? zasługujecież ją sobie u P. Boga, ba gorzej, czy nie masz kogo między wami, co Bóg przewiaduje o nim, że mówić będzie: Czarci mię biorą: czarci mię biorą. Ach Panie zachowaj każdego, zachowaj każdego. Bywszy po tym sam Biskupem obrany, powiada Długosz: że póki Primy w-Pacierzach nie odmówił, choć był Biskupem, nigdy słowa i jednego nie przemówił. Ale my, chcemy nabożnie Komunikować, chcemy nabożnie Mszą Świętą mieć, a język P. Bóg wie kędy lata, a wiedzcie o tym, prawie niepodobna nabożna Komunyja, prawie niepodobna, przy Wielomostwie. 1. Przy innych uczynkach dobrych jego;
? zásługuiećież ią sobie u P. Bogá, bá gorzey, czy nie mász kogo między wámi, co Bog przewiáduie o nim, że mowić będźie: Czárći mię biorą: czárći mię biorą. Ach Pánie záchoway kożdego, záchoway kożdego. Bywszy po tym sam Biskupem obrány, powiáda Długosz: że poki Primy w-Paćierzách nie odmowił, choć był Biskupem, nigdy słowá i iednego nie przemowił. Ale my, chcemy nabożnie Komunikowáć, chcemy nabożnie Mszą Swiętą mieć, á ięzyk P. Bog wie kędy lata, á wiedzćie o tym, práwie niepodobná nabożna Komunyia, prawie niepodobna, przy Wielomostwie. 1. Przy innych uczynkách dobrych iego;
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 86
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
czytają Kezar. Są i inne z odmianą liter naszych pronuncjacje, ale siebę, i Czytelnika nie bawię modicîs.
Drugą tu rzecz pilno notowac potrzeba: że jak Łacinnicy w pierwiastkowym Kościele, tak Grecy po Bogu, Chrystusie Panu, i Matce Najświętszej, zawsze najbardziej Męczenników Świętych wenerowali, znać po Wiliach postanowionych do nich i Pacierzach klęcząc mówionych: Ciała ich, i kości w wielkej w Kościołach były obserwancyj. Potym Kościół Z. począł też czcić i Świętych Wyznawców, Mszą, Pacierzami, Świętem: pierwszego Z. Mikołaja Mireńskiego Biskupa, drugiego Z. Marcina Turońskiego Infułata, jak mię uczy Engelgrave. Toż obserwują Grecy i Ruś ich Obrządków tenacissimi
czytaią Kezar. Są y inne z odmianą liter naszych pronuncyacye, ale siebę, y Czytelnika nie bawię modicîs.
Drugą tu rzecz pilno notowác potrzeba: że iak Łacinnicy w pierwiastkowym Kościele, tak Grecy po Bogu, Chrystusie Panu, y Matce Nayświętszey, zawsze naybardziey Męczennikow Swiętych wenerowali, znać po Wiliach postanowionych do nich y Pacierzach klęcząc mowionych: Ciała ich, y kości w wielkey w Kościołach były obserwancyi. Potym Kościoł S. począł też czcić y Swiętych Wyznawcow, Mszą, Pacierzami, Swiętem: pierwszego S. Mikołaia Mireńskiego Biskupa, drugiego S. Marcina Turońskiego Infułata, iak mię uczy Engelgrave. Toż obserwuią Grecy y Ruś ich Obrządkow tenacissimi
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 36
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził się na harc z łukiem Korzeniowski młodszy; który skoro go strzałą, między plecy dobrze naszpikował, drudzy widząc iż już szwankuje, zaraz się gromadno pokazali. Do których gdy Elearowie skoczyli, w kilku pacierzach znowu ich przez zasadzoną strzelbę aż do bramy niemal, z takąż jako i pierwej ich szkodą, a prawie bez wszelkiej Elearskiej, bo wtenczas jeno jednego pacholika zasadzona piechota w rękę postrzeliła, harcownicy też dwa, i kilka koni; ale z tych żaden nie umarł, prócz pomienionego nieboszczyka Gackowskiego. Potem trochę poczekawszy,
