa duszy zdźiercá Ku twey ruinie:
Wspomnij ná przeszłe Nikczemnie zeszłe Zyćia
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 81
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
że ma czym swego dowodzić. Jednak potęga przy zgodzie z daleka nieprzyjaciela straszy. Nemo potentes aggredi tutus potest: Powiedział Seneka. Nie lada kto na potężnego uderzy. Mijano z daleka Herkulesa/ póki widziano clauam albo maczugę w rękach jego/ ale kiedy wziął prześlicę/ i wrzeciono w rękę u swojej kochanki Omfale/ i płoche niewiasty śmiały się z niego. Bali się Filistinowie Samsona/ póki widzieli w ręku jego Asini Mandibulam szczekę oślą/ ale kiedy go obaczyli na łonie u Dalile/ gotowali nań powrozy i łyka. Goliat on Filistyński mocarz/ kiedy nie obaczył u Dawida w ręku tylko laskę mówił sam w sobie: A takaż to
że ma czym swego dowodźić. Iednák potęgá przy zgodźie z dáleká nieprzyiáćiela strászy. Nemo potentes aggredi tutus potest: Powiedźiał Seneká. Nie ládá kto ná potężnego vderzy. Mijano z dáleká Herkulesá/ poki widźiano clauam álbo maczugę w rękách iego/ ále kiedy wźiął prześlicę/ y wrzećiono w rękę v swoiey kochanki Omphale/ y płoche niewiásty śmiáły się z niego. Bali się Philistinowie Sámsoná/ poki widźieli w ręku iego Asini Mandibulam szczekę oślą/ ále kiedy go obaczyli ná łonie v Dálile/ gotowáli nań powrozy y łyká. Goliath on Philistyński mocarz/ kiedy nie obáczył v Dawidá w ręku tylko láskę mowił sam w sobie: A tákasz to
Skrót tekstu: MijInter
Strona: 21
Tytuł:
Interregnum albo sieroctwo apostolskie
Autor:
Jacynt Mijakowski
Drukarnia:
Paweł Konrad
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
pozbijani, Okiem wesołym pojźrzeć od ziemie nie chcieli I Norandynowi się ukazać nie śmieli.
CXXI.
Skoro znowu dostali swoich dzielnych koni, Szli na nieprzyjacioły, mając w ręku broni; Za niemi król, za królem bieżeli dworowi, Albo umrzeć albo więc pomścić się gotowi. „Bij! bij!” wielkiem wołają głosem płoche gminy, I wyglądają, stojąc z daleka, nowiny. Gryfon wtem przypadł tam, gdzie czoła obracali Trzej towarzysze i most już opanowali. PIEŚŃ XVIII.
CXXII.
Ochopił mu się Astolf, bo od dnia, którego Mężnie zabił Oryla uczarowanego, Tenże koń miał pod sobą, tenże znak, tęż swoję Nosił
pozbijani, Okiem wesołem pojźrzeć od ziemie nie chcieli I Norandynowi się ukazać nie śmieli.
CXXI.
Skoro znowu dostali swoich dzielnych koni, Szli na nieprzyjacioły, mając w ręku broni; Za niemi król, za królem bieżeli dworowi, Albo umrzeć albo więc pomścić się gotowi. „Bij! bij!” wielkiem wołają głosem płoche gminy, I wyglądają, stojąc z daleka, nowiny. Gryfon wtem przypadł tam, gdzie czoła obracali Trzej towarzysze i most już opanowali. PIEŚŃ XVIII.
CXXII.
Ochopił mu się Astolf, bo od dnia, którego Mężnie zabił Oryla uczarowanego, Tenże koń miał pod sobą, tenże znak, tęż swoję Nosił
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 66
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Polsce I to supra usum że Gęsi Dzikie włóczyły się całe lato stadami wielkimi Co jest Rzecz niezwyczajna koło krakowa i Sandomierza gdzie się nielęgną, zboża az oganiąno przed nimi bo je bardzo psowały, ale jakies były odmiennę nie takie jako te co zawsze bywają niby trochę srokate koło karków padały i swojskiemi Gęsiami i niebardzo były płoche dały się zejść i kijem potrącić różni różnie onich tłomaczyli.
Augusti 7ma naładowałem Pszenicą Czworo statków i poszedłem do Gdańska przedawszy Powróciłem z łaski Bożej szczęśliwie lądem 17 7bris.
Eodem Anno obująłem Madziarów modo Obligatorio
Eodem Anno król JoMSC i Wojsko nasze chodziły na Budziaki i do Wołoch Tam z Tatarami po kilka
Polszcze I to supra usum że Gęsi Dzikie włoczyły się całe lato stadami wielkimi Co iest Rzecz niezwyczayna koło krakowa y Sęndomierza gdzie się nielęgną, zboza az oganiąno przed nimi bo ie bardzo psowały, ale iakies były odmięnnę nie takie iako te co zawsze bywaią niby trochę srokate koło karkow padały y swoyskiemi Gęsiami y niebardzo były płoche dały się zeyść y kiięm potrącić rozni roznie onich tłomaczyli.
Augusti 7ma naładowałęm Pszenicą Czworo statkow y poszedłem do Gdanska przedawszy Powrociłęm z łaski Bozey szczęsliwie lądęm 17 7bris.
Eodem Anno obuiąłem Madziarow modo Obligatorio
Eodem Anno krol IoMSC y Woysko nasze chodziły na Budziaki y do Wołoch Tam z Tatarami po kilka
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 282v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
po obiedzie trafili na wety Krótki traktament, po cukrach, słodyczy Gorzkość uczują, i raz niewolniczy. Gdyż te Insuły które są przed wroty Domu Fortuny, nieznacznie pływają Im je kto z większej chce chwytać ochoty Tym one dalej przed niem uciekają Kiedy się zdają że już Ręku bliskie, W ten czas uciekną, jak płoche i śliskie. Widzę codziennie tych co chęcią zdjęci, Sławy, Bogactwa, lubo z siebie zacni, Przecię zupełnie nie będą kontenci Aż ich Fortuna zamysły ułacni, Zamknąwszy Bramę odepchnie od portu, Puści samopas bez Wodza, Paszportu.
Niepokój wnętrzny przymuszał KsIĄZĘCIA, O Wyspie szczęścia wiedzieć dostatecznie Co raz się pyta śpiącego Dziecięcia Co
po obiedzie tráfili ná wety Krotki tráktament, po cukrach, słodyczy Gorzkość uczuią, y raz niewolniczy. Gdyż te Insuły ktore są przed wroty Domu Fortuny, nieznacznie pływaią Jm ie kto z większey chce chwytać ochoty Tym one dáley przed niem uciekaią Kiedy się zdaią że iuż Ręku bliskie, W ten czas uciekną, iák płoche y śliskie. Widzę codziennie tych co chęcią zdięci, Słáwy, Bogáctwa, lubo z siebie zácni, Przecię zupełnie nie będą kontenći Asz ich Fortuna zámysły ułacni, Zámknąwszy Brámę odepchnie od portu, Puści samopas bez Wodza, Paszportu.
Niepokoy wnętrzny przymuszał XIĄZĘCIA, O Wyspie szczęścia wiedzieć dostátecznie Co raz się pyta śpiącego Dziecięcia Co
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 21
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752