ten klejnot, fortuno, zasłuży u ciebie. Jakoby też pół świata razem pohołdował, Abo szerokim państwom prawa ustawował. 757. Na rog w kabacie.
Czyli tu karacena, czy pancerz zaszyty, Czyli afrykańskiego żółwia rog niezbity, Że śliczne alabastry przed ciekawym okiem Kryje ani ich bystrym nie da dosiądź wzrokiem, Niech pancerze rdza skazi, niech rogi pogniją, Że tak wdzięczne pieścidło oczom naszym kryją. 758. Do Anny nieoszacowanej
Najśliczniejsza ze wszech Anno Jedyna moja Dianno, Jak Kochanowskiego ona Dorota nieprzeplacona; Tak ty z panny porównana Jesteś nieoszacowana. Jako pierścień bez kamienia Drogiego nie wart imienia, Jak ogrod bez swych kwiatów. Jak dwór pański
ten klejnot, fortuno, zasłuży u ciebie. Jakoby też poł świata razem pohołdował, Abo szyrokim państwom prawa ustawował. 757. Na rog w kabacie.
Czyli tu karacena, czy pancerz zaszyty, Czyli afrykańskiego żołwia rog niezbity, Że śliczne alabastry przed ciekawym okiem Kryje ani ich bystrym nie da dosiądź wzrokiem, Niech pancerze rdza skazi, niech rogi pogniją, Że tak wdzięczne pieścidło oczom naszym kryją. 758. Do Anny nieoszacowanej
Najśliczniejsza ze wszech Anno Jedyna moja Dyanno, Jak Kochanowskiego ona Dorota nieprzeplacona; Tak ty z panny porownana Jesteś nieoszacowana. Jako pierścień bez kamienia Drogiego nie wart imienia, Jak ogrod bez swych kwiatow. Jak dwor pański
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 228
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
cicho czynił dzięki, Że go wyzwolił z pracej i z tak wielkiej męki.
XLIX.
Złamawszy drzewo Rynald, koń obraca, który Tak lekki jest, jakby miał skrzydła jakie z pióry, I gdzie najwiętszą gęstwę obaczy i kędy Nacieśniejszy huf, wpada i przerywa rzędy I nakoło Fusbertą ukrwawioną siecze I przecina ją zbroje, pancerze i miecze; Żadne żelazo, żaden blach jej nie hamuje, Wszędzie ostrzem przepada i ciało najduje.
L.
Ale nie na wiele zbrój i blachów trafiała, Na którychby się ostra broń bawić musiała, Więcej pawęz skórzanych i tarczy drzewianych I kaftanów, bawełną gęstą przetykanych; Dla tego niemasz dziwu, że gdziekolwiek
cicho czynił dzięki, Że go wyzwolił z pracej i z tak wielkiej męki.
XLIX.
Złamawszy drzewo Rynald, koń obraca, który Tak lekki jest, jakby miał skrzydła jakie z pióry, I gdzie najwiętszą gęstwę obaczy i kędy Nacieśniejszy huf, wpada i przerywa rzędy I nakoło Fusbertą ukrwawioną siecze I przecina ją zbroje, pancerze i miecze; Żadne żelazo, żaden blach jej nie hamuje, Wszędzie ostrzem przepada i ciało najduje.
L.
