choć kogo ubogaci szczodrze, Ani sam wie, kiedy go aż do naga odrze. To się już nic nie znajdzie na tym świecie niskiem, Co by człowieka mogło cieszyć jakim zyskiem? To dobra nie masz? Ani spodziewać się godzi, Żeby go zażył, kto się na biedy urodzi? To nas już te dwie panie zabrały w zdobyczy, I gdzie tylko chcą, wszystkich wiodą jak na smyczy? Nic z tego! Jest tu dobro, jest klejnot tak drogi, Który ani Fortunie, ani śmierci srogiej Nie podlega, żadnej się bynajmniej nie boi, Jak one zbudzi, tak z nich komedią stroi. Cnota jest tym klejnotem, u
choć kogo ubogaci szczodrze, Ani sam wie, kiedy go aż do naga odrze. To się już nic nie znajdzie na tym świecie niskiem, Co by człowieka mogło cieszyć jakim zyskiem? To dobra nie masz? Ani spodziewać się godzi, Żeby go zażył, kto się na biedy urodzi? To nas już te dwie panie zabrały w zdobyczy, I gdzie tylko chcą, wszystkich wiodą jak na smyczy? Nic z tego! Jest tu dobro, jest klejnot tak drogi, Który ani Fortunie, ani śmierci srogiéj Nie podlega, żadnej się bynajmniej nie boi, Jak one zbudzi, tak z nich komedyją stroi. Cnota jest tym klejnotem, u
Skrót tekstu: MorszSŻaleBar_II
Strona: 112
Tytuł:
Smutne żale...
Autor:
Stanisław Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, Opuszczona od szczęścia, i osierocieje; Ujźrzy tułające się w cudzych krajach syny, Wygnane z swego państwa drobniejsze dzieciny U nieprzyjaciół w ręku; ale Bóg za szkodę Stanie i da nakoniec cnocie swą nagrodę.
LXVIII.
Nie mogę żadną miarą pominąć Reiny Z domu aragońskiego przesławnej rodziny, Co cnotą i mądrością minie wszytkie panie, Które chwalą Grekowie dawni i Rzymianie, I nad którą się żadnej nieba nie stawiły Łaskawiej i życzliwiej, bo ją naznaczyły Matką zawołanego pokolenia i ta Z Alfonsem, z Izabellą zrodzi Hipolita.
LXIX.
Nie minę Leonory także zapomnionej, W rózgę pięknego drzewa twojego wszczepionej; A o jej namiestniczce nabliższej co wiedzieć, Co
, Opuszczona od szczęścia, i osierocieje; Ujźrzy tułające się w cudzych krajach syny, Wygnane z swego państwa drobniejsze dzieciny U nieprzyjaciół w ręku; ale Bóg za szkodę Stanie i da nakoniec cnocie swą nagrodę.
LXVIII.
Nie mogę żadną miarą pominąć Reiny Z domu aragońskiego przesławnej rodziny, Co cnotą i mądrością minie wszytkie panie, Które chwalą Grekowie dawni i Rzymianie, I nad którą się żadnej nieba nie stawiły Łaskawiej i życzliwiej, bo ją naznaczyły Matką zawołanego pokolenia i ta Z Alfonsem, z Izabellą zrodzi Hipolita.
LXIX.
Nie minę Leonory także zapomnionej, W rózgę pięknego drzewa twojego wszczepionej; A o jej namiestniczce nabliższej co wiedzieć, Co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 290
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
bierze ani się z nią kryje, Ale ją, nie wiem jako, przylepia do szyje. Czasem ją Gryfon porwie i wyciągnie rękę I wrzuci ją daleko i głęboko w rzekę; On, jako ryba, na dno nurza się i z wody Na wierzch z głową przyprawną wypływa bez szkody.
LXXII.
