do służby ochota: Bo o czym służyć będziesz, czy nie otych Czterdziestu złotych?
Byśmy przynamniej od tych wdzięczność znali, Za którycheśmy krwią się oblewali, Ale kiedy na żołnierza co żywo Pogląda krzywo,
Więc kiedyśmy my tak źli wojennicy, Niechże się sami biją kapuśnicy.
Miasto ferezji niech wdzieją pancerze A my pacierze
Z desperaciej zostawszy mnichami, Będziemy za nich mówić z ich żonkami. Będziem w domach ich gospodarowali, Orali, siali
A w miękkich leżąc jak oni pierzynach, Będziem się także pytać o nowinach, Czy już tam naszy w pień Moskwę wycięli? Czy cara wzięli?
Arwano biesu, przyjdzie da Bóg ona
do służby ochota: Bo o czym służyć będziesz, czy nie otych Czterdziestu złotych?
Byśmy przynamniej od tych wdzięczność znali, Za ktorycheśmy krwią się oblewali, Ale kiedy na żołnierza co żywo Pogląda krzywo,
Więc kiedyśmy my tak źli wojennicy, Niechże się sami biją kapuśnicy.
Miasto ferezji niech wdzieją pancerze A my pacierze
Z desperaciej zostawszy mnichami, Będziemy za nich mowić z ich żonkami. Będziem w domach ich gospodarowali, Orali, siali
A w miękkich leżąc jak oni pierzynach, Będziem się także pytać o nowinach, Czy już tam naszy w pień Moskwę wycięli? Czy cara wzięli?
Arwano biesu, przyjdzie da Bog ona
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 362
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
.
CXIV.
Tu dopiero zatrzymał Rugier zwierzę rącze I zsiadł z niego i stanął na wesołej łące I koniowi dopuścił, aby pióra wściągał, Lecz nie temu, co pod niem teraz je rozciągał. Ledwie zsiadł, jako znowu chciał koniecznie wsiadać - Ale ja o tem nie chcę nic więcej powiadać, Tylko to, że pancerze, które mu wisiały Od zbroje, chciwe jego żądze hamowały.
CXV.
Kwapiąc się bez porządku stąd i zowąd swoje Z inszemi rynsztunkami składał z siebie zbroje; Zda mu się, że nigdy w tem dłużej nie pracował, Jeden węzeł rozwiązał, drugi zawięzował. - Ale podomno się wam słuchać uprzykrzyło I mnie też już
.
CXIV.
Tu dopiero zatrzymał Rugier źwierzę rącze I zsiadł z niego i stanął na wesołej łące I koniowi dopuścił, aby pióra wściągał, Lecz nie temu, co pod niem teraz je rościągał. Ledwie zsiadł, jako znowu chciał koniecznie wsiadać - Ale ja o tem nie chcę nic więcej powiadać, Tylko to, że pancerze, które mu wisiały Od zbroje, chciwe jego żądze hamowały.
CXV.
