Zsiadszy z konia, przywitał obudwu rodzonych. Oni widząc, że to był rycerz zawołany, Z lamparta, za którem szedł olbrzym pojmany - Tak u dworu książęcia angielskiego zwali - Z niemniejszą się ochotą z niem także witali.
LXXVI.
Panie na odpoczynek rycerze wzywały Do pysznego pałacu swego, gdzie mieszkały. Panny i z pacholęty strojno ubranemi W pół drogi je potkali z świecami lanemi; Za niemi szli ci, którzy konie od nich brali I którzy je z ich świetnych zbrój porozbierali. Tam naleźli gotową wieczerzą w ogrodzie, Przy zdrojowej ciekącej, przeźroczystej wodzie.
LXXVII.
Wtem przynieść drugi miąższy łańcuch rozkazali, Którem Kaligoranta mocno przywiązali U dębu,
Zsiadszy z konia, przywitał obudwu rodzonych. Oni widząc, że to był rycerz zawołany, Z lamparta, za którem szedł olbrzym poimany - Tak u dworu książęcia angielskiego zwali - Z niemniejszą się ochotą z niem także witali.
LXXVI.
Panie na odpoczynek rycerze wzywały Do pysznego pałacu swego, gdzie mieszkały. Panny i z pacholęty strojno ubranemi W pół drogi je potkali z świecami lanemi; Za niemi szli ci, którzy konie od nich brali I którzy je z ich świetnych zbrój porozbierali. Tam naleźli gotową wieczerzą w ogrodzie, Przy zdrojowej ciekącej, przeźroczystej wodzie.
LXXVII.
Wtem przynieść drugi miąższy łańcuch rozkazali, Którem Kaligoranta mocno przywiązali U dębu,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 349
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Kolęda chłopska.
Teraz, bracia, po kolędzie iść możem, Azali się z łaski bożej wspomożem. Napierwej że Pańskie imię wysławmy, Panu gospodarzowi błogosławmy, Na dobytku i na wszej majętności, Aby go Pan Bóg cieszył z wysokości. Zwłaszcza na ten to rok nowo zaczęty Z małżonką, z dziatki, z jego pacholęty. Sprawy jego niechaj mu się fortunią A złe, przeciwne niech od niego stronią. Przez cały rok niechaj nie zna odmiany, Zachowanie żeby miał między pany. Niech mu Pan Bóg dodaje wszego sporze, W domu, w gumnie, w spiżarni, na oborze.
W kalecie niech się nigdy nie przebiera, Tysiąc do
Kolęda chłopska.
Teraz, bracia, po kolędzie iść możem, Azali się z łaski bożej wspomożem. Napierwej że Pańskie imię wysławmy, Panu gospodarzowi błogosławmy, Na dobytku i na wszej majętności, Aby go Pan Bóg cieszył z wysokości. Zwłaszcza na ten to rok nowo zaczęty Z małżonką, z dziatki, z jego pacholęty. Sprawy jego niechaj mu się fortunią A złe, przeciwne niech od niego stronią. Przez cały rok niechaj nie zna odmiany, Zachowanie żeby miał między pany. Niech mu Pan Bóg dodaje wszego sporze, W domu, w gumnie, w spiżarni, na oborze.
W kalecie niech się nigdy nie przebiera, Tysiąc do
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 27
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
Twojemi. VII
. MATKA DZIECIĘCIU
Otoś Ty nadobny, miły mój, i śliczny (Tamże)
Te vero mea dulcis, o Propago
Nad Cię zaś ma pociecho, moje drogie Dziecię, niemasz nic piękniejszego w niebie i na świecie. Takeś Ty urodą swą u wszech ludzi wzięty, że między panienkami ani pacholęty żaden nigdy nie zoczył tak kwitnącej twarzy, bo się wszelaka wdzięczność i piękność z niej żarzy. Bądź ja gwiazdy do Ciebie przyrównam, bądź kwiecie, nic nie są przeciw Tobie, me namilsze Dziecię. Każda rzecz, która oczy ludzkie zatrzymawa, do Ciebie przyrównana, w tej mierze ustawa, bowiem Ty sam urodę swoję
Twojemi. VII
. MATKA DZIECIĘCIU
Otoś Ty nadobny, miły mój, i śliczny (Tamże)
Te vero mea dulcis, o Propago
Nad Cię zaś ma pociecho, moje drogie Dziecię, niemasz nic piękniejszego w niebie i na świecie. Takeś Ty urodą swą u wszech ludzi wzięty, że między panienkami ani pacholęty żaden nigdy nie zoczył tak kwitnącej twarzy, bo się wszelaka wdzięczność i piękność z niej żarzy. Bądź ja gwiazdy do Ciebie przyrównam, bądź kwiecie, nic nie są przeciw Tobie, me namilsze Dziecię. Każda rzecz, która oczy ludzkie zatrzymawa, do Ciebie przyrównana, w tej mierze ustawa, bowiem Ty sam urodę swoję
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 25
