Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim już pieszym pogonią; Rwie k nam nieborak, za nimtysiąc goni Moskiewskichbroni.
Mężny Przypkowski już ginął, już rata Wołał, a przecię nie zapomniał brata, Kiedy Pawłowicz miasto Moskwicina Chciał ściąć Morsztyna.
Do Rogulskiego Moskwicin z łysiną Skoczywszy trafił w żebra rohatyną, I by nie pancerz, byłby do żywota Otworzył wrota.
Szczawny cnotliwy, ustał bachmat, a ty Uchodź, Szlichtinku, postrzelon wilczaty.
I twój pleśniwy bez mal nieustanie, Zacny Hermanie.
Lecz nie tylko my, i czeladź ćwiczona Rwie się przykładem panów zajuszona I co wypali, to znowu nabija, Jak rajtaria.
W tych
Brzozowskiego już zwalono z konia, Tu za Pękalskim już pieszym pogonią; Rwie k nam nieboras, za nimtysiąc goni Moskiewskichbroni.
Mężny Przypkowski już ginął, już rata Wołał, a przecię nie zapomniał brata, Kiedy Pawłowicz miasto Moskwicina Chciał ściąć Morstyna.
Do Rogulskiego Moskwicin z łysiną Skoczywszy trafił w żebra rohatyną, I by nie pancerz, byłby do żywota Otworzył wrota.
Szczawny cnotliwy, ustał bachmat, a ty Uchodź, Szlichtinku, postrzelon wilczaty.
I twoj pleśniwy bez mal nieustanie, Zacny Hermanie.
Lecz nie tylko my, i czeladź ćwiczona Rwie się przykładem panow zajuszona I co wypali, to znowu nabija, Jak rajtaria.
W tych
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 360
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
ubiegają. Wie snadź szczęście, komu ten klejnot zachowuje, I samą zwłoką trwalsze uciechy gotuje. Trzykroć szczęśliwym może nazwać siebie, Kto ten klejnot, fortuno, zasłuży u ciebie. Jakoby też pół świata razem pohołdował, Abo szerokim państwom prawa ustawował. 757. Na rog w kabacie.
Czyli tu karacena, czy pancerz zaszyty, Czyli afrykańskiego żółwia rog niezbity, Że śliczne alabastry przed ciekawym okiem Kryje ani ich bystrym nie da dosiądź wzrokiem, Niech pancerze rdza skazi, niech rogi pogniją, Że tak wdzięczne pieścidło oczom naszym kryją. 758. Do Anny nieoszacowanej
Najśliczniejsza ze wszech Anno Jedyna moja Dianno, Jak Kochanowskiego ona Dorota nieprzeplacona; Tak
ubiegają. Wie snadź szczęście, komu ten klejnot zachowuje, I samą zwłoką trwalsze uciechy gotuje. Trzykroć szczęśliwym może nazwać siebie, Kto ten klejnot, fortuno, zasłuży u ciebie. Jakoby też poł świata razem pohołdował, Abo szyrokim państwom prawa ustawował. 757. Na rog w kabacie.
