tak wdzięczne/ jak u Borsuka. Nos jako siekacz/ a płeć tej barwy/ Jako Malarze malują larwy. Księgi Trzecie.
Ząbki z Hebanu/ wiedz który kędy/ Nadpustoszały obadwa rzędy. Ten defekt tając/ wargi zatyka/ I już nie mówi/ leć cale kszyka.
Gdy po Francusku warkocz rozwinie/ Będzie pod pachą jako u świnie. Kędy też łysso/ sztuką zabieży. A cudzą siercią głowę najeży
W tańcu ją widzieć/ wiej rączym chodzie. Jako kalika koń na powodzie. Gdzie obracając usilnie grzbietem/ Na bliższych rzuca wiatry Zybetem.
Tę jedyną ma do siebie wadę/ Ze lekce waży mądrą Palladę. Tej swą urodę kładący ceny
ták wdźięczne/ iák v Borsuká. Nos iáko śiekacz/ á płeć tey bárwy/ Iáko Málárze máluią lárwy. Kśięgi Trzećie.
Ząbki z Hebanu/ wiedz ktory kędy/ Nádpustoszáły obádwá rzędy. Ten defekt táiąc/ wárgi zátyka/ Y iuż nie mowi/ leć cále kszyka.
Gdy po Fráńcusku wárkocz rozwinie/ Będźie pod pachą iáko v świnie. Kędy też łysso/ sztuką zábieży. A cudzą śierćią głowę náieży
W tańcu ią widźieć/ wiey rączym chodźie. Iáko káliká koń ná powodźie. Gdźie obracáiąc vśilnie grzbietem/ Ná bliższych rzuca wiátry Zybetem.
Tę iedyną ma do śiebie wádę/ Ze lekce waży mądrą Pálládę. Tey swą vrodę kłádący ceny
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 163
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
jej przez pas wali i choć podkasany, Tłucze się po zsiniałych udach nad kolany; Cycki jak rzemień zmokły, gdy go wyprawiają, Wiszą i brodawkami aż pępka sięgają; Trzecia ozdoba wisi u gardła — przeklęty Pęcherz, jako wieprzowy od chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i
jej przez pas wali i choć podkasany, Tłucze się po zsiniałych udach nad kolany; Cycki jak rzemień zmokły, gdy go wyprawiają, Wiszą i brodawkami aż pępka sięgają; Trzecia ozdoba wisi u gardła — przeklęty Pęcherz, jako wieprzowy od chłopiąt nadęty. Usta się zawsze pienią, gęba się skrzywiła I tymże co pod pachą smrodem zaraziła; Brwi jako u niedźwiedzia roztarchane wiszą, Łeb jak skóra, na której przywileje piszą, Nie zawadzisz o włosek i tak wygładzony, Żeby tam na nim mógł być anyżek młócony. Każdą kość by policzył, sama tylko skóra Z kościami w twoim ciele żyje samowtóra, Własnaś mumija żywa albo obieszony Ścierw i
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 328
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
z cudzą do wiecznego przedać się tarasu. 353. KATO TRZECH RZECZY ŻAŁOWAŁ
Jeśli kiedy obłudnej dał wiarę niewieście, Jeśli drogi czas darmo w swoim trawił mieście, Jeśli, mogąc piechotą dojść, płynął na łodzi: Wielki Kato żałuje, kiedy z świata schodzi. 354. HUS RANA
Przyszedszy chłop do pana, gęś pod pachą trzyma. Tę kiedy, kłaniając się, trochę cieśniej zżyma, Co gorsza, gdy ją sobie w tył obrócił pyskiem, W samę twarz niespodzianym trafi go strzeliskiem. Chłop w nogi, a pan z brodą do kija usraną: „Aż cię — rzecze — zabiją z twoją gąską raną!” 355. SOFISTA
