; który skoro go strzałą, między plecy dobrze naszpikował, drudzy widząc iż już szwankuje, zaraz się gromadno pokazali. Do których gdy Elearowie skoczyli, w kilku pacierzach znowu ich przez zasadzoną strzelbę aż do bramy niemal, z takąż jako i pierwej ich szkodą, a prawie bez wszelkiej Elearskiej, bo wtenczas jeno jednego pacholika zasadzona piechota w rękę postrzeliła, harcownicy też dwa, i kilka koni; ale z tych żaden nie umarł, prócz pomienionego nieboszczyka Gackowskiego. Potem trochę poczekawszy, gdy się żaden z dragonów nie pokazał, poszli Elearowie wciąż nie zsiadając z koni ku Habelswerdowi, życząc sobie tego dnia znieść pomieniony w przeszłym rozdz. obóz chłopski
; który skoro go strzałą, między plecy dobrze naszpikował, drudzy widząc iż już szwankuje, zaraz się gromadno pokazali. Do których gdy Elearowie skoczyli, w kilku pacierzach znowu ich przez zasadzoną strzelbę aż do bramy niemal, z takąż jako i pierwej ich szkodą, a prawie bez wszelkiej Elearskiej, bo wtenczas jeno jednego pacholika zasadzona piechota w rękę postrzeliła, harcownicy też dwa, i kilka koni; ale z tych żaden nie umarł, prócz pomienionego nieboszczyka Gackowskiego. Potem trochę poczekawszy, gdy się żaden z dragonów nie pokazał, poszli Elearowie wciąż nie zsiadając z koni ku Habelswerdowi, życząc sobie tego dnia znieść pomieniony w przeszłym rozdz. obóz chłopski
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 65
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
którem zawsze granicami wieszał się lud niemały, w bok nas równo z nami postępujący, a natenczas tamże w tym kącie po różnych miejscach rozsadzony, tedy tego dnia gdy straż wprzód idąca chciała iść gościńcem po przedmieściu jednego miasteczka Eppingen rzeczonego, a tam otworzyć niechciano, gdy kilka czeladzi przelazło bramę otwierać, przestrzelono w poły pacholika jednego, a oni też drudzy mieszczanina porwali, a wtem pułkownik od wojska do straży przypadłszy, obrócił ją około przedmieścia, a mścić się więcej nie dopuścił. Potem tegoż dnia na stanowisku pacholik umarł, a mieszczanina też obwieszono. Nazajutrz ruszywszy się wojsko z godzinę albo dwie na dzień, przychodząc do jednej wsi Wirtember-
którem zawsze granicami wieszał się lud niemały, w bok nas równo z nami postępujący, a natenczas tamże w tym kącie po różnych miejscach rozsadzony, tedy tego dnia gdy straż wprzód idąca chciała iść gościńcem po przedmieściu jednego miasteczka Eppingen rzeczonego, a tam otworzyć niechciano, gdy kilka czeladzi przelazło bramę otwierać, przestrzelono w poły pacholika jednego, a oni też drudzy mieszczanina porwali, a wtem pułkownik od wojska do straży przypadłszy, obrócił ją około przedmieścia, a mścić się więcej nie dopuścił. Potem tegoż dnia na stanowisku pacholik umarł, a mieszczanina też obwieszono. Nazajutrz ruszywszy się wojsko z godzinę albo dwie na dzień, przychodząc do jednej wsi Wirtember-
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 89
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
się trzymali Lub powietrza i obcych zwyczajów odmianie; Słabli czasem nie którzy, lecz nie w takim stanie Żeby z desperowane, dla, niemocy, zdrowie, W podrozonej, złe Parki rwać miały osnowie. Tu dopiero miedzy nas śmierć rzuciła losy; Czyjaby upaść miała głowa, od swej kosy. I padła na słusznego kostka pacholika Którego tu w młodości w swe złapała wnyka Tak już ten na terminie stanął, lub przed czasem Śmierć choć prosto nie mierzy, trafi i nawiasem. Pacholik słuszny umiera.
