/ Panienkom wydzierasz. Z kądże odrysujemy Obraz wstydliwemu? Gdy gani wstyd stanowi Moda Panieńskiemu. Kto blednieje od strachu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momencie trupem nie zaprzątnął trunny/ Kładzie na głowę wieniec z drzewa Laurowego/ I tak niebezpieczeństwa uchodzi srogiego. Zastraszona/ gęstymi/ z Nieba pióronami/ Gdy dziś w Panienkach Polska wzgardziła Laurami; Snadź nieodwłóczną swoję już poczuła zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwa obróciła chlubę. I niepłonny to postrach? Jakpo śliskim ledzie/ Na Modzie/ do ruiny wszelkiej/ Polska jedzie. Moda Polskę o wzgardę Nieba przyprawiła: Moda wszelkiej niecnoty Modnych nauczyła. Moda w strojach przebiera należytą miarę: Moda niszczy
/ Pánienkom wydźierasz. Z kądże odrysuiemy Obraz wstydliwemu? Gdy gáni wstyd stanowi Modá Pánienskiemu. Kto blednieie od stráchu/ gdy grożą pioruny; Aby/ w momenćie trupem nie záprzątnął trunny/ Kłádźie ná głowę więniec z drzewá Laurowego/ Y ták niebespieczenstwá vchodźi srogiego. Zástrászona/ gęstymi/ z Niebá pioronámi/ Gdy dźiś w Pánienkách Polská wzgárdźiłá Laurámi; Snadź nieodwłoczną swoię iuż poczułá zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwá obroćiła chlubę. Y niepłonny to postrách? Iákpo śliskim ledźie/ Ná Modźie/ do ruiny wszelkiey/ Polská iedźie. Modá Polskę o wzgárdę Niebá przypráwiła: Modá wszelkiey niecnoty Modnych nauczyłá. Moda w stroiach przebierá należytą miarę: Modá niszczy
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
, Które spuściwszy spokojnie trzymały, Że nigdzie spojrzeć i mrugnąć nie śmiały. A jako woda czysta — swe strumienie Tocząc — naprawia złe ludziom widzenie, Tak też z panieńskiej wychodząc źrzenice Wstyd, statek, czystość, jak z jasnej krynice, Poczciwych ludzi oczy naprawują I jak słodki zdrój cnotliwym smakują. Takowe cnoty w tych panienkach były. Bodaj się takie na świecie rodziły! Takiego wstydu chrześcijańskie matki I tego statku uczcie swoje dziatki, Bo to szpetna rzecz strzelać powiekami, A statek burzyć mętnemi wodami! Więc gdy już koniec przyszedł obiadowi, Gdy słudzy z stołu sprzątnęli domowi I wszytkie sprzęty przed nami zebrano, Wina na ten plac gwałtem nalewano Z
, Które spuściwszy spokojnie trzymały, Że nigdzie spojrzeć i mrugnąć nie śmiały. A jako woda czysta — swe strumienie Tocząc — naprawia złe ludziom widzenie, Tak też z panieńskiej wychodząc źrzenice Wstyd, statek, czystość, jak z jasnej krynice, Poczciwych ludzi oczy naprawują I jak słodki zdrój cnotliwym smakują. Takowe cnoty w tych panienkach były. Bodaj się takie na świecie rodziły! Takiego wstydu chrześcijańskie matki I tego statku uczcie swoje dziatki, Bo to szpetna rzecz strzelać powiekami, A statek burzyć mętnemi wodami! Więc gdy już koniec przyszedł obiadowi, Gdy słudzy z stołu sprzątnęli domowi I wszytkie sprzęty przed nami zebrano, Wina na ten plac gwałtem nalewano Z
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 88
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ustawiczną i umartwieniem/ dla ich ubóstwa/ i uciążania/ jednak i w tej więcej postępują przez częste dyscypliny/ i inne surowości. Niektórzy z nich mają dar modlitwy/ i przez nią nabywają wielkiej światłości Bożej/ i siebie samych znajomości/ i skarbów cnot Chrześcijańskich/ których po sobie znaki dobre pokazują. Nie schodzi na panienkach w swej czystości panieńskiej tak statecznych/ że na jej obronę zdrowie swoje niebezpieczeństwom podały. Mężate zaś tak sobie ważą czystość/ i wstrzymięźliwość małżeńską/ że gdy na spowiedzi trafi się ich spytać/ jeśliżeby się w czym czuły/ obraziwszy się/ mówią: azam wam niepowiedziała żem mężata: W Kuszku osobliwie wiele
ustáwiczną y umartwieniem/ dla ich ubostwá/ y ućiążánia/ iednak y w tey więcey postępuią przez częste dyscypliny/ y inne surowośći. Niektorzy z nich máią dar modlitwy/ y przez nię nábywáią wielkiey świátłośći Bożey/ y śiebie sámych znáiomośći/ y skárbow cnot Chrześćiáńskich/ ktorych po sobie znáki dobre pokázuią. Nie schodźi ná pánienkách w swey czystośći pánieńskiey ták státecznych/ że ná iey obronę zdrowie swoie niebespieczeństwom podáły. Mężáte záś ták sobie ważą czystość/ y wstrzymięźliwość małżeńską/ że gdy ná spowiedźi tráfi się ich spytáć/ iesliżeby się w czym czuły/ obráźiwszy się/ mowią: ázam wam niepowiedźiáłá żem mężáta: W Kuszku osobliwie wiele
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 25.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
i podejrzeniem poruszeni/ ku karaniu tego srogiego występku/ chcieli się poruszyć/ rozumiejąc że żaden niema być potępiony/ jeno któryby abo słasnym zeznaniem/ abo trzema świadkami według prawa był przekonany/ jakoby i te oczywiste dowody uczynku/ i tak wielkie podejrzania/ miały wchodzić bez karania. O trzecich ludziach mianowicie o niektórych panienkach/ które w cielesności od szatana przenagabanie miewają: co się za naszych czasów działo/ siłaby powiedać/ ponieważ tego w Historiach jest dostatkiem. Z jaką zaś trudnością takowe rzeczy bywają leczone/ może wybaczyć z Ksiąg Tomasza Brabantyna/ który tamże i jednej panience w ten sposób powieda. Widziałem mówi/ i słuchał
y podeyrzeniem poruszeni/ ku karániu tego srogiego występku/ chćieli sie poruszyć/ rozumieiąc że żaden niema być potępiony/ ieno ktoryby ábo słasnym zeznániem/ ábo trzemá świádkámi według práwá był przekonány/ iákoby y te oczywiste dowody vczynku/ y ták wielkie podeyrzánia/ miáły wchodźić bez karánia. O trzećich ludźiách miánowićie o niektorych pánienkách/ ktore w ćielesnośći od szátáná przenágábánie miewáią: co sie zá nászych czásow dźiało/ śiłáby powiedáć/ ponieważ tego w Hystoryách iest dostatkiem. Z iáką záś trudnośćią tákowe rzeczy bywáią lecżone/ może wybáczyć z Xiąg Thomászá Brábántyná/ ktory támże i iedney pánience w ten sposob powieda. Widźiałem mowi/ y słuchał
Skrót tekstu: SpInZąbMłot
Strona: 200
Tytuł:
Młot na czarownice
Autor:
Jacob Sprenger, Heinrich Institor
Tłumacz:
Stanisław Ząbkowic
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
magia, obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614