Przyjechał
z cudzą do wiecznego przedać się tarasu. 353. KATO TRZECH RZECZY ŻAŁOWAŁ
Jeśli kiedy obłudnej dał wiarę niewieście, Jeśli drogi czas darmo w swoim trawił mieście, Jeśli, mogąc piechotą dojść, płynął na łodzi: Wielki Kato żałuje, kiedy z świata schodzi. 354. HUS RANA
Przyszedszy chłop do pana, gęś pod pachą trzyma. Tę kiedy, kłaniając się, trochę cieśniej zżyma, Co gorsza, gdy ją sobie w tył obrócił pyskiem, W samę twarz niespodzianym trafi go strzeliskiem. Chłop w nogi, a pan z brodą do kija usraną: „Aż cię — rzecze — zabiją z twoją gąską raną!” 355. SOFISTA
Przyjechał
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 340
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
też przyniesione za obicia kryć/ i insze wylewać/ i boję się abyście nie poszły rozumem na jednego chłopa/ który znaki do lekarza przynioższy/ chciał aby mu z nich Doktor prorokował/ skądby był/ i czyje mu znaki podaje/ i jako przyjechał/ i coby za choroba była: Mędrzec widząc pod pachą chłopską gąsiora/ rzekł śmiechem/ że w tychznakach widzę parę koł z koniem/ i parobka co wozu strzeże: prostak rozumiejąc/ że lekarz w wodzie to widział/ wymknął się/ toć też i to łacwie zgadniesz/ że to żony mojej szklenica. Tak wiele słysząc uczony inszych okoliczności się wybadawszy/ tak jako
też przynieśione zá obićia kryć/ y insze wylewać/ y boię się ábyśćie nie poszły rozumem ná iednego chłopá/ ktory znáki do lekárza przynioższy/ chćiał áby mu z nich Doktor prorokował/ zkądby był/ y czyie mu znáki podáie/ y iáko przyiechał/ y coby zá chorobá byłá: Mędrzec widząc pod pachą chłopską gąśiorá/ rzekł śmiechem/ że w tychznákách widzę parę koł z koniem/ y párobká co wozu strzeże: prostak rozumieiąc/ że lekarz w wodźie to widźiał/ wymknął się/ toć też y to łácwie zgadniesz/ że to żony moiey śklenicá. Ták wiele słysząc vczony inszych okolicznośći się wybádawszy/ ták iáko
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: F4v
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
wierzchołek masztu. K. jest miejsce zostawione próżne rozciągające się aż ku masztowi, którymby się piec mógł podpalić. Wygląda z niego kij, który się wyimuje, dla wpychania w to ognisko suchych gałęzi, słomy, i liści. Widzieć się jeszcze daje na 3ciej kontygnacy h. brzemię drewek, jako też i pod pachą robotnika. Drewka to są mające być układane.
Fig. 3. Piec, który Robotnik zatyka i oblepia, część l. m. jest już oblepiona, część n. o. nie jest jeszcze: l. jest łopata którą w kłada ziemię: m. drabinka po której wyłazi na piec. Kiedy tego
wierzchołek masztu. K. iest mieysce zostawione prożne rozciągaiące się aż ku masztowi, ktorymby się piec mogł podpalić. Wygląda z niego kiy, ktory sie wyimuie, dla wpychania w to ognisko suchych gałęzi, słomy, i lisci. Widzieć się ieszcze daie na 3ciey kontygnacy h. brzemię drewek, iako też i pod pachą robotnika. Drewka to są maiące być układane.