My noc tu odprawiwszy rano do Bocina, (Turcy go Nader zowią) ruszyli, lecz wina W deszczu, który spadł w nocy, że ośliżłą
się trzymáli Lub powietrza y obcych zwyczáiow odmiánie; Słabli czásem nie ktorzy, lecz nie w tákim stánie Zeby z desperowáne, dlá, niemocy, zdrowie, W podrozoney, złe Párki rwáć miały osnowie. Tu dopiero miedzy nas śmierć rzuciłá losy; Czyiaby upaść miałá głowá, od swey kosy. I padłá ná słusznego kostka pacholika Ktorego tu w młodości w swe złapáłá wnyka Ták iuż ten ná terminie stánął, lub przed czásem Smierć choć prosto nie mierzy, tráfi y náwiasem. Pacholik słuszny umiera.
My noc tu odpráwiwszy ráno do Bocina, (Turcy go Náder zowią) ruszyli, lecz wina W deszczu, ktory spadł w nocy, że ośliżłą
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 74
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
w nocy w drogę/ gdzie mu było potrzeba/ jeździć musiał. Tradyło się tedy że mocy jednej przypadła mu potrzeba jechać z czeładzi lasem nad Renem przez który jadąc nim go przejechał/ iż za lasem było pole szerokie przęstrzegając zdrady/ abo zasadzki jakiej/ jako mają w obyczaju ci/ którzy się obawiają czego: Posłał pacholika przed sobą/ któryby się na kraju lasu przypatrzył/ jeśliby w polu zasadzki jakiej nie było/ a noc była widoczna od Miesiąca: pachołek tedy on/ gdy przez krzaki rzeczy sobie poruczonej przestrzegał/ obaczył przez pole wojsko dosyć dziwne konne przybliżające się. Co wskok Panu swemu opowiedział/ który rzekł: zatrzymajmy się
w nocy w drogę/ gdźie mu było potrzebá/ iezdźić muśiał. Trádiło sie tedy że mocy iedney przypádłá mu potrzebá iecháć z czełádźi lásem nád Rhenem przez ktory iádąc nim go przeiechał/ iż zá lásem było pole szerokie przęstrzegáiąc zdrády/ ábo zásadzki iákiey/ iáko máią w obyczáiu ci/ ktorzy sie obawiáią cżego: Posłał pácholiká przed sobą/ ktoryby sie ná kráiu lásu przypátrzył/ iesliby w polu zásadzki iákiey nie było/ á noc byłá widocżna od Mieśiącá: páchołek tedy on/ gdy przez krzaki rzecży sobie porucżoney przestrzegał/ obaczył przez pole woysko dosyć dźiwne konne przybliżáiące sie. Co wskok Pánu swemu opowiedźiał/ ktory rzekł: zátrzymaymy sie
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 296
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
naszi aż na pół wsi między się wpuściwszy, ze dwu stron wypadli, i tam do Szwedów śmiele skoczywszy łacno zstrwożonych wsparli i aż do miasta siekąc pędzili, gdzie kilkanaście na placu zostało, jednego pojmano, rzadki przez szwanku, jako potem językowie powiedali, uszedł. P. Czarniecki wrócił się do obozu, jednego tylko pacholika zabito; tamże zpod chorągwie J. M. P. Koniecpolskiego Towarzysza P. Gajowskiego, który z ochoty swej z temi chorągwiami był poszedł, wpuł postrzelono, który nazajutrz ducha P. Bogu oddał.
Było inszych siła z tym nieprzyjacielem pod Czczowem utarczek, gdzie zawsze P. Bóg naszych szczęścił. A most przyrodzony przez
naszi aż na puł wsi między się wpuściwszy, ze dwu stron wypadli, i tam do Szwedów śmiele skoczywszy łacno zstrwożonych wsparli i aż do miasta siekąc pędzili, gdzie kilkanaście na placu zostało, jednego pojmano, rzadki przez szwanku, jako potem językowie powiedali, uszedł. P. Czarniecki wrócił się do obozu, jednego tylko pacholika zabito; tamże zpod chorągwie J. M. P. Koniecpolskiego Towarzysza P. Gajowskiego, który z ochoty swéj z temi chorągwiami był poszedł, wpuł postrzelono, który nazajutrz ducha P. Bogu oddał.
