przy domu, (Którą on wprzód odejmie, gdy myśli zle komu) lako tedy ochotne Wojsko wszytko było, I z tą, rezolucją do nich poskoczyło, Snadźby w-dalszą nie poszła Wojna ta straszliwa, Aniś ty, o Dziedzino była nieszczęśliwa Dziś tak sławna! respekty wprzód nieuważone, I nadzieje zdradzieły poddania ich płonne. A to dosyć, że owe Szańczyki osadzą, Skąd wezmą i Armate i spół przyprowadzą Kilkunastu języków, który z-tamtej strony, O liczbie swych powiedzą być niepoliczony, Lubo jeszcze Tatarów u siebie nie mają, Wszakże ich co godzina z Hanem wyglądają. Rycerski przeciwko mu farwor. WOJNY DOMOWEJ PIERWSZEJ Wojewoda Kijowski do Glinian po
przy domu, (Ktorą on wprzod odeymie, gdy myśli zle komu) láko tedy ochotne Woysko wszytko było, I z tą, rezolucyą do nich poskoczyło, Snadźby w-dalszą nie poszła Woyna ta straszliwa, Aniś ty, o Dźiedźino byłá nieszcześliwa Dziś tak sławna! respekty wprzod nieuważone, I nadzieie zdrádźieły poddánia ich płonne. A to dosyć, że owe Szańczyki osadzą, Zkąd wezmą i Armate i społ przyprowádzą Kilkunastu iezykow, ktory z-tamtey strony, O liczbie swych powiedzą bydź niepoliczony, Lubo ieszcze Tatárow u siebie nie maią, Wszakże ich co godźiná z Hanem wyglądaią. Rycerski przeciwko mu farwor. WOYNY DOMOWEY PIERWSZEY Woiewoda Kiiowski do Glinian po
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 28
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
mówiąc, nie mogą, póki wolność disordinata, coraz nowe dawać będzie okazje do irrytacyj często niesłusznej; cokolwiek zamyślą, zawsże nam jest podejzrzane; cokolwiek uczynią, zawsze illicitum; tak dalece żeby król ad gustum et beneplacitum wolności panował, trzeba żeby sam był niewolnikiem.
Bać się nas dopieroź nie mają czego, doznawszy jak płonne nasże pogroźki; jako bardziej sobie samym szkodziemy, causando jaką, rewolucją która nas dzieli i słabi, i tak zwyczajnie ani sił nie mając żeby się stać strasznemi; ani dosyć persewerańcyj, żeby utrzymać skutecznie co zacźniemy; ani jedności żeby ujść niebezpiecznej scysyj; królowie nasi doznają, że się nie mają czego obawiać.
mowiąc, nie mogą, poki wolność disordinata, coraz nowe dawać będzie okazye do irrytacyi cźęsto niesłuszney; cokolwiek zamyślą, zawsźe nam iest podeyzrzane; cokolwiek uczynią, zawsze illicitum; tak dalece źeby krol ad gustum et beneplacitum wolnośći panował, trzeba źeby sam był niewolnikiem.
Bać się nas dopieroź nie maią czego, doznawszy iak płonne nasźe pogroźki; iako bardźiey sobie samym szkodźiemy, causando iaką, rewolucyą ktora nas dźieli y słabi, y tak zwyczayńie ańi sił nie maiąc źeby się stać strasznemi; ani dosyć persewerańcyi, źeby utrzymać skutecznie co zacźniemy; ani iednośći źeby uyść niebespieczney scyssyi; krolowie naśi doznaią, źe się nie maią czego obawiać.
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 28
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Województwie, jako Minister Plenipotentiarius Rzeczypospolitej wysłany ad observandum rigorem juxta praescriptionem legis, aliàs jego wszystka prerogatywa, że jest tylko primus inter pares co za pożytek przynieść może Dobru pospolitemu?
Codzienna eksperiencja dowodem, jakich sposobów najżarliwszy Senator, interes publiczny popierający zaziwać musi a pospolicie nadaremnie, do przełomania w jednych zaciętość uporu, w drugich płonne, owszem i niesłusźnie in sensu prewencje, w inszych na interesie prywatnym sadzące się opinie; Pierwszych największą submissyą nie zdewinkuje; drugich najpozorniejszemi racjami nie przedysputuje, a trzecich żadną donatywą nie okupi; co z tąd pochodzi, że w nas nieustająca tylko ochota stanowi prawa, a niedbałe staranie do przywiedzenia ich do należitej egzekucyj;
Woiewodztwie, iako Minister Plenipotentiarius Rzeczypospolitey wysłany ad observandum rigorem juxta praescriptionem legis, aliàs iego wszystka prerogatywa, źe iest tylko primus inter pares co za poźytek przyńieść moźe Dobru pospolitemu?