Ale nie na wiele zbrój i blachów trafiała, Na którychby się ostra broń bawić musiała, Więcej pawęz skórzanych i tarczy drzewianych I kaftanów, bawełną gęstą przetykanych; Dla tego niemasz dziwu, że gdziekolwiek
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 369
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się obaczyli ludzie, uważyli i ostatnie rzeczy rozpamiętywali. Deuteronomium 32
Wstyd, zaprawdę, że dotąd człowiek ślepo błądzi, gdy to tylko co w oczach bezpiecznie być sądzi i gdy mniema, że dosyć znać się tylko na tym, co dziś kogo dolega, nie, co przydzie za tym. Na ogłos wojny żołnierz przeciera pancerze, a na trąby pobudkę pałasz w rękę bierze. Wieszczy żeglarz uważa po aspektach srodze, który wiatr styra panem w żaglolotnej drodze. Oracz też pracowity wprzód pomyślić woli, gdzie co ma siać, miarkując skutek z sprawnej roli. Wtąż i mrówka opatrzna, gdy już zima grozi, w skrytą swoję stodółkę wcześnie ziarnka zwozi
się obaczyli ludzie, uważyli i ostatnie rzeczy rozpamiętywali. Deuteronomium 32
Wstyd, zaprawdę, że dotąd człowiek ślepo błądzi, gdy to tylko co w oczach bezpiecznie być sądzi i gdy mniema, że dosyć znać się tylko na tym, co dziś kogo dolega, nie, co przydzie za tym. Na ogłos wojny żołnierz przeciera pancerze, a na trąby pobudkę pałasz w rękę bierze. Wieszczy żeglarz uważa po aspektach srodze, który wiatr styra panem w żaglolotnej drodze. Oracz też pracowity wprzód pomyślić woli, gdzie co ma siać, miarkując skutek z sprawnej roli. Wtąż i mrówka opatrzna, gdy już zima grozi, w skrytą swoję stodółkę wcześnie ziarnka zwozi
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 67
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
córkach zabitych. Od surowej LATONY ledwiebym dość miała/ Abym waszęj moję zgubę opłakała. Lecz nim do niej przysąpię/ pierwej to uznajcie Kto jestem/ i kąd idę pilno posłuchajcie. Jać to ona cna Wolność nad którą droższego Nie miałświadlugobrzegi/ nic poważniejszego Orłam ja to dla której zbroje hartowano/ Lekkonośne Pancerze/ szyszaki kowano. Dla której miecz miał straż swą u boku lewego/ I dla której cnotliwy bólu najwiętszego: Nie litował ponosić: ten srogo zraniony/ Ów ustrzelan/ a ten zaś grotem przebodziony. Ten bez ręku zostaje/ ów utracił nogi/ Kiedy w wojsku siał rany MARS z dawnych lat srogi Ro Wolność wszytko
corkách zábitych. Od surowey LATHONY ledwiebym dosć miáłá/ Abym wászęy moię zgubę opłákáłá. Lecz nim do niey przysąpię/ pierwey to vznáyćie Kto iestem/ y kąd idę pilno posłuchayćie. Iać to oná cna Wolność nád ktorą droższego Nie miałświádlugobrzegi/ nic poważnieysze^o^ Orłám ia to dla ktorey zbroie hártowano/ Lekkonośne Páncerze/ szyszaki kowano. Dla ktorey miecz miał straż swą v boku lewego/ Y dla ktorey cnotliwy bolu naywiętszego: Nie litował ponośić: ten srogo zrániony/ Ow vstrzelan/ á ten záś grotem przebodźiony. Ten bez ręku zostáie/ ow vtráćił nogi/ Kiedy w woysku śiał rány MARS z dawnych lat srogi Ro WOLNOSC wszytko
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: A3v
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. Kościoły/ Zamki/ wieże/ Obraży piękne rzeże: Co weźmie w ręce zrobi/ A każdą rzecz ozdobi. Jest dowcipu ostrego/ Skoku barzo chypkiego. Tylko że mdłej natury/ By nawiętszej statury: Nikogo nie ubije/ Ledwie wiatrem nie żyje. Niemiec. Fraszki.
Niemiec pyszny i hardy/ Wyskakuje galardy Robi pancerze zbroje/ Rad widzi krwawe boje. Piostolety stychuje/ Szyszak/ zbroje/ szmelcuje. Wszak pola nie dostoi/ Bo się polaka boi. Więc z Polakiem na udry/ A wszy pełniuchne pludry. Odjąć się im nie może/ Bieda twoja nie boże: Z taką wielką gromadą/ Nic tu sztychem ni zdradą. Wszakże
. Kośćioły/ Zamki/ wieże/ Obráży piękne rzeże: Co weźmie w ręce zrobi/ A kázdą rzecz ozdobi. Iest dowćipu ostrego/ Skoku bárzo chypkiego. Tylko że mdłey nátury/ By nawiętszey státury: Nikogo nie vbiie/ Ledwie wiátrem nie żyie. Niemiec. Frászki.
