po zadku ona ława wierci, Więc się przesiada coraz, poprawuje I na półłanki niewczas dyspenduje.
Aż panna rzekła, siedząc przed nim z bliska: „Ej, toć się wiercisz!” — A on jak z biczyska: „Gdybyś to co ja między udy miała, Dopieroż byś się, panienko, wierciała!” SEN
W południe więzień zasnąłem ubogi, Aż mi sen wdzięczny tę przysługę sprawił, Żem swą dziewczynę całował bez trwogi I w jej gładkości myśli moje bawił, I obłapiając depozyt tak drogi, Wszytkie-m na stronę frasunki odprawił, A zbytnia radość ledwie mi żywota Nie wzięła, duszy otworzywszy wrota.
po zadku ona ława wierci, Więc się przesiada coraz, poprawuje I na półłanki niewczas dyspenduje.
Aż panna rzekła, siedząc przed nim z bliska: „Ej, toć się wiercisz!” — A on jak z biczyska: „Gdybyś to co ja między udy miała, Dopieroż byś się, panienko, wierciała!” SEN
W południe więzień zasnąłem ubogi, Aż mi sen wdzięczny tę przysługę sprawił, Żem swą dziewczynę całował bez trwogi I w jej gładkości myśli moje bawił, I obłapiając depozyt tak drogi, Wszytkie-m na stronę frasunki odprawił, A zbytnia radość ledwie mi żywota Nie wzięła, duszy otworzywszy wrota.
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 33
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
; wszakże Go, jeśli zachcecie piastować małego, weźcie Go z łona a z Nim się zabawcie, ucieszywszy się zaś, mi Go tu stawcie. V
. CÓRKI SYJOŃSKIE MATCE
Lepsze są piersi Twe nad wino, woniające maściami wybornemi (Tamże)
Praecellens uterus, Puella felix
Niewysłowiony Twój żywot, z którego zstał się, Panienko, kościół Nawyższego. Szczęśliwe piersi i błogosławione, które Ty mając z nieba napełnione, karmisz z nich zaraz Boga i człowieka, takowe cuda nie były od wieka. Nad wszystkie wina zapachu wdzięcznego, nad wszystkie wina smaku przyjemnego, naprzyjemniejsze, Panno, piersi Twoje, z których tak wdzięczne wypływają zdroje. VI
. SYNACZEK
; wszakże Go, jeśli zachcecie piastować małego, weźcie Go z łona a z Nim się zabawcie, ucieszywszy się zaś, mi Go tu stawcie. V
. CÓRKI SYJOŃSKIE MATCE
Lepsze są piersi Twe nad wino, woniające maściami wybornemi (Tamże)
Praecellens uterus, Puella felix
Niewysłowiony Twój żywot, z którego zstał się, Panienko, kościół Nawyższego. Szczęśliwe piersi i błogosławione, które Ty mając z nieba napełnione, karmisz z nich zaraz Boga i człowieka, takowe cuda nie były od wieka. Nad wszystkie wina zapachu wdzięcznego, nad wszystkie wina smaku przyjemnego, naprzyjemniejsze, Panno, piersi Twoje, z których tak wdzięczne wypływają zdroje. VI
. SYNACZEK
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 24
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
stoły złoto, srebro na hajduki, A żołnierze niepłatni żebrzą chleba sztuki. Panowie od rozkoszy w wieku jeszcze młodem Umierają; poddani i zimnem, i głodem. Jeśli jeszcze po śmierci do piekła ich skażą, Czegóż złego pieniądze w ludziach nie dokażą? 219 (D). DO PANNY W OPIECE BRATNIEJ
Bieżą lata, panienko, jako młyńskie koło, A ty ciągniesz zmarszczone warkoczami czoło Szpakowatych musztasiów koralowa kita Nie przetworzy; darmo się o to Włochów pyta. I te muchy na twarzy ni nacz się nie godzą, Bo ani cię przywdzięczą, ani cię odmłodzą. Mija jeden po drugim mięsopust, niebogo, A nie słychać, nie widać
stoły złoto, srebro na hajduki, A żołnierze niepłatni żebrzą chleba sztuki. Panowie od rozkoszy w wieku jeszcze młodem Umierają; poddani i zimnem, i głodem. Jeśli jeszcze po śmierci do piekła ich skażą, Czegóż złego pieniądze w ludziach nie dokażą? 219 (D). DO PANNY W OPIECE BRATNIEJ
Bieżą lata, panienko, jako młyńskie koło, A ty ciągniesz zmarszczone warkoczami czoło Szpakowatych musztasiów koralowa kita Nie przetworzy; darmo się o to Włochów pyta. I te muchy na twarzy ni nacz się nie godzą, Bo ani cię przywdzięczą, ani cię odmłodzą. Mija jeden po drugim mięsopust, niebogo, A nie słychać, nie widać
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 643
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nędze naszy pożałować.
