, Co panowali
Przez tak długi czas nad tymi zbojcami, Którzy się za nas stali ziemianami, Gdy było na nie Ostre karanie. Lecz ten dostawszy zdradą państwa tego, Jakim dozorcą będzie rządu jego, Jakim złym płajcą, Kiedy sam zdrajcą, Doczekam tego, że co on dziś żalu Mego przyczyną, to jutro na palu Za tę mą szkodę Weźmie nagrodę. Lecz i ci wszyscy co mu pomagają, Niech się nagrody z nieba spodziewają, Że bez przyczyny I bez wszej winy Na nas powstali. Tak wielomjunakom, Węgrom, Wołoszy, Niemcom i Polakom Tak wielkiej mocy, Bez wszej pomocy Nie wytrzymałam. Bo gdy kula z działa Złego
, Co panowali
Przez tak długi czas nad tymi zbojcami, Ktorzy się za nas stali ziemianami, Gdy było na nie Ostre karanie. Lecz ten dostawszy zdradą państwa tego, Jakim dozorcą będzie rządu jego, Jakim złym płajcą, Kiedy sam zdrajcą, Doczekam tego, że co on dziś żalu Mego przyczyną, to jutro na palu Za tę mą szkodę Weźmie nagrodę. Lecz i ci wszyscy co mu pomagają, Niech się nagrody z nieba spodziewają, Że bez przyczyny I bez wszej winy Na nas powstali. Tak wielomjunakom, Węgrom, Wołoszy, Niemcom i Polakom Tak wielkiej mocy, Bez wszej pomocy Nie wytrzymałam. Bo gdy kula z działa Złego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 437
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wojna, kiedy Na Śląsku się o wiarę Niemcy bili z Szwedy; Którzykolwiek z nich stronę przeciwną zwyciężą, Tamci ministrów, a ci prześladują księżą; Nietrudno tam obaczyć było męczenniki. Niemcy, mistrzom do stołu przybiwszy języki, Potem przed każdym prochu nasuwszy ćwierć funta, Wetkną zapalonego odrobinę lunta: Każdy oczy z takiego umykając palu, Pół języka zostawić wolał przy szynalu; Szwedzi zaś, do stodolnej przyprawiwszy ściany Katolickie za członki wstydliwe kapłany, Zapalą — toż, gdy parza, do sierpa co żywo, Bo go dali każdemu jakoby na żniwo, Tedy żną niebożęta, gdy nad nimi dachy Goreją: widziałbyś był prawdziwe wałachy. O
wojna, kiedy Na Śląsku się o wiarę Niemcy bili z Szwedy; Którzykolwiek z nich stronę przeciwną zwyciężą, Tamci ministrów, a ci prześladują księżą; Nietrudno tam obaczyć było męczenniki. Niemcy, mistrzom do stołu przybiwszy języki, Potem przed każdym prochu nasuwszy ćwierć funta, Wetkną zapalonego odrobinę lunta: Każdy oczy z takiego umykając palu, Pół języka zostawić wolał przy szynalu; Szwedzi zaś, do stodolnej przyprawiwszy ściany Katolickie za członki wstydliwe kapłany, Zapalą — toż, gdy parza, do sierpa co żywo, Bo go dali każdemu jakoby na żniwo, Tedy żną niebożęta, gdy nad nimi dachy Goreją: widziałbyś był prawdziwe wałachy. O
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 384
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niechcąc dali Szukać śmierci; do Zamku ledwie uskrobali. Ale i tam ścisnieni, dopiero się proszą Porzucając Chorągwie. W-czym łaske odnoszą. Miasto na łup i Obóz Żołnierzom podany, Wódz czemuś za okupem eliberowany. A on miał był przynamniej w-sprawiedliwym żalu Długo naszyjm, za Ojca słusznie być na palu. Lanckoroński w Ostropolu Krzywonosika ima
Ledwie tu do Obozu wielkiego przychodzi Wieść wesoła, aż druga nowa się urodzi; Ze Przyjemski, pospołu Hulewicza mając Zwibał wyciął na giowe, acz wprzód oświadczając Czerni także ściśnionej, że się krwią ich brzydzi, Niechby rece podali. Lecz gdy i tych widzi Tak upornych, że wolą
niechcąc dali Szukać śmierći; do Zámku ledwie uskrobáli. Ale i tam śćisnieni, dopiero sie proszą Porzucaiąc Chorągwie. W-czym łáske odnoszą. Miasto na łup i Oboz Zołnierzom podany, Wodz czemuś zá okupem eliberowány. A on miał był przynamniey w-spráwiedliwym żalu Długo nasziym, za Oycá słusznie bydź ná palu. Lánckoroński w Ostropolu Krzywonośika ima
Ledwie tu do Obozu wielkiego przychodźi Wieść wesoła, áż druga nowa sie urodźi; Ze Przyiemski, pospołu Hulewiczá maiąc Zwibał wyćiął na giowe, ácz wprzod oświadczaiąc Czerni także sćiśnioney, że sie krwią ich brzydźi, Niechby rece podali. Lecz gdy i tych widźi Ták upornych, że wolą
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 50
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
z wydzierstwa z łupiestwa bogacąc. Znaczne są dobrze Konfederacie Tatarskie/ na ich szablach śrebrem odlewanych/ na pasach/ sajdakach i na żupanach śrebrem dobrze nasadzonych. Scythae hostes ac euisceratores patriae. Konfederacja na Tatarach znać.
Trzeci pożytek. Ponieś kto chorągiew swowolnie bez listu przypowiednego w państwie tym/ (nie podnoś bo będziesz na palu) a chciej być Nalewajkiem na niszczenie państwa: ujźrzysz jako wszytko Tatarstwo pobieży/ jako muchy na miód. Dla czegoż? aby łupili/ brali/ kradli/ wydzierali: a dziecka swe pogańskie niewiasty i nałożnice z takiej korzyści żywili. Patrz tego roku/ b. jako się ich kilka set swowolnie zebrało/ (
z wydźierstwá z łupiestwá bogácąc. Znácżne są dobrze Confederácie Tátárskie/ ná ich száblách śrebrem odlewánych/ ná pásách/ sáydákách y ná żupánách śrebrem dobrze násadzonych. Scythae hostes ac euisceratores patriae. Confederácya ná Tátárách znáć.
Trzeći pożytek. Ponieś kto chorągiew swowolnie bez listu przypowiednego w páństwie tym/ (nie podnoś bo będźiesz ná palu) á chćiey być Nálewáykiem ná niszczenie páństwá: vyźrzysz iáko wszytko Tátárstwo pobieży/ iáko muchy ná miod. Dla cżegoż? áby łupili/ bráli/ krádli/ wydźieráli: á dźiecká swe pogáńskie niewiásty y náłożnice z tákiey korzyśći żywili. Pátrz tego roku/ b. iáko się ich kilká set swowolnie zebráło/ (
Skrót tekstu: CzyżAlf
Strona: 38
Tytuł:
Alfurkan tatarski
Autor:
Piotr Czyżewski
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
egzotyka, historia, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
modlitwy pewne odprawując. Słyszał bowiem od kogoś iż ta Święcica takich jest u Pana Boga zasług/ że kto się do niej ucieka/ bez Sakramentów z tego świata nie zejdzie. Ten tedy gdy był osądzon aby był na pal wbity/ dla przeszkody od Heretyków spowiadać się nie mógł. Widząc się blizko śmierci wisząc na onym palu/ wołał na ś. Barbarę sercem nabożnym/ u niej się jako pewnego długu upominając żeby mu umrzeć nie dała ażby się pierwej spowiadał/ i naświętszy Sakrament przyjął. Już niemal pułnocy było/ a na palu więcej niż ośm godzin. Natychmiast uczuł moc dziwną w sobie/ i rana ona świerzbieć go poczęła/ tak
modlitwy pewne odpráwuiąc. Słyszał bowiem od kogoś iż tá Swięćicá tákich iest v Páná Bogá zasług/ że kto sie do niey vćieka/ bez Sákrámentow z tego świátá nie zeydźie. Ten tedy gdy był osądzon áby był ná pal wbity/ dla przeszkody od Heretykow spowiádać sie nie mogł. Widząc sie blizko śmierći wisząc ná onym palu/ wołał ná ś. Bárbárę sercem nabożnym/ v niey sie iáko pewnego długu vpomináiąc żeby mu vmrzeć nie dáłá áżby sie pierwey spowiádał/ y naświętszy Sákráment przyiął. Iuż niemal pułnocy było/ á ná palu więcey niż ośm godźin. Nátychmiast vczuł moc dźiwną w sobie/ y ráná oná świerzbieć go poczęłá/ ták
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 73
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