harce; które potrwawszy z pół godziny, gdy jednemu Charwatowi celnemu harcownikowi nie mogli nic uczynić strzelbą ani bronią Elearowie, wysadził się na harc z łukiem Korzeniowski młodszy; który skoro go strzałą, między plecy dobrze naszpikował, drudzy widząc iż już szwankuje, zaraz się gromadno pokazali. Do których gdy Elearowie skoczyli, w kilku pacierzach znowu ich przez zasadzoną strzelbę aż do bramy niemal, z takąż jako i pierwej ich szkodą, a prawie bez wszelkiej Elearskiej, bo wtenczas jeno jednego pacholika zasadzona piechota w rękę postrzeliła, harcownicy też dwa, i kilka koni; ale z tych żaden nie umarł, prócz pomienionego nieboszczyka Gackowskiego. Potem trochę poczekawszy,
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 65
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
[...] a my wszywą chorobą. bo i u tych którzy mają na głowie kołtun/ niemal u każdego wszy wiele bywa: i jeśliż się nie wywije/ ale bole nieznośne czyni; tedy w guzach/ (że tak nazowię) gośćcowych/ najdują się wszy. Był to jeden chłop/ który miał wielkie bole tak w pacierzach/ jako też i kurczenie nóg/ i rąk częstokroć cierpiał: uczynił się mu guz niemały nadd krzyżem/ w którym i ból/ i wielki świerzb miał: nie mogąc znieść już onego świerzbu; drugiego chłopa aby mu on guz przerznął (abowiem był barzo miękki ) prosił/ i prawie go do tego przymusił; kiedy
[...] á my wszywą chorobą. bo y v tych ktorzy máią na głowie kołtun/ niemal v káżdego wszy wiele bywa: y iesliż się nie wywiie/ ále bole nieznośne cżyni; tedy w guzách/ (że ták názowię) gośćcowych/ náyduią się wszy. Był to ieden chłop/ ktory miał wielkie bole ták w paćierzách/ iáko też y kurcżenie nog/ y rąk cżęstokroć ćierpiał: vcżynił się mu guz niemáły nadd krzyżem/ w ktorym y bol/ y wielki świerzb miał: nie mogąc znieść iuż onego świerzbu; drugiego chłopá áby mu on guz przerznął (ábowiem był barzo miękki ) prośił/ y práwie go do tego przymuśił; kiedy
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 203.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
wisiały w tyle/ a dwie na przodku) które mając rozciągnione ręce nad głową jak najwyżej każda z nich trzymała trophaeum swoje abo zwycięski znak/ na którego wierzchu na karcie niemałej był napisany wiersz jeden chlubny/ abo przechwalający się śmierci. Te karty albo afiksie kończyły się rozdarte/ abo na dwoje rozdzielone na śpinie/ albo pacierzach grzbietu z połomanemi ziebrami/ roztrzyżone na kształt figury okrągłej jajowatej/ takowąż robotą do końca ciągnęły się te afiksie/ abo wieszania aż do szyje Kupuły. Pierwsze Trophaeum albo znak zwycięstwa pod kapą Kościelną rozpostartą na kształt namiotu/ pokazował i znaczył padające abo ku ziemi lecące korony to jest Mitry/ Tiary/ Kapelusze Kardynalskie/
wiśiáły w tyle/ á dwie ná przodku) ktore máiąc rośćiągnione ręce nád głową iák naywyżey káżda z nich trzymáłá trophaeum swoie ábo zwyćięski znák/ ná ktorego wierzchu ná kárćie niemáłey był nápisány wiersz ieden chlubny/ ábo przechwaláiący się śmierći. Te karty álbo affixie kończyły się rozdarte/ abo na dwoie rozdźielone ná śpinie/ álbo paćierzách grzbietu z połomanemi źiebrámi/ rostrzyżone ná kształt figury okrągłey iáiowatey/ tákowąż robotą do końcá ćiągnęły się te affixie/ ábo wieszánia aż do szyie Kupuły. Pierwsze Trophaeum álbo znák zwyćięstwá pod kápą Kośćielną rospostártą ná kształt namiotu/ pokázował y znáczył padáiące ábo ku źiemi lecące korony to iest Mitry/ Tiáry/ Kapelusze Kardynálskie/
Skrót tekstu: RelKat
Strona: C
Tytuł:
Relacja albo przełożenie zacnej pamiątki i wspaniałego katafalku uczynionego przez ojców Societatis Jesu w ich kościele w domu profesów w Rzymie
Autor:
Antonio Gerardi
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Tematyka:
architektura
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