Piękne, stateczne panie dwie na brzegu stały, Jedna w czarny ubrana, druga w ubiór biały, Co przyczyną onego pojedynku były I na bój między niemi straszliwy patrzyły. Chcecie wiedzieć, kto to jest? - Są to nimfy owe, Co wychowały syny dwa Oliwierowe, Dwiema je wielkiem ptakom chłopięty małemi Odjąwszy, paznogciami ściśnione ostremi,
LXXIII
bierze ani się z nią kryje, Ale ją, nie wiem jako, przylepia do szyje. Czasem ją Gryfon porwie i wyciągnie rękę I wrzuci ją daleko i głęboko w rzekę; On, jako ryba, na dno nurza się i z wody Na wierzch z głową przyprawną wypływa bez szkody.
LXXII.
Piękne, stateczne panie dwie na brzegu stały, Jedna w czarny ubrana, druga w ubiór biały, Co przyczyną onego pojedynku były I na bój między niemi straszliwy patrzyły. Chcecie wiedzieć, kto to jest? - Są to nimfy owe, Co wychowały syny dwa Oliwierowe, Dwiema je wielkiem ptakom chłopięty małemi Odjąwszy, paznogciami ściśnione ostremi,
LXXIII
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 348
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
niezgody. Rzekłby kto, że przed wojną z strachem uciekały, A one po kosiory do domów bieżały. O TYCHŻE DO KRUZEGO ZGROMADZONYCH
Jako się więc gromadzą liszki do kusznierza, Muterki się zebrały do swego pasterza, Abo jako gdy w ulu króla kto pszczelnego Zamknie, pszczoły gromadą kupią się do niego- Tak się panie i panny saskie do Kruzego Zgromadziły we zborze swoim zamknionego - Albo jako kiedy wilk owieczki ozionie, Idą za nim gdziekolwiek on przed nimi wionie. Ja nie wiem co w nim sobie tak zasmakowały, To wiem, że przedtem nie raz z nim rozprawowały. DO ZGROMADZONYCH POD OKNO NA KAZANIE
Trudno wilka pacierza nauczyć - mawiacie
niezgody. Rzekłby kto, że przed wojną z strachem uciekały, A one po kosiory do domów bieżały. O TYCHŻE DO KRUZEGO ZGROMADZONYCH
Jako się więc gromadzą liszki do kusznierza, Muterki się zebrały do swego pasterza, Abo jako gdy w ulu króla kto pszczelnego Zamknie, pszczoły gromadą kupią się do niego- Tak się panie i panny saskie do Kruzego Zgromadziły we zborze swoim zamknionego - Albo jako kiedy wilk owieczki ozionie, Idą za nim gdziekolwiek on przed nimi wionie. Ja nie wiem co w nim sobie tak zasmakowały, To wiem, że przedtem nie raz z nim rozprawowały. DO ZGROMADZONYCH POD OKNO NA KAZANIE
Trudno wilka pacierza nauczyć - mawiacie
Skrót tekstu: DolBitKontr
Strona: 312
Tytuł:
Bitwa ministrów saskich
Autor:
Matyjasz Doliwski
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1641
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1641
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
i Król i Królowa Cudzoziemka swoje appretiant obyczaje. Kwestia
2do Ze: miło, i pożyteczno Polskę mieć Królową, miło, żeby każdy znią gadał, żeby Córki nasze w francymerze zostające z Królową, łaski i konfidencyj zabrały pretium, a nawet i pożyteczna, abyśmy propitium Jovem przez Junonę mieli. Zwyczajnie bowiem te Panie umieją najsurowsze przemieniać wyroki, i dla tego ich zowią Boginie, ten, który ich swym ukłonem minie. et é contra: Niezginie, kogo ona w swą łaskę uminie.
3tio I Rzeczypospolitej potrzebna, aby Polska była, bo naturalna kochać Naród swój, i gdy postrzeże w Królu Mężu swoim, jako to
y Krol y Krolowa Cudzoźiemká swoie appretiant obyczaie. KWESTYA
2dó Ze: miło, y pożyteczno Polskę mieć Krolową, miło, żeby káżdy znią gadał, żeby Corki násze w francymerze zostáiące z Krolową, łaski y konfidencyi zábrały pretium, á náwet y pożyteczna, ábyśmy propitium Jovem przez Junonę mieli. Zwyczaynie bowiem te Pánie umieią naysurowsze przemieniać wyroki, y dla tego ich zowią Boginie, ten, ktory ich swym ukłonem minie. et é contra: Niezginie, kogo oná w swą łáskę uminie.