na pal wbity/ dla przeszkody od Heretyków spowiadać się nie mógł. Widząc się blizko śmierci wisząc na onym palu/ wołał na ś. Barbarę sercem nabożnym/ u niej się jako pewnego długu upominając żeby mu umrzeć nie dała ażby się pierwej spowiadał/ i naświętszy Sakrament przyjął. Już niemal pułnocy było/ a na palu więcej niż ośm godzin. Natychmiast uczuł moc dziwną w sobie/ i rana ona świerzbieć go poczęła/ tak że się też na palu chwiać i tak mocno ruchać począł/ aż z palem na ziemię upadł. Obaczył moc Bożą i skutek modlitwy swojej. Jął się czołgać/ pal on w sobie niosąc/ aż do miasta
ná pal wbity/ dla przeszkody od Heretykow spowiádać sie nie mogł. Widząc sie blizko śmierći wisząc ná onym palu/ wołał ná ś. Bárbárę sercem nabożnym/ v niey sie iáko pewnego długu vpomináiąc żeby mu vmrzeć nie dáłá áżby sie pierwey spowiádał/ y naświętszy Sákráment przyiął. Iuż niemal pułnocy było/ á ná palu więcey niż ośm godźin. Nátychmiast vczuł moc dźiwną w sobie/ y ráná oná świerzbieć go poczęłá/ ták że sie też ná palu chwiać y ták mocno rucháć począł/ áż z palem ná ziemię vpadł. Obaczył moc Bożą y skutek modlitwy swoiey. Iął sie czołgać/ pal on w sobie niosąc/ áż do miástá
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 73
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
. Barbarę sercem nabożnym/ u niej się jako pewnego długu upominając żeby mu umrzeć nie dała ażby się pierwej spowiadał/ i naświętszy Sakrament przyjął. Już niemal pułnocy było/ a na palu więcej niż ośm godzin. Natychmiast uczuł moc dziwną w sobie/ i rana ona świerzbieć go poczęła/ tak że się też na palu chwiać i tak mocno ruchać począł/ aż z palem na ziemię upadł. Obaczył moc Bożą i skutek modlitwy swojej. Jął się czołgać/ pal on w sobie niosąc/ aż do miasta/ dalej niż na ćwierć mile Polskiej. Trafił/ blizko jednego Kościoła/ do kapłana/ tak długo kołatał aż otworzono/ dziwy oglądano
. Bárbárę sercem nabożnym/ v niey sie iáko pewnego długu vpomináiąc żeby mu vmrzeć nie dáłá áżby sie pierwey spowiádał/ y naświętszy Sákráment przyiął. Iuż niemal pułnocy było/ á ná palu więcey niż ośm godźin. Nátychmiast vczuł moc dźiwną w sobie/ y ráná oná świerzbieć go poczęłá/ ták że sie też ná palu chwiać y ták mocno rucháć począł/ áż z palem ná ziemię vpadł. Obaczył moc Bożą y skutek modlitwy swoiey. Iął sie czołgać/ pal on w sobie niosąc/ áż do miástá/ dáley niż ná czwierć mile Polskiey. Tráfił/ blizko iednego Kośćiołá/ do kápłaná/ ták długo kołátał áż otworzonó/ dźiwy oglądano
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 73
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Wujowi od Siostrzenice.
PRóżne zamysły ludzkie/ Wui swej Siostrzenicy Hymaen/ i o Małżeńskiej zamyśla łoźnicy/ Aż ci zła śmierć koncepty/ powariowała/ On miał dać upominek/ ona mu go dała. Garść ziemie zapłakawszy/ (ach) Wuju kochany/ Już Bogiem żyj/ gdy Termin wziął cię niespodziany. Napierski Kostka na palu.
NIewiem co to za dziwny Kucharz się pojawił/ Miasto pieczeni Kostkę/ co na rozen wprawił. Wesoły Wieczor.
GDy do Wozu Faeto/ zaprząga Woźniki/ Wten czas niech trzezwy rozum/ pilnuje publiki/ Gdy zaś z Karocą w morze Hesperyjskie chyli/ Niewadzi pić/ tańcować/ zażyć krotofili. Fraszek
Wuiowi od Siestrzenice.