Czyli tu karacena, czy pancerz zaszyty, Czyli afrykańskiego żołwia rog niezbity, Że śliczne alabastry przed ciekawym okiem Kryje ani ich bystrym nie da dosiądź wzrokiem, Niech pancerze rdza skazi, niech rogi pogniją, Że tak wdzięczne pieścidło oczom naszym kryją. 758. Do Anny nieoszacowanej
Najśliczniejsza ze wszech Anno Jedyna moja Dyanno, Jak Kochanowskiego ona Dorota nieprzeplacona; Tak
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 228
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
: kędy one wory do ośmiset/ w których w każdym zosobna było po dziesiątku tysięcy czerwonych złotych? Kędy one zbiory starych Cesarzów Greckich; którym jako klejnotom przepuszczali przodkowie twoi? Kędy one szkarłaty twoje/ któreś obiecował na delury krajać Jańczarom swoim/ odkupując gardło twoje? Ostałeś przy jednym kaftaniku nieboże/ którego ten pancerz nie wiele mógł ozdobić/ pancerz marny/ który nie mówię strzałom/ abo łukom/ ale się nie mógł odjąć okrzykom onym/ które nań leciały/ jako grad jako gęsty. Już cię niosą do grobu/ w którym tak rok udawiony od rąk twoich/ brat rodzony leży. Wszyscy do lewka zdechłego bieżą/ wszyscy
: kędy one wory do ośmiset/ w ktorych w káżdym zosobná było po dźieśiątku tyśięcy czerwonych złotych? Kędy one zbiory stárych Cesárzow Greckich; ktorym iáko kleynotom przepuszczáli przodkowie twoi? Kędy one szkárłaty twoie/ ktoreś obiecował ná delury kráiáć Iáńczárom swoim/ odkupuiąc gárdło twoie? Ostałeś przy iednym káftaniku nieboże/ którego ten páncerz nie wiele mogł ozdobić/ páncerz márny/ ktory nie mowię strzáłom/ ábo łukom/ ále się nie mogł odiąć okrzykom onym/ które nań lećiáły/ iáko grad iáko gęsty. Już ćię niosą do grobu/ w ktorym ták rok vdawiony od rąk twoich/ brát rodzony leży. Wszyscy do lewká zdechłego bieżą/ wszyscy
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 46
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
/ w których w każdym zosobna było po dziesiątku tysięcy czerwonych złotych? Kędy one zbiory starych Cesarzów Greckich; którym jako klejnotom przepuszczali przodkowie twoi? Kędy one szkarłaty twoje/ któreś obiecował na delury krajać Jańczarom swoim/ odkupując gardło twoje? Ostałeś przy jednym kaftaniku nieboże/ którego ten pancerz nie wiele mógł ozdobić/ pancerz marny/ który nie mówię strzałom/ abo łukom/ ale się nie mógł odjąć okrzykom onym/ które nań leciały/ jako grad jako gęsty. Już cię niosą do grobu/ w którym tak rok udawiony od rąk twoich/ brat rodzony leży. Wszyscy do lewka zdechłego bieżą/ wszyscy zazierają/ i mówią: A
/ w ktorych w káżdym zosobná było po dźieśiątku tyśięcy czerwonych złotych? Kędy one zbiory stárych Cesárzow Greckich; ktorym iáko kleynotom przepuszczáli przodkowie twoi? Kędy one szkárłaty twoie/ ktoreś obiecował ná delury kráiáć Iáńczárom swoim/ odkupuiąc gárdło twoie? Ostałeś przy iednym káftaniku nieboże/ którego ten páncerz nie wiele mogł ozdobić/ páncerz márny/ ktory nie mowię strzáłom/ ábo łukom/ ále się nie mogł odiąć okrzykom onym/ które nań lećiáły/ iáko grad iáko gęsty. Już ćię niosą do grobu/ w ktorym ták rok vdawiony od rąk twoich/ brát rodzony leży. Wszyscy do lewká zdechłego bieżą/ wszyscy záźieráią/ y mowią: A
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 46
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
, to powiadają: „Lub się o to nie pytają, Le, iże chcesz o tym wiedzieć, chcemyć wszystko opowiedzieć: Pyta się o chorągiew.
Jako zwyczaj - kitajkowa, szczęśliwa, choć już nie nowa, Bo wiele potrzeb wygrała, gdzie i ludzi godnych miała, Zwłaszcza dobrego żołnierza: uchodzą miętkiego pierza, Pancerz - za materac stoi, pałasz - co się Turczyn boi.”
On, jak pierwej, Dyskuruje, nową modę wynajduje. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie chce, by była takowa, leć żeby karmazynowa, Aksamitna z ogonkami, podszyta popielicami, By się na to przygodziła - nakryć, gdyby zima była. Chce, żeby
, to powiadają: „Lub się o to nie pytają, Le, iże chcesz o tym wiedzieć, chcemyć wszystko opowiedzieć: Pyta się o chorągiew.
Jako zwyczaj - kitajkowa, szczęśliwa, choć już nie nowa, Bo wiele potrzeb wygrała, gdzie i ludzi godnych miała, Zwłaszcza dobrego żołnierza: uchodzą miętkiego pierza, Pancerz - za materac stoi, pałasz - co się Turczyn boi.”