Fig. 3. Piec, ktory Robotnik zatyka i oblepia, część l. m. iest iuż oblepiona, część n. o. nie iest ieszcze: l. iest łopata ktorą w kłada ziemię: m. drabinka po ktorey wyłazi na piec. Kiedy tego
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 38
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
, że lądy widzimy I na wysokie czoła drzew patrzymy, Które nam większej tęsknicę dodają, Że nas z daleka jadących żegnają. Strudna obaczym gdzie na wodach sośnie, Łąka i drzewo na morzu nie rośnie. Więc kiedy wszyscy w tak spokojnej dobie Na burtach siedzim i gadamy sobie, Przydzie Marynarz do naszej gromady Statut pod pachą trzymając skarady: „Jam cesarz — prawi — tu moja ustawa, Tu moje wszyscy zachowujcie prawa. Jeśli ustawy wszelkie państwa mają, Jeśli się prawem swoim wychwalają, I szumne morze, co szeroko leje, Ma swe statuta i swe przywileje. Naprzód się wszyscy Bogu oddawajcie, Wieczór i rano piosneczki śpiewajcie I psalmy święte
, że lądy widzimy I na wysokie czoła drzew patrzymy, Które nam większej tęsknicę dodają, Że nas z daleka jadących żegnają. Ztrudna obaczym gdzie na wodach sośnie, Łąka i drzewo na morzu nie rośnie. Więc kiedy wszyscy w tak spokojnej dobie Na burtach siedzim i gadamy sobie, Przydzie Marynarz do naszej gromady Statut pod pachą trzymając skarady: „Jam cesarz — prawi — tu moja ustawa, Tu moje wszyscy zachowujcie prawa. Jeśli ustawy wszelkie państwa mają, Jeśli się prawem swoim wychwalają, I szumne morze, co szeroko leje, Ma swe statuta i swe przywileje. Naprzód się wszyscy Bogu oddawajcie, Wieczór i rano piosneczki śpiewajcie I psalmy święte
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 44
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wierzchu/ dwojaką Naturę/ Bo mam co Otrok/ i jak Panna dziurę. II.
Dmuchem Miłośnik doświadcza mnie rzewnem/ Jeżelim czystą leżący przy ścienie Chcąc mnie brzemienną mieć dowodem pewnem/ Śmiertelne w żywot sypie mi nasienie Potym pigułkę w brzuch mi wbija drewnem Abym z tąd miała straszniejsze rodzenie Jak ruszy żyły pod pachą serdeczny/ Jednym strach niosę/ a drugim mrok wieczny. Księgi Pierwsze O Malarzu.
POchwycony raz Malarz/ na kradzieży z licem/ Peda ze pictoribus nam omniâ licent. Którą Regułę/ tak mu Mistrz Prosos wywodzi/ Godzi się kraść Malarzom/ i wisieć się godzi. Wojna Zbawienia.
NA Krzyżu żywot i śmierć/
wierzchu/ dwoiaką Náturę/ Bo mąm co Otrok/ y iák Pánná dźiurę. II.
Dmuchem Miłośnik doświadcza mie rzewnem/ Ieżelim czystą leżący przy śćienie Chcąc mie brzemienną mieć dowodem pewnem/ Smiertelne w żywot sypie mi naśienie Potym pigułkę w brzuch mi wbiia drewnem Abym z tąd miáłá strásznieysze rodzęnie Iák ruszy żyły pod pachą serdeczny/ Iednym strách niosę/ á drugim mrok wieczny. Kśięgi Pierwsze O Malárzu.
POchwycony raz Málarz/ ná kradźieży z licem/ Peda ze pictoribus nam omniâ licent. Ktorą Regułę/ ták mu Mistrz Prosos wywodźi/ Godźi sie kráść Málárzom/ y wiśieć się godźi. Woyná Zbáwienia.