Kwapiąc się bez porządku stąd i zowąd swoje Z inszemi rynsztunkami składał z siebie zbroje; Zda mu się, że nigdy w tem dłużej nie pracował, Jeden węzeł rozwiązał, drugi zawięzował. - Ale podomno się wam słuchać uprzykrzyło I mnie też już
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 225
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, prawnych Rozterków już tam nie potrzeba; Nienawiści i Swary w kompanijej z Wojną, Gniew, Morderstwa i Zbrodni zgraję niespokojną, Głód nieznośny, Ubóstwo, Choroby zdradliwe, Zarazy i Zabójstwa na krew ludzką chciwe. W bramach pokój ani ich żołnierze wartują, święci Pańscy w rozkoszach wiecznych obfitują. Nie świecą się pałasze, pancerze ni zbroje, nie słychać trąb, co krwawe ogłaszają boje; nie masz tam jadowitych chorób, które mocą nieraz niespodziewanie wieki ludzkie krocą. Wzięto Śmierci przywilej, władzą skasowano, samę z nieba na wieczne wygnanie posłano. Marszałkostwo oddano Radości; ta z swego urzędu nie przypuszcza Planktu namniejszego w granice elizejskie; drogimi pasztami królewskie
, prawnych Rozterków już tam nie potrzeba; Nienawiści i Swary w kompanijej z Wojną, Gniew, Morderstwa i Zbrodni zgraję niespokojną, Głód nieznośny, Ubóstwo, Choroby zdradliwe, Zarazy i Zabójstwa na krew ludzką chciwe. W bramach pokój ani ich żołnierze wartują, święci Pańscy w rozkoszach wiecznych obfitują. Nie świecą się pałasze, pancerze ni zbroje, nie słychać trąb, co krwawe ogłaszają boje; nie masz tam jadowitych chorób, które mocą nieraz niespodziewanie wieki ludzkie krocą. Wzięto Śmierci przywilej, władzą skasowano, samę z nieba na wieczne wygnanie posłano. Marszałkostwo oddano Radości; ta z swego urzędu nie przypuszcza Planktu namniejszego w granice elizejskie; drogimi pasztami królewskie
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 175
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
publicznej usiłowaniem. Które że po te czasy ślepa i nie oglądająca się na najpierwszy wszytkiego początek zatarła manijera, cóż, nie muszę mówić, dzieje się pomyślnego i chwalebnego w ojczyźnie utrapionej? Spadła penitus wszytka aparencja wojska z ogromnego służby komputu, porządku, munderunku i ochoty nieprzyjaciołom strasznej, zgryzła zaniedbana rdza zbroje, karaceny, pancerze i insze żelaza teraźniejszej służby Jasiom jak sikorom bocianów gniazda nieprzyzwoite. Szkoła zagęściła znaki oficyjerstwa, mądrzy, ale nie do komendy, bakałarze, rotmistrzostwa, nie wiem jakim prawem jurystowie, rząd wielki, we wszytkim nieporządek. Więc i poczty odmienni z ćwierciami układają knechtowie, bronią władnie trwoga, szablę letką jak piórko przypasuje moda
publicznej usiłowaniem. Które że po te czasy ślepa i nie oglądająca się na najpierwszy wszytkiego początek zatarła manijera, cóż, nie muszę mówić, dzieje się pomyślnego i chwalebnego w ojczyźnie utrapionej? Spadła penitus wszytka aparencyja wojska z ogromnego służby komputu, porządku, munderunku i ochoty nieprzyjaciołom strasznej, zgryzła zaniedbana rdza zbroje, karaceny, pancerze i insze żelaza teraźniejszej służby Jasiom jak sikorom bocianów gniazda nieprzyzwoite. Szkoła zagęściła znaki oficyjerstwa, mądrzy, ale nie do komendy, bakałarze, rotmistrzostwa, nie wiem jakim prawem jurystowie, rząd wielki, we wszytkim nieporządek. Więc i poczty odmienni z ćwierciami układają knechtowie, bronią władnie trwoga, szablę letką jak piórko przypasuje moda
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 286
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
tej Włości Jan Wielopolski Wojewoda Krakowski Poseł do Ferdynanda III. otrzymał tytuł Comitis S. R. Jmperii in Pieskowa Skała R. 1656. Tu Wieliczka Miasto murem od Kazimierza W. opasane, sławne szybami Solnemi. Tu Kościół Parochialny i OO. Reformaci. ŚWIĄTNIKI i inne 5. Wsiów należą do Katedry Krakowskiej; gdzie Pancerze, Karaceny, zbroje, okowy na szable, ustawicznie robią. Niepołomice z Zamkiem Królewskim należą do Wielkorządów Krakowskich. KALWARIA Zebrzydowskiego fundacyj, już odemnie jest opisana w Części II Aten. Jest tam teraz Pałac z Eremitoriami. Tu BABIA góra najwyższa z gór Tatrów za Lanckoroną, tak rzeczona, iż zdaleka patrzącym z