On, jak pierwej, dyszkuruje, nową modę wynajduje. ŻYCIA JEDNEJ SIEROTY
Nie chce, by była takowa, leć żeby karmazynowa, Aksamitna z ogonkami, podszyta popielicami, By się na to przygodziła - nakryć, gdyby zima była. Chce, żeby
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 46
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
który z łaski Bożej dosyć prospera fruitur valetudine. Skąd późno w nocy przy świcach stanął redux do Zamku. Królowa im. nigdzie nie wyjeżdżała, u królewiczów ichm. cały czas przesiedziała. Tym codziennie różna muzyka dodaje wesołości do tych boleści, które już nie tak praemunt ich. Królewiczowi im. Aleksandrowi gęsto bardzo, jak pancerz, gębę ospa osypała, łaskawszą ma królewic im. Konstanty, na tym mało co będzie znać, na starszym znaczniejsza będzie.
Ze Lwowa de data 24 praesentis te wiadomości poczta przyniosła: od Szańcu Ś. Trójcy o dalszym cięgnieniu nieprzyjacielskim przynoszą te informacyje, iż niżeli orda do Jass doszła, bardzo sieła koni narzucała i
który z łaski Bożej dosyć prospera fruitur valetudine. Skąd późno w nocy przy świcach stanął redux do Zamku. Królowa jm. nigdzie nie wyjeżdżała, u królewiców ichm. cały czas przesiedziała. Tym codziennie różna muzyka dodaje wesołości do tych boleści, które już nie tak praemunt ich. Królewicowi jm. Aleksandrowi gęsto bardzo, jak pancerz, gębę ospa osypała, łaskawszą ma królewic jm. Konstanty, na tym mało co będzie znać, na starszym znaczniejsza będzie.
Ze Lwowa de data 24 praesentis te wiadomości poczta przyniosła: od Szańcu Ś. Trójcy o dalszym cięgnieniu nieprzyjacielskim przynoszą te informacyje, iż niżeli orda do Jass doszła, bardzo sieła koni narzucała i
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 207
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
tej jamie swojej!” a Miur za jeden na to rzekł: „Szkodaby go budzić!” Nieużył z pociechą tego Han; ocknął się ten niedźwiedź; przyszło w nocy kilka chorągwi do niego, puścił się po Hanie; doszedł Hana tak, że musiał pierzchać rydwana, szkatuły odbiegł; w tej szkatule pancerz, pomagranata z kon-
fektami. Ledwie go Tatarowie przez Dniestr przeprawili, ale ich siłą koło niego potonęło. Dziad wmci victor powrócił; na gorączkę pomagranatów zażył, które mu były do zdrowia nie małą pomocą. Z Abazy-Baszą tak stanął pod Kamieńcem, że niewskórawszy powrócić z wielką swych stratą musiał, Studziennicę tylko zameczek wysiekłszy
tej jamie swojej!” a Miur za jeden na to rzekł: „Szkodaby go budzić!” Nieużył z pociechą tego Han; ocknął się ten niedźwiedź; przyszło w nocy kilka chorągwi do niego, puścił się po Hanie; doszedł Hana tak, że musiał pierzchać rydwana, szkatuły odbiegł; w tej szkatule pancerz, pomagranata z kon-
fektami. Ledwie go Tatarowie przez Dniestr przeprawili, ale ich siłą koło niego potonęło. Dziad wmci victor powrócił; na gorączkę pomagranatów zażył, które mu były do zdrowia nie małą pomocą. Z Abazy-Baszą tak stanął pod Kamieńcem, że niewskórawszy powrócić z wielką swych stratą musiał, Studzieńnicę tylko zameczek wysiekłszy
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 178
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
rozciągającemu, Kiedy wysokiem sośniom schyla głowy harde Albo łamie gałęzi. Ale razy twarde Tak są częste, że chocia pilnie się ich strzeże, Jednego się nakoniec Zerbin nie ustrzeże.
LXIII.
Między mieczem a tarczą sroga szabla wpadła I minąwszy miecz, potem przez tarczą przepadła. Zbyt miąższy miał przedni blach, niemniej doskonały Pancerz, którem okrywał żywot rycerz śmiały; Ale pancerz i zbroja w on czas nie pomogła I wytrzymać srogiemu żelazu nie mogła. I blach przedni i pancerz tak, jako zajęła, Aż do samego łęku przeszła i przecięła.
LXIV.
