co wyszła jak stępka, Nie widzisz piersi, podobno i pępka. Boję się przy tym, żeby jej przymioty Nie wprawiły cię przed laty w suchoty, Bo musisz mocnym duchem rzucać śliną, Niż te wyrzuty długą brodę miną. Jeśli jej chcesz zbyć, poradzę-ć jak sługa: Przedaj ją kmieciom za lemiesz do pługa Albo na stępkę, albo na tworzydło, Albo na skopek, co weń doją bydło. Gdybyś się była zrodziła mężczyzną I ten pagórek okryła siwizną, Dziwem byś była, ale i tak zdoła Zdziwić nas wszytkich twa broda, choć goła. NA KWIATKI
Kwiateczki świeżo urwane z ogroda, Puśćcie się chętnie dla
co wyszła jak stępka, Nie widzisz piersi, podobno i pępka. Boję się przy tym, żeby jej przymioty Nie wprawiły cię przed laty w suchoty, Bo musisz mocnym duchem rzucać śliną, Niż te wyrzuty długą brodę miną. Jeśli jej chcesz zbyć, poradzę-ć jak sługa: Przedaj ją kmieciom za lemiesz do pługa Albo na stępkę, albo na tworzydło, Albo na skopek, co weń doją bydło. Gdybyś się była zrodziła mężczyzną I ten pagórek okryła siwizną, Dziwem byś była, ale i tak zdoła Zdziwić nas wszytkich twa broda, choć goła. NA KWIATKI
Kwiateczki świeżo urwane z ogroda, Puśćcie się chętnie dla
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 43
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wiedziemy przez dziwne odmiany Ten żywot, różnym kwieciem przewijany. Kwintyjus w Rzymie po zagonie długiem Wczora kładł skiby i sterował pługiem; Dzisia buławą włada i hetmani, I Sabińczyków bezpieczeństwo gani, A jarzmo, które pozdejmował wołom, Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom; Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa, Składa urzędy, wraca się do pługa I toporami, znakiem rządu swego, Narąbie sobie chrustu zielonego, Albo te rózgi, którymi był groźny Rzymowi, wrzuci w piecyk pod czas mroźny. Tak się świat i z tym, co na nim jest, toczy,
Że prócz odmiany człowiek nic nie zoczy; Dlatego ani daj się złemu pożyć, I w dobrym
wiedziemy przez dziwne odmiany Ten żywot, różnym kwieciem przewijany. Kwintyjus w Rzymie po zagonie długiem Wczora kładł skiby i sterował pługiem; Dzisia buławą włada i hetmani, I Sabińczyków bezpieczeństwo gani, A jarzmo, które pozdejmował wołom, Na karki kładzie swym nieprzyjaciołom; Sprawiwszy dobrze jako wierny sługa, Składa urzędy, wraca się do pługa I toporami, znakiem rządu swego, Narąbie sobie chrustu zielonego, Albo te rózgi, którymi był groźny Rzymowi, wrzuci w piecyk pod czas mroźny. Tak się świat i z tym, co na nim jest, toczy,
Że prócz odmiany człowiek nic nie zoczy; Dlatego ani daj się złemu pożyć, I w dobrym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 118
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
dobre mienie, Kopa od potrzeby w domu, Nie być nic winien nikomu, Ratować czasem bliźniego, A mieć swego do nowego. Zbiór to wielki, wielkie włości Nie znać w szczęściu odmienności.
Ojczysta w cale swoboda, Piękna sława, z bracią zgoda, Sąsiad dobry, wierny sługa, Lichwa niskąd, jedno z pługa. Chleb a żywot bez nagany Skarb to nieoszacowany, Żona k myśli, rodowity Z nią przyjaciel, dar obfity. Potomek w ojca wrodzony, A spłacheć nie spustoszony. W tych pociechach włos sędziwy Czyni wiek ludziom szczęśliwy. Dość temu Fortuna dała, Komu w tym nie przeszkadzała. ALCESTIS, ŻONA CNOTLIWA, ZA MĘŻA
dobre mienie, Kopa od potrzeby w domu, Nie być nic winien nikomu, Ratować czasem bliźniego, A mieć swego do nowego. Zbiór to wielki, wielkie włości Nie znać w szczęściu odmienności.
