który w podaniu chleba rzekł: To jest Ciało moje/ a w podaniu Kielicha/ To jest Krew moja/ jakoby nie mądrze uczynił/ sami głupi będąc/ sam jeden chleb do rąk wziąwszy/ przeciwnym sposobem nauczacie/ to jest i Ciało i Krew moja. Izali nie wiecie/ że w tej sprawie/ nie wasze płoche rozumienie/ ale Chrystusowe nieodmienne przykazanie zachowywane być ma: i iż jednej i tejże świętości rozerwanie krom wielkiego i znacznego świętokradźstwa być nie może: i iż tym znakiem Kacerze i Zwodziciele od wiernych Bożych rozeznawani bywają/ w czym jeśliże się nie upamiętacie/ wiecznego ognia karanie do upamiętania was przywiedzie. Gdzie nakoniec i
ktory w podániu chlebá rzekł: To iest Ciáło moie/ á w podániu Kielichá/ To iest Kreẃ moiá/ iákoby nie mądrze vcżynił/ sámi głupi będąc/ sam ieden chleb do rąk wziąwszy/ przećiwnym sposobem náucżaćie/ to iest y Ciáło y Kreẃ moiá. Izali nie wiećie/ że w tey spráwie/ nie wásze płoche rozumienie/ ále Chrystusowe nieodmienne przykazáńie záchowywáne być ma: y iż iedney y teyże świątośći rozerwánie krom wielkiego y znácżnego świętokradźstwá być nie może: y iż tym znákiem Kácerze y Zwodźićiele od wiernych Bożych rozeznawáni bywáią/ w cżym ieśliże się nie vpámiętaćie/ wiecżnego ogniá karánie do vpámiętánia was przywiedźie. Gdźie nákoniec y
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 5v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
augustiańskiego na sejmik, gdzie wojski Buchowiecki przy zagajeniu wyraził, że jest oskarżony przed ministrami, jakoby nie bywał na sejmikach, a jest oskarżony przez tych, którzy sami jeszcze niedawno zasługują się województwu, do mnie to stosując. Odpowiedziałem, że jak to nieprawda, żeby go kto oskarżał, tak te wyrażenie jest cale płoche. Po zagajeniu jego szlachta wzięła Tarkowskiego kasztelanica i bez żadnej kontradykcji ulokowała na miejscu marszałkowskim, ale Tarkowski nieśmiały ociągał się z dziękowaniem za marszałkostwo, a tymczasem Aleksander Wołkowyski, dworzanin Sapiehy kanclerza, za oczywistym Buchowieckiego, wojskiego brzeskiego, namawianiem odezwał się z protestacją i przy którym i wojski Buchowiecki odzywał się z swoją kontradykcją.
augustiańskiego na sejmik, gdzie wojski Buchowiecki przy zagajeniu wyraził, że jest oskarżony przed ministrami, jakoby nie bywał na sejmikach, a jest oskarżony przez tych, którzy sami jeszcze niedawno zasługują się województwu, do mnie to stosując. Odpowiedziałem, że jak to nieprawda, żeby go kto oskarżał, tak te wyrażenie jest cale płoche. Po zagajeniu jego szlachta wzięła Tarkowskiego kasztelanica i bez żadnej kontradykcji ulokowała na miejscu marszałkowskim, ale Tarkowski nieśmiały ociągał się z dziękowaniem za marszałkostwo, a tymczasem Aleksander Wołkowyski, dworzanin Sapiehy kanclerza, za oczywistym Buchowieckiego, wojskiego brzeskiego, namawianiem odezwał się z protestacją i przy którym i wojski Buchowiecki odzywał się z swoją kontradykcją.
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 322
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. teks. 106. et 5. colliget. Rozdział Ósmy. Rozdział Siódmy. Z zapachu, jeśliż może być poznane pomieszanie wody.
JEszcze dochodzą materii w takowych wodach niektórzy/ z wonności albo zapachu onychże/ jedno to doświadczenie władzy i mocy każdej wody (że tak bezpiecznie rzekę) jest barzo błahe i płoche/ a to dla tych przyc[...] yn. Naprzód żadnego zmysłu podlejszego/ i któryby nie doskonalszy był w ludziach niemasz/ jako powonienie: przeto też takiemu zmysłowi ufać nie jest rzecz bezpieczna. Do tego woda z swego przyrodzenia nie ma żadnego smaku: jako się to już pokazało dostatecznie wzwyż. a gdy jakiej
. tex. 106. & 5. colliget. Rozdźiał Osmy. Rozdźiał Siodmy. Z zapáchu, iesliż może bydź poznáne pomieszánie wody.
