/ Postami/ Modlitwami/ wołajądo Pana: A by straszne widzenie wytłumaczyć raczył Czemu/ żaby wchodzące na zad/ brat on baczył? Aż trzeciego dnia/ ujrzą Niewiastę/ na Smoku: V niej/ zaby straszliwe/ na obudwu oku: Dwa kręte/ koło szyje/ piersi węże zsały: Z Ust/ siarczyste płomienie/ gęsto wybuchały. Dwa psy/ ręce jej gryzły: dwie strzały ogniste/ Uszami przenikały przez skronie kościste. Głowę/ jako bujny snop/ pod czas lata/ kłosów/ Okrywały jaszczurki/ miasto własnych włosów. Ledwie żywi/ że taką ujrzeli postawę/ Aż ich cieszy straszydło/ w ten sens dając sprawę: Nie
/ Postámi/ Modlitwami/ wołáiądo Páná: A by strászne widzenie wytłumáczyć ráczył Czemu/ żáby wchodzące ná zad/ brát on báczył? Aż trzećiego dniá/ vyrzą Niewiástę/ na Smoku: V niey/ záby strászliwe/ ná obudwu oku: Dwá kręte/ koło szyie/ pierśi węże zsáły: Z Vst/ śiárczyste płomięnie/ gęsto wybucháły. Dwá psy/ ręce iey gryzły: dwie strzáły ogniste/ Vszámi przenikáły przez skronie kośćiste. Głowę/ iáko buyny snop/ pod czás látá/ kłosow/ Okrywáły iászczurki/ miásto własnych włosow. Ledwie żywi/ że táką vyrzeli postawę/ Aż ich ćieszy strászydło/ w ten sens dáiąc spráwę: Nie
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Card, ołtarz kosztuje trzy miliony szkudów.
Kościół św. Jędrzeja, nowicjacki, nie wielki, gdzie błogosławiony Kostka leży, ale bardzo miły i wesoły, i ołtarze szczególnie pięknie i posadzka wyśmienitej roboty z marmuru.
Kościół jezuitów i Collegium Romanum nadzwyczajnie wielkie; tego kościoła sufit wybornego malowania i inwencji, gdzie od ognistego Ignacego płomienie lecą cum inscriptione: „Veni mittere ignem.” Amor Dei nad drzwiami kościoła podpala, cum inscriptione: „Etquid aliud volo, nisi ut accendatur.”; zdaje się cale żywym ogniem sklepienie gorzeć. Kaplica gdzie św. Aloizy Gonzaga leży piękna i ołtarz; kolegium zaś i wielkie i piękne, także szkoły.
Card, ołtarz kosztuje trzy miliony szkudów.
Kościół św. Jędrzeja, nowicyacki, nie wielki, gdzie błogosławiony Kostka leży, ale bardzo miły i wesoły, i ołtarze szczególnie pięknie i posadzka wyśmienitéj roboty z marmuru.
Kościół jezuitów i Collegium Romanum nadzwyczajnie wielkie; tego kościoła sufit wybornego malowania i inwencyi, gdzie od ognistego Ignacego płomienie lecą cum inscriptione: „Veni mittere ignem.” Amor Dei nad drzwiami kościoła podpala, cum inscriptione: „Etquid aliud volo, nisi ut accendatur.”; zdaje się cale żywym ogniem sklepienie gorzeć. Kaplica gdzie św. Aloizy Gonzaga leży piękna i ołtarz; kollegium zaś i wielkie i piękne, także szkoły.
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 90
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
A to cię żegnam tym żałosnym wierszem, Przyjm proszę i choć nie tak jako pierwszym, Lecz jak podrożny, niechaj pogardzony Nie będzie a jam wiecznie zniewolony, 671. Na twarz jednej grzecznej damy.
Nowy cud widzę dzisia: w ślicznej twarzy Rumiany ogień pod śniegiem się zarzy. Śniegi nie tają w ogniu a płomienie Nie gasną w śniegu; gwałt ma przyrodzenie. Ja widząc co się z przyrodzeniem dzieje, Jak ogień pałam, i jak śnieg topnieję I między dwiema położon żywioły, W strumień rozpłynę lub zgoram w popioły. 672. Hejnał na dobry dzierf ofiarowany Jej Mci pannie Zofiej z Szpanowa Czaplicownie od Imci pana Zbygniewa z Raciborska Morsztyna
A to cię żegnam tym żałosnym wierszem, Przyjm proszę i choć nie tak jako pierwszym, Lecz jak podrożny, niechaj pogardzony Nie będzie a jam wiecznie zniewolony, 671. Na twarz jednej grzecznej damy.