Niemiec pyszny y hárdy/ Wyskákuie gálárdy Robi páncerze zbroie/ Rad widźi krwáwe boie. Piostolety stychuie/ Szyszak/ zbroie/ szmelcuie. Wszák polá nie dostoi/ Bo się polaká boi. Więc z Polakiem ná vdry/ A wszy pełniuchne pludry. Odiąć się im nie może/ Biedá twoiá nie boże: Z táką wielką gromádą/ Nic tu sztychem ni zdrádą. Wszákże
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B4
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
już i Otrys mniejszy I Tajgetu ubywa, góry ciężar czują Lżejszy; i rzadsze coraz niebu się dziwują. Las wszelkie rzemieślnicza na morze przeniosła Ręka, grubszy na flotę, a mniejszy na wiosła. Lecz najbardziej żelazo skutki czyni swoje, Tym spinają okręty, tym hartują zbroje, Owym zaś konie kują, a z tego pancerze W gęste snują subtelni ogniwa płatnerze Jest i to co truciznę przyjmie, krwią zakurzy: Co tnie, i co się w ranach głębokich zanurzy. Kamień też nie próżnuje, kiedy ostrząc groty: Dodaje na krew ludzką gniewu i ochoty. Końca nie masz, to strzały, to łuki sposobią, To kule odlewają, to
iuż y Othrys mnieyszy Y Táygetu ubywa, gory ćiężar czuią Lżeyszy; y rzádsze coraz niebu się dźiwuią. Lás wszelkie rzemieślnicza ná morze przeniosłá Ręká, grubszy ná flotę, á mnieyszy ná wiosłá. Lecz naybárdźiey żelázo skutki czyni swoye, Tym spináią okręty, tym hartuią zbroie, Owym záś konie kuią, á z tego páncerze W gęste snuią subtelni ogniwá płatnerze Iest y to co trućiznę przyimie, krwią zákurzy: Co tnie, y co sie w ránách głębokich zánurzy. Kámień też nie prożnuie, kiedy ostrząc groty: Dodáie ná krew ludzką gniewu y ochoty. Końcá nie mász, to strzáły, to łuki sposobią, To kule odlewáią, to
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 126
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
on w tych mieściech mężny, w tych straż kozacką dzierży, nie na upatrzenie nieprzyjaciela, ale na upatrzenie podwiki dla której bywało to, iż siła on nocy nie sypiał. Jeśli się kiedy trefiło, iż o ludziach wieść przyszła, to pan Dymitr jako opatrzny hetman tak długo się wybierał, tak długo strzałki ostrzono, pancerze wycierano, rohatyny hartowano, aż Tatarowie odeszli z plonem. O których odeściu skoro się więc dowiedział, to za nimi wciąż aż do Bracławia. A nie mniemaj W. K. M., iżby za nimi szedł pędem, po dwu, po trzech mil ujeżdżał na dzień, iżby tylko do Bracławia był na wczas
on w tych mieściech mężny, w tych straż kozacką dzierży, nie na upatrzenie nieprzyjaciela, ale na upatrzenie podwiki dla której bywało to, iż siła on nocy nie sypiał. Jeśli się kiedy trefiło, iż o ludziach wieść przyszła, to pan Dymitr jako opatrzny hetman tak długo się wybierał, tak długo strzałki ostrzono, pancerze wycierano, rohatyny hartowano, aż Tatarowie odeszli z plonem. O których odeściu skoro się więc dowiedział, to za nimi wciąż aż do Bracławia. A nie mniemaj W. K. M., iżby za nimi szedł pędem, po dwu, po trzech mil ujeżdżał na dzień, iżby tylko do Bracławia był na wczas
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 187
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
każdy przed Swoim stał pułkiem i Chorągwią barzo Strojną i na koniach pięknych Siedzenia barzo bogate i rzędy Siła Ich miało u każdej Chorągwi trembaczów po 6 Doboszów po 2 było, którzy Jncessantes Swoi muzyki wrzaskiem Jmplebant Aures Lubo wszyscy Trembacze barzo podli byli i barzy do niedzwiedników podobni Miedzy temi ludźmi było Sokolników Carskich 300 którzy mieli wszyscy Pancerze na Sobie, a na Pancerzach kurty białe Popielicami podszyte Ogonkami opuszczone mieli tez i Skrzydla na Papierach malowane w rękach trzymali dzidy a miasto Proporców węze i Zmye z Papieru klejone zawieszone Tandem o kilkoro Strzelenia Z Łuku kazano Stanąć, gdzie tak długo Subsistendo czekać musieliśmy, az wojska między któremi progrediebamur wszytkie Suo Ordine weszły do