Ojczysta w cale swoboda, Piękna sława, z bracią zgoda, Sąsiad dobry, wierny sługa, Lichwa niskąd, jedno z pługa. Chleb a żywot bez nagany Skarb to nieoszacowany, Żona k myśli, rodowity Z nią przyjaciel, dar obfity. Potomek w ojca wrodzony, A spłacheć nie spustoszony. W tych pociechach włos sędziwy Czyni wiek ludziom szczęśliwy. Dość temu Fortuna dała, Komu w tym nie przeszkadzała. ALCESTIS, ŻONA CNOTLIWA, ZA MĘŻA
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 265
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
złoty. Nie z miodem ci przychodzą takie upominki: A na cóż w kącie zazdrość czcze połyka ślinki? Wszytkim droga otwarta i gościniec bity, Nie wszyscy jedne mają sławy apetyty, Próżno pieką piecucha leniwego zgagi, Próżny sławy apetyt, kiedy bez odwagi; Nie każdemu do Kolchos smakuje żegluga, Woli się drugi trzymać ojczystego pługa. Pięknyć kościół honoru, ale, ach, trudnoż tu Przybyć, chyba przez kościół prace, trudu, kosztu. APOLLO
Wiosna mój rym, najpierwsza część roku wesoła, Którą nie kwiaty zdobią w tym miejscu, nie zioła: Kto naszego Starosty przypatrzy się cerze — I różom met rumianym, i lilijom bierze.
złoty. Nie z miodem ci przychodzą takie upominki: A na cóż w kącie zazdrość czcze połyka ślinki? Wszytkim droga otwarta i gościniec bity, Nie wszyscy jedne mają sławy apetyty, Próżno pieką piecucha leniwego zgagi, Próżny sławy apetyt, kiedy bez odwagi; Nie każdemu do Kolchos smakuje żegluga, Woli się drugi trzymać ojczystego pługa. Pięknyć kościół honoru, ale, ach, trudnoż tu Przybyć, chyba przez kościół prace, trudu, kosztu. APOLLO
Wiosna mój rym, najpierwsza część roku wesoła, Którą nie kwiaty zdobią w tym miejscu, nie zioła: Kto naszego Starosty przypatrzy się cerze — I różom met rumianym, i lilijom bierze.
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 111
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Jeśliby już fata nasze to nam osądziły i namby przyniosły, my jednak nieszczęśliwi synowie, przeklęte potomstwo dobrych onych przodków zostaćbyśmy wiecznie musieli, bo chcącym a Pana Boga proszącym, statecznie o ojczyznę zastawiającym się nie tylko fata, ale góry i skały przestępować i równinami pewnie stawać się muszą, jeślibyśmy ujęli się tego pługa, mocno trzeba tentare, ważyć się, wszytkiemi na to udać się siłami, Pana Boga prosząc i jemu eventum oddając; tak ujdziemy wszytkiego i hańby wiecznej, i powinności naszej winni nie zostaniemy. Jakokolwiek sors z Bożej wolej temu koniec przyniesie, kiedy, quod potuimus et debuimus, fecimus, jużechmy prawi.
. Jeśliby już fata nasze to nam osądziły i namby przyniosły, my jednak nieszczęśliwi synowie, przeklęte potomstwo dobrych onych przodków zostaćbyśmy wiecznie musieli, bo chcącym a Pana Boga proszącym, statecznie o ojczyznę zastawiającym się nie tylko fata, ale góry i skały przestępować i równinami pewnie stawać się muszą, jeślibyśmy ujęli się tego pługa, mocno trzeba tentare, ważyć się, wszytkiemi na to udać się siłami, Pana Boga prosząc i jemu eventum oddając; tak ujdziemy wszytkiego i hańby wiecznej, i powinności naszej winni nie zostaniemy. Jakokolwiek sors z Bożej wolej temu koniec przyniesie, kiedy, quod potuimus et debuimus, fecimus, jużechmy prawi.
Skrót tekstu: PękosSkryptCz_III
Strona: 294
Tytuł:
Skrypt na tych, którzy rokoszu nie pragną a sejmu się napierają.
