iż tam słaba moc była/ nazajutrz zaś nasi/ miną trzydziestu Turków na polu położyli. Dnia pierwszego Sierpnia w Niedzielę/ pod czas raniego kazania uderzywszy działowa kula w Kościół Z. Stefana/ ruszyła ciosany kamień/ którym jedna tylko białagłowa/ w goleni i ręce raniona była. Nieprzyjaciel zaś/ tak się blisko podszańcował pod palisadę/ iż go rzucony z ręku kamień uderzyć mógł; i dla tego część palisady wyrzucił/ ale jednak od niej był odbity. Dnia jutrzejszego nasi/ pół mostu zbiwszy/ i łodzie przy nim rozerwawszy /część ich ogniem zapalili: którego jednak czasu nieprzyjaciel wedle Kontraskarpy/ blisko wieży Burki/ ubiegł miejsce/ nie bez znacznej
iż tám słába moc byłá/ názáiutrz záś náśi/ miną trzydźiestu Turkow ná polu położyli. Dniá pierwszego Sierpniá w Niedźielę/ pod cżás rániego kazánia vderzywszy dźiáłowa kulá w Kośćioł S. Stepháná/ ruszyłá ćiosány kámień/ ktorym iedná tylko białagłowa/ w goleni y ręce rániona byłá. Nieprzyiaćiel záś/ ták sie blisko podszáńcował pod pálisádę/ iż go rzucony z ręku kámień vderzyć mogł; y dla tego cżęść pálisády wyrzućił/ ále iednák od niey był odbity. Dniá iutrzeyszego náśi/ puł mostu zbiwszy/ y łodzie przy nim rozerwawszy /część ich ogniem zápalili: ktorego iednák cżásu nieprzyiaćiel wedle Contráskarpy/ blisko wieży Burki/ vbiegł mieysce/ nie bez znácżney
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: A3v
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
jak wiosłem robić i przybiłem się pod brzeg, który był wysoki i palisadą ostawiony. Tymczasem ów mój czółen nowy i dobry zrobił się starym i barzo ciekącym, tak dalece, że tonąć zaczął. Widzę, że jestem w niebezpieczeństwie, aż trzymając się owej palisady i pzółen popychając braniem się palisad, trafiłem na palisadę oplecioną chrustem. Porzuciwszy tedy czółen, zacząłem niby tym płotem wyłazić do góry, a wtem ów chrust płotowy zaczął mi się i w ręku, i pod nogami kruszyć, ;tak dalece, że się nie mogąc utrzymać, upadłem w kanał. Płynę niby tedy i już aktualnie tonę, aliści Najświętsza Panna porwała
jak wiosłem robić i przybiłem się pod brzeg, który był wysoki i palisadą ostawiony. Tymczasem ów mój czółen nowy i dobry zrobił się starym i barzo ciekącym, tak dalece, że tonąć zaczął. Widzę, że jestem w niebezpieczeństwie, aż trzymając się owej palisady i pzółen popychając braniem się palisad, trafiłem na palisadę oplecioną chrustem. Porzuciwszy tedy czółen, zacząłem niby tym płotem wyłazić do góry, a wtem ów chrust płotowy zaczął mi się i w ręku, i pod nogami kruszyć, ;tak dalece, że się nie mogąc utrzymać, upadłem w kanał. Płynę niby tedy i już aktualnie tonę, aliści Najświętsza Panna porwała
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 577
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
północka z p. starostą łuckim Kozaków, co teraz świeżo przyszli z p. Myśliszewskim, Semenem, Bułyhą i Iskrzyckim, tym zaraz kazałem iść w przedzie, aby byli przedmieścia i stodół od ognia bronili. Ci tak chyżo, odważnie i mężnie poszli, że pod dymem nie tylko przedmieścia i stodoły, ale i palisadę pierwszą i bramę zaraz opanowali i chorągwie swoje z krzyżami w niej zatknęli; co, moje serce, na pociechę racz Wć opowiedzieć imci ks. nuncjuszowi, bo pewnie poprawili swej reputacji i u wszystkich na wielką sobie zarobili reputację. Tymczasem piechoty nasze nadeszły i dragonie, działa potem wszystkie. Tedy zaraz opanowali palisady i więcej
północka z p. starostą łuckim Kozaków, co teraz świeżo przyszli z p. Myśliszewskim, Semenem, Bułyhą i Iskrzyckim, tym zaraz kazałem iść w przedzie, aby byli przedmieścia i stodół od ognia bronili. Ci tak chyżo, odważnie i mężnie poszli, że pod dymem nie tylko przedmieścia i stodoły, ale i palisadę pierwszą i bramę zaraz opanowali i chorągwie swoje z krzyżami w niej zatknęli; co, moje serce, na pociechę racz Wć opowiedzieć jmci ks. nuncjuszowi, bo pewnie poprawili swej reputacji i u wszystkich na wielką sobie zarobili reputację. Tymczasem piechoty nasze nadeszły i dragonie, działa potem wszystkie. Tedy zaraz opanowali palisady i więcej
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 584
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
biskupa chełmskiego Wołodkowicza ritus graeci człeka dość grzecznego. Na noc zjechaliśmy się u ciotki mojej, księżnej jejmości wojewodzinej brzeskiej. 26. Po rannym obiedzie do Białej już z południa źjechaliśmy. 27. Wał w jednym miejscu zastałem przekopany, w drugim zaś miejscu zasypany podług dyspozycji mojej wyjeżdżając do Sławatycz zostawionej. 28. Palisadę bić zaczęto koło bywszego folwarku, naznaczywszy na on miejsce insze. 29. Osierociła nas odjazdem swoim w Prusy IWYM dobrodzika matka nasza, przyobiecawszy nam wkrótce bytność swoję. Miałem honor przeprowadzać za Janów do samego przewozu wespół z żoną moją, srodze i słusznie z spomnianego odjazdu żałośną. 30. IWYM pani Chodkiewiczowa wojewodzina brzeska
biskupa chełmskiego Wołodkowicza ritus graeci człeka dość grzecznego. Na noc zjechaliśmy się u ciotki mojej, księżnej jejmości wojewodzinej brzeskiej. 26. Po rannym obiedzie do Białej już z południa źjechaliśmy. 27. Wał w jednym miejscu zastałem przekopany, w drugim zaś miejscu zasypany podług dyspozycji mojej wyjeżdżając do Sławatycz zostawionej. 28. Palisadę bić zaczęto koło bywszego folwarku, naznaczywszy na on miejsce insze. 29. Osierociła nas odjazdem swoim w Prusy JWJM dobrodzika matka nasza, przyobiecawszy nam wkrótce bytność swoję. Miałem honor przeprowadzać za Janów do samego przewozu wespół z żoną moją, srodze i słusznie z spomnianego odjazdu żałośną. 30. JWJM pani Chodkiewiczowa wojewodzina brzeska
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 48
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak