oddawały/ tym którzy zaciągi i zawody pewne do dostąpienia sławy i dla otrzymania łaski na naznaczonych placach i terminach odprawowali A który prędszym biegiem pierwej do miejsca naznaczonego dobieżał/ każda więc swego patrzając/ tam znak zwycięstwa i wygranej przy jaźni Wieńcem obsyłają. Owo zgoła wieniec zawsze znaczył pewine szczęście i pociechy/ i wrozmaitych szwankach za Palmę zawsze uchodził. u nas Ojczystym sposobme Młodzieńcy Pannom zwykli i Wieńce oddawać/ które znakiem są panieńskiej czystości i dostojności/ chęcią zobopołnie nagradzany bywa. Jego MćPan N. wyścigajac się z wielą inszych do łaski i miłości Wm. M. Panny nie chcąc dać się z rowienników swoich poprzedzić do pożyskania przyjaźni mci/ nietylko
oddawáły/ tym ktorzy záćiągi y záwody pewne do dostąpienia sławy y dla otrzymánia łaski na náznácżonych plácách y terminách odpráwowáli A ktory prędszym biegiem pierwey do mieyscá náznácżonego dobieżał/ káżda więc swego pátrzáiąc/ tám znák zwyćięstwa y wygráney przy iáźni Wieńcem obsyłáią. Owo zgołá wieniec záwsze znácżył pewine szczęśćie y poćiechy/ y wrozmáitych szwánkách zá Palmę záwsze vchodźił. v nas Oycżystym sposobme Młodźieńcy Pannom zwykli i Wieńce oddawáć/ ktore znákiem są panieńskiey czystośći y dostoynośći/ chęćią zobopołnie nagradzany bywa. Iego MćPan N. wyśćigáiac sie z wielą inszych do łáski y miłośći Wm. M. Pánny nie chcąc dáć sie z rowiennikow swoich poprzedźić do pożyskania przyiáźni mći/ nietylko
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: C2v
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
w drogie czekają zakłady. Tam choć w tak młodym wieku, często jednak z tymi, Którzy w nim i w nauce były dojrzałymi, Stawał z zdumieniem wszytkich i jak Stephan prawy, Lubo niedawnej jeszcze w tych gonitwach wprawy, Już na ostatnim prawie życia swogo zgonie Zjechał z placu z triumfem w zwycięskiej koronie. A palmę niewinności, którą uniosł wcale, Pewnie mu na ostatnim dadzą trybunale. Tam go pod niezwiędłymi wszelkich cnot wieńcami, Między świętymi da Bóg ujrzym młodzieńcami. Śmiertelnego zaś ciała popiół rozsypany, Lubo dalekiej od nas ziemi jest oddany. Na wieczną cnot pamiątkę które go zdobiły, Ten napis, do grobowej zaślemy mogiły: Tu cudownej
w drogie czekają zakłady. Tam choć w tak młodym wieku, często jednak z tymi, Ktorzy w nim i w nauce były dojrzałymi, Stawał z zdumieniem wszytkich i jak Stephan prawy, Lubo niedawnej jeszcze w tych gonitwach wprawy, Już na ostatnim prawie życia swogo zgonie Zjechał z placu z tryumfem w zwycięskiej koronie. A palmę niewinności, ktorą uniosł wcale, Pewnie mu na ostatnim dadzą trybunale. Tam go pod niezwiędłymi wszelkich cnot wieńcami, Między świętymi da Bog ujrzym młodzieńcami. Śmiertelnego zaś ciała popioł rozsypany, Lubo dalekiej od nas ziemi jest oddany. Na wieczną cnot pamiątkę ktore go zdobiły, Ten napis, do grobowej zaślemy mogiły: Tu cudownej
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 432
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
twarzy przyzwoity, Barziej niż dar uważy afekt niepokryty. Co gdy sam skutkiem uznam, w nagrodę tej chęci, Erato poda wiecznej imię twe pamięci, Że ta sława urody nigdy cię nie minie, Którą lateńska dama i po dziś dzień słynie, I insze heroiny, które, by dziś wstały, Twej urodzie niechybnie palmę by przyznały.