Codźienna experyencya dowodem, iakich sposobow nayźarliwszy Senator, interes publiczny popieraiący záźywać muśi a pospolićie nadaremnie, do przełomania w iednych zaćiętość uporu, w drugich płonne, owszem y niesłusźnie in sensu prewencye, w inszych na interesie prywatnym sadzące śię opinie; Pierwszych naywiększą submissyą nie zdewinkuie; drugich naypozornieyszemi racyami nie przedysputuie, a trzećich źadną donatywą nie okupi; co z tąd pochodźi, źe w nas nieustaiąca tylko ochota stanowi prawa, á niedbałe starańie do przywiedźieńia ich do naleźytey exekucyi;
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 49
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Ciało mdłe obumiera/ a członki ustają. Bo jak dusza Panem jest ciała zbotfiałego/ Człońki zaś gotowemi słuchać zdania jego. Tak wolność duszą będąc gdy ją ból napadnie/ Ciało Rzeczpospolitą obejmie śmierć snadnie. Jakoż jeśli Przedwieczny Ran mych nie zleconych Nie dotknie się/ także blizn przez upor wznowionych. Próżna rada Polacy/ płonne będą zjazdy/ Zniknie Wolność Koronna/ uzna to z was każdy. Czego kto jest przyczną niechaj się osądzi/ Jeśli rozum ma cały/ sumnieniem się rządzi. Mnie w tym winną nie czyńcie/ bo samisz przyznacie/ Ze od LECHA pierwszego w jedne ychodzę szacie. Która przezeń sprawiona z uprzejmej Miłości/ Zgoda ją
Ciáło mdłe obumiera/ á członki vstáią. Bo iák duszá Pánem iest ćiáłá zbotfiáłego/ Człońki záś gotowemi słucháć zdánia iego. Ták wolność duszą będąc gdy ią bol nápádnie/ Ciáło Rzeczpospolitą obeymie śmierć snádnie. Iákoż iesli Przedwieczny Ran mych nie zleconych Nie dotknie sie/ tákże blizn przez vpor wznowionych. Prozna rádá Polacy/ płonne będą ziázdy/ Zniknie WOLNOSC Koronna/ vzna to z was káżdy. Czego kto iest przyczną niechay sie osądźi/ Iesli rozum ma cáły/ sumnieniem sie rządźi. Mnie w tym winną nie czyńćie/ bo sámisz przyznaćie/ Ze od LECHA pierwszego w iedne ychodzę száćie. Ktora przezeń spráwiona z vprzeymey Miłośći/ Zgodá ią
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: A3
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
i ludzie jej srodze się lękają. Na to łabęć powiedział: „Śpiewam umierając, Lepszego końca, niżem zasłużył, czekając. I płaczę, zaraz pomniąc na przeszłe kłopoty,
Które więtszej przydają do śmierci ochoty. Druga zasię: dlatego tak wesoło śpiewam, Iż się już odpoczynku wiecznego spodziewam. Już frasunki na stronę i płonne starania, Precz wszystkie żądze, które godne są karania; A ja abo pokoju zażywać wiecznego Będę lub się obrócę w ptaka inakszego,
Jeśliże się tak będzie przyrodzeniu zdało, Które jednym początek z drugich końca dało. Jakożkolwiek z szczęściem swym we wszem się ja zgodzę I dlategoż z radością z tego świata schodzę”
i ludzie jej srodze się lękają. Na to łabęć powiedział: „Śpiewam umierając, Lepszego końca, niżem zasłużył, czekając. I płaczę, zaraz pomniąc na przeszłe kłopoty,
Które więtszej przydają do śmierci ochoty. Druga zasię: dlatego tak wesoło śpiewam, Iż się już odpoczynku wiecznego spodziewam. Już frasunki na stronę i płonne starania, Precz wszystkie żądze, które godne są karania; A ja abo pokoju zażywać wiecznego Będę lub się obrócę w ptaka inakszego,
Jeśliże się tak będzie przyrodzeniu zdało, Które jednym początek z drugich końca dało. Jakożkolwiek z szczęściem swym we wszem się ja zgodzę I dlategoż z radością z tego świata schodzę”
