się zdarzy ludzi skorych do krytykowania tak pism jako i czynów, boleść się zaś moja wzmaga na tenczas gdy z umysłem satyrycznym dowcip i naukę złączoną postrzegam. Umysł takowy dziki i okrutny nigdy się lepiej nie ucieszy, jak kiedy kogo dotkliwie uszczypnie, albo na publiczną ohydę wyda; na ten czas ukryty wśród usnowanej swoją robotą pajęczyny, w uplątaniu drugich widzi z ukontentowaniem skutki zarazy jadu swego. Cnota, zasługi, niewinność, przed takowym nieprzyjacielem schronienia nie znajdują, i owszem jakby stąd obfitszego połowu wiekopomnej sławy dla siebie szukał, im większego uwielbienia godną osobę zobaczy, tym ochotniej i żwawiej na nią miotać się gotów. Niepodobna zliczyć dopieroż wyrazić dostatecznie
się zdarzy ludzi skorych do krytykowania tak pism iako y czynow, boleść się zaś moia wzmaga na tenczas gdy z umysłem satyrycznym dowcip y naukę złączoną postrzegam. Umysł takowy dziki y okrutny nigdy się lepiey nie ucieszy, iak kiedy kogo dotkliwie uszczypnie, albo na publiczną ohydę wyda; na ten czas ukryty wśrod usnowaney swoią robotą paięczyny, w uplątaniu drugich widzi z ukontentowaniem skutki zarazy iadu swego. Cnota, zasługi, niewinność, przed takowym nieprzyiacielem schronienia nie znayduią, y owszem iakby ztąd obfitszego połowu wiekopomney sławy dla siebie szukał, im większego uwielbienia godną osobę zobaczy, tym ochotniey y żwawiey na nią miotać się gotow. Niepodobna zliczyć dopieroż wyrazić dostatecznie
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 29
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
jest pożyteczność, aby nie darmo summy spendował, Materiały psował. 2. Pulchritudinem, aby ozdobne Opera, Oczom przyjemne, proporcjonalne zakładał i wystawiał. 3. Firmitatem, aby na moc przy kształcie budował: alias słabe w Fabryce dawać fundamenta, jednoż to jest, co z kart erygować Pałace dla dzieci; z pajęczyny dla pająków klecić.
Doskonała ARCHITFKTURA Species Delineacyi obserwuje cztery. 1. Protographicam, to jest proste odrysowanie przyszłej Struktury na papierze, stole, ścianie, zwierzchnej i wewnątrznej dyspozyci 2. Speciem obserwuje Ichnográphiam, to jest plantę, alias gdy Delineację sobie Architekt udrysuje partykularnie Ścian grubość, wysokość, Drzwi, Okien, Kolumn Sytuacje
iest pożyteczność, aby nie darmo summy spendował, Materyały psował. 2. Pulchritudinem, aby ozdobne Opera, Oczom przyiemne, proporcyonalne zakładał y wystawiał. 3. Firmitatem, aby na moc przy kształcie budował: alias słabe w Fabryce dawać fundamenta, iednoż to iest, co z kart erygować Pałace dla dzieci; z paięczyny dla paiąkow klecić.