Niechżeć tedy obficie. szczęścia wszelakiego Raczy sam Bóg użyczyć z Syjonu górnego, Sławę twoję piastując; której niech brzmi wszędzie Echo głośne po ludziach a bez zmazy będzie. Kiedyby ach to można! życzyłbym dziś sobie, Mój ukłon oczywisty oddać nisko tobie. Ale żem tak dalekim niebem oddalony
twarzy przyzwoity, Barziej niż dar uważy afekt niepokryty. Co gdy sam skutkiem uznam, w nagrodę tej chęci, Erato poda wiecznej imię twe pamięci, Że ta sława urody nigdy cię nie minie, Ktorą lateńska dama i po dziś dzień słynie, I insze heroiny, ktore, by dziś wstały, Twej urodzie niechybnie palmę by przyznały.
Niechżeć tedy obficie. szczęścia wszelakiego Raczy sam Bog użyczyć z Syonu gornego, Sławę twoję piastując; ktorej niech brzmi wszędzie Echo głośne po ludziach a bez zmazy będzie. Kiedyby ach to można! życzyłbym dziś sobie, Moj ukłon oczywisty oddać nizko tobie. Ale żem tak dalekim niebem oddalony
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 240
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, Anno, niefortunna chwila, Która cię oczom moim najpierwej stawiła, Boś mi zaraz podała drogę tak długiego Żalu, w którymem serca postradał swojego. Niestetyż mnie! czemu, gdy twarz twoję ujrzałem, Obyczajów i myśli twych nie uważałem? Ślepa miłość broniła, lecz ślepą nie była, Kiedyć palmę gładkości samej przysądziła Między tysiącem innych, o których ta była Sława, że ich też gładkość nie upośledziła. Gdybyś jak twarzy statku tak była pięknego, Godnaby ta twarz była i serca inszego. Godna ta twarz, w której by więcej stateczności, Więcej było uprzejmej i wiernej miłości. Acz tę sławę urody mojać
, Anno, niefortunna chwila, Ktora cię oczom moim najpierwej stawiła, Boś mi zaraz podała drogę tak długiego Żalu, w ktorymem serca postradał swojego. Niestetysz mnie! czemu, gdy twarz twoję ujrzałem, Obyczajow i myśli twych nie uważałem? Ślepa miłość broniła, lecz ślepą nie była, Kiedyć palmę gładkości samej przysądziła Między tysiącem innych, o ktorych ta była Sława, że ich też gładkość nie upośledziła. Gdybyś jak twarzy statku tak była pięknego, Godnaby ta twarz była i serca inszego. Godna ta twarz, w ktorej by więcej stateczności, Więcej było uprzejmej i wiernej miłości. Acz tę sławę urody mojać
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 250
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
z pod szyszaka, A samym wzrokiem Turka lub Bosnaka Ubij, bo tobie właśnie to należy; Kiedy raz machniesz, niech trzech oraz leży. A wy, którzyście, mimo innych wiele Młodych Prusaków, jako na wesele, Za wojewodą swym ochotnie poszli, Byście pod rządem jego sławy doszli, Wiedźcie, że palmę macie przed innymi, Laty, urodą sobie podobnymi. Gdy oni wolą pod znaki białymi, Wy pogan bijcie sercy wspaniałymi. Czapski, malborski podkomorzyc, sławę Za cel obrawszy sobie, tak zabawę Marsa traktuje, że każdy mu przyzna, Iż jest do wojny urodzon mężczyzna. A też z takiego plemienia wychodzi, W którym
z pod szyszaka, A samym wzrokiem Turka lub Bosnaka Ubij, bo tobie właśnie to należy; Kiedy raz machniesz, niech trzech oraz leży. A wy, ktorzyście, mimo innych wiele Młodych Prusakow, jako na wesele, Za wojewodą swym ochotnie poszli, Byście pod rządem jego sławy doszli, Wiedźcie, że palmę macie przed innymi, Laty, urodą sobie podobnymi. Gdy oni wolą pod znaki białymi, Wy pogan bijcie sercy wspaniałymi. Czapski, malborski podkomorzyc, sławę Za cel obrawszy sobie, tak zabawę Marsa traktuje, że każdy mu przyzna, Iż jest do wojny urodzon mężczyzna. A też z takiego plemienia wychodzi, W ktorym
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 284
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, która po lewej następuje stronie, A ma na sobie łódkę, co na morzu tonie, Jest grabie z Aryndelu, ta margrabie z Barkle, Ta zaś grabie z Ritmundu, a ta grabie z Markle; Pierwszy ma skałę, która w polu się wyniosła, Drugi sosnę wysoką, co z wody wyrosła, Trzeci palmę. Ta zaś jest grabi na Antonie, Ta z Dorsetu; ten ma wóz, a ów dwie koronie.