aprehensye, etc. które mieszając umysł, wiele melancholii, i cholery rodzą, do tego próżnowane, sedentaria bywają przyczyną tej choroby, Ekspurgacje też zwyczajne przetrzymanie, to jest, Haemorrhoidów, miesięcznej choroby, (przez które natura zwykła wiele humorów pozbywać,) częstokroć w prawiają w Hypochondrią. Znaki Choroby. Naprzód bo w pacierzach, i w słabiznach (Hypochondria zwanych) rozpalenie które się na twarzy wydaje, przez rumieniec: przytym puls niestateczny, konstypacja to jest: stolców zatrzymanie, Sen bardzo mały i pomieszany, uryna, biała jak woda, która często odchodzi, zawrót głowy: umysłu pomieszanie, także się czasami śmieją, czasami płaczą,
ápprehensye, etc. ktore mieszáiąc umysł, wiele meláncholiey, y cholery rodzą, do tego prożnowáne, sedentárya bywáią przyczyną tey choroby, Expurgácye też zwyczáyne przetrzymánie, to iest, Haemorrhoidow, miesięczney choroby, (przez ktore náturá zwykłá wiele humorow pozbywáć,) częstokroć w prawiáią w Hypochondryą. Znaki Choroby. Naprzod bo w pacierzách, y w słabiznách (Hypochondryá zwánych) rozpalenie ktore się ná twarzy wydáie, przez rumieniec: przytym puls niestáteczny, konstypácya to iest: stolcow zátrzymánie, Sen bárdzo máły y pomieszány, uryna, biała iák wodá, ktora często odchodźi, zawrot głowy: umysłu pomieszánie, także się czásami śmieią, czásami płáczą,
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 351
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
Upadam do nóg Twoich i Ciebie za najmocniejszą uznaję” (taka była prośba do Maryj Efrema Świętego) „wejrzyj na nas łaskawym okiem. Rzeknii NIEPOKALANEGO P. M. P.
Synowi niechaj on zbawi dusze nasze,” (tak się modlił do Maryj Bazyli Święty) Augustyna Świętego zwyczajną modlitew w Święta Maryj Panny w pacierzach Kapłańskich mowiemy: w której modlitwie poleca jej stany wszystkie, i potrzeby wiernego ludu: „Swięta Maria wspomóż nędznych etc. Niechaj wszyscy czują Twoję pomoc, którzy wzywają imienia Twojego.” Nakoniec za Kościoła Świętego powodem, za wiernych wszystkich gorącym do Maryj przywiązaniem, i za jasnemi łaski, i opieki Maryj dowodami idący
Upadam do nog Twoich y Ciebie za naymocnieyszą uznaię” (taka była proźba do Maryi Efrema Swiętego) „weyrzyi na nas łaskawym okiem. Rzeknii NIEPOKALANEGO P. M. P.
Synowi niechay on zbawi dusze nasze,” (tak się modlił do Maryi Bazyli Swięty) Augustyna Swiętego zwyczayną modlitew w Swięta Maryi Panny w pacierzach Kapłańskich mowiemy: w ktorey modlitwie poleca iey stany wszystkie, y potrzeby wiernego ludu: „Swięta Marya wspomoż nędznych etc. Niechay wszyscy czuią Twoię pomoc, ktorzy wzywaią imienia Twoiego.” Nakoniec za Kościoła Swiętego powodem, za wiernych wszystkich gorącym do Maryi przywiązaniem, y za iasnemi łaski, y opieki Maryi dowodami idący
Skrót tekstu: PiotrKaz
Strona: 101
Tytuł:
Kazania przeciwko zdaniom i zgorszeniom wieku naszego
Autor:
Gracjan Józef Piotrowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
servit Altari, musi też vivere de Altari, ale z drugiej strony; zato jest płatny, żeby był Pasterzem, niechże tedy myśli szczerze o sobie powierzonych Owieczkach, i swoich o to strofuje, i napomina Parafianów, aby mu nie rzeczono, mute canis! quare non latrasti. Imć Duchowni, mają w Pacierzach Kapłańskich a postaremu compassione ducti, tylu, choć Pogańskich niemowląt, przyszli w Dom Bałwochwalski, ratować, z ujęciem się i upominaniem o krzywdę ich. A niektórzy żyjący Pasterze, żednej kompasyj niemają nad Chrześcijańskiemi dzieśmi, choć w kąpieli Krwi niewinnej Zbawiciela naszego przez Chrzest Święty, od lepry pierworódnego grzechu oczyszczonemi. 2
