ku Esterże proceder. Niebój się nie umrzesz, bo nie na Ciebie to, ale na wszystkich innych prawo ferowane. Esth: 15. Bo w tym wolna była dekretów Boskich dyspozycja. Aby jako jednych Aniołów zachował przy pierwszej łasce i niewinności, na drugich dopuścił upadek. Jako w pośród pieca Babilońskiego ognistego trzej pacholęta od pożaru, w potop pospolitego Noego, w pół morza lub Izraelski od toni wybawił. Tak wszystko mogący BÓG, który dziwne i wielkie dzieła sam sprawuje według upodobania swego, mógł od pospolitego prawa grzechu pierworódnego Matkę Syna swego ekscypować, i niewinną w pierwszym momencie życia zachować. Co że i uczynił, nabożne powszechnego prawie
ku Esterże proceder. Nieboy się nie umrzesz, bo nie na Ciebie to, ale na wszystkich innych prawo ferowane. Esth: 15. Bo w tym wolna była dekretow Boskich dyspozycya. Aby iako iednych Aniołow zachował przy pierwszey łasce y niewinności, ná drugich dopuścił upadek. Iako w pośrod pieca Babilońskiego ognistego trzey pacholętá od pożaru, w potop pospolitego Noego, w puł morża lub Izraelski od toni wybawił. Tak wszystko mogący BOG, ktory dziwne y wielkie dzieła sam sprawuie według upodobania swego, mogł od pospolitego prawa grzechu pierworodnego Mátkę Syna swego excypować, y niewinną w pierwszym momencie życia zachować. Co że y uczynił, nabożne powszechnego prawie
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: A4v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
swojej młodej. I lub z świata początku jest tak starożytną, Wiecznym jednak różańcem jagody jej kwitną. Ani czoła starynne zmarszczki pokresiły, Ani włosu marcowe szrony przykurzyły: Ale zawsze zielona, i ze wszystkiem taka, Jaka argolickiemu młodzieńcowi, jaka Za tatarską się zdała daleko Fazydą, Runo złote skazując. Aż gdy wtem nadejdą Pacholęta z nowiną, że goście we wrota, A trąb zagrzmi i bębnów niezwykła ochota Po gankach pałacowych; Gracje przyjmują, I zaraz po kosztownych stopniach kredencują. I prowadzą na salę, gdzie widząc samego, We drzwi już otworzone strojno wchodzącego W prześwietnej swych koronie: O! gwoli dziś komu Wielmożna ta fabryka stoi tego
swojej młodej. I lub z świata początku jest tak starożytną, Wiecznym jednak różańcem jagody jej kwitną. Ani czoła starynne zmarszczki pokresiły, Ani włosu marcowe szrony przykurzyły: Ale zawsze zielona, i ze wszystkiem taka, Jaka argolickiemu młodzieńcowi, jaka Za tatarską się zdała daleko Fazydą, Runo złote skazując. Aż gdy wtem nadejdą Pacholęta z nowiną, że goście we wrota, A trąb zagrzmi i bębnów niezwykła ochota Po gankach pałacowych; Gracye przyjmują, I zaraz po kosztownych stopniach kredencują. I prowadzą na salę, gdzie widząc samego, We drzwi już otworzone strojno wchodzącego W prześwietnej swych koronie: O! gwoli dziś komu Wielmożna ta fabryka stoi tego
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 127
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
: Którym jako gdy rozkaże Abo im znakiem pokaże, W skrzypki rżną intermedia, Aż się skończy komedia. Dwoiste ma okna w sobie, W jednym staną dwie osobie; Wzdłuż jej dość, ma szerokości, Dostatek w niej bywa gości. Dziedziniec wybrukowany, A na kwadrat zmurowany; Przed nim kuchnia stoi w boku, Pacholęta od niej w kroku Zaś od Wisły mury srogie Jak forteca, kosztem drogie, Od ZYGMUNTA zmurowane, Impet Wisły hamowane. Na tych królewicz postawił Zacny budynek , wystawił, Najaśniejszy CAROLUS Pan, W którym rad przechadza się sam, A ten zdobi wszytkie mury, Podpiera zamkowej góry; Na tej zaś jest sala nowa,