LXXXI.
Sokoła, który gniazdo skrzydłami nakrywa, Rajmund przeważny, grabia z Dewony, używa, Czarną i żółtą taśmę ma frajher z Wigony, Psa z Erbiej, niedźwiedzia ma grabia z Osony, Krzyż
, która po lewej następuje stronie, A ma na sobie łódkę, co na morzu tonie, Jest grabie z Aryndelu, ta margrabie z Barkle, Ta zaś grabie z Ritmundu, a ta grabie z Markle; Pierwszy ma skałę, która w polu się wyniosła, Drugi sosnę wysoką, co z wody wyrosła, Trzeci palmę. Ta zaś jest grabi na Antonie, Ta z Dorsetu; ten ma wóz, a ów dwie koronie.
LXXXI.
Sokoła, który gniazdo skrzydłami nakrywa, Rajmund przeważny, grabia z Dewony, używa, Czarną i żółtą taśmę ma frajher z Wigony, Psa z Erbiej, niedźwiedzia ma grabia z Osony, Krzyż
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 216
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
naszym ginieniu, Tobie wprzód, o Panie, Samemu to należy, Twoje to staranie I piecza sprawiedliwa, i rada i sieły, Nie tylko pracowała, ale[...] ęce bieły. I tedy cię doznała w-razie swoim takim Ojczyźna upadając, jakim eś jej, jakim Ojcem jest, i Pasterzem? Potym też drugiemu Wtórą palmę po sobie dasz Wiśniowieckiemu. A któż do dzieł papotym wielkich się zagrzeje, Jeźli go nie podniosą łaski twej nadzieje? I darmo na Olimpie puści kto zawody, Jeźli retszy nie będzie swojej miał nagrody? Same mu to przyznały nad swe przyrodzenie I twardość nie użytą Warszawskie kamienie. Same mury mówiły: kiedy pod Sejm przeszły
naszym ginieniu, Tobie wprzod, o Pánie, Samemu to należy, Twoie to stáranie I piecza sprawiedliwa, i rada i sieły, Nie tylko pracowáła, ale[...] ęce bieły. I tedy ćię doznałá w-ráźie swoim tákim Oyczyźná upadáiąc, iakim eś iey, iakim Oycem iest, i Pásterzem? Potym też drugiemu Wtorą palmę po sobie dasz Wiśniowieckiemu. A ktoż do dźieł pápotym wielkich się zagrzeie, Ieźli go nie podniosą łaski twey nádźieie? I darmo ná Olimpie puści kto zawody, Ieźli retszy nie będźie swoiey miał nagrody? Same mu to przyznáły nad swe przyrodzenie I twárdość nie użytą Wárszáwskie kamienie. Sáme mury mowiły: kiedy pod Seym przeszły
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 104
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
; abowiem śmierć Chrystusową/ swoją własną uczyniła. Pięknie Arnoldus Carnoteni: Zgoła na ten czas jedna była wola Chrystusowa i Mariej/ jedna ofiara całopalna/ oboje ofiarowali Bogu; ta we krwi serca/ ten we krwi ciała. Są wdzięczne słowa Gulielma/ na ono miejsce Pieśni 7. Wzrost twój przypodobany jest palmie. Przez palmę (mowi) że się ręka starym zwyczajem zwyciężce zdobi/ znaczy się znakomite ono i zwyciężające drzewo Krzyża ś. Temu przyrównywa Ewangelista wzrost pobożnej matki/ gdy mówi: Stała według krzyża Jezusowego Maria matka jego. Zgoła on po wierzchu/ a ta wewnątrz krzyż cierpiała; ona sama sobie na krzyż była przybita/ stojąc wedle
; ábowiem śmierć Chrystusową/ swoią własną vczyniłá. Pięknie Arnoldus Carnoteni: Zgołá ná ten czás iedná byłá wola Chrystusowá y Máryey/ iedná ofiárá cáłopálna/ oboie ofiárowáli Bogu; tá we krwi sercá/ ten we krwi ćiáłá. Są wdźięczne słowá Gulielma/ ná ono mieysce Pieśni 7. Wzrost twoy przypodobány iest pálmie. Przez pálmę (mowi) że się ręká stárym zwyczáiem zwyćiężce zdobi/ znáczy się znákomite ono y zwyćiężáiące drzewo Krzyżá ś. Temu przyrownywa Ewángelistá wzrost pobożney mátki/ gdy mowi: Stałá według krzyżá Iezusowego Márya mátká iego. Zgołá on po wierzchu/ á tá wewnątrz krzyż ćierpiáłá; oná sámá sobie ná krzyż byłá przybita/ stoiąc wedle
