w swą zieloność liściami gęstemi, Tak w jej pięknych łzach pióra Kupido maczając, Lata sobie, jasnego światła zażywając.
LXVI.
I złote swoje strzały rozpala w płomieniu Jej oczu i potem je ugasza w strumieniu, Który spada po kwieciu białem i rumianem I dopiero żeleźcem tak uhartowanem Trafia króla, którego ani zbroja broni Ani paiż zasłania od śmiertelnej broni. Gdy tak patrzy na oczy i twarz pięknej panny, Czuje, że już jest w serce, nie wie jako, ranny.
LXVII.
Tej była Olimpia, choć w smętku, gładkości, Jakiej dziś rzadko widać na świecie piękności, Nie tylko z stanu, kształtu, nie tylko z urody
w swą zieloność liściami gęstemi, Tak w jej pięknych łzach pióra Kupido maczając, Lata sobie, jasnego światła zażywając.
LXVI.
I złote swoje strzały rozpala w płomieniu Jej oczu i potem je ugasza w strumieniu, Który spada po kwieciu białem i rumianem I dopiero żeleźcem tak uhartowanem Trafia króla, którego ani zbroja broni Ani paiż zasłania od śmiertelnej broni. Gdy tak patrzy na oczy i twarz pięknej panny, Czuje, że już jest w serce, nie wie jako, ranny.
LXVII.
Tej była Olimpia, choć w smętku, gładkości, Jakiej dziś rzadko widać na świecie piękności, Nie tylko z stanu, kształtu, nie tylko z urody
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 243
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
patrzeła/ Którymi się niedawnych czasów poważeła/ Widzieć tajemnic żółtej Minerwy schowanych: D Moc złota z niego/ względem służb chce obiecanych: E W tym Bogini wojenna krańce ogromnego Wzroku swego/ przeciw niej zaraz obrócieła/ I tak ciężkie westchenienie zewnątrz poruszeła: Ze zarówno z piersiami/ i ta co leżała Na mężnych piersiach F Paiż/ z strzęśnienia zadrżała. Wspomniała bowiem sobie/ iże onabeła Tajemnicę niezbożną ręką swą odkreła. Gdy ujźrzała/ nad zmowę zsobą uczynioną/ G Lemniacką dziecinę/ be matki zrodzoną. H Ze i Bogu/ i siostrze/ odmierzyć się miała: I złotem się wzbić/ co go tak chciwie żądała. A Pandrosos,
pátrzełá/ Ktorymi się niedawnych czásów poważełá/ Widźieć táiemnic żołtey Minerwy schowánych: D Moc złotá z niego/ względem służb chce obiecánych: E W tym Bogini woienna krańce ogromnego Wzroku swego/ przećiw niey záraz obroćiełá/ Y ták ćięszkie westchenienie zewnątrz poruszełá: Ze zárowno z pierśiámi/ y tá co leżáłá Ná mężnych pierśiách F Páiż/ z strzęśnienia zádrżáłá. Wspomniałá bowiem sobie/ iże onábełá Táiemnicę niezbożną ręką swą odkrełá. Gdy vyźrzáłá/ nád zmowę zsobą vczynioną/ G Lemniácką dźiećinę/ be mátki zrodzoną. H Ze y Bogu/ y śiestrze/ odmierźić się miáłá: Y złotem się wzbić/ co go ták chćiwie żądáłá. A Pandrosos,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 94
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i Herse. Jako się wyższej powieda, były córki Cekropowe. B O imię się Boga wywiadować śmiała. O imię samego Merkuriusza, ponieważ też on był jeden z Bogów. C Wnuk Atlasów/ i Pletonin. Merkurius. D Moc złota z niego. Z Merkuriusza. E W tym Bogini wojenna. Pallas. F Paiż z strząśnienia zadrżała. Daje znać Poeta, że Pallas srogo pojźrzawszy na Aglaurę, tak ciężko westchnęła, że się i paiż na piersiach jej wisząca, zatrzęsła. Paiż, była obrona piersi miedziana, od Wulkana urobiona, mając na pośrzodku wierzchu swego kształt głowy Gorgonienej z wężami. Tej więc zwykła była używać Pallas, i