I by beł nie skąpy raz, jako by beł goły I nagi, takby go
rozciągającemu, Kiedy wysokiem sośniom schyla głowy harde Albo łamie gałęzi. Ale razy twarde Tak są częste, że chocia pilnie się ich strzeże, Jednego się nakoniec Zerbin nie ustrzeże.
LXIII.
Między mieczem a tarczą sroga szabla wpadła I minąwszy miecz, potem przez tarczą przepadła. Zbyt miąższy miał przedni blach, niemniej doskonały Pancerz, którem okrywał żywot rycerz śmiały; Ale pancerz i zbroja w on czas nie pomogła I wytrzymać srogiemu żelazu nie mogła. I blach przedni i pancerz tak, jako zajęła, Aż do samego łęku przeszła i przecięła.
LXIV.
I by beł nie skąpy raz, jako by beł goły I nagi, takby go
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 246
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
łamie gałęzi. Ale razy twarde Tak są częste, że chocia pilnie się ich strzeże, Jednego się nakoniec Zerbin nie ustrzeże.
LXIII.
Między mieczem a tarczą sroga szabla wpadła I minąwszy miecz, potem przez tarczą przepadła. Zbyt miąższy miał przedni blach, niemniej doskonały Pancerz, którem okrywał żywot rycerz śmiały; Ale pancerz i zbroja w on czas nie pomogła I wytrzymać srogiemu żelazu nie mogła. I blach przedni i pancerz tak, jako zajęła, Aż do samego łęku przeszła i przecięła.
LXIV.
I by beł nie skąpy raz, jako by beł goły I nagi, takby go beł przedzielił na poły. Jeszcze dobrze, że
łamie gałęzi. Ale razy twarde Tak są częste, że chocia pilnie się ich strzeże, Jednego się nakoniec Zerbin nie ustrzeże.
LXIII.
Między mieczem a tarczą sroga szabla wpadła I minąwszy miecz, potem przez tarczą przepadła. Zbyt miąższy miał przedni blach, niemniej doskonały Pancerz, którem okrywał żywot rycerz śmiały; Ale pancerz i zbroja w on czas nie pomogła I wytrzymać srogiemu żelazu nie mogła. I blach przedni i pancerz tak, jako zajęła, Aż do samego łęku przeszła i przecięła.
LXIV.
I by beł nie skąpy raz, jako by beł goły I nagi, takby go beł przedzielił na poły. Jeszcze dobrze, że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 246
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
świata łakomstwo zazdrosne. Miał wojska podostatkiem, wszyscy go kochali, Przykład dobry od Króla pobożnego brali. Co żołnierz, to Herkules w sile i Imieniu, Przystojno mu lwią skorę nosić na ramieniu. Bo Lampart nieozdobi Rycerza pstrociną, Tylko sercem odważnym Męstwem, dobrą miną. Szyszak mało pomoże, i hartowne nity Kiedy Pancerz żołnierski tchorzem jest podszyty. Więc Dawid żył spokojnie, panował szczęśliwie, Kiedy mu wszelkie Stany służyły życzliwie. Płacił dobrze, wdzięczen był każdemu z osobna, Wyniósł w górę, gdzie była Familia drobna. Jednym słowem, zewszech stron wszystko mu się wiodło, Zrzucił z siebie Pokutą owo twardę siodło, Co go lat kilka
świata łakomstwo zazdrosne. Miał woyska podostatkiem, wszyscy go kochali, Przykład dobry od Krola pobożnego brali. Co żołnierz, to Herkules w sile y Imięniu, Przystoyno mu lwią skorę nosić na ramięniu. Bo Lampart nieozdobi Rycerza pstrociną, Tylko sercem odważnym Męstwem, dobrą miną. Szyszak mało pomoże, y hartowne nity Kiedy Pancerz żołnierski tchorzem iest podszyty. Więc Dawid żył spokoynie, panował szczęśliwie, Kiedy mu wszelkie Stany służyły życzliwie. Płacił dobrze, wdzięczen był każdemu z osobna, Wyniosł w gorę, gdzie była Familia drobna. Jednym słowem, zewszech stron wszystko mu się wiodło, Zrzucił z siebie Pokutą owo twardę siodło, Co go lat kilka
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 130
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752