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 78
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
jedno/ pożadać/ w których się kochać/ któremi się ukontentować serce może/ czystym w jedno zgromadzeniem nasyci/ gdy Boga całego z jego dobry/ z jego bogactwy/ z jego uciechami/ ile pojąć może obejmie. Tertul: in Apol: Apud DEum semper superynduti substantia proprie eternitatis. 4. Nie są to płonne bajki/ ani owe Poetyckie złotą murawą porosłe Elizeiskie zuławy/ ale słowem Boskim przyrzeczone obietnice/ rzeczą samą od tak wielu szczęśliwie błogosławionych odebrane już zyski. O czym że nie tylko ty/ ale ani żaden Katolik dobry nie wątpi/ temu się dziwować przychodzi/ że słysząc/ wierząc/ i pewniej niż gdy byś na
iedno/ pożadać/ w ktorych się kochać/ ktoremi się ukontentowáć serce może/ czystym w iedno zgromádzeniem násyći/ gdy Bogá cáłego z iego dobry/ z iego bogáctwy/ z iego ućiechámi/ ile poiąć może obeymie. Tertul: in Apol: Apud DEum semper superinduti substantiâ propriae aeternitatis. 4. Nie są to płonne báyki/ áńi owe Pòétyckie złotą murawą porosłe Elizeiskie zułáwy/ ále słowem Boskim przyrzeczone obietńice/ rzeczą samą od ták wielu szczęśliwie błogosłáwionych odebrane iuż zyski. O czym że nie tylko ty/ ále áńi żaden Kátolik dobry nie wątpi/ temu się dźiwowáć przychodźi/ że słysząc/ wierząc/ y pewniey ńiż gdy byś ná
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 407
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
prawdziwe. Anglikowie.
ANglik/ to kupiec śmiały/ Bo wiedzie koszt niemały. Nawy morzem prowadzi/ I polacy mu radzi: Farby/ korzenie nosi/ Polaka o chleb prosi: Bo za perły kamienie/ Z polski ma wyżywienie: Sowiżrzałowe. Arabowie.
Przynim Arab ze złotem/ Płynie także z kłopotem. Nie płonne ludzkie gadki/ Ze na morzu przypadki/ Dziwne kupcy miewają. Wżdy towarów dodają. Polacy.
Które Polak odbiera/ Choć sam głogu przymiera: By głodem zdechnąć w domu/ Przecię swój chleb da komu. Za to Paniej trzewiczki/ A sobie rękawiczy. Za kęs barskiego mydła/ Każe zagnać sto bydła. Więc nakupi
prawdźiwe. Anglikowie.
ANglik/ to kupiec śmiáły/ Bo wiedźie koszt niemáły. Nawy morzem prowádźi/ Y polacy mu rádźi: Fárby/ korzenie nośi/ Polaká o chleb prośi: Bo zá perły kámienie/ Z polski ma wyżywienie: Sowiżrzałowe. Arábowie.
Przynim Arab ze złotem/ Płynie tákże z kłopotem. Nie płonne ludzkie gadki/ Ze ná morzu przypadki/ Dźiwne kupcy miewáią. Wżdy towárow dodáią. Polacy.
KTore Polak odbiera/ Choć sam głogu przymiera: By głodem zdechnąć w domu/ Przećię swoy chleb da komu. Zá to Pániey trzewiczki/ A sobie rękáwiczi. Zá kęs barskiego mydłá/ Káże zágnáć sto bydłá. Więc nákupi
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B4v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
szkód więcej niż pożytków czynił/ A tym na niezapłate raczej swą zawinił/ Mów ty co chcesz darena w twych pieniądzach chluba/ Za którą ciebie wieczna oczekawa zguba. ZLiM BUDOWNICZYM DOMÓW WLASNYCH.
45. CO to za głupi rozum? Co za umysł taki Chcieć przyrównać zacnemu pałac ladajaki? To twe prace i koszty płonne wyświadczają/ Zeć[...] w większym staraniu niż niebo bywają/ Kiedyś proszę błaha dwór stajnia przechodziła? Ceną: albo niż zamek wioska droższą była? Mylą się twe zamysły/ rozsądkuś szczupłego, Co mi na świecie najdziesz/ nad niebo droższego. UrzędNIKOM ZLiM.