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 29
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, ale malowaniem, rysowaniem, rzeźbą, różnych Figur branych z Zwierząt czworonożnych, latających, pływających. item z Ziół, Drzewa, Kwiatów formowana, i miasto pisma położona ex antiquissimo et receptissimo placito, znacząc już jaką rzecz pewną distinctam od Figury, albo podobieństwa, żadnej nad tą Figurą nie dawszy inskrypcyj. Jako to palmę drzewo namalowawszy, albo wyrysowawszy na kamieniu, znaczyli cierpliwość, albo wiktorię: Namalowawszy Węża za Ogon się trzymającego znaczyli Wieczność. Tych Hieroglifików oprócz Egipcjanów mieli, usum et notitiam Grecy, Murzyni, i Rzymianie, swoje znaczyli pieniądze, a teraz najbajdziej obserwują Chińczykowie i Brachmani. Takowemi tedy wyrażonemi figurami Mędrcy Egipscy, długie wyrażali
, ale malowaniem, rysowaniem, rzeźbą, rożnych Figur branych z Zwierząt czworonożnych, lataiących, pływáiących. item z Zioł, Drzewa, Kwiatow formowana, y miasto pisma położona ex antiquissimo et receptissimo placito, znacząc iuż iaką rżecz pewną distinctam od Figury, albo podobieństwa, żadney nad tą Figurą nie dawszy inskrypcyi. Iako to palmę drzewo namalowawszy, albo wyrysowawszy na kamieniu, znaczyli cierpliwość, albo wiktoryę: Namalowawszy Węża za Ogon się trzymaiącego znaczyli Wieczność. Tych Hieroglifikow oprocz Egypcyanow mieli, usum et notitiam Grecy, Murzyni, y Rzymianie, swoie znaczyli pieniądze, a teraz naybaydziey obserwuią Chinczykowie y Brachmani. Takowemi tedy wyrażonemi figurami Mędrcy Egypscy, długie wyrażali
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1153
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
przewraca.
44 Mundus, albo Świat, maluje się adynstar węża ogon swój gryzącego: albo nakształt Mężczyzny w długiej szacie na głowie Sferę ziemską, o Emblematach i Symbolach
złotą trzymającego.
45 Wzgarda Świata, maluje się w osobie Męża zbrojnego, który Koronę depce, w Niebo patrzy, w prawej kopię, w Jewej palmę piastuje.
46 Natura, wyraża się przez osobę z piersiami, która przybiegającym stąd i owąd dzieciom daje pokarm.
47 Nobilitas, na monecie Komoda i Gety Cesarzów: wyraża się przez Matronę, która w lewej ręce Palladium piastuje, tojest Statuę Palladium zbrojnej po Troi spalonej, do Włoch przeniesionej przez Eneasza, i tam przez
przewraca.
44 Mundus, albo Swiat, maluie się adinstar wężá ogon swoy gryzącego: albo nakształt Męszczyzny w długiey szácie na głowie Sferę ziemską, o Emblematach y Symbolach
złotą trzymaiącego.
45 Wzgarda Swiata, maluie się w osobie Męża zbroynego, ktory Koronę depce, w Niebo patrzy, w prawey kopię, w Iewey palmę piastuie.
46 Natura, wyraża się przez osobę z piersiami, ktora przybiegaiącym ztąd y owąd dzieciom daie pokárm.
47 Nobilitas, na monecie Kommodá y Gety Cesarzow: wyraża się przez Matronę, ktora w lewey ręce Palladium piastuie, toiest Statuę Pálladium zbroyney po Troi spaloney, do Włoch przeniesioney przez Eneasza, y tam przez
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1172
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755