wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Diana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Próżerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A mnie zaś na ziemi Zosia oczyma niepożyczanemi Dobywa, strzela, gromi,
wydajecie, tylko śmiech łaskawy. OCZY WOJENNE
Nie nowina to pannom nas wojować I we krwi brodzić, i ród męski psować: Sławne są męstwem termodońskie żony I jadem przeciw mężom Amazony. Ale i w niebie są zbrojne boginie, Są Parki, których brzytwą każdy ginie,
Bellona równo z Marsem bitwy zwodzi, Pallas z paiżą i z kopiją chodzi, Hebe podnosi Alcydowę pałkę, Dyjana ciągnie bratni łuk i strzałkę, Tetis trydentem władnie, a widłami Prozerpina, jej matka zaś sierpami, Cybele kosą macha Saturnową I tak każda z nich bratnią lub mężową Straszna jest bronią. A mnie zaś na ziemi Zosia oczyma niepożyczanemi Dobywa, strzela, gromi,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 31
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
piękny plastr słodkiego miodu napełniają. Każda w myślach swych wielkie nadzieje gotuje, Każda sobie uciechy różne obiecuje: Ta, że ozdobą pieśni sercowładnych będzie, Ta, że wielkich pradziadów swych miejsca zasiądzie I ważnomyślną radą powiada, i zdroje Gładkiej wymowy zbierze w mądre słowa swoje. Niektóre do buławy rękę sposabiały I drzewem, i paiżą władać przyuczały, Strach tatarski i pewne na potym zemszczenie. Takie więc młodym synom orlica ćwiczenie Daje, gdy ich na skrzydle swym nosi w obłoki I ukazuje rączych piór polot wysoki. A oni więc, skoro się w swe pióra odziali, Gęste stada żórawi dzikich zaganiali. Tak się on miał swym młodym ramieniem do zbroi
piękny plastr słodkiego miodu napełniają. Każda w myślach swych wielkie nadzieje gotuje, Każda sobie uciechy różne obiecuje: Ta, że ozdobą pieśni sercowładnych będzie, Ta, że wielkich pradziadów swych miejsca zasiędzie I ważnomyślną radą powiada, i zdroje Gładkiej wymowy zbierze w mądre słowa swoje. Niektóre do buławy rękę sposabiały I drzewem, i paiżą władać przyuczały, Strach tatarski i pewne na potym zemszczenie. Takie więc młodym synom orlica ćwiczenie Daje, gdy ich na skrzydle swym nosi w obłoki I ukazuje rączych piór polot wysoki. A oni więc, skoro się w swe pióra odziali, Gęste stada żórawi dzikich zaganiali. Tak się on miał swym młodym ramieniem do zbroi
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 88
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
”. Potem na bracią kinie, aby ujechali I w ćwierci mile dobrej na drodze czekali.
XIX.
Ludzkość ta, co się męstwu równała dobremu, Zaleciła Rynalda nad podziw drugiemu; Widzi, iż z konia zsiadszy zarazem własnego, Wodze do ręki sługi podaje swojego. Szyszaka poprawuje, śmiertelnej dobywa Szable, piersi najtwardszą paiżą zakrywa I na kilka ku niemu kroków postępuje; Gniew mu z twarzy, a płomień z oczu wyskakuje.
XX.
Srogą, zszedszy się wespół, bitwę zaczynają; Moc, siłę, serce, dużość oba równą mają, Której się mniej spodziewał jeden u drugiego, Kiedy do pojedynku mieli iść strasznego. Teraz zaś,
”. Potem na bracią kinie, aby ujechali I w ćwierci mile dobrej na drodze czekali.
XIX.
Ludzkość ta, co się męstwu równała dobremu, Zaleciła Rynalda nad podziw drugiemu; Widzi, iż z konia zsiadszy zarazem własnego, Wodze do ręki sługi podaje swojego. Szyszaka poprawuje, śmiertelnej dobywa Szable, piersi najtwardszą paiżą zakrywa I na kilka ku niemu kroków postępuje; Gniew mu z twarzy, a płomień z oczu wyskakuje.
XX.
Srogą, zszedszy się wespół, bitwę zaczynają; Moc, siłę, serce, dużość oba równą mają, Której się mniej spodziewał jeden u drugiego, Kiedy do pojedynku mieli iść strasznego. Teraz zaś,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 433
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
pociechy, Owszem cię własnym żywić chcę wyrobkiem Będąc i wiernym sługą i parobkiem. CXXIII. Jakoż nie zawiódł Pana w swej ofierze, I gdy się pod loch z podejrzenia zbliżą Zbójcy; on starca w podobnym ubierze Na drodze ręką wnet zabija chyżą; O co skoro go pochwycą żołnierze Powie im, że tu składał się paiżą Restio Pan mój; którego pokątnem Zabił, iż mię tym nacechował piątnem. CXXIV. Tak mu wyrwawszy głowę, w Rzym z nią biegli; On zaś wziął z tamtąd w Sycylią Pana. Żeby go także Zbójcy nie postrzegli Apius przywdział służnego żupana, Sługa zaś jego; więc gdy kaci wbiegli Postać owego za Pańską mniemana
pociechy, Owszem cię własnym żywić chcę wyrobkiem Będąc y wiernym sługą y parobkiem. CXXIII. Iakosz nie zawiodł Pana w swey ofierze, I gdy się pod loch z podeyrzenia zbliżą Zboycy; on starca w podobnym ubierze Na drodze ręką wnet zabiia chyżą; O co skoro go pochwycą żołnierze Powie im, że tu składał się paiżą Restio Pan moy; ktorego pokątnem Zabił, iż mię tym nacechował piątnem. CXXIV. Tak mu wyrwawszy głowę, w Rzym z nią biegli; On zas wziął z tamtąd w Sycylią Pana. Zeby go także Zboycy nie postrzegli Appius przywdział służnego żupana, Sługa zas iego; więc gdy kaci wbiegli Postać owego za Panską mniemana
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 189
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693