się śmiali, drudzy szeptali po cichu: Nie tobie należało zaglądać tam, mnichu; Francja zaś: Taką rzeczą wszytkie nasze ciotki I wszytkie białegłowy ujdą za dewotki, Bowiem ledwie nie każda, co się za mąż godzi, W takiejże włosiennicy pod koszulą chodzi. 486 (F). STARY ŻOŁNIERZ
Ożenił się z panienką jeden żołnierz stary. Nie wyszedł rok, aż dziecię; rad mu był bez miary, I kiedy się chce z tego przed wszytkimi chwalić, Każe strzelać na krzcinach, każe działa palić. Aż młodszy: „Nie przesadzaj dla starego gdaku, Żeby wam na drugi raz stało w pulwersaku.” Na to żołnierz:
się śmiali, drudzy szeptali po cichu: Nie tobie należało zaglądać tam, mnichu; Francia zaś: Taką rzeczą wszytkie nasze ciotki I wszytkie białegłowy ujdą za dewotki, Bowiem ledwie nie każda, co się za mąż godzi, W takiejże włosiennicy pod koszulą chodzi. 486 (F). STARY ŻOŁNIERZ
Ożenił się z panienką jeden żołnierz stary. Nie wyszedł rok, aż dziecię; rad mu był bez miary, I kiedy się chce z tego przed wszytkimi chwalić, Każe strzelać na krzcinach, każe działa palić. Aż młodszy: „Nie przesadzaj dla starego gdaku, Żeby wam na drugi raz stało w pulwersaku.” Na to żołnierz:
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 216
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
zle zebrane/ że w nich Pan nie korzystał/ albo też po niej trudu potrzebował i pokory) niczego do jałmużny nie przykładaj. Tak uczyniła stroskana i mizerna matka/ zebrała zzebrawszy jałmużnę/ Święte Ewaneglium kupiła/ śrebro złocistemi puklami przyozdobiła/ z nim w drogę do świętego Miasta Kijowa/ drugiej Jerozolimy/ puściła się z panienką piechotą/ i tam przywędrowała ósmego dnia Augusta/ na ołtarzu obietnice swoję postawić/ za błogosławieństwem Starszego usiłowała/ i je Naświętszej Pannie poświęciła; (teraz to wzięto/ i do Pakule wsi Monasterskiej oddano) domowi/ wedle pątniczego zwyczaju tak swe jako i cory swej spowiedzią sumnienie oczyściła/ zgładziła/ wybieliła/ i za prośbą
zle zebráne/ że w nich Pan nie korzystał/ álbo też po niey trudu potrzebował y pokory) niczego do iáłmużny nie przykłáday. Ták vczyniłá stroskána y mizerna mátká/ zebráłá zzebrawszy iáłmuznę/ Swięte Ewáneglium kupiłá/ śrebro złoćistemi puklámi przyozdobiłá/ z nim w drogę do świętego Miástá Kiiowá/ drugiey Ierozolimy/ puśćiłá się z pánienką piechotą/ y tám przywędrowáłá osmego dniá Augustá/ ná ołtarzu obietnice swoię postáwić/ zá błogosłáwieństwem Stárszego vśiłowáłá/ y ie Naświętszey Pánnie poświęćiłá; (teraz to wźięto/ y do Pákule wśi Monásterskiey oddano) domowi/ wedle pątniczego zwyczáiu ták swe iáko y cory swey spowiedźią sumnienie oczyśćiłá/ zgłádźiłá/ wybieliłá/ y zá prośbą
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 145.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
pieszczonego, przyciśni k sobie Synaczka złotego. Wyjmuj pierś rychło do Jego usteczek, z której wysysać zwykł swój pokarmeczek, bo gdy się jego słodkością uraczy, wszystkich ran, wszystkich boleści zabaczy. III. PAN DO EGIPTU UCHODZI W DZIECIŃSTWIE
Iudaea Puerum exigit tyrannus
Z Herodowego dekretu przyczyny uchodzi Dziecię z żydowskiej krainy, z Matką panienką i z swym domniemanem ojcem, Józefem, przed ciężkim tyranem. Idą z ojczyzny słodkiej na wygnanie, widząc sąsiedzkich dzieci mordowanie, w pośrzodku zimy. O, jako, dlaboga! ciężka tam była trzem wygnańcom droga! Kto to uważy, co tam za wczas mieli, gdy swe noclegi częstokroć musieli pod niebem miewać między
