gorzkie oblewiny Jeśli nie chcesz na ziemi, daj w niebie co rychlej Pociechę, gdzie by śmierć, grzech, świat, szatan ucichli. Tam już przestaniem płakać, w inszym będąc stanie, Po kochanej Teresie i po wdzięcznym Janie, Owszem, cieszyć się będziem i z nimi pospołu, Że do nieba trafili z ziemskiego padołu, Że za skończony żywot, wieczny już nagrodą Mają i nas z tak świętą czekają gospodą, Modląc się Bogu Ojcu za smutne rodzice, Żeby tam osuszyli mokre z łez źrzenice, Bowiem nim tu zapadną ostatnim snem oczy, Nie oschną, kiedy je żal ustawicznie moczy. ŻAL SZÓSTY
Mizerna kondycja, srogie oszukanie, Co
gorzkie oblewiny Jeśli nie chcesz na ziemi, daj w niebie co rychléj Pociechę, gdzie by śmierć, grzech, świat, szatan ucichli. Tam już przestaniem płakać, w inszym będąc stanie, Po kochanej Teresie i po wdzięcznym Janie, Owszem, cieszyć się będziem i z nimi pospołu, Że do nieba trafili z ziemskiego padołu, Że za skończony żywot, wieczny już nagrodą Mają i nas z tak świętą czekają gospodą, Modląc się Bogu Ojcu za smutne rodzice, Żeby tam osuszyli mokre z łez źrzenice, Bowiem nim tu zapadną ostatnim snem oczy, Nie oschną, kiedy je żal ustawicznie moczy. ŻAL SZÓSTY
Mizerna kondycyja, srogie oszukanie, Co
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 110
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Ozjasza z Nieba popadł: dla tego wojska Jozue wiele ginęło/ iż Achan nad zakaz wziął płaszcz karmazynowy/ dwieście syklów srebra/ i pręt złoty/ dwieście syklów ważący: dla tego Ananiasz i z Zafira cielesną tylko/ na co się wiele Teologów zgadza/ iż rzecz się działa w restacej jeszcze Cerkwi/ zeszli z tego padołu płaczu śmiercią. Tu Praw: Czytelniku bierz sobie Starszych posłusznym być w słusznym przykazaniu za pożytek; w Cerkwi się świętej zawsze Bracie znajduj/ mrozy/ zimna/ wiatry/ dżdżyce/ niepogody wszelkie zwycięż/ nie mów że ustawiczne nabożeństwo samym Zakonnikom przysłusza/ którzy za siebie i za mnie modlić się Panu powinni/ oszukiwasz się
Ozyaszá z Niebá popadł: dla tego woyská Iozue wiele ginęło/ iż Achán nád zákáz wziął płaszcz kármázynowy/ dwieśćie syklow srebrá/ y pręt złoty/ dwieśćie syklow ważący: dla tego Anániasz y z Záphira ćielesną tylko/ ná co się wiele Theologow zgadza/ iż rzecz się działá w restacey ieszcze Cerkwi/ zeszli z tego padołu płáczu śmierćią. Tu Práw: Czytelniku bierz sobie Stárszych posłusznỹ bydź w słusznym przykazániu zá pożytek; w Cerkwi się świętey záwsze Brácie znáyduy/ mrozy/ źimná/ wiátry/ dżdżyce/ niepogody wszelkie zwyćięż/ nie mow że vstáwiczne nabożeństwo sámym Zákonnikom przysłusza/ ktorzy zá śiebie y zá mnie modlić się Pánu powinni/ oszukiwasz się
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 141.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
moja jest ojczyźnie/ serce i umysły moje wszystkie zawierając/ zbyt wielką onej żądością i pragnieniem/ a tego doczesnego pomieszkania/ tęsknicą/ ustawicznie się dręczę/ i one z Błogosławionym Augustynem słowa mówię: O Ojczyzno nasza wdzięczna i spokojna/ z daleka cię na tym burzliwym morzu żeglując/ ujźrzawszy pozdrawiamy/ do ciebie z tego padołu oczy podnosząc wzdychamy/ i ze łzami ku tobie przyść usiłujemy. O nadziejo rodzaju ludzkiego Chryste Boże z Boga/ oczy nasze w tych gęstych doczesego żywota mgłach i ciemnościach twoją światłością oświeć/ abyśmy przypłynęli do portu/ rządz i sprawuj okręt nasz twoją prawicą/ Przyciągni nas z tych niebezpiecznych nawałności morskich/ do ciebie uciechy