Nowy cud widzę dzisia: w ślicznej twarzy Rumiany ogień pod śniegiem się zarzy. Śniegi nie tają w ogniu a płomienie Nie gasną w śniegu; gwałt ma przyrodzenie. Ja widząc co się z przyrodzeniem dzieje, Jak ogień pałam, i jak śnieg topnieję I między dwiema położon żywioły, W strumień rozpłynę lub zgoram w popioły. 672. Hejnał na dobry dzierf ofiarowany Jej Mci pannie Zofiej z Szpanowa Czaplicownie od Imci pana Zbygniewa z Raciborska Morstyna
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 376
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje, lubo zaśnie, Skąd choć powieki zamkną cienie, Mój robak nie śpi i moje płomienie; A tym mię zdradniej twoja służba bawi, Żeś mi łaskawszy przez sen niż na jawi: A to dopiero tak mi się coś śniło, Że mię pieszczone dziewczę obłapiło, Czegom na jawi nie doczekał jeszcze Ani doczekać tuszy serce wieszcze; I rzekła: „Przestań lamentów, mój sługo, Jużem twej
! Wszak i kat, kiedy na mękach szpieguje Prawdy, raz ciągnie, drugi pofolguje. Trwalsze twe państwo byłoby i dzieła, Gdyby tyraństwo litość przegrodziła, Ale ty trapisz, lubo słońce zgaśnie, Lub wstaje, lub kto czuje, lubo zaśnie, Skąd choć powieki zamkną cienie, Mój robak nie śpi i moje płomienie; A tym mię zdradniej twoja służba bawi, Żeś mi łaskawszy przez sen niż na jawi: A to dopiero tak mi się coś śniło, Że mię pieszczone dziewczę obłapiło, Czegom na jawi nie doczekał jeszcze Ani doczekać tuszy serce wieszcze; I rzekła: „Przestań lamentów, mój sługo, Jużem twej
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 240
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Jakoby mu co wzięli, Mandrykard ich goni I nie może wycierpieć, aby kto przez dzięki Miał zdrowie całe unieść z jego śmiałej ręki.
XLVIII.
Jako więc pospolicie w polu suche tycze, Z któremi młode żenią oracze macice, Bronią się i wstręt czynią lub wiatrom szalonem Lub od niechętnej ręki ogniom podłożonem, Kiedy błędne płomienie gwałtem następują I brózdy i zagony wszytkie opanują: Tak i oni na on czas przeciwko wściekłemu Bronili się gniewowi Mandrykardowemu.
XLIX.
Potem, kiedy obaczył Tatarzyn zuchwały, Że wrota odbieżane bez straży zostały, Ścieszkami, w gęstej trawie świeżo ubitemi, Gdzie słyszał płacz żałosny z wrzaski niewieściemi, Jedzie widzieć z Granaty dziewkę,
Jakoby mu co wzięli, Mandrykard ich goni I nie może wycierpieć, aby kto przez dzięki Miał zdrowie całe unieść z jego śmiałej ręki.
XLVIII.
Jako więc pospolicie w polu suche tycze, Z któremi młode żenią oracze macice, Bronią się i wstręt czynią lub wiatrom szalonem Lub od niechętnej ręki ogniom podłożonem, Kiedy błędne płomienie gwałtem następują I brózdy i zagony wszytkie opanują: Tak i oni na on czas przeciwko wściekłemu Bronili się gniewowi Mandrykardowemu.
XLIX.
Potem, kiedy obaczył Tatarzyn zuchwały, Że wrota odbieżane bez straży zostały, Ścieszkami, w gęstej trawie świeżo ubitemi, Gdzie słyszał płacz żałosny z wrzaski niewieściemi, Jedzie widzieć z Granaty dziewkę,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 307
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, saletrą, siarkami, Olejem i inszemi takiemi czynami; Zaczem, aby śmiałości swojej przypłacili, Na pogany, którzy się w przykopy spuścili I drabinami z dołu na wał wstępowali I ostatnich się wierzchów doleść spodziewali, Naszy z różnych miejsc znaki dali umówione, A wtem ognie tam i sam były przyłożone.