: Którym jako gdy rozkaże Abo im znakiem pokaże, W skrzypki rżną intermedia, Aż się skończy komedyja. Dwoiste ma okna w sobie, W jednym staną dwie osobie; Wzdłuż jej dość, ma szerokości, Dostatek w niej bywa gości. Dziedziniec wybrukowany, A na kwadrat zmurowany; Przed nim kuchnia stoi w boku, Pacholęta od niej w kroku Zaś od Wisły mury srogie Jak forteca, kosztem drogie, Od ZYGMUNTA zmurowane, Impet Wisły hamowane. Na tych królewicz postawił Zacny budynek , wystawił, Najaśniejszy CAROLUS Pan, W którym rad przechadza się sam, A ten zdobi wszytkie mury, Podpiera zamkowej góry; Na tej zaś jest sala nowa,
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 35
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
rozmaitemi piórami/ dawszy mu niemały w rękę tessak: tam on skacze/ świszcze/ a ono kordowsko w ręku trzyma/ i nim do więzienia zmierza. więzień też już poskakuje k niemu/ aby mu go z ręku wydarł/ już też uskakuje się na zad/ aby razu uszedł: a pod tym czasem białegłowy i pacholęta pociągając go/ już na prawą stronę/ już na lewą powrozami/ nie dopuszczą mu nigdy/ ani ruszyć się daleko z miejsca/ ani też odpocząć. Nakoniec stróż/ aby skończył tę Comedią/ naprzód go kilkakroć uderzy/ a potym ostrzem rozcina mu głowę/ i rozpryskuje jego mózg. Płatają go potym (jako
rozmáitemi piorámi/ dawszy mu niemáły w rękę tessak: tám on skacze/ świscze/ á ono kordowsko w ręku trzyma/ y nim do więźieniá zmierza. więźień też iuż poskákuie k niemu/ áby mu go z ręku wydárł/ iuż też vskákuie się ná zad/ áby rázu vszedł: á pod tym czásem białegłowy y pácholętá poćiągáiąc go/ iuż ná práwą stronę/ iuż ná lewą powrozámi/ nie dopusczą mu nigdy/ áni ruszyć się dáleko z mieyscá/ áni też odpocząć. Nákoniec stroż/ áby skończył tę Comedią/ naprzod go kilkákroć vderzy/ á potym ostrzem rozćina mu głowę/ y rozpryskuie iego mozg. Płatáią go potym (iáko
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 86
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
poprzątniony, Przedniemi potrawami wszytek zastawiony - Nie czeka, abym prosił o to, Fiordyspina, Po com do niej przyjechał, ale co siostrzyna Twarz do mojej podobna podomno sprawiła, Ażebym z nią nocował, sama mię prosiła. PIEŚŃ XXV.
XVIII.
A skoro się i panie i panny rozeszły I wszytkie pacholęta z pokoju odeszły, Kiedym się ja i ona także rozebrała I jużeśmy leżeli, a świeca gorzała, „Nie dziwuj się - jam tak rzekł napierwej królewnie - Żem się prędko wróciła do ciebie, bo pewnie, Jakeś sobie tuszyła, takeś rozumiała, Żeś aż co wiedzieć kiedy widzieć
poprzątniony, Przedniemi potrawami wszytek zastawiony - Nie czeka, abym prosił o to, Fiordyspina, Po com do niej przyjechał, ale co siestrzyna Twarz do mojej podobna podomno sprawiła, Ażebym z nią nocował, sama mię prosiła. PIEŚŃ XXV.
XVIII.
A skoro się i panie i panny rozeszły I wszytkie pacholęta z pokoju odeszły, Kiedym się ja i ona także rozebrała I jużeśmy leżeli, a świeca gorzała, „Nie dziwuj się - jam tak rzekł napierwej królewnie - Żem się prędko wróciła do ciebie, bo pewnie, Jakeś sobie tuszyła, takeś rozumiała, Żeś aż co wiedzieć kiedy widzieć
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 275
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Turcy ten zakładają najpierwszy fundament ćwiczenia młodzi/ i żadnej rzeczy z tak wielką pilnością/ i wymyslnemi probami nie uczą/ tych co w Saraju wychowanie biorą/ skąd potym na wielkie Urzędy i Dygnitarstwa wychodzić zwykli. Nigdy Zakonnicy ślubu swojego posłuszeństwa/ którym się przy Prefesji starszemu obowiązują/ tak ściśle nie zachowują/ jako te młode Pacholęta. Wbijają im to całe w głowę/ że niemasz męczeństwa chwalebniejszego/ jako umrzeć od własnej ręki/ albo z rozkazania Cesarza Tureckiego/ i że ci prosto do nieba idą/ których to szczęście potyka.