NA Krzyżu żywot y śmierć/
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 62
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
się często rana wieść mieni od wieczora, Często opak zda, czego w samej nie masz rzeczy: Niejeden myłki szkodą i hańbą przybeczy. Kupił sobie chłop w targu gęś za cztery grosze: Widząc go żona oknem w złej, brudnej ciasnosze, Tylko tę jednę miawszy, uwierzy nadziejej, Gdy się mężowi bieli gęś pod pachą, że jej Nową kupił; więc z tą w piec, aż wlazszy nań naga, Widzi z bliska gęś miasto koszule nieplaga. 128. OBIAD NIKOGO NIE OBLIGUJE
Za wczorajszą ochotę wielmożnemu panu Listem przez umyślnego dziękuję po ranu. Odpisuje, wdzięczność mi przyznając w tej mierze: Rzadki dziś dobrodziejstwo widzi, kto go
się często rana wieść mieni od wieczora, Często opak zda, czego w samej nie masz rzeczy: Niejeden myłki szkodą i hańbą przybeczy. Kupił sobie chłop w targu gęś za cztery grosze: Widząc go żona oknem w złej, brudnej ciasnosze, Tylko tę jednę miawszy, uwierzy nadziejej, Gdy się mężowi bieli gęś pod pachą, że jej Nową kupił; więc z tą w piec, aż wlazszy nań naga, Widzi z bliska gęś miasto koszule nieplaga. 128. OBIAD NIKOGO NIE OBLIGUJE
Za wczorajszą ochotę wielmożnemu panu Listem przez umyślnego dziękuję po ranu. Odpisuje, wdzięczność mi przyznając w tej mierze: Rzadki dziś dobrodziejstwo widzi, kto go
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 77
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. B. Kto zdrowie i żywot waży dla całości Ojczyzny, większego poszanowania jest godny, niż który nie waży. Mąż dobry na Szalą wielkiego niebezpieczeństwa życie swoje kładzie ustawicznie. uczony zaś zawsze w swych pogrzebiony zostawa księgach. Toć taką konseqvencją postępując, każdy, widzieć może, iż potrzebniejszy kij za pasem niż ręka pod pachą. T. Nauka i mądrość jest własność dusze. Miecz zaś własność należąca ciału. A jako duszy wyższe miejsce nie ciału należy, tak madrość przodkuje zawsze przed dobytym mieczem. Szczęście tego świata, zasadza się na poznaniu i wyróz imieniu w zystkich spraw dzieły rzeczy, a poznanie i wyrozumienie pochodzi znauki, a nie
. B. Kto zdrowie y żywot waży dla cáłośći Oyczyżny, większego poszánowánia iest godny, niż ktory nie waży. Mąż dobry ná Szalą wielkiego niebespieczeństwá żyćie swoie kłádźie vstáwicznie. vczony záś záwsze w swych pogrzebiony zostawa xięgách. Toć táką conseqventią postępuiąc, każdy, widźiec może, iż potrzebnieyszy kiy zá pásem niz ręká pod pachą. T. Náuká y mądrość iest własność dusze. Miecz záś własność naleząca ćiáłu. A iáko duszy wyzsze mieysce nie ćiáłu należy, ták madrość przodkuie záwsze przed dobytym mieczem. Szczęście tego świátá, zásadza się ná poznániu y wyroz imieniu w zystkich spraw dźieły rzeczy, á poznánie y wyrozumienie pochodźi znáuki, á nie
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 106
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
jak przyjdzie do potrzeby, DAWID nas zdradzi, bać się należy, ażeby W zamieszaniu nam szyków niepomieszał chytrze, Tył wziąwszy z swym Rycerstwem żywo na nas przytrze. Podziękuj mu za służbę, udaruj bogato, Będzie twych łask pamiętny, będzieć wdzięczen za to, Lepiej dobrym sposobem zbyć godnego Męża, Niźli nosić pod pachą ukrytego węza. Weszła ta rada w głowę Achiasa snadnie, Pozbywając DAWIDA i kształtnie i ładnie, Polityką narabia, przyznaje mu wiele, Tylko że mi tak życzą moi przyjaciele. Żebym tobie nie ufał, sam sobą nie rządzę, Chociaż inaczej o twej poczciwości sądzę. Czynić jednak zadosyć muszę tym, co radzą,
iak przyidzie do potrzeby, DAWID nas zdradzi, bać się należy, ażeby W zamieszaniu nam szykow niepomieszał chytrze, Tył wziąwszy z swym Rycerstwem żywo na nas przytrze. Podziękuy mu za służbę, udaruy bogato, Będzie twych łask pamiętny, będzieć wdzięczen za to, Lepiey dobrym sposobem zbyć godnego Męża, Niźli nosić pod pachą ukrytego węza. Weszła ta rada w głowę Achiasa snadnie, Pozbywaiąc DAWIDA y kształtnie y ładnie, Polityką narabia, przyznaie mu wiele, Tylko że mi tak życzą moi przyiaciele. Zebym tobie nie ufał, sam sobą nie rządzę, Chociasz inaczey o twey poczciwości sądzę. Czynić iednak zadosyć muszę tym, co radzą,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 68
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752