CXXXIII.
Płomienie rozprószone w jedno się zebrały I przykop, jako wielki, tak opanowały I tak wysoko w niebo ogień roznosiły, Że Latonownie łono wilgotne suszyły. Wzgórę się czarne, srogie chmury przewalają, Które jasne Febowi czoło zasłaniają; Słychać huk ustawiczny, podobny wielkiemu Grzmieniu, po czarnej burzy przebiegającemu,
CXXXIV.
I straszną harmonią,
, saletrą, siarkami, Olejem i inszemi takiemi czynami; Zaczem, aby śmiałości swojej przypłacili, Na pogany, którzy się w przykopy spuścili I drabinami z dołu na wał wstępowali I ostatnich się wierzchów doleść spodziewali, Naszy z różnych miejsc znaki dali umówione, A wtem ognie tam i sam były przyłożone.
CXXXIII.
Płomienie rozprószone w jedno się zebrały I przykop, jako wielki, tak opanowały I tak wysoko w niebo ogień roznosiły, Że Latonownie łono wilgotne suszyły. Wzgórę się czarne, srogie chmury przewalają, Które jasne Febowi czoło zasłaniają; Słychać huk ustawiczny, podobny wielkiemu Grzmieniu, po czarnej burzy przebiegającemu,
CXXXIV.
I straszną harmonią,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 328
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
przy brzegach morskich, a na mil 70 wszerz.
Powodź w Anglii.
1605. 23 Stycznia w Portodali mieście Capvert, szarańcza słońce zaćmiła, zboża wyjadła, skąd głód wielki nastąpił.
12. Lutego w odległości od Equatora koło sześciu gradusów ku Południowi, a o trzy gradusy od wyspy Loronha po zachodzie Księżyca, morze płomienie z siebie wyrzucało, które nocy ciemności rozpędziły tak dalece, że można było czytać pisma najdrobniejszemi charakterami drukowane.
3 Kwietnia nawałność w okolicy wyspy Auks Lapins nie daleko od Saldanna leżącej.
9 Maja, nawałność za górą Bone Spei złączona z straszliwym grzmotem. W pośrzód najgwałtowniejszej nawałności widziano światło nakształt świecy na wielkim maszcie przez
przy brzegach morskich, á na mil 70 wszerz.
Powodź w Anglii.
1605. 23 Stycznia w Portodali mieście Capvert, szarańcza słońce zaćmiła, zboża wyiadła, zkąd głod wielki nastąpił.
12. Lutego w odległości od Equatora koło sześciu gradusow ku Południowi, á o trzy gradusy od wyspy Loronha po zachodzie Księżyca, morze płomienie z siebie wyrzucało, które nocy ciemności rozpędziły tak dalece, że można było czytać pisma naydrobnieyszemi charakterami drukowane.
3 Kwietnia nawałność w okolicy wyspy Aux Lapins nie daleko od Saldanna leżącey.
9 Maia, nawałność za górą Bonae Spei złączona z straszliwym grzmotem. W pośrzod naygwałtownieyszey nawałności widziano światło nakształt świecy na wielkim maszcie przez
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 98
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
obaliło.
12 Września zorza północa w Szwajcaryj od 9 wieczornej do czwartej zrana.
Postrzeżono kolumny ciemne przeplatane białemi: pomykały się od Wschodu ku Zachodowi. Gassendy zaś widział tegoż dnia kulę ognistą w Aiks.
21 Września zorza północa.
Trzęsienie na wyspie Gonafee, z najmniej urodzajnej wysp Banda: góry ogniste wyrzucały płomienie z dymem i smrodem nieznośnym, z wielkim mnóstwem węglów w pół spalonych; te spaliły wszystkie ziela i drzewa. Ziemia i morze wzruszone były. Miasto i Zamek Nera, znaczną odniosły szkodę.
Trzesienie w Laubach stołecznym mieści Karnioli. Zaraza w Palatynacie.
1622. 25 Stycznia figury słońca w obłokach: ognie na powietrzu często
obaliło.