Jeden wielki Wezyr Kara Mustafa nazwany szczęśliwy we wszytkich swoich sprawach/ i wielki pomocnik do nabycia sławy i Państwa Panu
Turcy ten zákłádáią naypierwszy fundáment ćwiczenia młodźi/ y żadney rzeczy z ták wielką pilnośćią/ y wymyslnemi probámi nie vczą/ tych co w Sáráiu wychowánie biorą/ zkąd potym ná wielkie Vrzędy y Dignitárstwá wychodźić zwykli. Nigdy Zakonnicy slubu swoiego posłuszeństwá/ ktorym się przy Professiey stárszemu obowiązuią/ ták śćisle nie záchowuią/ iáko te młode Pácholętá. Wbiiáią im to cáłe w głowę/ że niemász męczeństwá chwalebnieyszego/ iáko vmrzeć od własney ręki/ álbo z roskázánia Cesárzá Tureckiego/ y że ći prosto do niebá idą/ ktorych to szczęśćie potyká.
Ieden wielki Wezyr Kárá Mustáfá nazwány szczęśliwy we wszytkich swoich spráwách/ y wielki pomocnik do nábyćia sławy y Páństwá Pánu
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 9
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Jana w Oleju jak w post rybę smażą, Agaty cnotę ognie nie obnażą. Owszem to przyznać że choć stosy smolne, Jak Piramidy ułożone stały, Co je pogaństwo stawiło swawolne, Płomieniejąc się czystych ciał niechciały, Często swój impet rzuciły na katy, Święty zdrów wyszedl, Tyran spalił gnaty. Alboż nie cudem Pacholęta owe, Chwaliły Pana w Babilońskiej łaźni, Kiedy je ognie zachowały zdrowe, Śpiewając chodzą. Pogaństwo w bojaźni, Widząc, że im włos na głowach nie spłonął, Sędzia się złością, i wstydem zapłonął. Niemielibyśmy powszedniego chleba, O który co dzień z żebrakami prosim,
Kiedyby z ognia usilna potrzeba
Iana w Oleju iák w post rybę smażą, Agaty cnotę ognie nie obnażą. Owszem to przyznać że choć stosy smolne, Ják Piramidy ułożone stáły, Co ie pogaństwo stáwiło swáwolne, Płomienieiąc się czystych ciał niechciały, Często swoy impet rzuciły ná katy, Swięty zdrow wyszedl, Tyran spálił gnáty. Alboż nie cudem Pácholęta owe, Chwáliły Pána w Babilońskiey łaźni, Kiedy ie ognie záchowały zdrowe, Spiewaiąc chodzą. Pogaństwo w boiaźni, Widząc, że im włos ná głowach nie spłonął, Sędzia się złością, y wstydem zápłonął. Niemielibyśmy powszedniego chleba, O ktory co dzień z żebrákami prosim,
Kiedyby z ognia usilna potrzeba
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 347
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
w takowejże szacie Bohatyr, klejnotami ozdobion bogacie. II.
XCI
Postępowało trzysta ubogich z świecami, Czerwonemi okryci do kostek sukniami; Sto pacholąt po stronach trunny dzielnych koni Sto wiodło, złote wodza w swej ściskając dłoni; W jedwabnych kapach, wszystkie jednakiego kroju, Których najczęściej rycerz zażywał do boju. Te, jako pacholęta, co ich prowadziły, Wzdychaniem częstem w sercach ludzkich żal budziły.
XC
Siła chorągwi pozad, siła naprzód było, Przez które umarłego męstwo się znaczyło; On je sam najsroższemu nieprzyjacielowi Powydzierał, gdy wściekłem bitwom i szturmowi Mężne odpory dawał ręką wyprawioną, Niszcząc hardość pogańską i moc odważoną. Tarczy niezliczona rzecz, herbem
w takowejże szacie Bohatyr, klejnotami ozdobion bogacie. II.
XCI
Postępowało trzysta ubogich z świecami, Czerwonemi okryci do kostek sukniami; Sto pacholąt po stronach trunny dzielnych koni Sto wiodło, złote wodza w swej ściskając dłoni; W jedwabnych kapach, wszystkie jednakiego kroju, Których najczęściej rycerz zażywał do boju. Te, jako pacholęta, co ich prowadziły, Wzdychaniem częstem w sercach ludzkich żal budziły.