IEszcże dochodzą máteriey w tákowych wodách niektorzy/ z wonnośći álbo zapáchu onychże/ iedno to doswiádcżenie władzy y mocy káżdey wody (że ták bespiecżnie rzekę) iest bárzo błáhe y płoche/ á to dla tych przyc[...] yn. Naprzod żadnego zmysłu podleyszego/ y ktoryby nie doskonálszy był w ludźiách niemász/ iako powonienie: przeto też tákiemu zmysłowi ufáć nie iest rzecż bespiecżna. Do tego wodá z swego przyrodzenia nie ma żadnego smáku: iáko się to iuż pokazało dostátecżnie wzwysz. á gdy iákiey
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 69.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
chcieli o tych wodach cieplicznych podać do ludzi/ udając to/ jakoby te wody miały pomagać ludziom nie tą mocą którą mają oczywista i jasną/ ale jakąś potajemną/ którą zowią a tota substantia: to jest/ jakoby miały jakąś moc wlaną wsię/ i użyczoną od onych niebieskich gwiazd; ale to mniemanie tych ludzi jest płoche/ i mało co z rozumem się zgadzające/ przeto też i ja nad nim bawić się niechcę. Wracam się raczej do tego com począł abym pokazał na które choroby ta woda Jaworowska jest pomocna/ a którym zaś zaszkodzić może. A iżbym jak nałatwiejszą naukę podał ludziom o tym/dla tego zaczne
chćieli o tych wodách ćieplicżnych podáć do ludźi/ vdáiąc to/ iákoby te wody miały pomágáć ludźiom nie tą mocą ktorą máią ocżywista y iásną/ ále iákąś potáiemną/ ktorą zowią à tota substantia: to iest/ iákoby miáły iakąś moc wlaną wśię/ y vżycżoną od onych niebieskich gwiazd; ále to mniemánie tych ludźi iest płoche/ y máło co z rozumem się zgadzáiące/ przeto też y ia nád nim báwić się niechcę. Wrácam się rácżey do tego com pocżął ábym pokazał na ktore choroby tá wodá Iáworowska iest pomocna/ á ktorym záś zászkodźić może. A iżbym iák nałatwieyszą náukę podał ludźiom o tym/dla te^o^ zácżne
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 137.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
i Religią i poczciwością uzbrojona; wręcz i w oczy ganiła Maksyminowi zuchwałość, bezwstydność, bałwochwalstwo, i okrucieństwo. Otoż rzetelny skutek wewnętrznej poczciwości. Mało na tym: zażywa Maksymin ponęt słodkich powabnych, obietnic wielkich, oświadcza jej swoję przyjaźń, nieodmienne na zawsze usługi. Podłe nikczemne serce, niestałe w poczciwości, serce płoche bez charakteru niezmiennego, prędkoby się tym lubym i miłym wabikom złudzić, i zwyciężyć dało. Wszak w oczach naszych są przykłady: jako dla tych ponęt słodkości. Nikną wszystkie Święte obowiązki, za nic Ojczyzny wolności, i wiary miłość, za nic duch Obywatelski, za nic przedsięwzięcia chwalebne i cnotliwe. Ale serce Katarzyny
y Religią y poczciwością uzbroiona; wręcz y w oczy ganiła Maxyminowi zuchwałość, bezwstydność, bałwochwalstwo, y okrucieństwo. Otoż rzetelny skutek wewnętrzney poczciwości. Mało na tym: zażywa Maxymin ponęt słodkich powabnych, obietnic wielkich, oświadcza iey swoię przyiaźń, nieodmienne na zawsze usługi. Podłe nikczemne serce, niestałe w poczciwości, serce płoche bez charakteru niezmiennego, prędkoby się tym lubym y miłym wabikom złudzić, y zwyciężyć dało. Wszak w oczach naszych są przykłady: iako dla tych ponęt słodkości. Nikną wszystkie Swięte obowiązki, za nic Oyczyzny wolności, y wiary miłość, za nic duch Obywatelski, za nic przedsięwzięcia chwalebne y cnotliwe. Ale serce Katarzyny
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 53
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