tey Włości Ian Wielopolski Woiewoda Krakowski Poseł do Ferdynanda III. otrzymał tytuł Comitis S. R. Jmperii in Pieskowa Skała R. 1656. Tu Wieliczka Miasto murem od Kazimierza W. opasane, sławne szybami Solnemi. Tu Kościoł Parochialny y OO. Reformaci. SWIĄTNIKI y inne 5. Wsiow należą do Katedry Krakowskiey; gdzie Pancerze, Karaceny, zbroie, okowy na szable, ustawicznie robią. Niepołomice z Zamkiem Krolewskim należą do Wielkorządow Krakowskich. KALWARYA Zebrzydowskiego fundacyi, iuż odemnie iest opisana w Części II Aten. Iest tam teráz Pałac z Eremitoriami. Tu BABIA gora naywyższa z gor Tatrow za Lanckoroną, tak rzeczona, iż zdaleka patrzącym z
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 330
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
twardy szyszak głowę pierwej głodał, Niźli włożą koronę, pierwej im miecz podał, Niźli sceptrum do ręku, żeby, niż do stołu, Wprzód trąbę słyszał, na koń wsiadając od kołu. Zbytki, Polacy, zbytki, serca i oręże, W niewieściuchy waleczne obróciły męże. Już nam nie tylko zbroje, nie tylko pancerze, Lecz suknie ciężą, bośmy odpruli kołnierze, Porzuciwszy falandysz i granat natkany, Wiotche wzięli sukienka, ledwie by na ściany. Osłabiły nas marne, cudzoziemskie fozy, Że nie ptacy na drzewo pochyłe, lecz kozy (Niech bezbożni pochlebcy inaczej tłumaczą), Nie wrony i nie sroki, kozy, mówię, skaczą
twardy szyszak głowę pierwej głodał, Niźli włożą koronę, pierwej im miecz podał, Niźli sceptrum do ręku, żeby, niż do stołu, Wprzód trąbę słyszał, na koń wsiadając od kołu. Zbytki, Polacy, zbytki, serca i oręże, W niewieściuchy waleczne obróciły męże. Już nam nie tylko zbroje, nie tylko pancerze, Lecz suknie ciężą, bośmy odpruli kołnierze, Porzuciwszy falandysz i granat natkany, Wiotche wzięli sukienka, ledwie by na ściany. Osłabiły nas marne, cudzoziemskie fozy, Że nie ptacy na drzewo pochyłe, lecz kozy (Niech bezbożni pochlebcy inaczej tłumaczą), Nie wrony i nie sroki, kozy, mówię, skaczą
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 392
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szło Konnych od wymysłów strojnych barzo kosztownie i drogo ubranych/ od złota/ od srebra/ od pereł/ od kamieni drogich/ i od szat kosztownych/ w zawojach barzo z kitami drogiemi i z zaponami/ było ich dwanaście tysięcy/ to jest/ Kopijnika z proporczykami połowa ich w szyszakach złocistych/ u wszytkich zbroje i pancerze złociste/ konie dobre/ szatno/ pałasze od złota sadzone a drogiemi kamieńmi/ janczarki także od złota i kamieni drogich rzędy dziwnie cudną robotą/ i drogie nad zwyczaj: za nimi szło dział dwie ście wielkich/ różnych sto i trzydzieści/ hakownic na kołkach osadzonych wielkich jak na trzy sążnię długich pięć set/ sturmaków piechota
szło Konnych od wymysłow stroynych bárzo kosztownie y drogo vbránych/ od złotá/ od srebrá/ od pereł/ od kámieni drogich/ y od szat kosztownych/ w zawoiách bárzo z kitámi drogiemi y z zaponámi/ było ich dwánaśćie tyśięcy/ to iest/ Kopiyniká z proporcżykámi połowá ich w szyszakách złoćistych/ v wszytkich zbroie y páncerze złoćiste/ konie dobre/ szátno/ páłásze od złotá sadzone á drogiemi kámieńmi/ iáncżárki tákże od złotá y kamieni drogich rzędy dźiwnie cudną robotą/ y drogie nád zwycżay: zá nimi szło dźiał dwie śćie wielkich/ rożnych sto y trzydźieśći/ hakownic ná kołkách osadzonych wielkich iák ná trzy sążnię długich pięć set/ sturmakow piechotá
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: C4
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
bywa.