Było inszych siła z tym nieprzyjacielem pod Cczowem utarczek, gdzie zawsze P. Bóg naszych szczęścił. A most przyrodzony przez
Skrót tekstu: DiarKwarKoniec
Strona: 16
Tytuł:
Diariusz ...wojska kwarcianego...
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1626
Data wydania (nie wcześniej niż):
1626
Data wydania (nie później niż):
1626
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
czynić omieszkał/ tedy za doniesieniem do Hetmana/ ma pół ćwierci jednej swego żołdu/ za każdy opuszczony raz tracić/ a przypłacej/ między Kompanią to podzielono będzie. A że się o Bandoletach namieniło/ które barzo krótkie teraz. Dla tegoż mniej przydatne powstały/ przetoż/ nie będzie się godziło starszemu/ Pacholika pod Chorągiew w Szereg przyjąć/ któryby Bandoletu/ abo Rucznice nie miał/ cztery piędzi samej rury wzdłuż rachując/ bo czasem się przyda z pieszyć z koni/ do trzymać/ albo dobijać o przeprawę/ bronić Obozu za wałem/ na co krótkie bandoleciki/ nie są pomocne. Towarzysz zaś/ jeżeli z krótką Strzelbą
czynić omieszkał/ tedy zá donieśieniem do Hetmaná/ ma puł czwierći iedney swego żołdu/ zá kożdy opuszczony raz tráćić/ á przypłacey/ między Kompánią to podźielono będźie. Á że się o Bándoletách námieniło/ ktore bárzo krotkie teraz. Dla tegoż mniey przydátne powstáły/ przetoż/ nie będźie się godźiło stárszemu/ Pácholiká pod Chorągiew w Szereg przyiąć/ ktoryby Bándoletu/ ábo Rucznice nie miał/ cztery piędźi sámey rury wzdłuż ráchuiąc/ bo czásem się przydá z pieszyć z koni/ do trzymáć/ álbo dobiiáć o przepráwę/ bronić Obozu zá wáłem/ na co krotkie bándolećiki/ nie są pomocne. Towárzysz záś/ ieżeli z krotką Strzelbą
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 4
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
10. Kozacy Zaporowscy w nocy porozumiawszy się z panem Ludwikiem Wajerem z[...] ami do bramy przypadli/ chcąc ją wysiec/ ale gęsta strzelba zamku niedopuściła. Teiże nocy z drugiej strony[...] o pułku pana Starosty[...] ckiego chciał bramę zapalić ale go z[...] gównice z zamku postrzelono szkodliwie. Tego dnia p Marszałek u szańców swoich pojmał pacholika jednego który z pułku pana Wojewody Bracławskiego/ któremuś żołnierzowi coś skorzyściwszy uciekł/ i do Wojewody Smoleńskiego przedał sie:Ten go wysyłał w obóz nasz na szpiegi raz abo kilka/ aż go pojmano. Rzeczy siła powiada/ i znać że wiadom wszystkiego: bo naprzód ukazuje gdzie prochy są/ kule/ kogo i wiele zacnych
10. Kozacy Zaporowscy w nocy porozumiawszy sie z pánem Ludwikiem Waierem z[...] ámi do bramy przypádli/ chcąc ią wyśiec/ ále gęsta strzelba zamku niedopuśćiłá. Teiże nocy z drugiey strony[...] o pułku pána Stárosty[...] ckiego chćiał bramę zápalić ále go z[...] gownice z zamku postrzelono szkodliwie. Tego dniá p Márszałek v szancow swoich poimał pácholiká iednego ktory z pułku páná Woiewody Bracławskiego/ ktoremuś żołnierzowi cos skorzyśćiwszy vćiekł/ y do Woiewody Smolenskiego przedał sie:Ten go wysyłał w oboz nasz ná szpiegi raz abo kilka/ áż go poimano. Rzeczy siłá powiáda/ y znáć że wiádom wszystkiego: bo naprzod vkázuie gdźie prochy są/ kule/ kogo y wiele zacnych
Skrót tekstu: BielDiar
Strona: B4
Tytuł:
Diariusz wiadomości od wyjazdu króla z Wilna do Smoleńska
Autor:
Samuel Bielski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610