Tyorbach smutne grały Dumy/ Ażby z głowy zalotne wywietrzały szumy.
Leć na spolną obronę zaniechać niechciałem/ Przed mądrego Lektóra stojąc Trybunałem. Nieuczynić obmowy. Boże broń by pienie/ Stron moich miało komu przynieść pogorszenie. Lirycorum Polskich.
Niestroiłem ja Lutni przy Lezbickiej Cytrze/ Co nieuków miłości płochej uczy chytrze/ Anim stron od Sulmoński pożyczał Bandory/ Na której sobie szkodne grał tam ktoś Amory.
Anim z Anakreontem/ ja Kuliga chodził/ A nim do Lukrecjej Carqwiniego wodził. Nie przy mnie Byk za morze sprawił przenosiny Europie/ bym te o nich pisał Festenniny.
Wszakże ile przystoiność nie broni uczciwa
Thyorbach smutne gráły Dumy/ Ażby z głowy zalotne wywietrzáły szumy.
Leć ná spolną obronę zániecháć niechćiałęm/ Przed mądrego Lektorá stoiąc Trybunałem. Nieuczynić obmowy. Boże broń by pienie/ Stron moich miáło komu przynieść pogorszęnie. Lyricorum Polskich.
Niestroiłem ia Lutni przy Lezbickiey Cythrze/ Co nieukow miłośći płochey vczy chytrze/ Anim stron od Sulmoński pożyczał Bándory/ Ná ktorey sobie szkodne grał tám ktoś Amory.
Anim z Anákreontem/ ia Kuligá chodźił/ A nim do Lukrecyey Cárqwiniego wodźił. Nie przy mnie Byk zá morze spráwił przenośiny Europie/ bym te o nich pisał Festenniny.
Wszákże ile przystoiność nie broni vczćiwa
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 150
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
masz takiego W całym okręgu kąta odległego, Gdzieby kłopoty Biednej sieroty Tajne być miały), jam jest utrapiona, Na cel fortunie srogiej wystawiona, Jam Wasilowa hospodarowa. Ktokolwiek wiekiem ugruntowanemu Państwu, kto szczęściu dufa znikomemu, W złota gromadzie kto ufność kładzie Ani się żadnej nie boi odmiany, Gdy od fortuny płochej piastowany, Gdy mu omylna, Zda się przychylna, Na mię niech wejrzy. Jeśli które sławne Przykłady mają wieki starodawne, Że monarchowie Wielcy królowie Prędko w łańcuchach mogą być wodzeni, Czasem i żywo na ogień wrzuceni, Kiedy w godzinie Szczęście ich minie, Ze mnie dzisiejsze wieki nieszczęśliwej Srogiej fortuny mają obraz żywy. Hekuba
masz takiego W całym okręgu kąta odległego, Gdzieby kłopoty Biednej sieroty Tajne być miały), jam jest utrapiona, Na cel fortunie srogiej wystawiona, Jam Wasilowa hospodarowa. Ktokolwiek wiekiem ugruntowanemu Państwu, kto szczęściu dufa znikomemu, W złota gromadzie kto ufność kładzie Ani się żadnej nie boi odmiany, Gdy od fortuny płochej piastowany, Gdy mu omylna, Zda się przychylna, Na mię niech wejrzy. Jeśli ktore sławne Przykłady mają wieki starodawne, Że monarchowie Wielcy krolowie Prędko w łańcuchach mogą być wodzeni, Czasem i żywo na ogień wrzuceni, Kiedy w godzinie Szczęście ich minie, Ze mnie dzisiejsze wieki nieszczęśliwej Srogiej fortuny mają obraz żywy. Hekuba
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 434
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z twardej stali serce miała, Przezdzięki będziesz na się zapłakać musiała. Kiedy ta, w którą dufasz, kwitnąca uroda Za laty skwapliwymi upłynie jak woda. Kiedy zmarski jak na nić zbiorą twarz zgrzybiałą, Kiedy i skronie srzeżą osypią się białą.