Doskonała ARCHITFKTURA Species Delineacyi obserwuie cztery. 1. Protographicam, to iest proste odrysowanie przyszłey Struktury na papierze, stole, ścianie, zwierzchney y wewnątrzney dyspozyci 2. Speciem obserwuie Ichnográphiam, to iest plantę, alias gdy Delineacyę sobie Architekt udrysuie partykularnie Scian grubość, wysokość, Drzwi, Okien, Kolumn Sytuacye
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 228
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
wysypał, mające stać na legarach. A jak przez czas długi i te zwilgotnieją, albo je susz na słońcu, wynosiwszy ich spiwnicy, apotym suche syp po pod beczki, lub nowe, ate daj do kuzni, albo do kuchni; często też wymiatać z śmieci, chędożyć należy powałę, i ściany, z pajęczyny: kłutką też zamykać wielką i jaką misterną należy, aby kto jej nie odbiwszy, albo klucza niedobrawszy, nie wysuszał ci likworów w piwnicy, a resztę nie psował, wodą dolewając. Jeśli nabiał alias mleko z garkami w piwnicy stawisz, piwo, miód, skwasisz, chyba opodal byś stawiał. Najlepiej tedy
wysypał, maiące stać na legarach. A iak przez czas długi y te zwilgotnieią, albo ie susz na słońcu, wynosiwszy ich zpiwnicy, apotym suche syp po pod beczki, lub nowe, ate day do kuzni, albo do kuchni; często też wymiatać z smieci, chędożyć należy powałę, y sciany, z paięczyny: kłutką też zamykać wielką y iaką misterną należy, aby kto iey nie odbiwszy, albo klucza niedobrawszy, nie wysuszał ci likworow w piwnicy, á resztę nie psował, wodą dolewaiąc. Iezli nabiał alias mleko z garkami w piwnicy stawisz, piwo, miod, skwasisz, chyba opodal byś stawiał. Naylepiey tedy
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 411
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wody rogoże? Które choć dosyć zieloności mają, Lecz gdy ich nie rwą, same usychają, Tak życie wszytkich nieprawych ku BOGU, W zmyślnej postaci, w obłudnym nałogu. Świątobliwością choć pokryte będzie Zwiędnie, ani się w nadzieję zdobędzie, Bo rozumieniem o sobie wysokiem Przed Boskim stanie obmierżyone okiem. A ufność jego kształtem pajęczyny, Zginie od lada wiatru i mietliny, Na swym się domu żyjący nieprawie, I na swej wspiera Hypokryta sławie. Jednak z tym wszytkim upadnie i zniknie, Ani porzuci do czego przywyknie, Zda się być pełnym wilgoci i rosy, Niżeli Febus wznidzie złotowłosy. A skoro światłem po Niebie rozbada, I on z swym
wody rogoże? Ktore choć dosyć źielonośći máią, Lecz gdy ich nie rwą, same usycháią, Ták żyćie wszytkich niepráwych ku BOGV, W zmyślney postaći, w obłudnym nałogu. Swiątobliwośćią choć pokryte będźie Zwiędnie, áni się w nadźieię zdobędźie, Bo rozumieniem o sobie wysokiem Przed Boskim stanie obmierżione okiem. A ufność iego kształtem páięczyny, Zginie od lada wiátru i mietliny, Ná swym się domu żyiący niepráwie, I ná swey wspiera Hypokryta sławie. Iednak z tym wszytkim upadnie i zniknie, Ani porzući do czego przywyknie, Zda się bydź pełnym wilgoći i rosy, Niżeli Febus wznidźie złotowłosy. A skoro świátłem po Niebie rozbada, I on z swym
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 33
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
mowy, co niezdało do mnie? Tyś bowiem pierwszy w dyskurs nas rozruchał, Umieszli lepiej, mów; oa będę słuchał. Ale bodajże z rozumnemi gadka, Bodajbym i ja z mądrego miał świadka, Coby mię słuchał, i uznał me czyny, Gdyż mowa Joba; drwa i pajęczyny. Żadnej nauki, przyładu, karności, Nie weźmie z jego nikt wielomowności; Za czym o Boże! pokaż to na Jobie, Aby do końca w tej zostawał probie, I od człowieka łych pełnego jadów Niechciej oddalać ręki twej przykładów. Bo w grzechowej się ukurzywszy kuźni, Miasto poprawy, naukę twą blużni
mowy, co niezdáło do mnie? Tyś bowiem pierwszy w dyskurs nas rozruchał, Vmieszli lepiey, mow; oa będę słuchał. Ale bodayże z rozumnemi gádka, Bodaybym i ia z mądrego miał świádka, Coby mię słuchał, i uznał me czyny, Gdyż mowá Iobá; drwa i páięczyny. Zadney náuki, przyładu, karnośći, Nie weźmie z iego nikt wielomownośći; Zá czym ô BOZE! pokaż to ná Iobie, Aby do końca w tey zostáwał probie, I od człowieká łych pełnego iadow Niechćiey oddaláć ręki twey przykładow. Bo w grzechowey się ukurzywszy kuźni, Miásto popráwy, náukę twą blużni
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 133
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
czoło stawić nie wiedzą kogoby, Ten temu szepce, ten tego wypycha, Idź ty, ów niechce pić wstydu kielicha. Wziął rozum śmiałość, oczy w Duszę wlepił, Mówiąc: o Pani! o moja Rządczyni,
Radbym mój talent z robaczkiem zasklepił, Co jedwab snuje, co pożytek czyni, Jam pajęczyny wił w pozorną kratkę, Szczególnie muchy z pracą łowiąc w siatkę. Wstyd mnie, żem błądził, że marna mamona Tak wielką własność mnie daną zepsuła, W tenże upadek, co i Salomona Przywiodła, wnętrzne dostatki wysnuła Na samą próżność, lubom ją pojmował, Przecięż mi kąsek z trucizną smakował.