3tió I Rzeczypospolitey potrzebna, áby Polska byłá, bo náturalna kochać Narod swoy, y gdy postrzeże w Krolu Mężu swoim, iáko to
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 74
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
krzyknąć dało: „a już ci się, już to stało, Czegom na sobie życzyła, bym wprzód była obaczyła”. Domyśliłam się.
Bieżeć chcę, nie wiem gdzie sama, bo nowina niespodziana. - Leć ta, com z nią przyjechała, we drzwiach mię zatamowała. Tu się już panie zbieżały, same mię prawie trzymały, Lubom się im wydrzeć chciała - leć mię siła odbieżała.
Nie wiem, co się dalej działo, bo się mnie to samej zdało, TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Jakbym na świecie nie żyła, lubom na ludzi patrzyła. Słyszę swój głos, leć nieznany, jakby z śmiechem
krzyknąć dało: „a już ci się, już to stało, Czegom na sobie życzyła, bym wprzód była obaczyła”. Domyśliłam się.
Bieżeć chcę, nie wiem gdzie sama, bo nowina niespodziana. - Leć ta, com z nią przyjechała, we drzwiach mię zatamowała. Tu się już panie zbieżały, same mię prawie trzymały, Lubom się im wydrzeć chciała - leć mię siła odbieżała.
Nie wiem, co się dalej działo, bo się mnie to samej zdało, TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Jakbym na świecie nie żyła, lubom na ludzi patrzyła. Słyszę swój głos, leć nieznany, jakby z śmiechem
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 203
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935
też jeśli jej złości jakie wyrządzali?
EVMAEVS.
Wiedź go żmij/ zdać mi się tak słudzy wspominali. Aleć się przecię podać im kwoli niechciała Radniejby mówi gardła swego ostradała/ A niżeli za mąż iść: znać nie jest wszeteczna. Ba siła ich chwali ją/ iże tak stateczna. Wierać się insze Panie bez mężów mnożyły/ A chociaż na krótszy czas odjechane były. Nie dbaly i na cnotę/ wiarę poślubioną/ Aleć też każda z takich była pohanbioną.
ULiSSES.
A jakożsie na zdrowiu Penelopie wiedzie?
EVMAEVS.
Licho zdrowa podobno żywota pozbędzie. Gdyż cokolwiek poczyna/ to wszystko z żałością/ Nie może się utulić
też iesli iey złośći iákie wyrządzáli?
EVMAEVS.
Wiedź go żmiy/ zdać mi sie ták słudzy wspomináli. Aleć się przećię podáć im kwoli niechćiáłá Rádnieyby mowi gárdłá swego ostradáłá/ A niżeli zá mąż iść: znáć nie iest wszeteczna. Bá śiłá ich chwáli ią/ iże ták státeczna. Wieráć sie insze Pánie bez mężow mnożyły/ A choćiasz ná krotszy czás odiecháne były. Nie dbály y ná cnotę/ wiárę poslubioną/ Aleć też káżda z tákich byłá pohánbioną.
VLYSSES.
A iákożsie ná zdrowiu Penelopie wiedźie?
EVMAEVS.
Licho zdrowá podobno żywotá pozbędzie. Gdyż cokolwiek poczyna/ to wszystko z żáłośćią/ Nie może sie vtulić
Skrót tekstu: PaxUlis
Strona: H2
Tytuł:
Tragedia o Ulissesie
Autor:
Adam Paxillus
Drukarnia:
Wojciech Kobyliński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
w.ks.m. dobrodzieja i księżnę im. krótkimi peryjodami i zakończył. Ks. im. elektorowa z trzema królewiczami ichm. była za kratą i księżna im. na same kazanie przyjachała. Panowie niemal wszyscy co tu są praesentes, imp. wileńskiej nie było ani malborskiej. Imp. wojewodzina kijowska i wszystkie panie były. Król im. o ósmy wyjachał do Wilanowa, tam obiad jadł i nocował. Królowa im. była u pp. sakramentek, ale w Zamku obiad jadła.