PRożne zamysły ludzkie/ Wui swey Siestrzenicy Hymaen/ y o Małżeńskiey zámyśla łoźnicy/ Asz ći zła śmierć koncepty/ powáryowáłá/ On miał dáć vpominek/ oná mu go dałá. Garść źiemie zápłakawszy/ (ách) Wuiu kochány/ Iuż Bogiem żyi/ gdy Termin wźiął ćię niespodźiány. Napiersky Kostká ná palu.
NIewiem co to zá dźiwny Kucharz sie poiáwił/ Miásto pieczeni Kostkę/ co ná rozen wpráwił. Wesoły Wieczor.
GDy do Wozu Phàèto/ záprząga Woźniki/ Wten czás niech trzezwy rozum/ pilnuie publiki/ Gdy zás z Károcą w morze Hesperiyskie chyli/ Niewádźi pić/ tańcować/ záżyć krotofili. Frászek
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 29
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
/ abowiem Turczyn nie tak łacno dopuszcza/ aby się co miało odmieniać w jego państwach/ choćby też to namniejsza była rzecz/ nie tylo wiara/ na której tak wiele należy: też jeśli tam kędy pobędą heretycy/ nie używają jednak miedzy tamtymi Barbarami takiej rozpustności/ jako miedzy Chrześcijany/ bojąc się by nie byli na palu. Przypomina Antonius Poseuinus/ iż gdy chciał Minister Kalwiński jeden namówić Baszę Budzińskiego/ aby mu dopuścił uczyć Chrześcijan swej sekty/ przywodził też miedzy inszemi racjami: bo/ prawi/ miedzy Kalwiństwem i Alkoranem nie wielka jest różność: gdyż my też (powiadał Kalwinista) tak jako i wy nie przyznawamy świętych wzywania i przyczyn:
/ ábowiem Turczyn nie ták łácno dopuscza/ áby się co miáło odmieniáć w iego páństwách/ choćby też to namnieysza byłá rzecz/ nie tylo wiárá/ ná ktorey ták wiele należy: też iesli tam kędy pobędą haereticy/ nie vżywáią iednák miedzy támtymi Bárbárámi tákiey rospustnośći/ iáko miedzy Chrześćiány/ boiąc się by nie byli ná palu. Przypomina Antonius Posseuinus/ iż gdy chćiał Minister Kálwiński ieden námowić Bászę Budzińskiego/ áby mu dopuśćił vczyć Chrześćian swey sekty/ przywodźił też miedzy inszemi rátiámi: bo/ práwi/ miedzy Kálwiństwem y Alkoranem nie wielka iest rożność: gdyż my też (powiádał Kálwinistá) ták iáko y wy nie przyznawamy świętych wzywánia y przyczyn:
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 33
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
ją spiącą/ panna niewie co pod przysięgą zeznawa/ jako płodem zastąpiła/ i tak on odszedł. Panna potym o zdradzie żadnej niewiedząc/ znaki brzemienia gdy poczęła na sobie mieć/ na opyt od uczciwych białychgłów wzięta/ brzemienną była/ znaleziona. uciekł zdrajca on z ojczyzny zaraz/ który pewnieby był na palu. A panna niewymownymi łzami/ przypadek ten swój opłakiwała. Było takich na ten czas wiele/ którzy pannie żeby bezpiecznie porodzić mogła radzili małżeństwo/ a drudzy zaś pragnęli ją mieć po swej woli. Lecz panna nabożna obietnicę którą w chowaniu panieństwa Chrystusowi uczyniła/ statecznie chować/ by też jej umrzeć przyszło/ u siebie postanowiła
ią spiącą/ pánná niewie co pod przyśięgą zeznawa/ iáko płodem zástąpiłá/ y ták on odszedł. Pánná potym o zdrádźie żadney niewiedząc/ znáki brzemieniá gdy poczęłá ná sobie mieć/ ná opyt od vcżćiwych białychgłow wźięta/ brzemienną byłá/ ználeźiona. vćiekł zdraycá on z oycżyzny záraz/ ktory pewnieby był ná palu. A pánná niewymownymi łzámi/ przypadek ten swoy opłákiwáłá. Było tákich ná ten czás wiele/ ktorzy pánnie żeby bespiecżnie porodźić mogłá rádźili małżeństwo/ á drudzy záś prágnęli ią mieć po swey woli. Lecż pánná nabożna obietnicę ktorą w chowániu pánieństwá Chrystusowi vczyniłá/ státecznie chowáć/ by też iey vmrzeć przyszło/ v śiebie postánowiłá
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 371
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614