czoło stáwić nie wiedzą kogoby, Ten temu szepce, ten tego wypycha, Jdź ty, ow niechce pić wstydu kielicha. Wziął rozum śmiałość, oczy w Duszę wlepił, Mowiąc: o Páni! o moia Rządczyni,
Rádbym moy tálent z robáczkiem zásklepił, Co jedwab snuie, co pożytek czyni, Jam paięczyny wił w pozorną krátkę, Szczegulnie muchy z prácą łowiąc w siatkę. Wstyd mnie, żem błądził, że marna mamona Ták wielką własność mnie daną zepsuła, W tenże upádek, co y Salomona Przywiodła, wnętrzne dostátki wysnuła Ná samą prożność, lubom ią poymował, Przecięż mi kąsek z trucizną smákował.
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 239
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
od zimna nocnego w krople się obraca, na taki kształt jako gdy potrawę gorącą zimnem pułmiskiem nakryją, i potym krople spadają: a jeśli się od ostrego jakiego wiatru skrzepnie staje się Szronem. Pszczoły miód z kwiatem jako pot jaki kwiatów, a wosk jako żywicę tychże kwiatów zbierają. Zaduchy klejowate zrastają się na kształt pajęczyny i po polach rozciągają. Para zaś gdy wysoko na powietrze wstąpi przyszedszy do wtórej części powietrza która jest zimna, obraca się w wodę, i kropelkę przylewając się do kropelki w deszcz się obraca i spada. Obłoki zaś z tej pary i zaduchów się stają które się jako dym i para wieszają na powietrzu, a jeśli
od źimna nocnego w krople się obraca, ná táki ksztáłt iáko gdy potráwę gorącą zimnem pułmiskiem nákryią, y potym krople spadáią: á ieśli się od ostrego iákiego wiátru skrzepnie stáie się Szronem. Psczoły miod z kwiátem iáko pot iáki kwiátow, á wosk iáko żywicę tychże kwiátow zbieráią. Záduchy kleiowáte zrastáią się ná kształt páięczyny y po polách rozćiągáią. Pará záś gdy wysoko ná powietrze wstąpi przyszedszy do wtorey częśći powietrza ktora iest źimna, obraca się w wodę, y kropelkę przylewáiąc się do kropelki w deszcz się obraca y spada. Obłoki záś z tey páry y záduchow się stáią ktore się iáko dym y pará wieszáią ná powietrzu, á ieżli
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 38
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
ten cudzołóstwo Snadź postrzegł: wsze wprzód rzeczy wida jego Bóstwo. Obruszył się/ i odniósł Junonowicowi Zbrodnią/ i miejsce zbrodnie/ owej małżonkowi Jemu i myśl/ i sztuka z ręki wyleciała Kowalskiej/ koło której w tedy mistrowała. Co wskok z miedzi/ subtelne łancuski z siatkami/ I sidła nie ujźrzane ludzkiemi oczami Ni pajęczyny co się po stropach wieszają. Teby za lekkiem pomkim zwirały się sprawił/ I łoże okrążywszy fortelnie zastawił. Z mężatką cudzołżnik gdy w łożu legł onym/ W boskiej sieci/ i wniku nowo ywmyślonym/ Obłapiając się prawie zawiązło oboje. Lemnijczyk w tym Słoniowe otworzył podwoje: Nawiódł Bogów? ci w sidłach nieleda jak stucznych
ten cudzołostwo Snadź postrzegł: wsze wprzod rzeczy wida iego bostwo. Obruszył się/ y odniosł Iunonowicowi Zbrodnią/ y mieysce zbrodnie/ owey małżonkowi Iemu y myśl/ y sztuká z ręki wylećiáłá Kowálskiey/ koło ktorey w tedy mistrowáłá. Co wskok z miedźi/ subtelne łáncuski z śiatkámi/ Y sidłá nie vyźrzáne ludzkiemi oczámi Ni páięczyny co sie po stropách wieszáią. Teby zá lekkiem pomkim zwiráły się spráwił/ Y łoże okrążywszy fortelnie zástáwił. Z mężátką cudzołżnik gdy w łożu legł onym/ W boskiey śieći/ y wniku nowo ywmyślonym/ Obłápiáiąc się práwie záwiązło oboie. Lemniyczyk w tym Słoniowe otworzył podwoie: Náwiodł Bogow? ći w śidłách nieledá iak stucznych
