. Jeśli cię kocha; co jej nie nowina, Tak wprzód kochała swojego Greczyna, Który gdy siła, wierząc jej, pozwala, Na owdowiałym sam się łożu wala. Szczęśliwsza trzykroć Andromache, która Poczciwą żoną swego jest Hektora: Z braterskich związków słuszna brać przykłady, Kto o porwankę toczyć niechce zwady. Lecz twoja płochość, tak się oczywiście Wydaje, lekkie że przechodzi liście, Które, na przykrsze Aquilona wiewy, Z gałęzi lecą, jako wiotche plewy. Mniej w tobie statku, niż gdy plenne kłosy, Z porankowej się otrząsnąwszy rosy, Palone słońcem, od upalu mdleją,, A jak wiatr nimi rządzi, tak się chwieją
. Ieśli ćię kochá; co iey nie nowiná, Ták wprzod kocháłá swoiego Greczyná, Ktory gdy śiłá, wierząc iey, pozwala, Ná owdowiáłym sam się łożu wala. Szczęśliwsza trzykroć Andromáche, ktora Poczćiwą żoną swego iest Hektorá: Z bráterskich związkow słuszna bráć przykłády, Kto o porwánkę toczyć niechce zwády. Lecz twoiá płochość, ták się oczywiśćie Wydáie, lekkie że przechodźi liśćie, Ktore, ná przykrsze Aquiloná wiewy, Z gáłęźi lecą, iáko wiotche plewy. Mniey w tobie státku, niż gdy plenne kłosy, Z poránkowey się otrząsnąwszy rosy, Palone słońcem, od upálu mdleią,, A iák wiátr nimi rządźi, ták się chwieią
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 63
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
w drogę sobie chleba. Naprzód przez gaje, a potym przez pole Szerokie idziem, gdzie odłogiem role Jedne leżały, drugie podorane I broną były dobrze utaczane. A na niektórych miejscach trochę dalej Ludzie wesoło śpiewając orali, Kręcąc się pilno na odwrót z pługami I z młodemi się pasując wołami, Których więc w jarzmie młoda płochość miece, A pot z oracza robotnego ciecze, Krople kroplami jak perły padają Albo jak rosa z niego wynikają, Za nim się twardym walą położone Krojem napował skiby obciążone; W nich się ruchają i czmerzą robacy, Które latając wybierają ptacy. Tak kiedy cicho idziem jako niemi Na Wszystko patrząc w nieznajomej ziemi, Toż
w drogę sobie chleba. Naprzód przez gaje, a potym przez pole Szerokie idziem, gdzie odłogiem role Jedne leżały, drugie podorane I broną były dobrze utaczane. A na niektórych miejscach trochę dalej Ludzie wesoło śpiewając orali, Kręcąc się pilno na odwrót z pługami I z młodemi się pasując wołami, Których więc w jarzmie młoda płochość miece, A pot z oracza robotnego ciecze, Krople kroplami jak perły padają Albo jak rosa z niego wynikają, Za nim się twardym walą położone Krojem napował skiby obciążone; W nich się ruchają i czmerzą robacy, Które latając wybierają ptacy. Tak kiedy cicho idziem jako niemi Na Wszystko patrząc w nieznajomej ziemi, Toż
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 70
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
którą dziś daje dla choroby.
Ona we dnie czytaniem bawić, uśpić w nocy; Luboś w drogę na koniu lub jechał w karocy, Na piądź nie odstępować zwykła; jeśli w domu, Uprzedzić się do twojej posługi nikomu Nie dała (tak złożona z swobodą powaga, Że jej, choć w wieku młodym, płochość nie przemaga), Póki cię w domu czuła; skoroś do obozu Odjechał, jako róża uwiędła od mrozu. Nie wiedziała, co to gniew, nigdy nie posępna, Gospodarna, najlichszym poddanym przystępna. Nie rozrzutna (bo często, co mąż worem garnie, Garścią wyda niebaczna żona ze spiżarnie), Na sługi
którą dziś daje dla choroby.
