ani Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani; Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje. Rycerz to znamienity, a kędy wymierzy, Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy, A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni, Harce zwodzi i z grotem do paiże goni, I lubo podeń wbity nieprzyjaciel krzyczy, Nic miłosierdzia nie ma, wełna drży na piczy. Chociaż też podczas przegra, powstaje na nogi I odpocząwszy sobie, będzie jeszcze srogi. Na dwóch kółkach rychtowne wytoczywszy działo, Tam do szturmu przypuści, gdzie się będzie zdało, A i w tym męstwo swoje oświadczy
ani Smrodliwej jak Kurcyjusz poważa otchłani; Nurka takiego nie masz, bo że w tyle czuje Dwa pęcherze, wskoczy tam, gdzie i nie zgruntuje. Rycerz to znamienity, a kędy wymierzy, Sztychem kole, czasem też i płazą uderzy, A jak mu wrodzona chęć zatrąbi do koni, Harce zwodzi i z grotem do paiże goni, I lubo podeń wbity nieprzyjaciel krzyczy, Nic miłosierdzia nie ma, wełna drży na piczy. Chociaż też podczas przegra, powstaje na nogi I odpocząwszy sobie, będzie jeszcze srogi. Na dwóch kółkach rychtowne wytoczywszy działo, Tam do szturmu przypuści, gdzie się będzie zdało, A i w tym męstwo swoje oświadczy
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 314
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
pańskiej ozdoby. Tak z purpurą infuły, tak krzyże z żelazem. Czapki święte szłykami mieszają się razem. Miedzy tymi bezpiecznie pan zasiada sobie, W jakiej siadał przed laty Romulus ozdobie. Z obu stron się o przodek stołki ubiegają. Po lewej Krakowianin z długą świeckich zgrają, Z prawej prymas na czele. Przed owym paiże I hetmańskie buławy, przed tym świetne krzyże, Ten pod fata królewskie piastuje korony; Ten potrzebne granicom obmyśla obrony. W nim pod przeszłe zaćmienie wiara doświadczona, Nieruszona powaga, myśl niezwyciężona. Jakie gwiazdy w pół morza rodzone świeciły, Jakie łuny i z Faro na świat wszytek biły. Jego epidauryjski wąż zaraża srogi,
pańskiej ozdoby. Tak z purpurą infuły, tak krzyże z żelazem. Czapki święte szłykami mieszają się razem. Miedzy tymi bezpiecznie pan zasiada sobie, W jakiej siadał przed laty Romulus ozdobie. Z obu stron się o przodek stołki ubiegają. Po lewej Krakowianin z długą świeckich zgrają, Z prawej prymas na czele. Przed owym paiże I hetmańskie buławy, przed tym świetne krzyże, Ten pod fata królewskie piastuje korony; Ten potrzebne granicom obmyśla obrony. W nim pod przeszłe zaćmienie wiara doświadczona, Nieruszona powaga, myśl niezwyciężona. Jakie gwiazdy w pół morza rodzone świeciły, Jakie łuny i z Faro na świat wszytek biły. Jego epidauryjski wąż zaraża srogi,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 72
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
pomoże I nic męstwo bez niego albo mało może.
XLVII.
Zabiwszy Puliana Rynald z temże drzewem Na króla orańskiego bieży z wielkiem gniewem, Który w serce ubogi i barzo beł mały, W kości i w mięso wielki i zbyt okazały. Beł godny on raz, chocia nisko go wymierzył, Choć go w koniec paiże u spodku uderzył; I jeśli go kto gani i oń mu przymówi, Że nie mógł wyższej dosiądź, Rynald się wymówi.
XLVIII.
Nie mogła żadną miarą tak ciężkiego raza Wytrzymać tarcz, choć beła z twardego żelaza; Na dwa łokcia i więcej przez nią tak przepadła, Że dusza przez brzuch skłóty z olbrzyma
pomoże I nic męstwo bez niego albo mało może.
XLVII.
Zabiwszy Puliana Rynald z temże drzewem Na króla orańskiego bieży z wielkiem gniewem, Który w serce ubogi i barzo beł mały, W kości i w mięso wielki i zbyt okazały. Beł godny on raz, chocia nizko go wymierzył, Choć go w koniec paiże u spodku uderzył; I jeśli go kto gani i oń mu przymówi, Że nie mógł wyszszej dosiądz, Rynald się wymówi.
XLVIII.
Nie mogła żadną miarą tak ciężkiego raza Wytrzymać tarcz, choć beła z twardego żelaza; Na dwa łokcia i więcej przez nię tak przepadła, Że dusza przez brzuch skłóty z olbrzyma
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 369
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905