Autor:
Prokop Pękosławski
Miejsce wydania:
Jędrzejów
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
uformowaną naczynia, tak mnie podło urodzonego macie wenerować, Herodotus, C Marius, z nikczemnych Rodziców Septies Consul w Rzymie, i Jugurtę Króla prowadził w Triumfie, Cymbrów, Teutonów Zwycięzca, Florus, Augusta Cesarza Dziad Bankierz, Pradziad Powróżnik, Svetonius: Justynus Cesarz Świnopas, Wołopas Cieśli sługa tantem Cesarz. Zonaras Bamba od pługa na Tron Hiszpański, według Rikciusza Przemyśl od Chłopskiego Serdaka promotus do Czeskiej Purpury, według Kromora: Piast Kołodziej od piasty, do Mitry Polskiej: Agatokles od gliny ganczarskiej, do Sycylijskiej Korony wziął ascensum, według Autorów, Sic virtus evehit ardens.
Ci zaś którzy są Honestieras, od wszeskich rządów, dopieroż od Panowania
uformowaną naczynia, tak mnie podło urodzonego macie wenerować, Herodotus, C Marius, z nikczemnych Rodzicow Septies Consul w Rzymie, y Iugurtę Krola prowadził w Tryumfie, Cymbrow, Teutonow Zwycięzca, Florus, Augusta Cesarza Dziad Bankierz, Pradziad Powroznik, Svetonius: Iustynus Cesarz Swinopas, Wołopas Cieśli sługa tantem Cesarz. Zonaras Bamba od pługa na Tron Hiszpański, według Rikciusza Przemyśl od Chłopskiego Serdaka promotus do Czeskiey Purpury, według Kromora: Piast Kołodziey od piasty, do Mitry Polskiey: Agatokles od gliny ganczarskiey, do Sycyliyskiey Korony wzioł ascensum, według Autorow, Sic virtus evehit ardens.
Ci zaś ktorzy są Honestieras, od wszeskich rządow, dopieroż od Panowania
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 353
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mądre dostanie Foliały, Nulla rapiet sub nube vetustas. W Geografii mojej pod tytułem Nowy Starego Świata Peregrynant, Miast wiele wspomniałem, i opisałem, tu też same, ale accuratiùs attingo, drugie rysuję z gruntu.
MIASTO po Łacinie zowiesię URBS, a te słowo wzieło początek od terminu Urbum. tojest Nasad u Pługa, iż przedtym mając zakładać Miasto, pługiem wyznaczono obszerność i wielkość jego: Varro zaś twierdzi, że się zowie ab Orbe, od okrągłości, że tymże pługiem Cyrkularne Spatium wymierzano na założenie Miasta Communitatem zawierającą miejsce; Oppidum więcej zawiera niż Vicus Obywatelów, Urbs najwięcej.
MIASTO zakładać należy na powietrzu zdrowym, miejscu gładkim
mądre dostanie Foliały, Nulla rapiet sub nube vetustas. W Geografii moiey pod tytułem Nowy Starego Swiata Peregrynant, Miast wiele wspomniałem, y opisałem, tu też same, ale accuratiùs attingo, drugie rysuię z gruntu.
MIASTO po Łacinie zowiesię URBS, a te słowo wzieło początek od terminu Urbum. toiest Nasad u Pługa, iż przedtym maiąc zakładać Miasto, pługiem wyznaczono obszerność y wielkość iego: Varro zaś twierdzi, że się zowie ab Orbe, od okrągłości, że tymże pługiem Cyrkularne Spatium wymierzano na założenie Miasta Communitatem zawieraiącą mieysce; Oppidum więcey zawiera niż Vicus Obywatelow, Urbs naywięcey.