46. ZLy twój urząd niewierny Panu urzędniku/ Gospodarstwo
szkod więcey niż pozytkow czynił/ A tym ná niezapłate raczey swą zawinił/ Mow ty co chcesz darena w twych pieniądzach chlubá/ Zá ktorą ćiebie wieczna oczekawa zgubá. ZLYM BVDOWNICZYM DOMOW WLASNYCH.
45. CO to zá głupi rozum? Co zá vmysł táki Chćieć przyrownáć zacnemu pałac ladáiáki? To twe práce y koszty płonne wyświadczáią/ Zeć[...] w większym stárániu niż niebo bywaią/ Kiedyś proszę błaha dwor staynia przechodźiłá? Ceną: álbo niż zamek wioska droższą byłá? Mylą się twe zámysły/ rozsądkuś szczupłego, Co mi ná świećie naydźiesz/ nad niebo droższego. VRZEDNIKOM ZLYM.
46. ZLy twoy vrząd niewierny Pánu vrzędniku/ Gospodarstwo
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 214
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
zranił serce. A pocóż tam bieżeć zechce? Już mi, szumiejące wody, nie dodacie swej ochłody! Niech się wami kontentują nimfy, co w was rezydują! Obawiam się Dunaju, obawiając się żalu, kiedy w tamtej stronie okazja śmierci męża mego pod Wiedniem.
Więc pójdę w ogrody wonne; leć i tu nadzieje płonne, Aby mi z kwiecia odory, lubo ich same pozory, Jakie kontentece dały, bo w tym gusty me ustały; I słowik głosem krzykliwym nie zwabi, choć łagodliwym. Gdziem miała swe ukontentowania, nigdzie teraz nie znajduję konsolacyjej.
To już na zielonej łące, miedzy zioła woniejące, Te dodadzą uśmierzenia w ciężkościach
zranił serce. A pocóż tam bieżeć zechce? Już mi, szumiejące wody, nie dodacie swej ochłody! Niech się wami kontentują nimfy, co w was rezydują! Obawiam się Dunaju, obawiając się żalu, kiedy w tamtej stronie okazyja śmierci męża mego pod Wiedniem.
Więc pójdę w ogrody wonne; leć i tu nadzieje płonne, Aby mi z kwiecia odory, lubo ich same pozory, Jakie kontentece dały, bo w tym gusty me ustały; I słowik głosem krzykliwym nie zwabi, choć łagodliwym. Gdziem miała swe ukontentowania, nigdzie teraz nie znajduję konsolacyjej.
To już na zielonej łące, miedzy zioła woniejące, Te dodadzą uśmierzenia w ciężkościach
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 2
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
, już nie mogę przyść do tego, - Bom tak prędko nie nabyła siły, którejem pozbyła. Ludzi tylko wyprawuję, a tu sama odprawuję Egzekwije, gdzie tę duszę w ręce boskie oddać tuszę. Nie mogłam jechać. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE Tren 19.
Wtym przyszły jakieś powieści - nie wiem, czy nie płonne wieści, Że jakąś radę czynili krewni, by mię rozłączyli Z Ezopem; kędy owego księdza, na oko ślepego, Stary zaraz wyprawuje, a ostrożnie informuje, Coś słychać było, że ktoś z moich krewnych spominał, że się ja chcę rozwieść z kasztelanicem.
Ażeby przez chytrość swoję wyrozumiał wolą moję, - Jeśliżem (
, już nie mogę przyść do tego, - Bom tak prędko nie nabyła siły, którejem pozbyła. Ludzi tylko wyprawuję, a tu sama odprawuję Egzekwije, gdzie tę duszę w ręce boskie oddać tuszę. Nie mogłam jechać. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE Tren 19.
Wtym przyszły jakieś powieści - nie wiem, czy nie płonne wieści, Że jakąś radę czynili krewni, by mię rozłączyli Z Ezopem; kędy owego księdza, na oko ślepego, Stary zaraz wyprawuje, a ostrożnie informuje, Coś słychać było, że ktoś z moich krewnych spominał, że się ja chcę rozwieść z kastelanicem.
Ażeby przez chytrość swoję wyrozumiał wolą moję, - Jeśliżem (
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 50
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935