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Gdy pieczęć była gotowa, oddał ją król księdzu Padniewskiemu, a on złodziej dopiero odkrył się z kradzieżą swoją w Bochni, przedając onego łańcucha sztukę żydowi, a żyd zaraz poznawszy, dał znać podżupkowi Krzy- kowskiemu, który przypadszy z sługami, złodzieja pojmał i posłał królowi. Na próbie powiedział, jako Konarskiemu, starszemu nad pacholęty, także łańcuch, co go był nad głowami łoża swego, gdzie spał, zawiesił, ukradł i inszym u dworu ludziom barzo wiele tym sposobem kradał. Pieczętowan był potym żelazną pieczęcią rozpaloną i obieszon. Tego też czasu księżna Ostrogska Bieata z księżną Halszką, córką swą, we Lwowie mieszkała w klasztorze, uchodząc tego,
Gdy pieczęć była gotowa, oddał ją król księdzu Padniewskiemu, a on złodziej dopiero odkrył się z kradzieżą swoją w Bochni, przedając onego łańcucha sztukę żydowi, a żyd zaraz poznawszy, dał znać podżupkowi Krzy- kowskiemu, który przypadszy z sługami, złodzieja pojmał i posłał królowi. Na próbie powiedział, jako Konarskiemu, starszemu nad pacholęty, także łańcuch, co go był nad głowami łoża swego, gdzie spał, zawiesił, ukradł i inszym u dworu ludziom barzo wiele tym sposobem kradał. Pieczętowan był potym żelazną pieczęcią rozpaloną i obieszon. Tego téż czasu księżna Ostrogska Bieata z księżną Halszką, córką swą, we Lwowie mieszkała w klasztorze, uchodząc tego,
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 218
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
/ Biegł na Rodope/ i Hem Aquilonom zdany. Lata w rybach trzeciego cny Faebus doganiał; Z niewiastami Orfeus sprawy się uchraniał; Lub że się nie powiodło/ lubo że ślubował: I niemu zaś płomień srogi w wielu dokazował/ Wiele przeń pogardzonych przyszło o żałości. Ten sięsstał/ ludom trackim/ powodem miłości Z pacholęty zażywać/ i w kwitnączym lecie Szeknac wieku wiosnę rana/ o najpierwszym kwiecie. Był pagórek/ a na nim pole znamienite; Które w zieloność wiodły zioła rozmaite: Schodziło mu na cieniu/ gdzie z Bogów zrodzony Prorok siadszy/ gdy zarznął w słodko brzmiące strony. Cień spadł/ drzewo Chaońskie przytachneło skokiem/ Gaj Heliad
/ Biegł na Rodope/ y Hem Aquilonom zdány. Lata w rybach trzećiego cny Phaebus doganiał; Z niewiástámi Orpheus spráwy się vchraniał; Lub że się nie powiodło/ lubo że ślubował: Y niemu záś płomień srogi w wielu dokázował/ Wiele przeń pogardzonych przyszło o żałośći. Ten sięsstał/ ludom tráckim/ powodem miłośći Z pácholęty záżywác/ y w kwitnączym lećie Szeknac wieku wiosnę rána/ o naypierwszym kwiećie. Był pagorek/ á na nim pole známięnite; Ktore w źieloność wiodły źiołá rozmáite: Schodźiło mu ná ćieniu/ gdźie z Bogow zrodzony Prorok śiadszy/ gdy zarznął w słodko brzmiące strony. Cień spadł/ drzewo Chaonskie przytachneło skokiem̃/ Gay Heliad
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 245
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
imć pieszo) na mszą, której w Domku Panny Najświętszej słuchaliśmy. Stał królewic w pałacu protektora tamtego miejsca świętego. Po obiedzie widział obraz panny najświętszej, i wszystek skarb Domu ś. Tu przyjachał od książęcia floreńskiego samego matki i babki jego posłany Sig. Guilio de Medicis z panem Geraldim (który królowi imci między pacholęty czas nie mały służył) z listami, w których książę i księżny inwitowały królewicza imć do Florencji, zwracającego się z Rzymu prosząc gorąco, aby jako najprędzej drogę przedsięwziętą odprawiwszy, do nich się pospieszał. Toż ustnie posłowie przełożyli. Odpisano przyjmując wdzięcznie inwitę, i obiecując się, jako najprędzej będzie mógł, być.
jmć pieszo) na mszą, któréj w Domku Panny Najświętszéj słuchaliśmy. Stał królewic w pałacu protektora tamtego miejsca świętego. Po obiedzie widział obraz panny najświętszéj, i wszystek skarb Domu ś. Tu przyjachał od książęcia floreńskiego samego matki i babki jego posłany Sig. Guilio de Medicis z panem Geraldim (który królowi jmci między pacholęty czas nie mały służył) z listami, w których książę i księżny inwitowały królewica jmć do Florencyi, zwracającego się z Rzymu prosząc gorąco, aby jako najprędzéj drogę przedsięwziętą odprawiwszy, do nich się pospieszał. Toż ustnie posłowie przełożyli. Odpisano przyjmując wdzięcznie inwitę, i obiecując się, jako najprędzéj będzie mógł, być.
Skrót tekstu: PacOb
Strona: 120
Tytuł:
Obraz dworów europejskich
Autor:
Stefan Pac
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Kazimierz Plebański
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zygmunt Schletter
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1854