MARIA Chwała Tobie, wiecny Panie, W boju potężny hetmanie! Żeś widział pokorę moję, Ratuj służebniczę Twoję!
Wierną ją sprawi do kończą, Boże, mój wiecny obrońca. Klęknąwszy w sopie mówi Ponieważ iż wzgardzona ludziom prośba moja, Jako słońce wynikniesz — stań się wola Twoja!
JÓZEF klęcząc
Panienko, służyć tobie, co byś rozkazała, Ta moja przednia sprawa, ba, i wiecna chwała. Przetóż zostań tu trochę, ja pójdę zgotuję Potrzeb do połogu, gdyż wiernie cię miłuję.
Hic abibit, postea cum fasciculo fani adveniet, interea cantabatur. AktUS TERTIUS Persone: Maria, Angelus, Diaboli 2
nędze naszy pożałować.
MARYJA Chwała Tobie, wiecny Panie, W boju potężny hetmanie! Żeś widział pokorę moję, Ratuj służebniczę Twoję!
Wierną ją sprawi do kończą, Boże, mój wiecny obrońca. Klęknąwszy w sopie mówi Ponieważ iż wzgardzona ludziom prośba moja, Jako słońce wynikniesz — stań się wola Twoja!
JÓZEF klęcząc
Panienko, służyć tobie, co byś rozkazała, Ta moja przednia sprawa, ba, i wiecna chwała. Przetóż zostań tu trochę, ja pójdę zgotuję Potrzeb do połogu, gdyż wiernie cię miłuję.
Hic abibit, postea cum fasciculo fani adveniet, interea cantabatur. ACTUS TERTIUS Personae: Maria, Angelus, Diaboli 2
Skrót tekstu: DialDzieńOkoń
Strona: 120
Tytuł:
Dialog na dzień Narodzenia
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1641 a 1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1641
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989
, Chodzi-em ci ogołocił swojej Kaśce grzędę; Na, dla tego Dzieciątka, bo by jej nie zjadło, Weź to dzisia ode mnie, co mi w ręku siadło. Ale dla tego starca, boć to miękie rzeczy, Podarujęć więc potym, gdy będę miał więcej.
WAWRZEK Jakom zaczął, tak końcę, Panienko nadobna, Moja cię już dziś żegna mowa niewymowna. Chciejże mieć tylko, proszę, tego drużbę mego, Żeć kiełbasy nie oddał, za wymówionego, Bo ma torbę dziurawą, co mu nią wypadła — Inszym czasem obiecał połowę dać jadła! Nie frasuj się, drużba mój, zaśpiewamy pięknie, Niechaj dziś twoja
, Chodzi-em ci ogołocił swojej Kaśce grzędę; Na, dla tego Dzieciątka, bo by jej nie zjadło, Weź to dzisia ode mnie, co mi w ręku siadło. Ale dla tego starca, boć to miękie rzeczy, Podarujęć więc potym, gdy będę miał więcej.
WAWRZEK Jakom zaczął, tak końcę, Panienko nadobna, Moja cie już dziś żegna mowa niewymowna. Chciejże mieć tylko, proszę, tego drużbę mego, Żeć kiełbasy nie oddał, za wymowionego, Bo ma torbę dziurawą, co mu nią wypadła — Inszym czasem obiecał połowę dać jadła! Nie frasuj się, drużba mój, zaśpiewamy pieknie, Niechaj dziś twoja
Skrót tekstu: PasOkoń
Strona: 218
Tytuł:
Pasterze
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
mowa niewymowna. Chciejże mieć tylko, proszę, tego drużbę mego, Żeć kiełbasy nie oddał, za wymówionego, Bo ma torbę dziurawą, co mu nią wypadła — Inszym czasem obiecał połowę dać jadła! Nie frasuj się, drużba mój, zaśpiewamy pięknie, Niechaj dziś twoja koza ogromnie zajęknie!