, Trzeba go wodzić, trzeba jak znowu piastunki. Jedzą jak racy, póki ząb w gębie niesłaby; Wypadł abo się złomał, piją jako żaby. Trzeba tłumacza, bowiem i język odmienią: Dziesiąty nie zrozumie, tak znowu szeplenią. Pojrzyż na sprawy, pojrzyż na postępki inne: Nie masz nic statku, wszytko płoche i dziecinne. W obyczajach plugawy, w mowie prędki, skrzętny, Co przed godziną robił, mówił, niepamiętny. Łacno go wywieść w pole, łacno go oszukać, I trzeba do biednego pacierza przynukać. Nie wierzy, szczędzi, jakby miał żyć sto lat, ściska, Zbiera na strawę, droga choć do grobu
, Trzeba go wodzić, trzeba jak znowu piastunki. Jedzą jak racy, póki ząb w gębie niesłaby; Wypadł abo się złomał, piją jako żaby. Trzeba tłumacza, bowiem i język odmienią: Dziesiąty nie zrozumie, tak znowu szeplenią. Pojźryż na sprawy, pojźryż na postępki inne: Nie masz nic statku, wszytko płoche i dziecinne. W obyczajach plugawy, w mowie prędki, skrzętny, Co przed godziną robił, mówił, niepamiętny. Łacno go wywieść w pole, łacno go oszukać, I trzeba do biednego pacierza przynukać. Nie wierzy, szczędzi, jakby miał żyć sto lat, ściska, Zbiera na strawę, droga choć do grobu
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 21
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żebym tak dalece Z reguł zwyczaju odstępować miała, Wprzód k. niźli a. w początkach czytała. W tym wieku insza alfabetu szkoła, Damę mysz strwoży, ona k zawoła, Cóż za ratunek ma być w tej literze, Chyba policzek dać dobrej manierze. W śmiech k obrócą, jakoż godno śmiechu. Przysłowie płoche, lubo jest bez grzechu, Ale wstydowi tej płci krzywdę robi, Która w ten nałóg język przysposobi, Potym ekskuza, że mi to znienacka Słowo wypadło; jakby szeląg z wacka, Człowiek rozumny jest rządca języka, Bez woli jego nic zust nie wynika.
Proszę was Damy porzućciesz przysłowie, Co jest ohydą każdej
żebym ták dálece Z reguł zwyczaiu odstępować miała, Wprzod k. niźli a. w początkach czytała. W tym wieku insza alfabetu szkoła, Damę mysz ztrwoży, ona k záwoła, Coż zá rátunek ma bydź w tey literze, Chyba policzek dać dobrey mánierze. W śmiech k obrocą, iákoż godno śmiechu. Przysłowie płoche, lubo iest bez grzechu, Ale wstydowi tey płći krzywdę robi, Ktora w ten náłog ięzyk przysposobi, Potym exkuza, że mi to znienácka Słowo wypádło; iákby szeląg z wácka, Człowiek rozumny iest rządca ięzyka, Bez woli iego nic zust nie wynika.
Proszę was Dámy porzućciesz przysłowie, Co iest ochydą każdey
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 286
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
skwapliwości Szkapę przewraca na bok drugi i swojemu Daje pomoc w nieszczęsnem razie powinnemu. Lecz ten przecię z miejsca się nie rusza, bo srodze Trapi go w przytłoczonej raz szkaradnej nodze. I.
XVIII.
Małą rozkosz z zwycięstwa odnosił krwawego Grabia, serce mu kraje śmierć kochanka jego; Więc i Oliwierowe niemniej go frasuje Zdrowie płoche, jeśli go prędko nie ratuje. Potem zaś do Sobryna biegł rozciągnionego, Z oddechu, iż żyw będzie, poznawa sporego, Choć w niem krwie kropli kilka ledwo jest, a żyły Zmartwiawszy, przyrodzoną wszystkę moc straciły.
XIX.
Kazał go podnieść, sam mu zawięzuje rany, Ciepłe łzy nad niem leje rycerz ubłagany
skwapliwości Szkapę przewraca na bok drugi i swojemu Daje pomoc w nieszczęsnem razie powinnemu. Lecz ten przecię z miejsca się nie rusza, bo srodze Trapi go w przytłoczonej raz szkaradnej nodze. I.
XVIII.
Małą rozkosz z zwycięstwa odnosił krwawego Grabia, serce mu kraje śmierć kochanka jego; Więc i Oliwierowe niemniej go frasuje Zdrowie płoche, jeśli go prędko nie ratuje. Potem zaś do Sobryna biegł rozciągnionego, Z oddechu, iż żyw będzie, poznawa sporego, Choć w niem krwie kropli kilka ledwo jest, a żyły Zmartwiawszy, przyrodzoną wszystkę moc straciły.
XIX.
Kazał go podnieść, sam mu zawięzuje rany, Ciepłe łzy nad niem leje rycerz ubłagany
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 258
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905