lata jeździć, nie poprawując. Widziałem chmielarza jednego na takich kolach, ale na Niewiazy jadąc lądem utonął. Z Dorohobuża w ostatni wtorek.
(3) W Białenicach na Białej Rusi, kiedy kalendarz wprowadzono, pop jeden oszalał i zabiegł do Mohylowa; tam wpadszy do żydowskiej bóżnice, zawołał: „Podróżni ludzie żydowscy uszargani, teraz bezpiecznie idźcie do ziemie obiecanej; abowiem car turecki onę oswobodził z rąk chrześcijańskich, czerńce na galery wysądził, a Palestyny nie mając czym osądzić, czeka na Abrahamowe syny”. A co tam potem więcej wołał i prorokował, zagrzebli Żydzi i z tym zaraz Tatarzyna z Waki do Litewskiego Brześcia posłali. Ja nocował
lata jeździć, nie poprawując. Widziałem chmielarza jednego na takich kolach, ale na Niewiazy jadąc lądem utonął. Z Dorohobuża w ostatni wtorek.
(3) W Białenicach na Białej Rusi, kiedy kalendarz wprowadzono, pop jeden oszalał i zabiegł do Mohylowa; tam wpadszy do żydowskiej bóżnice, zawołał: „Podróżni ludzie żydowscy uszargani, teraz beśpiecznie idźcie do ziemie obiecanej; abowiem car turecki onę oswobodził z rąk chrześciańskich, czerńce na galery wysądził, a Palestyny nie mając czym osądzić, czeka na Abrahamowe syny”. A co tam potem więcej wołał i prorokował, zagrzebli Żydzi i z tym zaraz Tatarzyna z Waki do Litewskiego Brześcia posłali. Ja nocował
Skrót tekstu: SzemTorBad
Strona: 182
Tytuł:
Z nowinami torba kursorska
Autor:
Fryderyk Szembek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
nieszczęśliwy, I acz mu łzy do oczu przytknąć perspektywy Broniły, wżdy na koniec już i bez kryształu Widzi, że od polskiego uciekają wału Oni jego rycerze wyśmienici przednie, Którymi wczora Rzymy, Malty brał i Wiednie; I nie czekając nazad wracającej burzy, Jedzie z pola i w swym się namiecie zasznurzy. Naszy też uszargani z tureckiej posoki, Że już noc prowadziła na świat czarne mroki, Po ciepłym depcąc trupie, na swe się tabory Obejźrą. Święty pean w niećwiczone chory Żołnierskim tonem, każdy swoją notą śpiewa; Wewnątrz serce, a jawnie twarz łzami oblewa, Chwalący Boga z dusze, ze wszech sił i z piąci Zmysłów, że
nieszczęśliwy, I acz mu łzy do oczu przytknąć perspektywy Broniły, wżdy na koniec już i bez kryształu Widzi, że od polskiego uciekają wału Oni jego rycerze wyśmienici przednie, Którymi wczora Rzymy, Malty brał i Wiednie; I nie czekając nazad wracającej burzy, Jedzie z pola i w swym się namiecie zasznurzy. Naszy też uszargani z tureckiej posoki, Że już noc prowadziła na świat czarne mroki, Po ciepłym depcąc trupie, na swe się tabory Obejźrą. Święty pean w niećwiczone chory Żołnierskim tonem, każdy swoją notą śpiewa; Wewnątrz serce, a jawnie twarz łzami oblewa, Chwalący Boga z dusze, ze wszech sił i z piąci Zmysłów, że
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 228
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
Toż i tu czyń/ bo wszytkie honory i stołki Względem Cnoty nie stoją za jabłko/ za orzech. Uważ jak owo śmieszna/ kiedy więc u dworu Owi prawdziwi szczęścia/ rzekę niewolnicy Prawdziwe mancipia, biegają/ latają Raz do Podkanclerzego? drugi do Kanclerza. Do Marszałków/ więc inszych dworskich Urzędników/ Czasem i uszargani. Pot im z czoła ciecze Obiegając od zwiernych/ Koczotów Królewskich. Ledwie tchnie bieżąc na wschód/ w pałacu zaś siedzi Przededrzwiami/ pilnując jako Lokaj jaki. Ambicja mu szepce/ w padni do pokoju. Choćbyś i na wychodku Króla zastał: wpadni/ Nie pytaj się coć rzeką. Choć Kanclerz
Tosz y tu czyń/ bo wszytkie honory y stołki Względem Cnoty nie stoią zá iabłko/ zá orzech. Vważ iák owo smieszna/ kiedy więc v dworu Owi prawdźiwi szczęśćia/ rzekę niewolnicy Prawdźiwe mancipia, biegáią/ latáią Raz do Podkanclerzego? drugi do Kanclerzá. Do Márszałkow/ więc inszych dworskich Vrzędnikow/ Czásem y vszargani. Pot im z czoła ćiecze Obiegáiąc od zwiernych/ Koczotow Krolewskich. Ledwie tchnie bieżąc ná wschod/ w pałacu záś siedźi Przededrzwiami/ pilnuiąc iáko Lokay iáki. Ambitia mu szepce/ w padni do pokoiu. Choćbyś y ná wychodku Krolá zastał: wpadni/ Nie pytay się coć rzeką. Choć Kanclerz
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 58
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650