servit Altari, musi też vivere de Altari, ale z drugiey strony; zato iest płatny, żeby był Pasterzem, niechże tedy myśli szczerze o sobie powierzonych Owieczkach, y swoich o to strofuie, y napomina Parafianow, áby mu nie rzeczono, mute canis! quare non latrasti. Jmć Duchowni, maią w Pacierzach Kapłańskich á postaremu compassione ducti, tylu, choć Pogańskich niemowląt, przyszli w Dom Bałwochwalski, ratować, z uięciem się y upominaniem o krzywdę ich. A niektórzy żyiący Pasterze, żedney kompassyi niemaią nad Chrześciańskiemi dzieśmi, choć w kąpieli Krwi niewinney Zbawiciela naszego przez Chrzest Swięty, od lepry pierworodnego grzechu oczyszczonemi. 2
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 83
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
nastąpili/ gdy Kościelne pacierze nabożnie i na ziemi leżąc/ odprawowali. Gdy im dano znać/ że już tudzież Saraceni byli/ chcieli uciekać; ale im Przełożony ich z modlitwy wstawać nie kazał. Rzecz dziwna/ że pułki Anielskie na Saraceny P. Bóg spuścił/ które ich zabijały/ i wielu związanych zostawiły. Po pacierzach gdy ich związanych naleźli Templarij, spytani gdzieby było wojsko/ które ich pogromiło: oni domyślając się o Boskich z nieba posiłkach/ odpowiedzieli: że od Boga zesłane są te pułki/ które to przy chwalących Boga/ są tudzież/ i kiedy ich nam potrzeba przychodzą/ a potym odchodzą/ do swych przybytków. 3
nástąpili/ gdy Kośćielne paćierze nabożnie i ná źiemi leżąc/ odpráwowáli. Gdy im dano znáć/ że iuż tudźiesz Sáráceni byli/ chćieli ućiekáć; ále im Przełożony ich z modlitwy wstawáć nie kazał. Rzecz dźiwna/ że pułki Anielskie ná Sáráceny P. Bog spuśćił/ ktore ich zábiiáły/ i wielu związánych zostáwiły. Po paćierzách gdy ich związánych náleźli Templarij, spytáni gdźieby było woysko/ ktore ich pogromiło: oni domyśláiąc się o Boskich z niebá pośiłkách/ odpowiedźieli: że od Bogá zesłáne są te pułki/ ktore to przy chwalących Bogá/ są tudźiesz/ i kiedy ich nam potrzebá przychodzą/ á potym odchodzą/ do swych przybytkow. 3
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 17
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
mogę. Pierwszym odjazdem nie widzieliśmy się półtora lata; teraz P. Bóg wie jeśli i kiedy przyjdzie do tego. Już ćwierć roku mija, jakośmy się rozjechali, a kochającemu sercu zda się wiekiem niepoliczonym. Jak ten minie rok i drugi, już też przy tych pracach i kłopotach będąc zrobionym, bardziej o pacierzach i ustronnym wczasie myśleć się zechce, jak o jakich gustach i plezyrach, które prędzej zniknęły w oczach moich niżeli cień albo przemijająca chmura; nie mieć zaś już ich i nadziel (bo ją cale tracić przychodzi) - cóż też jest na tym świecie piekła podobniejszego? Z dziecięciem się też nie cieszyć w tych leciech,
mogę. Pierwszym odjazdem nie widzieliśmy się półtora lata; teraz P. Bóg wie jeśli i kiedy przyjdzie do tego. Już ćwierć roku mija, jakośmy się rozjechali, a kochającemu sercu zda się wiekiem niepoliczonym. Jak ten minie rok i drugi, już też przy tych pracach i kłopotach będąc zrobionym, bardziej o pacierzach i ustronnym wczasie myśleć się zechce, jak o jakich gustach i plezyrach, które prędzej zniknęły w oczach moich niżeli cień albo przemijająca chmura; nie mieć zaś już ich i nadziel (bo ją cale tracić przychodzi) - cóż też jest na tym świecie piekła podobniejszego? Z dziecięciem się też nie cieszyć w tych leciech,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 326
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962