pieszczonego, przyciśni k sobie Synaczka złotego. Wyjmuj pierś rychło do Jego usteczek, z której wysysać zwykł swój pokarmeczek, bo gdy się jego słodkością uraczy, wszystkich ran, wszystkich boleści zabaczy. III. PAN DO EGIPTU UCHODZI W DZIECIŃSTWIE
Iudaea Puerum exigit tyrannus
Z Herodowego dekretu przyczyny uchodzi Dziecię z żydowskiej krainy, z Matką panienką i z swym domniemanem ojcem, Józefem, przed ciężkim tyranem. Idą z ojczyzny słodkiej na wygnanie, widząc sąsiedzkich dzieci mordowanie, w pośrzodku zimy. O, jako, dlaboga! ciężka tam była trzem wygnańcom droga! Kto to uważy, co tam za wczas mieli, gdy swe noclegi częstokroć musieli pod niebem miewać między
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 56
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
. Stworzyciela swego/ A co największego/ I Rodziciela. Dziwne to są tajemnice i nie pojęte/ A rozumem przyrodzonym nigdy niespięte. Panna czysta rodzi/ Przecię w wieńcu chodzi/ Nienaruszona. Powiła nam pana Wieków/ chociaj sama Z wieków stworzona. Podzmysz prędko z prawym sercem a nie mieszkajmy. Syna tego i z Panienką dziś przywitajmy. A prośmy ich o to/ Żeby sprosne błoto Grzechu brzydkiego. Zgładzili bez strachu/ Przywiedli do gmachu Nas Niebieskiego. Symfonie Symfonia Czternasta
Z Raju pięknego miasta/ Wygnana jest niewiasta: Dla jabłka skuszonego/ Przez węża podanego. Wędrujże Ewo z Raju/ Już cię tu dobrze znają: Fora Adamie fora
. Stworzyćielá swego/ A co naywiększego/ I Rodźićielá. Dźiwne to są táiemnice y nie poięte/ A rozumem przyrodzonym nigdy niespięte. Pánná cżysta rodźi/ Przećię w wieńcu chodźi/ Nienáruszona. Powiłá nam páná Wiekow/ choćiay sámá Z wiekow stworzoná. Podzmysz prędko z práwym sercem á nie mieszkaymy. Syná tego y z Pánienką dźiś przywitaymy. A prośmy ich o to/ Zeby sprosne błoto Grzechu brzydkiego. Zgłádźili bez strachu/ Przywiedli do gmachu Nas Niebieskiego. Symphonie Symphonia Czternasta
Z Ráiu pięknego miastá/ Wygnána iest niewiástá: Dla iábłká skuszonego/ Przez wężá podánego. Wędruyże Ewo z Ráiu/ Iuż ćię tu dobrze znáią: Forá Adámie forá
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona: Cv
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
Hrabia miał Dobra swoje w Inflantach, a wprawdzie przyległe Majętnościom Ojca mego. Rok przed moim Ożenieniem Hrabia wraz z swoim Ojcem z Szwecyj do tych Dóbr był przyjechał. Kilka razy u mego widział mię stryja, i mówił ze mną. Podobałam mu się bez mego o to się starania. Byłam ubogą w posag Panienką, skądżebym się tedy tą płonną myślą miała zatrudnić? abym miłością swoją zniewoliła Hrabię, który nader bogaty? doródny, mir mający o Dworu, i już Pułkownikiem w Regimencie, i którymby podobno Księżniczka nie była gardziła? Lecz bez wątpienia to moim szczęściem było, żem się umyślnie o Jego nie
Hrabia miał Dobra swoie w Inflantach, a wprawdzie przyległe Majętnosciom Oyca mego. Rok przed moim Ożenieniem Hrabia wraz z swoim Oycem z Szwecyi do tych Dobr był przyiechał. Kilka razy u mego widział mię stryia, i mowił ze mną. Podobałam mu śię bez mego o to śię starania. Byłam ubogą w posag Panienką, zkądżebym śię tedy tą płonną myślą miała zatrudnić? abym miłośćią swoią zniewoliła Hrabię, ktory nader bogaty? dorodny, mir maiacy o Dworu, i iuż Pułkownikiem w Regimencie, i ktorymby podobno Xiężniczka nie była gardziła? Lecz bez wątpienia to moim szczęśćiem było, żem śię umyślnie o Jego nie