moiá iest oycżyznie/ serce y vmysły moie wszystkie záwieráiąc/ zbyt wielką oney żądośćią y prágnieniem/ á tego docżesnego pomieszkánia/ tesknicą/ vstáwicżnie się dręcżę/ y one z Błogosłáwionym Augustynem słowá mowię: O Oycżyzno nászá wdźięcżna y spokoyna/ z dáleká ćię ná tym burzliwym morzu żegluiąc/ vyźrzawszy pozdrawiamy/ do ćiebie z tego pádołu ocży podnosżąc wzdychamy/ y ze łzámi ku tobie przyść vśiłuiemy. O nádźieio rodzáiu ludzkiego Chryste Boże z Bogá/ ocży násze w tych gęstych docżesego żywotá mgłach y ćiemnośćiach twoią świátłośćią oświeć/ ábysmy przypłynęli do portu/ rządz y spráwuy okręt nász twoią práwicą/ Przyćiągni nas z tych niebespiecżnych nawáłnośći morskich/ do ćiebie vćiechy
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 12
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
kto swymi siłami
nam co złego uczyni? Od boku twojego tysiące pierzchać będą, zostań pewna tego. Oczyma jednak twymi napatrzysz się tego, jak wiele grzeszni ludzie cierpią w piekle złego!». § III O padole straszliwym
Gdy tedy szli pospołu, światłości nie było oprócz samej anielskiej, co duszę cieszyło. Nadeszli do padołu dziwnie straszliwego, ciemnego i mgłą śmierci cale pokrytego: był głęboki, ognistym węglem napełniony, szyją cienką u wierzchu potężnie zamkniony; wieko było miąższości łokci sześć mające, nad węgle płomieniste ogniem pałające. Stamtąd smrody takowe brzydkie wychodziły, iż przeszłe strachy duszy nie tak ciężkie były. Na blachę onę straszną dusze zstępowały, gdzie
kto swymi siłami
nam co złego uczyni? Od boku twojego tysiące pierzchać będą, zostań pewna tego. Oczyma jednak twymi napatrzysz się tego, jak wiele grzeszni ludzie cierpią w piekle złego!». § III O padole straszliwym
Gdy tedy szli pospołu, światłości nie było oprócz samej anielskiej, co duszę cieszyło. Nadeszli do padołu dziwnie straszliwego, ciemnego i mgłą śmierci cale pokrytego: był głęboki, ognistym węglem napełniony, szyją cienką u wierzchu potężnie zamkniony; wieko było miąższości łokci sześć mające, nad węgle płomieniste ogniem pałające. Stamtąd smrody takowe brzydkie wychodziły, iż przeszłe strachy duszy nie tak ciężkie były. Na blachę onę straszną dusze zstępowały, gdzie
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 89
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
nie widzę, jak tędy kto do śmierci przydzie». Rzekł Anioł, iż: «Nie o tej drodze rozumiane mają być one słowa w Piśmie powiedziane,
lecz o drodze światowej życia swawolnego, na rozkoszach, niewstydzie, tańcach strawionego». Gdy z pracą dalej poszli, zaszli do jednego, jakby kuźnie ognistej, padołu strasznego. A tu też słychać było ciężkie narzekania, płacz, jęczenia i «Biada!» straszliwe wołania. Więc tedy rzecze Anioł: «Kata zowią tego Wulkan, który zdradliwie zgubił niejednego». Rzecze dusza: «Panie mój, czy ja będę dana katu temu, na męki do niego posłana?».
nie widzę, jak tędy kto do śmierci przydzie». Rzekł Anioł, iż: «Nie o tej drodze rozumiane mają być one słowa w Piśmie powiedziane,
lecz o drodze światowej życia swawolnego, na rozkoszach, niewstydzie, tańcach strawionego». Gdy z pracą dalej poszli, zaszli do jednego, jakby kuźnie ognistej, padołu strasznego. A tu też słychać było ciężkie narzekania, płacz, jęczenia i «Biada!» straszliwe wołania. Więc tedy rzecze Anioł: «Kata zowią tego Wulkan, który zdradliwie zgubił niejednego». Rzecze dusza: «Panie mój, czy ja będę dana katu temu, na męki do niego posłana?».
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 96
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
widzieć zawsze twarz Pana Zastępów.