Kiedy ci, którym kwoli dzisia twoje chęci Kierują się, wypuszczą cię z płochej pamięci, Których to wszytkie myśli na tym zasadzone, Żeby tylko ich żądze były nasycone. Czego gdy dopną, miasto wdzięczności powinnej Doznasz po nich, upewniam, nagrody nie innej, Tylko wiecznej osławy. Wtenczas smętna głowa Oczy łzami zaleje, wtenczas owe słowa Przyjdą do ust: o jakom nędzna pobłądziła, Żem
z twardej stali serce miała, Przezdzięki będziesz na się zapłakać musiała. Kiedy ta, w ktorą dufasz, kwitnąca uroda Za laty skwapliwymi upłynie jak woda. Kiedy zmarski jak na nić zbiorą twarz zgrzybiałą, Kiedy i skronie srzeżą osypią się białą.
Kiedy ci, ktorym kwoli dzisia twoje chęci Kierują się, wypuszczą cię z płochej pamięci, Ktorych to wszytkie myśli na tym zasadzone, Żeby tylko ich żądze były nasycone. Czego gdy dopną, miasto wdzięczności powinnej Doznasz po nich, upewniam, nagrody nie innej, Tylko wiecznej osławy. Wtenczas smętna głowa Oczy łzami zaleje, wtenczas owe słowa Przyjdą do ust: o jakom nędzna pobłądziła, Żem
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 251
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
czas spóźnił; po chwili przyniesie, Co teraz wziął. Niejedna rózga roście w lesie. 782. Omen.
Gdzieżby to która z dawnych Sybil dziś ożyła A mego życia dalszy progres wywrożyła, Czy jeszcze kiedyżkolwiek tak szczęśliwym będę, Że z lubym przyjacielem w pokoju usiądę. Czyli ten żart mię czeka od fortuny płochej, Że mi mój szczyry afekt będą płacić fochy, Że choć me z razu będą wdzięczne powolności, Lecz gdy na orzech przyjdzie nastąpić miłości, To mnie zostać na koszu a na me zasługi, Ledwo poznawszy pana, nastąpić ma drugi I tak ukrzywdzonemu na tym cięższą mękę Do krzywdy ow żart przyda: żem dobry
czas spoźnił; po chwili przyniesie, Co teraz wziął. Niejedna rozga roście w lesie. 782. Omen.
Gdzieżby to ktora z dawnych Sybil dziś ożyła A mego życia dalszy progres wywrożyła, Czy jeszcze kiedyżkolwiek tak szczęśliwym będę, Że z lubym przyjacielem w pokoju usiędę. Czyli ten żart mię czeka od fortuny płochej, Że mi moj szczyry afekt będą płacić fochy, Że choć me z razu będą wdzięczne powolności, Lecz gdy na orzech przyjdzie nastąpić miłości, To mnie zostać na koszu a na me zasługi, Ledwo poznawszy pana, nastąpić ma drugi I tak ukrzywdzonemu na tym cięższą mękę Do krzywdy ow żart przyda: żem dobry
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 276
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
postradał żywota miłego. I temu, aby lepszą wiarę uczyniła, Święto sławne i obchód wieczny postawiła, Na którym Adenina jej nimfy płakały, A okrutnego wieprza zęby przeklinały. Nierozum i przed czasem źle o sobie radzi, I po zgubie na wątłych otuchach się sadzi; A kto się na ostrożność przystojną ogląda, Ten z płochej chuci rzeczy szkodliwych nie żąda, Ale abo się swoim baczeniem sprawuje, Abo z cudzych przypadków szczęście swe miarkuje. I ty, cna panno, gorszej nie obieraj strony! Nie może zbłądzić umysł dobrze urodzony Ani się na podlejsze rzeczy zapatruje, I owszem, sobie ważne uciechy gotuje. Jakich ty, da Bóg, zaznasz
postradał żywota miłego. I temu, aby lepszą wiarę uczyniła, Święto sławne i obchód wieczny postawiła, Na którym Adenina jej nimfy płakały, A okrutnego wieprza zęby przeklinały. Nierozum i przed czasem źle o sobie radzi, I po zgubie na wątłych otuchach się sadzi; A kto się na ostrożność przystojną ogląda, Ten z płochej chuci rzeczy szkodliwych nie żąda, Ale abo się swoim baczeniem sprawuje, Abo z cudzych przypadków szczęście swe miarkuje. I ty, cna panno, gorszej nie obieraj strony! Nie może zbłądzić umysł dobrze urodzony Ani się na podlejsze rzeczy zapatruje, I owszem, sobie ważne uciechy gotuje. Jakich ty, da Bóg, zaznasz