Już idziemy, Panienko, i ciebie żegnamy, Byś o nas pamiętała, pilno cię żądamy. Nie chcemy się tu bawić, bo źli gospodarze Będą nas chcieć kołatać; ja się nierad swarzę. Graj! Graj! A graj potężnie, choćby kozieł zdychał! A tę piosnkę zaczynaj, którą śpiewał Michał: „Chodził, skakał i
mowa niewymowna. Chciejże mieć tylko, proszę, tego drużbę mego, Żeć kiełbasy nie oddał, za wymowionego, Bo ma torbę dziurawą, co mu nią wypadła — Inszym czasem obiecał połowę dać jadła! Nie frasuj się, drużba mój, zaśpiewamy pieknie, Niechaj dziś twoja koza ogromnie zajęknie!
Już idziemy, Panienko, i ciebie żegnamy, Byś o nas pamiętała, pilno cię żądamy. Nie chcemy się tu bawić, bo źli gospodarze Będą nas chcieć kołatać; ja się nierad swarzę. Graj! Graj! A graj potężnie, choćby kozieł zdychał! A tę piosnkę zaczynaj, którą śpiewał Michał: „Chodził, skakał i
Skrót tekstu: PasOkoń
Strona: 219
Tytuł:
Pasterze
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
jasełka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1700
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
po szyjej białej rozpuszczony, Piękny, choć superfinem w kółko nie spleciony. Patrzy na oczy równe gwiazdom wyiskrzonym, Dziwuje się paluszkom z kryształu toczonym. To wargi, to ramiona okrągłe przechwala I to, czego nie dojźrzał; on tak się rozpala, Panna od niego oczy odwraca wstydliwa. Cyntyjus krzyknie: “Postój, panienko poczciwa, Nie uciekaj przede mną, służebnikiem wiernym, Tylko owcy lękliwej przed wilkiem obżernym, Lub garlicy przed orłem, który ją chce szkodzić, Abo łani przede lwem przysłusza uchodzić. Ale ja nie umysłem wilczyce drapieżnej Śpieszę do twych różanych ust i szyjej śnieżnej. Pohamuj bieg, niebogo, żebyś bieżąc marnie
Nie ugodziła
po szyjej białej rozpuszczony, Piękny, choć superfinem w kółko nie spleciony. Patrzy na oczy równe gwiazdom wyiskrzonym, Dziwuje się paluszkom z krzyształu toczonym. To wargi, to ramiona okrągłe przechwala I to, czego nie dojźrzał; on tak się rozpala, Panna od niego oczy odwraca wstydliwa. Cyntyjus krzyknie: “Postój, panienko poczciwa, Nie uciekaj przede mną, służebnikiem wiernym, Tylko owcy lękliwej przed wilkiem obżernym, Lub garlicy przed orłem, który ją chce szkodzić, Abo łani przede lwem przysłusza uchodzić. Ale ja nie umysłem wilczyce drapieżnej Śpieszę do twych różanych ust i szyjej śnieżnej. Pohamuj bieg, niebogo, żebyś bieżąc marnie
Nie ugodziła
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 14
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
mego, rozstawszy się z duszą moją, rozdzieliwszy la meilleure partie de moi meme,nie zostaje przy mnie, tylko cień i umbra pełna melancholii, pełna żalu, frasunku, a imaginacja wszystkich, które mogą być, najokropniejszych rzeczy; jeśli tedy można rzecz nie brzydzić się sobą samym, snadno możeć, moja najśliczniejsza panienko, uważyć. Przydała jeszcze tego wszystkiego na pożegnanie oddana mi z rąk Wci mojej duszy kartka, której doczytać było niepo- dobna. Ja nie wiem, moje serce, jakoś się Wć zdobyć i odważyć na to mogła pisać takie rzeczy, widząc mię w tak ciężkim utrapieniu i wiedząc, spróbowawszy dobrze i przypatrzywszy się