Ona we dnie czytaniem bawić, uśpić w nocy; Luboś w drogę na koniu lub jechał w karocy, Na piądź nie odstępować zwykła; jeśli w domu, Uprzedzić się do twojej posługi nikomu Nie dała (tak złożona z swobodą powaga, Że jej, choć w wieku młodym, płochość nie przemaga), Póki cię w domu czuła; skoroś do obozu Odjechał, jako róża uwiędła od mrozu. Nie wiedziała, co to gniew, nigdy nie posępna, Gospodarna, najlichszym poddanym przystępna. Nie rozrzutna (bo często, co mąż worem garnie, Garścią wyda niebaczna żona ze spiżarnie), Na sługi
Skrót tekstu: PotZabKuk_I
Strona: 539
Tytuł:
Smutne zabawy ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tak lubej katuszy, Nigdy mnie żadna chwila, żadna rzecz nieruszy. Luboć, cóż mi po wszystkim, gdyby urażona Dobroć na mnie Ojcowska boleć, jęczeć miała. Więc żebrzę dobry Ojcze, uczyń sercu folgę Twojemu i mojemu; żebrzę odpuszczenia. Winę moję przeciw krwi, krew twoja sprawiła: Godnać jest kary płochość, lecz litości miłość. Wybacz niebacznym słowóm, które żal wytrącił: Rzadkie są na gniew cugle, na impet wędzidła: Miłość rządzi śmiałością; żal nie władnie sobą. Lecz Królu władniesz wszystkim; daruj wszystko wszystkim SA: Ah daruję, daruję, Kochani Synowie! Niech dziś miejsca niemają żal, gniew, Śmierci
ták lubey kátuszy, Nigdy mnie żadna chwilá, żadna rzecz nieruszy. Luboć, coż mi po wszystkim, gdyby uráżona Dobroć ná mnie Oycowska boleć, ięczeć miáłá. Więc żebrzę dobry Oycze, uczyń sercu folgę Twoiemu i moiemu; żebrzę odpuszczenia. Winę moię przeciw krwi, krew twoiá spráwiłá: Godnać iest káry płochosć, lécz litości miłość. Wybácz niebacznym słowóm, które żal wytrącił: Rzadkie są ná gniew cugle, ná impet wędzidłá: Miłość rządzi śmiáłością; żal nie władnie sobą. Lécz Królu władniesz wszystkim; dáruy wszystko wszystkim SA: Ah dáruię, dáruię, Kocháni Synowie! Niech dziś mieyscá niemáią żal, gniew, Smierći
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 73
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
Rodomoncie, który chcąc być do śmierci nieobrażonem, a nie mając wolej nadobnej Izabelli przysięgi spełnić, dał się głupio oszukać, ukazuje się, jako niepowściągliwe zamysły i głupie chciwości nie mogą nigdy prawdziwego światła subtelnej poznać mądrości.
SKŁAD PIERWSZY.
Tak jest niepewny zamysł człowieka każdego, Że nigdy statku w sobie nie miał namniejszego. Płochość jakaś często się w sercach naszych rodzi, W tej zwłaszcza sprawie, która z miłości pochodzi. Nieuczciwemi z Sarce król niedawno słowy, Rozgniewany, lżył przykro wszytkie białe głowy, Zapał wnętrzny tak gasząc łzami, które leje Z oczu swych, iż go wzniecić już nie ma nadzieje. PIEŚŃ XXIX.
II.
Nic to
Rodomoncie, który chcąc być do śmierci nieobrażonem, a nie mając wolej nadobnej Izabelli przysięgi spełnić, dał się głupio oszukać, ukazuje się, jako niepowściągliwe zamysły i głupie chciwości nie mogą nigdy prawdziwego światła subtelnej poznać mądrości.
SKŁAD PIERWSZY.
Tak jest niepewny zamysł człowieka każdego, Że nigdy statku w sobie nie miał namniejszego. Płochość jakaś często się w sercach naszych rodzi, W tej zwłaszcza sprawie, która z miłości pochodzi. Nieuczciwemi z Sarce król niedawno słowy, Rozgniewany, lżył przykro wszytkie białe głowy, Zapał wnętrzny tak gasząc łzami, które leje Z oczu swych, iż go wzniecić już nie ma nadzieje. PIEŚŃ XXIX.
II.
Nic to
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 383
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Promocyją.
Jak skończył poszedłem do króla, skłoniłem się nisko król tez ścisnął za głowę mówiąc przebaczcie Ci zdrajcy siła nam pod nos kurzą zaczym i my tez musiemy dla złych ludzi i o pocciwych opacznie porozumiewać. A osobliwie za takiem udaniem i takiemi podobieństwami. Alec i temu Co udał już się ta jego płochość nagrodziła kiedy pozbył łaski naszej i już jej nigdy restaurowac nie może. A wtym z krzesła wstał poszedł do pokoju Jedni z nim pośli drudzy się tez zamną obrócili Poczęli wymawiać jakos nas jeździł jakos nam przymawiał Ale nie dziwujemy się kiedy już mamy probę twojej Cnoty musiało to przy niewinności to być ale już
Promocyią.