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 97
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
tylko machał i szermował) do serca przyjęte niebędzie; skutku należytego i pożadanej pomocy nie przyniesie. 11. Dla czego kto chce skutku w Piśmie Z. nam zgotowanego doznać/ winien jest nie tylko z uprzejmym serca i duszy swej ułożeniem/ do tego się dobra sposabiać/ ale nad szczerze usilnie bez dworności/ bez płochej dowcipu okazki/ szczególnie duchownego zbawiennego postępku w nim szukając/ do samego w Piśmie Z. ukrytego (że tak rzeknę) śpiku/ i wnętrznego soku dobierać. 12. Ztąd i tu uczyń dobrą i bez żadnego pobłażania refleksią. Naprzód jeśli masz do tego duszy twej strawnego apetit? jeżeli przeciwnymi/ naukõ pisma Z
tylko máchał y szermował) do sercá przyięte niebędźie; skutku náleżytego y pożadaney pomocy nie przynieśie. 11. Dlá czego kto chce skutku w Piśmie S. nam zgotowánego doznać/ winien iest nie tylko z uprzeymym sercá y duszy swey ułożeniem/ do tego się dobra sposabiać/ ále nad szczerze uśilnie bez dwornośći/ bez płochey dowćipu okazki/ szczegulnie duchownego zbáwiennego postępku w nim szukáiąc/ do samego w Piśmie S. ukrytego (że ták rzeknę) śpiku/ y wnętrznego soku dobierać. 12. Ztąd y tu uczyń dobrą y bez żadnego pobłażaniá reflexią. Náprzod ieśli masz do tego duszy twey stráwne^o^ appetit? ieżeli przećiwnymi/ náukõ pisma S
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 187
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
afektom od mała do wiela. Tym on na ziemi, czym Bóg jest na niebie, Kiedyby tylko wiedział to do siebie. Chyba kto się sam czyni nieszczęśliwym, Chcąc mieć pałacem lepionkę ze słomy, Chcąc na tym świecie piec chleb przede żniwem, Wieczności w skazie szukając widomej, Niewolnikiem się wielkim stawszy, dziwem Płochej fortuny, na słotę, na gromy Spod miedzianego wyszedszy, który tu Może mieć, kto chce, niewinności szczytu. Wygnaniec rajski znowu jabłek sięga. Tenżeć Bóg światem zakazał się parać I swym każdego jawnie poprzysięga Nieprzyjacielem, kto się oń chce starać. Mało nam jeszcze Adamowa cięga, Że chcemy w piekle na wieki
afektom od mała do wiela. Tym on na ziemi, czym Bóg jest na niebie, Kiedyby tylko wiedział to do siebie. Chyba kto się sam czyni nieszczęśliwym, Chcąc mieć pałacem lepionkę ze słomy, Chcąc na tym świecie piec chleb przede żniwem, Wieczności w skazie szukając widomej, Niewolnikiem się wielkim stawszy, dziwem Płochej fortuny, na słotę, na gromy Spod miedzianego wyszedszy, który tu Może mieć, kto chce, niewinności szczytu. Wygnaniec rajski znowu jabłek sięga. Tenżeć Bóg światem zakazał się parać I swym każdego jawnie poprzysięga Nieprzyjacielem, kto się oń chce starać. Mało nam jeszcze Adamowa cięga, Że chcemy w piekle na wieki
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 606
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie może się wiosłem; Często go, gdzie drugiemu nie przeszkodzi mucha, Nazad niesie przeciwna szczęścia zawierucha. Niejeden w oczach naszych, co stał rano lodem, Łzami topniał, niestetyż, przed słońca zachodem; Niejeden miasto sanny, jako sobie tuszy, Tegoż prawie momentu bobrował po uszy. Więc bywszy powietrznikiem człek płochej fortuny, Która życia naszego w ręku ma bieguny, Dom buduje, sad szczepi, zakłada pałace, Nie wiedząc, w który moment śmierć poń zakołace. Chociaż będzie najzdrowszy, ale i krom śmierci, Nie wiedząc, skąd mu wicher opaczny zawierci Fortuny, która wszytkie w ocemgnieniu, gdzie się Fundował, w obce