XC
Siła chorągwi pozad, siła naprzód było, Przez które umarłego męstwo się znaczyło; On je sam najsroższemu nieprzyjacielowi Powydzierał, gdy wściekłem bitwom i szturmowi Mężne odpory dawał ręką wyprawioną, Niszcząc hardość pogańską i moc odważoną. Tarczy niezliczona rzecz, herbem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 303
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
onego zawołanego Malarza/ Apelesa. Tamże go podobno chcąc konfundować albo zawstydzić/ o malarstwie z nim jął wiele mówić/ mniemając/ że też jako on Kunszt= Malarski rozumiał; Aleć Apelles rzekł do niego: Niżeliś począł mówić/ mniemałem/ żeś nic nie umiał; Lecz teraz widzę/ co umiesz! Oto Pacholęta (Uczniowie) moi tam stoją/ a farby do malowania trą i z ciebie się naśmiewają. Jakoby chciał rzec: Słyszę/ że się bucisz/ jakobyś też w kunszcie malarskim miał być biegły; ale o nieboraczku/ kiedyby tylko moi Uczniowie mieli z tobą o malarstwie Dyskurować: podobnobyś piszczele stuliwszy odpowiedzieć
onego záwołánego Málárzá/ Apellesá. Támże go podobno chcąc konfundowáć álbo záwstydźić/ o málárstwie z nim jął wiele mowić/ mniemájąc/ że też jáko on Kunszt= Málárski rozumiał; Aleć Apelles rzekł do niego: Niżeliś począł mowić/ mniemałem/ żeś nic nie umiał; Lecz teraz widzę/ co umiesz! Oto Pácholętá (Uczniowie) moi tám stoją/ á fárby do málowánia trą y z ćiebie śię násmiewáją. Iákoby chćiał rzec: Słyszę/ że się bućisz/ jákobyś też w kunszćie málárskim miał bydź biegły; ále o nieboraczku/ kiedyby tylko moi Uczniowie mieli z tobą o málárstwie dyszkurowáć: podobnobyś pisczele stuliwszy odpowiedźieć
Skrót tekstu: GdacPrzyd
Strona: 10.
Tytuł:
Appendiks t.j. przydatek do dyszkursu o pańskim i szlacheckim albo rycerskim stanie
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680
ApellesseinNe Sutor ultra crepiidam! zuruffen. Schaendlich und ueberschaendlich aber ists von manchen Gelehrten/ daß sie es vor hoechste Weißheir halten/ wenn sie allen Buechern allen Tadel geben koennen/ und solten sie auch die Ursache von Zaune brechten/etc. Aber solche Tadel-gern achtet man weniger als einen Dattel-Rern.)
Lecz nie Pacholęta Apelesowe/ ale pobożni Krześcianie z nich się naśmiewają/ ponieważ nie tylko o mądrości i umiejętności swojej wiele rozumieją/ onego napomnienia Apostołskiego zapominając: Powiadam każdemu/ co jest miedzy wami/ aby więcej o sobie nie rozumiał/ niżeli potrzeba rozumieć/ ale żeby o sobie rozumiał skromnie; ale się też dąsają i na Posłańce Boże
ApellesseinNe Sutor ultra crepiidam! zuruffen. Schaendlich und ueberschaendlich aber ists von manchen Gelehrten/ daß sie es vor hoechste Weißheir halten/ wenn sie allen Buechern allen Tadel geben koennen/ und solten sie auch die Ursache von Zaune brechten/etc. Aber solche Tadel-gern achtet man weniger als einen Dattel-Rern.)
Lecz nie Pácholętá Apellesowe/ ále pobożni Krześćiánie z nich śię náśmiewáją/ ponieważ nie tylko o mądrośći y umiejętnośći swojey wiele rozumieją/ onego nápomnienia Apostolskiego zápominájąc: Powiádam káżdemu/ co jest miedzy wámi/ áby więcey o sobie nie rozumiał/ niżeli potrzebá rozumieć/ ále żeby o sobie rozumiał skromnie; ále śię też dąsáją y ná Posłáńce Boże
Skrót tekstu: GdacPrzyd
Strona: 11.
Tytuł:
Appendiks t.j. przydatek do dyszkursu o pańskim i szlacheckim albo rycerskim stanie
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1680