Iak skonczył poszedłęm do krola, skłoniłęm się nisko krol tez scisnął za głowę mowiąc przebaczcie Ci zdraycy siła nąm pod nos kurzą zaczym y my tez musięmy dla złych ludzi y o pocciwych opacznie porozumiewać. A osobliwie za takiem udaniem y takiemi podobienstwami. Alec y temu Co udał iuz się ta iego płochość nagrodziła kiedy pozbył łaski naszey y iuz iey nigdy restaurowac nie moze. A wtym z krzesła wstał poszedł do pokoiu Iedni z nim posli drudzy się tez zamną obrocili Poczęli wymawiać iakos nas iezdził iakos nąm przymawiał Ale nie dziwuięmy się kiedy iuz mąmy probę twoiey Cnoty musiało to przy niewinnosci to bydz ale iuz
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 150
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
na piasku powinność moję zapisała I już zamknąwszy mowę, przez otwarte rany Mówił mi żeby Jego morderz był karany I teraz przez też nieme i przez moje usta, Prosi, żeby nie spełzła takowa rozpusta Królu! niechaj się tam gdzie twa panuje władza, Zbrodnia, i meżobójstwo, wolno nie przechadza I męstwo zgodne; młoda płochość nie porywa: I niech bez pomsty ręka nieuważnej młodzi Sławy sług twych nieznosi, we krwi ich nie brodzi. Królu, Ociec mój zabit, ja o pomstę proszę Za sobą prosząc, oraz Twoję sprawę wnoszę; Ktoć potym służyć będzie? ktoć dotrzyma wiary? Jeśli na tę śmierć Hrabie chcesz patrz[...] ć
ná piasku powinność moię zápisałá Y iuż zámknąwszy mowę, przez otwarte rány Mowił mi żeby Iego morderz był karány Y teraz przez też nięme y przez moie ustá, Prośi, żeby nie spełzłá tákowa rozpusta Krolu! niechay się tam gdzie twá panuie władza, Zbrodniá, y meżoboystwo, wolno nie przechádza Y męstwo zgodne; młodá płochość nie porywa: Y niech bez pomsty ręká nieuwáżney młodzi Słáwy sług twych nieznośi, we krwi ich nie brodzi. Krolu, Ociec moy zábit, iá o pomstę proszę Zá sobą prosząc, oraz Twoię spráwę wnoszę; Ktoć potym służyć będzie? ktoć dotrzyma wiáry? Ieżli na tę smierć Chrábie chcesz pátrz[...] ć
Skrót tekstu: CorMorszACyd
Strona: 141
Tytuł:
Cyd
Autor:
Pierre Corneille
Tłumacz:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
Supraśl
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
z nimże postradałam.
Teraz, mój Boże, żal mój tobie jawny Przekładam i wiek złoty we łzach dawny Opływający, prosząc twej litości, Byś skrócić raczył oczu mych żałości.
Znam dobrowolnie, żem to zarobiła Za lat dawniejszych, gdym ludzi mamiła I dar twej łaski za rzecz mniejszą miała; Płochość mię moja do tego zwabiała.
A wszakże kiedy, najmocniejszy Panie, Z łaski twej teraz odnoszę karanie, Żebrzeć się ważę, byś się ulitował A fortun dawnych choć cząstkę darował.
Przyrzekam za to, wziąwszy dar z twej ręki I poprzestawszy znosić takie męki, Będę umiała fortuny szanować I nie przestanęć za onę dziękować
z nimże postradałam.
Teraz, moj Boże, żal moj tobie jawny Przekładam i wiek złoty we łzach dawny Opływający, prosząc twej litości, Byś skrocić raczył oczu mych żałości.
Znam dobrowolnie, żem to zarobiła Za lat dawniejszych, gdym ludzi mamiła I dar twej łaski za rzecz mniejszą miała; Płochość mię moja do tego zwabiała.
A wszakże kiedy, najmocniejszy Panie, Z łaski twej teraz odnoszę karanie, Żebrzeć się ważę, byś się ulitował A fortun dawnych choć cząstkę darował.
Przyrzekam za to, wziąwszy dar z twej ręki I poprzestawszy znosić takie męki, Będę umiała fortuny szanować I nie przestanęć za onę dziękować
Skrót tekstu: ZbierDrużWir_I
Strona: 154
Tytuł:
Collectanea...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1675 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910