kozdy przed Swoim stał pułkiem y Chorągwią barzo Stroyną y na koniach pięknych Siedzenia barzo bogate y rzędy Siła Jch miało u kozdey Chorągwi trembaczow po 6 Doboszow po 2 było, ktorzy Jncessantes Swoi muzyki wrzaskiem Jmplebant Aures Lubo wszyscy Trembacze barzo podli byli y barzi do niedzwiednikow podobni Miedzy temi ludzmi było Sokolnikow Carskich 300 ktorzy mieli wszyscy Pancerze na Sobie, a na Pancerzach kurty białe Popielicami podszyte Ogonkami opusczone mieli tez y Skrzydla na Papierach malowane w rękach trzymali dzidy a miasto Proporcow węze y Zmye z Papieru kleione zawieszone Tandem o kilkoro Strzelenia Z Łuku kazano Stanąc, gdzie tak długo Subsistendo czekać musielismy, az woyska między ktoremi progrediebamur wszytkie Suo Ordine weszły do
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 153
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
, że się smucisz, A ty na lutni gdzieś wesoło nucisz, Siedząc na miękkich kolanach u branki; A o mnie, pono i nie czynisz wzmianki Kto by zaś spytał; bić się nichcesz czemu? Łacna odpowiedź; szkodzi bój każdemu: Przyjemniej w nocy, piosnkom, i Cyterze Sprzyjać, niżeli na się brać pancerze. Łagodniej wczasu zażywać, i zręczniej, Z dziweczyną milej pieścić się, i wdzięczniej; Albo póki świt ukaże się dzienny, Dzwonić palcami w słodki strój lutenny: Niżli przywdziewać tarcze, i kałkany, Lub drzewce dźwigać, dzidy hartowany: Albo okrywszy dzielną skroń szyszakiem, W harcu się zwierać z Trojańskim Jonakiem. Lecz
, że się smućisz, A ty ná lutni gdźieś wesoło nućisz, Siedząc ná miękkich kolánách u bránki; A o mnie, pono y nie czynisz wzmiánki Kto by záś spytał; bić się nichcesz czemu? Łácna odpowiedź; szkodźi boy káżdemu: Przyiemniey w nocy, piosnkom, y Cyterze Sprzyiáć, niżeli ná się bráć páncerze. Łágodniey wczásu záżywáć, y zręczniey, Z dźiweczyną miley pieśćić się, y wdźięczniey; Albo poki świt ukaże się dźienny, Dzwonić pálcámi w słodki stroy lutenny: Niżli przywdźiewáć tarcze, y kałkány, Lub drzewce dźwigáć, dźidy hártowány: Albo okrywszy dźielną skroń szyszakiem, W hárcu się zwieráć z Troiáńskim Ionakiem. Lecz
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 35
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
to sanki, to wózki z różnemi zwierzętami, zaprzężonemi,iak żywemi (są to ich skory wypchane,) aliàs Lwami, Jeleniami, Niedźwiedziami, Tygrysami. Są jedne Izby destynowane na różne różnych Narodów szable, Miecze, Szpady, buławy, buzdygany, Łuki, Strzały, Kołczany, Tarcze, zbroje, Kierysie, Pancerze, Chorągwie, Standary, Szyszaki, Kity, bończuki, strusie pióra. W Izbie 25. i 26. są same Instrumenta do polowania służące, jako to smycze, oszczepy, sieci, obruze, trąby myśliwskie, siatki, Instrumenta imitujące głos różnych zwierząt. W Kamerze 30. i 34. są stroje różne do
to sanki, to wózki z rożnemi zwierzętami, zaprzężonemi,iak żywemi (są to ich skory wypchane,) aliàs Lwami, Ieleniami, Niedźwiedźiami, Tygrysami. Są iedne Izby destynowáne ná rożne rożnych Narodow szable, Miecze, Szpady, buławy, buzdygany, Łuki, Strzały, Kołczany, Tárcze, zbroie, Kierysie, Pancerze, Chorągwie, Standary, Szyszaki, Kity, bończuki, strusie piora. W Izbie 25. y 26. są same Instrumenta do polowánia służące, iako to smycze, osczepy, sieci, obruze, trąby myśliwskie, siatki, Instrumenta imituiące głos rożnych zwierząt. W Kamerze 30. y 34. są stroie rożne do
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 240
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746