mego, rozstawszy się z duszą moją, rozdzieliwszy la meilleure partie de moi meme,nie zostaje przy mnie, tylko cień i umbra pełna melankolii, pełna żalu, frasunku, a imaginacja wszystkich, które mogą być, najokropniejszych rzeczy; jeśli tedy można rzecz nie brzydzić się sobą samym, snadno możeć, moja najśliczniejsza panienko, uważyć. Przydała jeszcze tego wszystkiego na pożegnanie oddana mi z rąk Wci mojej duszy kartka, której doczytać było niepo- dobna. Ja nie wiem, moje serce, jakoś się Wć zdobyć i odważyć na to mogła pisać takie rzeczy, widząc mię w tak ciężkim utrapieniu i wiedząc, spróbowawszy dobrze i przypatrzywszy się
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 176
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Janowa i Pielaskowic, dorabiają. List ten dopisuję z północka. Przyjdzie ml tedy z powinszowaniem dnia albo nocy szczęśliwym, jako tam zastanie Wć serce moje, kończyć, a z protestacją, że umrę tak passionne w najśliczniejszej Astrei, jako pierwszego momentu kochania mego od poznania jedynego mego serca. Wierzże temu, moja śliczna panienko, jako i temu, że cię co moment godziny całuję w imaginacji we wszystkie twoje śliczności. M. Palatin de Russie i drudzy przyjechali na pogrzeb do Podhajec. P. Wardeńska ma córę jak kobyłę. A M. Marquis mes tres humbles baisemains. Kompanię bardzo dobrą przyprowadził p. Krupiński. A Leopol, 8
Janowa i Pielaskowic, dorabiają. List ten dopisuję z północka. Przyjdzie ml tedy z powinszowaniem dnia albo nocy szczęśliwym, jako tam zastanie Wć serce moje, kończyć, a z protestacją, że umrę tak passionne w najśliczniejszej Astrei, jako pierwszego momentu kochania mego od poznania jedynego mego serca. Wierzże temu, moja śliczna panienko, jako i temu, że cię co moment godziny całuję w imaginacji we wszystkie twoje śliczności. M. Palatin de Russie i drudzy przyjechali na pogrzeb do Podhajec. P. Wardeńska ma córę jak kobyłę. A M. Marquis mes tres humbles baisemains. Kompanię bardzo dobrą przyprowadził p. Krupiński. A Leopol, 8
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 192
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
m ja zwykł był tęsknić do Wci serca mego, bo jeden moment absencji zda mi się całym wiekiem; w obozie jednak i we Lwowie bywała jakażkolwiek rozrywka, ale teraz żadna rzecz na świecie i na jeden moment nie może mię divertir, chyba jedno czytanie najśliczniejszej rączeńki pana mego jedynego. Niechże tedy, moja panienko ukochana, miewam to jako najczęściej ukontentowanie; o co uniżenie suplikując, całuję wszystkie śliczności od włosa głowy aż do najwdzięczniejszych stopeczek najśliczniejszej i najukochańszej mojej Marysieńki. Dzieci całuję i pozdrawiam. A Mme la Palatine, łowczyna,Ambassadeur mes compliments . We Lwowie, 25 VII 1675 . Wszystkie duszy, myśli i życia pociechy,
m ja zwykł był tęsknić do Wci serca mego, bo jeden moment absencji zda mi się całym wiekiem; w obozie jednak i we Lwowie bywała jakażkolwiek rozrywka, ale teraz żadna rzecz na świecie i na jeden moment nie może mię divertir, chyba jedno czytanie najśliczniejszej rączeńki pana mego jedynego. Niechże tedy, moja panienko ukochana, miewam to jako najczęściej ukontentowanie; o co uniżenie suplikując, całuję wszystkie śliczności od włosa głowy aż do najwdzięczniejszych stopeczek najśliczniejszej i najukochańszej mojej Marysieńki. Dzieci całuję i pozdrawiam. A Mme la Palatine, łowczyna,Ambassadeur mes compliments . We Lwowie, 25 VII 1675 . Wszystkie duszy, myśli i życia pociechy,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 434
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962