12 Września zorza pułnocna w Szwaycaryi od 9 wieczorney do czwartey zrana.
Postrzeżono kolumny ciemne przeplatane białemi: pomykały się od Wschodu ku Zachodowi. Gassendi zaś widział tegoż dnia kulę ognistą w Aix.
21 Września zorza pułnocna.
Trzęsienie na wyspie Gonaphée, z naymniey urodzayney wysp Banda: góry ogniste wyrzucały płomienie z dymem y smrodem nieznośnym, z wielkim mnostwem węglow w puł spalonych; te spaliły wszystkie ziela y drzewa. Ziemia y morze wzruszone były. Miasto y Zamek Nera, znaczną odniosły szkodę.
Trzesienie w Laubach stołecznym mieści Karnioli. Zaraza w Palatynacie.
1622. 25 Stycznia figury słońca w obłokach: ognie na powietrzu często
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 105
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
górą, i 13 wyspami Liquesos, morze wrzało około tej trąby.
1636 5 Sierpnia po Upałach figury słońca w obłokach.
1637 Zorza północa.
1638. 27 Marca rano, morze Sycylyiskie gwałtownie wzburzone nakształt wirów kręciło się, osobliwie około Scylly. Etna, i góra Stromboli, wyrzucały dym wielki, a 28 i płomienie, które widziane były o mil 60. Słyszano jęczenia podziemne, Siarka powietrze napełniła: morze wrzało. Góra nadmorska Vaticano nazwana, w przepaści pogrążona: Miasto Tropea trzęsieniem skołatane, jako też i Lopyzjum: Miasto Z. Eufemii ziemia pożarła, i wszystkie miasta znajdujące się w przeciągu 200 mil, były albo wzruszone, albo
górą, y 13 wyspami Liquesos, morze wrzało około tey trąby.
1636 5 Sierpnia po Upałach figury słońca w obłokach.
1637 Zorza pułnocna.
1638. 27 Marca rano, morze Sycylyiskie gwałtownie wzburzone nakształt wirow kręciło się, osobliwie około Scylly. Etna, y góra Stromboli, wyrzucały dym wielki, á 28 y płomienie, które widziane były o mil 60. Słyszano ięczenia podziemne, Siarka powietrze napełniła: morze wrzało. Góra nadmorska Vaticano nazwana, w przepaści pogrążona: Miasto Tropea trzęsieniem skołatane, iako też y Lopyzyum: Miasto S. Euphemii ziemia pożarła, y wszystkie miasta znayduiące się w przeciągu 200 mil, były albo wzruszone, albo
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 111
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
, Siedm trzęsienia w Neuschatel, po którym żyzne żniwo nastąpiło.
Wybuchanie wierzchołku góry Pichincha w Perou barziej od wschodu oddalonego. Góra ognista wyspy Lombatte, wyrzucała płomienie straszliwe, zmieszane z obłokami dymu, i popiołu białego, i siarki. Góra też wyspy Larytouke niedalekiej od góry Lombate, i wyspy Celebes wyrzucała tegoż czasu płomienie, którego i Wezuwiusz.
Czternaste wybuchanie Wezuwiusza.
1660 do 1661. Zimno w Aracan tak wielkie, iż olej orzechowy, owocu cocos ścinał się.
1661 - 2, i 3. Susza i głód w Prowincyj Tillado.
1661 r.
26 Stycznia, ta ukaże się (jako się domniemywają) R.1790.
, Siedm trzęsienia w Neuschatel, po którym żyzne żniwo nastąpiło.
Wybuchanie wierzchołku góry Pichincha w Perou barziey od wschodu oddalonego. Góra ognista wyspy Lombatte, wyrzucała płomienie straszliwe, zmieszane z obłokami dymu, y popiołu białego, y siarki. Góra też wyspy Laritouke niedalekiey od góry Lombate, y wyspy Celebes wyrzucała tegoż czasu płomienie, którego y Wezuwiusz.
Czternaste wybuchanie Wezuwiusza.
1660 do 1661. Zimno w Arracan tak wielkie, iż oley orzechowy, owocu cocos ścinał się.
1661 - 2, y 3. Susza y głód w Prowincyi Thillado.
1661 r.
26 Stycznia, ta ukaże się (iako się domniemywaią) R.1790.
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 117
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770