MIASTO zakładać należy na powietrzu zdrowym, mieyscu gładkim
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 405
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pozbierane pieniądze z portretem Augusta, Nerona, Wespaziana, Dioklecjana, jako świadczy Engelgravè. A zaś Ateńczykowie na monecie cechować kazali skrzynkę, czyli szkatułę, zowiąc ją Cistophoros według Rodygina Autora 1. 2. c. 10. Philippaei zaś moneta, miała na sobie figurę woła, przez coby ludzie byli od oręża do pługa zachęceni. A zaś Aleksandraei pieniądze złote, na których wozki były z mulicami zaprzężonemi wystemplowane, według Aleksandra ab Alexandro. Utych Ateńczyków sowy figura była na monecie, a z drugiej strony Minerwy, bogini mądrości: stąd owo urosło na złodziejów przysłowie: Multas subtectis cubare noctuas. Persów dawnych Moneta strzałą cechowana była; stąd
pozbierane pieniądze z portretem Augusta, Nerona, Wespaziana, Dioklecyana, iako swiadczy Engelgravè. A zaś Ateńczykowie na monecie cechować kazali skrzynkę, cżyli szkatułę, zowiąc ią Cistophoros według Rodigina Autora 1. 2. c. 10. Philippaei zaś moneta, miała na sobie figurę woła, przez coby ludzie byli od oręża do pługa zachęceni. A zaś Alexandraei pieniądze złote, na ktorych wòzki były z mulicami zaprzężonemi wystemplowane, według Alexandra ab Alexandro. Utych Ateńczykow sowy figura była na monecie, á z drugiey strony Minerwy, bogini mądrości: ztąd owo urosło na złodzieiow przysłowie: Multas subtectis cubare noctuas. Persow dawnych Moneta strzałą cechowana była; ztąd
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 64
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
owo cum Iove manum move: u którego BÓG Alpha i Omega Ekonomiki: który jako słonecznik na słońce, tak on na Boga obraca oczy: Oculi mei semper ad Dominum. Nie piękna to Egipcjanom przypięta łatką, że unich Aratores nunquam Caelum respiciunt. Jeśli chcesz multum chleba, nie zapominaj Nieba: Izydor Święty od pługa na głos dzwonka bieży do Kościoła, a tu, za niego orzą Anieli: Hugolin żołnierz na Mszą Świętą wyboczył, atu Anioł miecz jego we krwi nieprzyjaciół zbroczył. Ryj ziemię pługiem, ale nie jak kret, który nigdy Niebieskiego nie widzi światła. Kościoły, szpitale niech twojemi pierwszemi będą szpiklerzami, a tak co dabis
owo cum Iove manum move: u ktorego BOG Alpha y Omega Ekonomiki: ktory iako słonecznik na słońce, tak on na Boga obraca oczy: Oculi mei semper ad Dominum. Nie piękna to Egypcyanom przypięta łatką, że unich Aratores nunquam Caelum respiciunt. Ieśli chcesz multum chleba, nie zapominay Nieba: Izydor Swięty od pługa na głos dzwonka bieży do Kościoła, á tu, za niego orzą Anieli: Hugolin żołnierz na Mszą Swiętą wyboczył, atu Anioł miecz iego we krwi nieprzyiacioł zbroczył. Ryi ziemię pługiem, ale nie iak kret, ktory nigdy Niebieskiego nie widzi swiatła. Kościoły, szpitale niech twoiemi pierwszemi będą szpiklerzami, á tak co dabis
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 350
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
jak przedtem wielkiego kulfana. SAMUEL
Saulem cię było nazwać, a nie Samuelem, A to czemu? Boś jest dusz ludzkich zwodzicielem. Wiesz co zacz był Samuel? Uczył prawdy ludzie, A ty uczysz nieprawdy zakryty w obłudzie. Wiesz też jakowym był Sauł: był szatański sługa, I ty także trzymasz się diabelskiego pługa. Trafiłem ci wszak w rumel, czysty oracz z ciebie, Rola twa Łysa Góra, dosyć czynisz z siebie. Nie poskarży się na cię twój pan diabeł: pilnyś, Orzesz, siejesz, żniesz w pracy czartowskiej usilnyś, Bój się oraczu, radzę, żeby-ć się nie stało To,
jak przedtem wielkiego kulfana. SAMUEL
Saulem cię było nazwać, a nie Samuelem, A to czemu? Boś jest dusz ludzkich zwodzicielem. Wiesz co zacz był Samuel? Uczył prawdy ludzie, A ty uczysz nieprawdy zakryty w obłudzie. Wiesz też jakowym był Sauł: był szatański sługa, I ty także trzymasz się diabelskiego pługa. Trafiłem ci wszak w rumel, czysty oracz z ciebie, Rola twa Łysa Góra, dosyć czynisz z siebie. Nie poskarży się na cię twój pan diabeł: pilnyś, Orzesz, siejesz, żniesz w pracy czartowskiej usilnyś, Bój się oraczu, radzę, żeby-ć się nie stało To,
Skrót tekstu: RamMKolKontr
Strona: 262
Tytuł:
Kolenda
Autor:
Mikołaj Aleksander Ramułt
Drukarnia:
Jan Wolrab
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968