Dziś też kuriera p. Piniego, Włocha, król im. do cesarza im. wyprawił z wiadomością o zakończonej szczęśliwie kampanijej naszej, wszystkie particularia kazawszy
w.ks.m. dobrodzieja i księżnę jm. krótkimi peryjodami i zakończył. Ks. jm. elektorowa z trzema królewicami ichm. była za kratą i księżna jm. na same kazanie przyjachała. Panowie niemal wszyscy co tu są praesentes, jmp. wileńskiej nie było ani malborskiej. Jmp. wojewodzina kijowska i wszystkie panie były. Król jm. o ósmy wyjachał do Wilanowa, tam obiad jadł i nocował. Królowa jm. była u pp. sakramentek, ale w Zamku obiad jadła.
Dziś też kuriera p. Piniego, Włocha, król jm. do cesarza jm. wyprawił z wiadomością o zakończonej szczęśliwie kampanijej naszej, wszystkie particularia kazawszy
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 151
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
odprawował, w którym mam nadzieję, że mnie bronić i strzec będzie ode wszego złego i od konceptu takowego, który by serce w.ks.m. miał alterować i mnie w złą opiniją w łasce w.ks.m. wprawować.
Moda teraz znowu nastała u pań; począwszy od królowej im. wszystkie panie w patynkach chodzą na wysokich korkach. Imp. wojewodzina kaliska nie chce tej mody przejąć z imp. wojewodziną sandomirską i czernichowską.
Królowa im. wiązała króla im. kąłamarzykiem chińskim złotym i pudełkiem złotym, w którym obraz jej jest trzymający obraz w ręku swoich króla im.; książę kardynał tacą srebrną, imp. marszałek
odprawował, w którym mam nadzieję, że mnie bronić i strzec będzie ode wszego złego i od konceptu takowego, który by serce w.ks.m. miał alterować i mnie w złą opiniją w łasce w.ks.m. wprawować.
Moda teraz znowu nastała u pań; począwszy od królowej jm. wszystkie panie w patynkach chodzą na wysokich korkach. Jmp. wojewodzina kaliska nie chce tej mody przejąć z jmp. wojewodziną sędomirską i czernichowską.
Królowa jm. wiązała króla jm. kąłamarzykięm chińskim złotym i pudełkiem złotym, w którym obraz jej jest trzymający obraz w ręku swoich króla jm.; książę kardynał tacą srebrną, jmp. marszałek
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 246
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
I potem po wieczerzy stół beł poprzątniony, Przedniemi potrawami wszytek zastawiony - Nie czeka, abym prosił o to, Fiordyspina, Po com do niej przyjechał, ale co siostrzyna Twarz do mojej podobna podomno sprawiła, Ażebym z nią nocował, sama mię prosiła. PIEŚŃ XXV.
XVIII.
A skoro się i panie i panny rozeszły I wszytkie pacholęta z pokoju odeszły, Kiedym się ja i ona także rozebrała I jużeśmy leżeli, a świeca gorzała, „Nie dziwuj się - jam tak rzekł napierwej królewnie - Żem się prędko wróciła do ciebie, bo pewnie, Jakeś sobie tuszyła, takeś rozumiała, Że
I potem po wieczerzy stół beł poprzątniony, Przedniemi potrawami wszytek zastawiony - Nie czeka, abym prosił o to, Fiordyspina, Po com do niej przyjechał, ale co siestrzyna Twarz do mojej podobna podomno sprawiła, Ażebym z nią nocował, sama mię prosiła. PIEŚŃ XXV.
XVIII.
A skoro się i panie i panny rozeszły I wszytkie pacholęta z pokoju odeszły, Kiedym się ja i ona także rozebrała I jużeśmy leżeli, a świeca gorzała, „Nie dziwuj się - jam tak rzekł napierwej królewnie - Żem się prędko wróciła do ciebie, bo pewnie, Jakeś sobie tuszyła, takeś rozumiała, Że
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 275
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905