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 4
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
żeby to było dobrze, dla tak maluczkiej rzeczy, tak wiele dobrego, co tu jest, opuścić. Nie mnimaj W. K. M., żeby włoska ziemia miała się teraz W. K. M. tak podobać, jako się w on czas podobała, gdyś jeszcze W. K. M. panienką była. Podobanie ono z tak młodych rosło, a teraz nie ziemiać to włoska W. K. M. smakuje, gdy o niej myślisz, ale smakują one lata młodziuczkie, jako wszyscy ludzie barziej lubią wiosnę niż zimę. Zaraz tam na miejsce przyjachawszy (jeślibyś W. K. M. odradzić sobie tej
żeby to było dobrze, dla tak maluczkiej rzeczy, tak wiele dobrego, co tu jest, opuścić. Nie mnimaj W. K. M., żeby włoska ziemia miała się teraz W. K. M. tak podobać, jako się w on czas podobała, gdyś jeszcze W. K. M. panienką była. Podobanie ono z tak młodych rosło, a teraz nie ziemiać to włoska W. K. M. smakuje, gdy o niej myślisz, ale smakują one lata młodziuczkie, jako wszyscy ludzie barziej lubią wiosnę niż zimę. Zaraz tam na miejsce przyjachawszy (jeślibyś W. K. M. odradzić sobie tej
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 209
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
na ciele; Bodaj ci różą szczykać, wprzód niż sama spadnie, Nim ją słońce opłowi abo wiatrem zbladnie. 93. EPITAFIUM RÓŻY
Leży róża, niestetyż, z swego spadszy kłącza: Rano kwitnie, wieczór ją z jej rózgą rozłącza. Wdzięczną jest barzo róża, cóż, gdy barzo słabą: Ranoś widział panienką, wieczór widzisz babą. Cóż jest podobniejszego do tak krewkiej róży, Jako człek w tego świata śmiertelnej podróży; Ach, częstoż mu zachodu, częstoż mu śmierć skora Nie da, jako kwiatkowi, doczekać wieczora: Źle się z pępia rozwije, ali ogrodnika Uprzedzając, bez wszego respektu ją szczyka; Ciernie w
na ciele; Bodaj ci różą szczykać, wprzód niż sama spadnie, Nim ją słońce opłowi abo wiatrem zbladnie. 93. EPITAFIUM RÓŻY
Leży róża, niestetyż, z swego spadszy kłącza: Rano kwitnie, wieczór ją z jej rózgą rozłącza. Wdzięczną jest barzo róża, cóż, gdy barzo słabą: Ranoś widział panienką, wieczór widzisz babą. Cóż jest podobniejszego do tak krewkiej róży, Jako człek w tego świata śmiertelnej podróży; Ach, częstoż mu zachodu, częstoż mu śmierć skora Nie da, jako kwiatkowi, doczekać wieczora: Źle się z pępia rozwije, ali ogrodnika Uprzedzając, bez wszego respektu ją szczyka; Ciernie w
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 439
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, chorągiew wziąwszy kwarcianą, onę prowadził i tym pułkownikiem był. A gdy na stanowiska szły chorągwie, on do domu oderwał się. Przyjachawszy za kilka niedziel kamień go umorzył z wielkim żalem naszym, w Przecławin pochowany. Potomstwo jego: Andrzej, Aleksander, Stanisław; była i córka, ale ta po śmierci ojca swego panienką umarła. Andrzej pierwszy syn, przyjachawszy z cudzej ziemi, zaraz do wojska się udał. Kapitanem pod regimentem stryja swego, pana krakowskiego, zostawszy, dwieście kompanij miał, który potem dał mu pannę Wiktoriję Potockę, hetmana polnego (a tę wziął w swą opiekę koronny) z przyzwoleniem ojcowskiem córkę; wesele w Brodach odprawiono