y Herse. Iáko się wyższey powieda, były corki Cekropowe. B O imię się Bogá wywiádowáć śmiáłá. O imię sámego Merkuryusá, ponieważ też on był ieden z Bogow. C Wnuk Atlásow/ y Pletonin. Merkuryus. D Moc złotá z niego. Z Merkuryusá. E W tym Bogini woienna. Pallás. F Páiż z strząśnienia zádrżáłá. Dáie znáć Poetá, że Pállás srogo poyźrzawszy ná Aglaurę, ták ćięszko westchnęłá, że się y paiż ná pierśiách iey wisząca, zátrzęsła. Páiż, byłá obroná pierśi miedźiana, od Wulkaná vrobiona, máiąc ná pośrzodku wierzchu swego kształt głowy Gorgonieney z wężámi. Tey więc zwykłá byłá vżywáć Pállás, y
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 94
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Merkuriusza, ponieważ też on był jeden z Bogów. C Wnuk Atlasów/ i Pletonin. Merkurius. D Moc złota z niego. Z Merkuriusza. E W tym Bogini wojenna. Pallas. F Paiż z strząśnienia zadrżała. Daje znać Poeta, że Pallas srogo pojźrzawszy na Aglaurę, tak ciężko westchnęła, że się i paiż na piersiach jej wisząca, zatrzęsła. Paiż, była obrona piersi miedziana, od Wulkana urobiona, mając na pośrzodku wierzchu swego kształt głowy Gorgonienej z wężami. Tej więc zwykła była używać Pallas, i onę na piersiach zawieszoną nosić. G Lemniacką dziecinę. Erychtoniusa, dziecię z wężowymi nogami, które się było poczęło w ziemi
Merkuryusá, ponieważ też on był ieden z Bogow. C Wnuk Atlásow/ y Pletonin. Merkuryus. D Moc złotá z niego. Z Merkuryusá. E W tym Bogini woienna. Pallás. F Páiż z strząśnienia zádrżáłá. Dáie znáć Poetá, że Pállás srogo poyźrzawszy ná Aglaurę, ták ćięszko westchnęłá, że się y paiż ná pierśiách iey wisząca, zátrzęsła. Páiż, byłá obroná pierśi miedźiana, od Wulkaná vrobiona, máiąc ná pośrzodku wierzchu swego kształt głowy Gorgonieney z wężámi. Tey więc zwykłá byłá vżywáć Pállás, y onę ná pierśiách záwieszoną nośić. G Lemniácką dźiećinę. Erychtoniusá, dźiećię z wężowymi nogámi, ktore się było poczęło w źiemi
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 94
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
Bogów. C Wnuk Atlasów/ i Pletonin. Merkurius. D Moc złota z niego. Z Merkuriusza. E W tym Bogini wojenna. Pallas. F Paiż z strząśnienia zadrżała. Daje znać Poeta, że Pallas srogo pojźrzawszy na Aglaurę, tak ciężko westchnęła, że się i paiż na piersiach jej wisząca, zatrzęsła. Paiż, była obrona piersi miedziana, od Wulkana urobiona, mając na pośrzodku wierzchu swego kształt głowy Gorgonienej z wężami. Tej więc zwykła była używać Pallas, i onę na piersiach zawieszoną nosić. G Lemniacką dziecinę. Erychtoniusa, dziecię z wężowymi nogami, które się było poczęło w ziemi, i z niej się urodziło bez matki
Bogow. C Wnuk Atlásow/ y Pletonin. Merkuryus. D Moc złotá z niego. Z Merkuryusá. E W tym Bogini woienna. Pallás. F Páiż z strząśnienia zádrżáłá. Dáie znáć Poetá, że Pállás srogo poyźrzawszy ná Aglaurę, ták ćięszko westchnęłá, że się y paiż ná pierśiách iey wisząca, zátrzęsła. Páiż, byłá obroná pierśi miedźiana, od Wulkaná vrobiona, máiąc ná pośrzodku wierzchu swego kształt głowy Gorgonieney z wężámi. Tey więc zwykłá byłá vżywáć Pállás, y onę ná pierśiách záwieszoną nośić. G Lemniácką dźiećinę. Erychtoniusá, dźiećię z wężowymi nogámi, ktore się było poczęło w źiemi, y z niey się vrodźiło bez mátki
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 94
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
W gorliwej rozedrzeć go chce popędliwości.
CXXI.
Cięższe coraz powtarza po szyszaku razy; Ale ten, co się żadnej nie obawia skazy Od szable, zwłaszcza prostej, głowy pana swego Broni, bo na początku Rugier boju tego, Jakom powiedział, miecz swój upuścił kochany, Któremu ani zbroja ani hecowany Nie wytrzymałby paiż i sama przyłbica Babilonu i wieże wysokiej dziedzica. PIEŚŃ XXVI.