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 84
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
pogoda/ i jasno otwierać okna/ nawięcej ku pułnocy/ gdzie dom na kępie/ abo na gorze. Bo wiatr na pułnocy ma moc czyścienia gmachów i mieszkania/ ponieważ jest zimny/ i suchy. Ma być mieszkanie przestrone/ nie ciasne/ któreby łacno przechodził wiatr. Niech będzie ochędostwo w mieszkaniu: śmieci/ pajęczyny niech nie ma/ i żadnego plugastwa. Po wschodzie słońca/ dwie abo trzy godziny niech będą okna otworzone/ aby promienie do gmachu biło/ tak lecie jako i zimie. Jeśli nie mogą się mieć okna na pułnocy/ niech będą na wschód abo na zachód słońca. Nagorsze jest mieszkanie/ na południe. Jabłko perfumowane
pogoda/ y iásno otwieráć okna/ nawięcey ku pułnocy/ gdźie dom ná kępie/ ábo ná gorze. Bo wiátr na pułnocy ma moc czyśćienia gmáchow y mieszkánia/ poniewasz iest zimny/ y suchy. Ma być mieszkánie przestrone/ nie ćiasne/ ktoreby łácno przechodźił wiatr. Niech będźie ochędostwo w mieszkániu: śmieći/ páięczyny niech nie ma/ y żadnego plugastwá. Po wschodźie słońcá/ dwie ábo trzy godziny niech będą okná otworzone/ áby promienie do gmachu biło/ ták lećie iako y źimie. Iesli nie mogą się mieć okná ná pułnocy/ niech będą ná wschod ábo ná zachod słońca. Nagorsze iest mieszkánie/ ná południe. Iabłko perfumowane
Skrót tekstu: PetrSInst
Strona: B
Tytuł:
Instrukcja albo nauka jak się sprawować czasu moru
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
z gliny ulepi. Wszytko tak naszym pożytkom ten towar robiono/ Już ich najdzie trzy za szeląk/ by jedno kupiono. Delicie Szkolne.
GDyby kto chciał zrozumieć delicie szkolne/ Nie najdzie tylko to/ że mieszkanie wolne. Jeszcze to dawna wola/ z dawnych lat sądzona/ Wiercimakiem w donicy jest ograniczona. Przywilej z pajęczyny w każdym kącie wisi/ Który obwarowali starzy ludzie łysi. Zapisy na rapturach w kiesieni nosimy/ Ktoby ich chciał poprawiać/ wierę nie prosimy. Skrzynka barszczu na piecu stoi okowana/ A popiołu donica w kącie malowana. Sam gospodarz w zupanie barszczowym łatanym/ Barszcz jada/ wbarszczu chodzi/ któż jest większym panem
z gliny vlepi. Wszytko tak nászym pozytkom ten towar robiono/ Iuż ich naydźie trzy zá szeląk/ by iedno kupiono. Delicie Szkolne.
GDyby kto chćiał zrozumieć delicie szkolne/ Nie naydzie tylko to/ że mieszkanie wolne. Ieszcze to dawna wola/ z dawnych lat sądzona/ Wierćimákiem w donicy iest ográniczona. Przywiley z páięczyny w káżdym kąćie wiśi/ Ktory obwárowáli starzy ludzie łyśi. Zápisy ná rapturách w kieśieni nośimy/ Ktoby ich chćiał popráwiáć/ wierę nie prośimy. Skrzynká barszczu ná piecu stoi okowána/ A popiołu donicá w kąćie málowána. Sam gospodarz w zupanie barszczowym łatanym/ Barszcz iada/ wbarszczu chodźi/ ktosz iest większym pánem
Skrót tekstu: NowSow
Strona: D3
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684