Szczęśliwi tedy, którzy z potopu życia tutecznego do takiego wesela sobie przyjść zasłużyli. Ach, my nędzni, nieszczęśliwi, jeszcze w pośrzodku nawałności zostajemy, wzdychając do brzegu morskiego. O ojczyzno nasza, ojczyzno bezpieczna, z daleka cię widziemy, z tego cię morza witamy, z tego padołu do ciebie wzdychamy i usiłujemy z płaczem, żebyśmy jako do ciebie przyść mogli. Ś Augustyn, Soliloq 35 § I Przedmieście Nieba jako ozdobne i wdzięczne
Co jest, człowiecze od Boga stworzony, żeś tak do ziemie sercem przypojony, na którę jesteś dla grzechu wygnany, nędzy oddany? Z nierozumnemi czemu bydlętami twoje
widzieć zawsze twarz Pana Zastępów.
Szczęśliwi tedy, którzy z potopu życia tutecznego do takiego wesela sobie przyjść zasłużyli. Ach, my nędzni, nieszczęśliwi, jeszcze w pośrzodku nawałności zostajemy, wzdychając do brzegu morskiego. O ojczyzno nasza, ojczyzno bezpieczna, z daleka cię widziemy, z tego cię morza witamy, z tego padołu do ciebie wzdychamy i usiłujemy z płaczem, żebyśmy jako do ciebie przyść mogli. Ś Augustyn, Soliloq 35 § I Przedmieście Nieba jako ozdobne i wdzięczne
Co jest, człowiecze od Boga stworzony, żeś tak do ziemie sercem przypojony, na którę jesteś dla grzechu wygnany, nędzy oddany? Z nierozumnemi czemu bydlętami twoje
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 103
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, lecz na wykonaniu Wszytkich Praw Pana BOGA, czasy swe trawiła, Wmodlitwach, postach paskach, Ciało niewoliła, Dla niegoż; by znim mogła żyć w dobrej wieczności, Co ją stworzył, odkupił, krew przelał z Miłości, Temu z trzema Synami, tam pospołu. Nawą w porcie stanąwszy z ziemskiego padołu Swoim żal, wszytkim pamięć, zostawia po sobie. Myślić o Śmierci każe nim polężem wgrobie Ten nadgrobek rysuje i wystawia w skutku, Mąż Antoni Brzozowski, zostający w smutku. Umarła Roku 1747. 16 Octobra
Wystawiłem tabulatę Mozaiczną z Portretami Antecesorów moich XX. Plebanów Firlejowskich. Imiona ich popisawszy ad memoriam. Na
, lecz na wykonaniu Wszytkich Praw Pana BOGA, czasy swe trawiła, Wmodlitwách, postach paskach, Ciało niewoliła, Dla niegoż; by znim mogłá żyć w dobrey wieczności, Co ią stworzył, odkupił, krew przeláł z Miłości, Temu z trzema Synami, tám pospołu. Nawą w porcie stanąwszy z ziemskiego padołu Swoim żal, wszytkim pamięć, zostawia po sobie. Myślić o Smierci każe nim polężem wgrobie Ten nadgrobek rysuie y wystawia w skutku, Mąż Antoni Brzozowski, zostaiący w smutku. Umarła Roku 1747. 16 Octobra
Wystawiłem tabulatę Mozaiczną z Portretami Antecessorow moich XX. Plebanow Firleiowskich. Imiona ich popisawszy ad memoriam. Ná
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 559
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wzbudzał na się z pomstą za nie. Lamentu dzień pierwszy
Jak niespuścił Jupiter gromkiego z wysoka Piorunu, żem nie zginął nagle w gmnieniu oka? Jako zginął Ajaks mąż niegdy znamienity; Jako legł Enceladus piorunem zabity. Grzesznik niegodzien na światło niebieskie poglądać.
Zegnam cię tedy światło/ nieba wysokiego Ozdobo/ a rodzicu padołu ziemskiego; Dziwowisko natury; schroń promienie swoje: Bom nie godzien poglądać prze występki moje Na cię. Niech ciemną będę nocą ogarniony/ A rozkoszą mą będzie loch cieniem zamkniony. Treny zasię z lamentem/ plankt z żalem zmieszany/ I płacz/ niech moje będą wesołe paeany. Niechaj będą pokarmem smutek, i tren
wzbudzał ná się z pomstą zá nie. Lámentu dźień pierwszy
Iák niespuśćił Iupiter gromkiego z wysoká Piorunu, żem nie zginął nagle w gmnięniu oká? Iáko zginął Aiáx mąż niegdy známienity; Iáko legł Enceládus piorunem zábity. Grzesznik niegodzien ná świátło niebieskie poglądáć.