CXXII.
Niezgoda rozumiejąc, że tam nic inszego Prócz swarów być nie może i boju strasznego, A przymierze z pokojem miejsc nie będą mieli W zajątrzonych wnętrznościach, by najbarziej chcieli, Mówi siostrze: „Już odejść możemy bezpiecznie: Miłość tu, śmiem upewniać
W gorliwej rozedrzeć go chce popędliwości.
CXXI.
Cięższe coraz powtarza po szyszaku razy; Ale ten, co się żadnej nie obawia skazy Od szable, zwłaszcza prostej, głowy pana swego Broni, bo na początku Rugier boju tego, Jakom powiedział, miecz swój upuścił kochany, Któremu ani zbroja ani hecowany Nie wytrzymałby paiż i sama przyłbica Babilonu i wieże wysokiej dziedzica. PIEŚŃ XXVI.
CXXII.
Niezgoda rozumiejąc, że tam nic inszego Prócz swarów być nie może i boju strasznego, A przymierze z pokojem miejsc nie będą mieli W zajątrzonych wnętrznościach, by najbarziej chcieli, Mówi siestrze: „Już odyść możemy bezpiecznie: Miłość tu, śmiem upewniać
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 315
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
O czem iż jeszcze ona nowin nie słyszała, Do obozów pogańskich konia kierowała.
XLIX.
Jedzie i w tył za sobą miasta zostawuje Francuskie, które góra wielka opasuje, Gdzie Dordona i powiat Montferański leży, A rzeka najbystrzejsza z Jasnej Góry bieży. Alić temże gościńcem jadącą zoczyła Dziewkę, nadobniusieńskiej która twarzy była; Paiż u siodła wisi, kopią ma w toku, A trzej jacyś rycerze pilnują jej boku.
L.
Inszej białej płci, inszych giermków gwałt jechało, Ci wprzód, a ci zaś po zad, jako jem się zdało. Pyta, co ją pomijał, z nich zaraz jednego Bradamanta, skąd jadą, kogo czcą starszego
O czem iż jeszcze ona nowin nie słyszała, Do obozów pogańskich konia kierowała.
XLIX.
Jedzie i w tył za sobą miasta zostawuje Francuskie, które góra wielka opasuje, Gdzie Dordona i powiat Montferański leży, A rzeka najbystrzejsza z Jasnej Góry bieży. Alić temże gościńcem jadącą zoczyła Dziewkę, nadobniusieńskiej która twarzy była; Paiż u siodła wisi, kopią ma w toku, A trzej jacyś rycerze pilnują jej boku.
L.
Inszej białej płci, inszych giermków gwałt jechało, Ci wprzód, a ci zaś po zad, jako jem się zdało. Pyta, co ją pomijał, z nich zaraz jednego Bradamanta, skąd jadą, kogo czcą starszego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 13
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dogryzły mu ony. I złamałby beł pewnie szyję, lecz w tem razie Ujźrzy rycerza w jasnem nad podziw żelazie.
XLIX.
W jasnem, jako diament, żelazie beł zbrojny Bohatyr, pod którem koń i dzielny i strojny. Jarzmo złamane za herb swój ma przy szyszaku, A szabla na jedwabnem wisiała temlaku. Paiż równa się słońcu, szaty haftowane Blask miecą, u nich kraje żółto wypuszczane; W ręku dzida, z obu stron dziwnie wyostrzona, A u łęku buława, ogniem zapalona. I.
L.
Pełna buława ognia zawsze jest wiecznego, Nigdy się sam nie trawi, nigdy wesołego Nie utraca płomienia; stal najwyborniejsza Ustępować jej
dogryzły mu ony. I złamałby beł pewnie szyję, lecz w tem razie Ujźrzy rycerza w jasnem nad podziw żelazie.
XLIX.
W jasnem, jako dyament, żelazie beł zbrojny Bohatyr, pod którem koń i dzielny i strojny. Jarzmo złamane za herb swój ma przy szyszaku, A szabla na jedwabnem wisiała temlaku. Paiż równa się słońcu, szaty haftowane Blask miecą, u nich kraje żółto wypuszczane; W ręku dzida, z obu stron dziwnie wyostrzona, A u łęku buława, ogniem zapalona. I.
L.
Pełna buława ognia zawsze jest wiecznego, Nigdy się sam nie trawi, nigdy wesołego Nie utraca płomienia; stal najwyborniejsza Ustępować jej
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 265
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905