Ż. Jako się trzeba na tę wojnę stroić, Jakim orężem ciało swe uzbroić?
H. Ma on król wieków ociec mój wsławiony Cekauz na moje wojsko napełniony Rynsztunkiem, strzelbą, świetnymi zbrojami. Tam niechaj każdy żołnierz między wami Bierze, tam pasy piękne są rycerskie, Przyłbice, pleszki i tarcze rycerskie, Pancerze, miecze; kto w nie uzbrojony, Przez wszytkę wojnę nie będzie zraniony.
Ż. Kiedy tę wojnę, panie, skończysz twoję I ja zapłatę kędy wezmę moję, Dosyć gdy na rok będę służył tobie, Potym mogęli odpoczynąć sobie?
H. Kto się zaciąga, niech na to pamięta, Że z niego
bywa.
Ż. Jako się trzeba na tę wojnę stroić, Jakim orężem ciało swe uzbroić?
H. Ma on krol wiekow ociec moj wsławiony Cekauz na moje wojsko napełniony Rynsztunkiem, strzelbą, świetnymi zbrojami. Tam niechaj każdy żołnierz między wami Bierze, tam pasy piękne są rycerskie, Przyłbice, pleszki i tarcze rycerskie, Pancerze, miecze; kto w nie uzbrojony, Przez wszytkę wojnę nie będzie zraniony.
Ż. Kiedy tę wojnę, panie, skończysz twoję I ja zapłatę kędy wezmę moję, Dosyć gdy na rok będę służył tobie, Potym mogęli odpoczynąć sobie?
H. Kto się zaciąga, niech na to pamięta, Że z niego
Skrót tekstu: ZaciągWir_II
Strona: 327
Tytuł:
Zaciąg pana Chrystusow żołnierza chrześciańskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1601 a 1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1601
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
umrzeć/ ale śmierć od nich uciecze. 7. A kształt onych szarańczy podobny był koniom zgotowanym do bitwy; a na głowach ich były jakoby korony podobne złotu/ a twarzej ich jako twarzy ludzkie. 8. I miały włosy jako włosy niewieście/ a zęby ich były jako lwie. 9. A miały pancerze jako pancerze żelazne/ a szum skrzydeł ich jako grzmot wozów/ gdy wiele koni bieży do bitwy. 10. A ogony miały podobne niedźwiadkom/ a żądła były w ogonach ich: a moc ich była szkodzić ludziom przez pięć miesięcy. 11. A miały nad sobą króla/ anioła przepaści: któremu imię po Żydowsku Abaddon/ a
umrzeć/ ále śmierć od nich ućiecże. 7. A kształt onych szarańcży podobny był koniom zgotowánym do bitwy; á ná głowách ich były jákoby korony podobne złotu/ á twarzey ich jáko twarzy ludzkie. 8. Y miáły włosy jáko włosy niewieśćie/ á zęby ich były jáko lwie. 9. A miáły páncerze jáko páncerze żelázne/ á szum skrzydeł ich jáko grzmot wozow/ gdy wiele koni bieży do bitwy. 10. A ogony miáły podobne niedźwiadkom/ á żądłá były w ogonách ich: á moc ich była szkodźić ludźiom przez pięć mieśięcy. 11. A miáły nád sobą krolá/ ánjołá przepáśći: ktoremu imię po Zydowsku Abáddon/ á
Skrót tekstu: BG_Ap
Strona: 272
Tytuł:
Biblia Gdańska, Apokalipsa
Autor:
św. Jan
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632