Zegnám ćię tedy świátło/ niebá wysokiego Ozdobo/ á rodźicu padołu źiemskiego; Dźiwowisko nátury; schroń promienie swoie: Bom nie godźien poglądáć prze występki moie Ná ćię. Niech ćiemną będę nocą ogarniony/ A roskoszą mą będźie loch ćieniem zamkniony. Threny zásię z lamentem/ plankt z żalem zmieszany/ Y płacż/ niech moie będą wesołe paeany. Niechay będą pokarmem smutek, y thren
Skrót tekstu: BesKuligHer
Strona: 7
Tytuł:
Heraklit chrześcijański
Autor:
Piotr Besseusz
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Kollegium Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1694
Data wydania (nie wcześniej niż):
1694
Data wydania (nie później niż):
1694
uszli. Odkupił nas/ nie przez posłańców/ i przyczynne listy/ ale sam Bóg przedwieczny swą osobą stanąwszy sam się zniżywszy a prawie wyniszczywszy tradidit semetipsum. Gal: 2. 20. Odkupił nas nie na miejscu siedząc/ a tylko z daleka patrząc ale z stąpił z nieba/ z stąpił do tegoż samego mizernego padołu/ do tegoż samego smrodliwego więzienia/ w którymeśmy powiązani i okowani gnili/ wszedł/ i aż do tąd się z nami bawił/ póki nas z tej niewoli wydźwignął. Odkupił/ nas właśnie w ten czas/ keidysmy albo zgoła nic o wybawieniu naszym nie myślili/ albo jeszcze na większe tarasy i męki dobrowolnie
uszli. Odkupił nás/ nie przez posłáńcow/ y przyczynne listy/ ále sam Bog przedwieczny swą osobą stanąwszy sam się zniżywszy á práwie wyńiszczywszy tradidit semetipsum. Gal: 2. 20. Odkupił nás nie ná mieyscu śiedząc/ á tylko z dáleka patrząc ále z stąpił z niebá/ z stąpił do tegoż samego mizernego pádołu/ do tegoż samego smrodliwego więźienia/ w ktorymesmy powiązáńi y okowáńi gńili/ wszedł/ y aż do tąd się z námi báwił/ poki nás z tey niewoli wydźwignął. Odkupił/ nás włáśnie w ten czás/ keidysmy álbo zgoła nic o wybawieniu nászym nie myślili/ álbo ieszcze ná większe tárasy y męki dobrowolnie
Skrót tekstu: BujnDroga
Strona: 361
Tytuł:
Droga do domu
Autor:
Michał Bujnowski
Drukarnia:
Akademia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Patrzając na mię Pana naguchnego/ Ucz się ubóstwa cierpieć powolnego. Czem czem czem w stajni leżysz Panie: Żebym owieczkę zgubną wziął na ramię/ Do swej owczarnie nędzną zaprowadził/ I sprosne grzechy z niej razem wygładził. Czem czem czem w żłobieś położony: Żebyś był w niebo rychło wprowadzony Z padołu płaczu/ i nędznego świata Zażywał zemną złocistego lata. Żebyś był w niebie Królewiczem/ V Ojca mego milego Dziedzicem. Grzesznicy czemu nie naśladujecie: Którzy być w niebie u Boga pragniecie: Z ochotą: za tobą pójdziemy/ Służyćci wiernie przyobiecujemy. Tylko nas ratuj w naszym niedostatku/ Na tym biednego już świata ostatku
Pátrzáiąc ná mię Páná náguchnego/ Vcż sie vbostwá ćierpieć powolnego. Czem cżem cżem w stáyni leżysz Pánie: Zebym owiecżkę zgubną wźiął ná rámię/ Do swey owcżárnie nędzną záprowádźił/ I sprosne grzechy z niey rázem wygłádźił. Czem cżem cżem w żłobieś położony: Zebyś był w niebo rychło wprowádzony Z padołu płacżu/ y nędznego świátá Zażywał zemną złoćistego latá. Zebyś był w niebie Krolewicżem/ V Oycá mego milego Dźiedźicem. Grzesznicy cżemu nie náśláduiećie: Ktorzy być w niebie v Bogá prágniećie: Z ochotą: zá tobą poydźiemy/ Służyćći wiernie przyobiecuiemy. Tylko nas rátuy w nászym niedostátku/ Ná tym biednego iuż świátá ostátku
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: D2
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631