, chorągiew wziąwszy kwarcianą, onę prowadził i tym pułkownikiem był. A gdy na stanowiska szły chorągwie, on do domu oderwał się. Przyjachawszy za kilka niedziel kamień go umorzył z wielkim żalem naszym, w Przecławin pochowany. Potomstwo jego: Andrzej, Alexander, Stanisław; była i córka, ale ta po śmierci ojca swego panienką umarła. Andrzej pierwszy syn, przyjachawszy z cudzej ziemi, zaraz do wojska się udał. Kapitanem pod regimentem stryja swego, pana krakowskiego, zostawszy, dwieście kompanij miał, który potém dał mu pannę Wiktoriję Potockę, hetmana polnego (a tę wziął w swą opiekę koronny) z przyzwoleniem ojcowskiem córkę; wesele w Brodach odprawiono
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 191
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
córkę człowieka możnego/ (którego mianować nie potrzeba/ gdyż już ona umarła/ za zrządzeniem Boskim/ żeby złość nie przewróciła serca jej) zwiodła/ takim sposobem/ żeby ją w święto jakie do siebie wezwała gdzieby z nią szatan w postaci młodzieńca mógł rozmawiać. co acz częstokroć sprawić wazyła się jednak zawsze skoro z panienką mówić poczęła/ zaraz się ona krzyżem świętym przeżegnała. Czyniła to pewnie z natchnienia Anioła dobrego: żeby sprawy szatańskie wniwecz obróciła. Jest i druga panna w Biskupstwie Argentyńskim/ która na spowiedzi przed jednym z naszych zeznała/ iż czasu jednego w dzień Niedzielny/ gdy się sama tylko w domu Ojca swego przechadzała/ baba niektóra
corkę człowieká możnego/ (ktorego miánowáć nie potrzebá/ gdyż iuż oná vmárłá/ zá zrządzeniẽ Boskim/ żeby złość nie przewroćiłá sercá iey) zwiodłá/ tákim sposobem/ żeby ią w święto iákie do śiebie wezwáłá gdźieby z nią szátan w postáci młodźieńcá mogł rozmáwiáć. co ácz częstokroć spráwić wazyłá sie iednák záwsze skoro z pánienką mowić poczęłá/ záraz sie oná krzyżem świętym przeżegnáłá. Czyniłá to pewnie z nátchnienia Aniołá dobrego: żeby spráwy szátáńskie wniwecz obroćiłá. Iest y druga pánná w Biskupstwie Argentyńskim/ ktora ná spowiedźi przed iednym z nászych zeznáłá/ iż czásu iednego w dźień Niedźielny/ gdy sie sámá tylko w domu Oycá swe^o^ przechadzáłá/ bábá niektora
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 27.
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, Że bez swaru nie może człek mieć ożenienia, Abo niewolnikiem być, nie chceli się swarzyć: Robić, co żona każe, kądziel prząść, jeść warzyć. I tak jej nie wygodzisz, bo kokosz po jaju Musi z przyrodzonego gdakać obyczaju. Nie rajcie, bo mi już tak wdowcem dożyć lepiej. Póki panienką — cicha; ledwie się oczepi, Do obu uszu gębę rozedrze pod siatką; Skoro dziecię urodzi, zostawszy mężatką, Wetuje wyuzdanym milczanej językiem, Wdowa zaś zawsze na plac jedzie z nieboszczykiem. 467. Z DWOJGA ZŁEGO MNIEJSZE OBIERAĆ
Czego zmysłem dojść może, na woli to człeczej, Która mniej zła, obierać sobie z
, Że bez swaru nie może człek mieć ożenienia, Abo niewolnikiem być, nie chceli się swarzyć: Robić, co żona każe, kądziel prząść, jeść warzyć. I tak jej nie wygodzisz, bo kokosz po jaju Musi z przyrodzonego gdakać obyczaju. Nie rajcie, bo mi już tak wdowcem dożyć lepiej. Póki panienką — cicha; ledwie się oczepi, Do obu uszu gębę rozedrze pod siatką; Skoro dziecię urodzi, zostawszy mężatką, Wetuje wyuzdanym milczanej językiem, Wdowa zaś zawsze na plac jedzie z nieboszczykiem. 467. Z DWOJGA ZŁEGO MNIEJSZE OBIERAĆ
Czego zmysłem dojść może, na woli to człeczej, Która mniej zła, obierać sobie z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 279
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987