nie może się wiosłem; Często go, gdzie drugiemu nie przeszkodzi mucha, Nazad niesie przeciwna szczęścia zawierucha. Niejeden w oczach naszych, co stał rano lodem, Łzami topniał, niestetyż, przed słońca zachodem; Niejeden miasto sanny, jako sobie tuszy, Tegoż prawie momentu bobrował po uszy. Więc bywszy powietrznikiem człek płochej fortuny, Która życia naszego w ręku ma bieguny, Dom buduje, sad szczepi, zakłada pałace, Nie wiedząc, w który moment śmierć poń zakołace. Chociaż będzie najzdrowszy, ale i krom śmierci, Nie wiedząc, skąd mu wicher opaczny zawierci Fortuny, która wszytkie w ocemgnieniu, gdzie się Fundował, w obce
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 606
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Syn mój swojej mi się zwierzył miłości. Prosił mię, gdy się wybierał w cudze Kraje, żebym mu pozwolił, tę Pannę za dobrą Przyjacielkę wziąć z sobą. Krótko, byłem lub nazbyt nieudolnym, abym mu odmówił, lub umyślniem na to zezwolił, żebym go przez Jej Kompanią od niebezpiecznych płochej młodości uwolnił występków. Taż to sama Dama, którąś WMPani widziała, i podług pospolitej powieści miała Ją za wdowę. Przymioty madobre, a jam Jej naznaczył dziesięć tysięcy Talarów, żeby podług upodobania swego za mąż, gdy zechce, poszła. Na Jej Syna wychowanie postanowiłem także pewną kwotę. I jeżeli ją
Syn moy swoiey mi śię zwierzył miłośći. Prośił mię, gdy śię wybierał w cudze Kraje, żebym mu pozwolił, tę Pannę za dobrą Przyiaćielkę wziąć z sobą. Krotko, byłem lub nazbyt nieudolnym, abym mu odmowił, lub umyślniem na to zezwolił, żebym go przez Jey Kompanią od niebespiecznych płochey młodośći uwolnił występkow. Taż to sama Dama, ktorąś WMPani widziała, i podług pospolitey powieśći miała Ją za wdowę. Przymioty madobre, a jam Jey naznaczył dzieśięć tyśięcy Talarow, żeby podług upodobania swego za mąż, gdy zechce, poszła. Na Jey Syna wychowanie postanowiłem także pewną kwotę. I jeżeli ją
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 14
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
jeden jednego dnia/ drugi drugiego. Zażył sposobu Varro na swej Rzeczyposp: zgubę/ dał bitwę nieszczęsnie/ bezrozumnie/ nieprzyjacielowi: on drugi opierał się póki mógł/ aż już ujrzał/ że z częścią wojska wyszedł drugi w pole. Jak wielkim rozumem pierwej zbraniał się/ tak wielkim sercem stawił się. krótko mówiąc/ płochej/ złej/ ladajakiej rady/ nie mógł być jedno takiż skutek; pobite/ zrażone/ starte/ wojsko. Ten który go stracił/ poradził sobie. Emilius/ lubo z musu począł/ mężnie jednak skończył zaczętą bitwę. Naostatek zraniony/ nie mogąc koniem władnąć/ i z drugimi którzy koło nie-
[...] niż uciekać
ieden iednego dniá/ drugi drugiego. Záżył sposobu Varro ná swey Rzeczyposp: zgubę/ dał bitwę nieszczęśnie/ bezrozumnie/ nieprzyiaćielowi: on drugi opierał się poki mogł/ áż iuż vyrzał/ że z częśćią woyská wyszedł drugi w pole. Iak wielkim rozumem pierwey zbraniał się/ ták wielkim sercem stáwił się. krotko mowiąc/ płochey/ złey/ ládáiakiey rády/ nie mogł być iedno tákisz skutek; pobite/ zráżone/ stárte/ woysko. Ten ktory go stráćił/ porádził sobie. Emilius/ lubo z musu począł/ mężnie iednák skończył záczętą bitwę. Náostátek zrániony/ nie mogąc koniem władnąć/ y z drugimi ktorzy koło nie-
[...] niż vćiekáć
Skrót tekstu: SzembRelWej
Strona: C2v
Tytuł:
Relacja prawdziwa o weszciu wojska polskiego do Wołoch
Autor:
Teofil Szemberg
Drukarnia:
Jan Rossowski
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621