w nie zasuszonych gołąbiątek pałkach, Tamże rznięte kogutom grzebyki przy jajkach, Toż kochane blomuzie. Na samo przezwisko, Miasto jedzenia, już mi do ublwania blisko. Wety za tym z dawnego nastąpią zwyczaju: Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju, Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem, Białe grzanki, jakimsi przysypane prochem, Parmezanu jak papier i orzechów garstka. Wziąwszy potem kieliszek,;mało od naparstka, Z rozlicznymi figlami, jako kryształ czysty: Bon proface, senior, de lacrima Chrysti! Pije do mnie, ja sobie po polsku tłumaczę, Że od głodu, za stołem, tylko nie zapłaczę. Więc co przytknie do gęby, to patrzy,
w nie zasuszonych gołąbiątek pałkach, Tamże rznięte kogutom grzebyki przy jajkach, Toż kochane blomuzie. Na samo przezwisko, Miasto jedzenia, już mi do ublwania blisko. Wety za tym z dawnego nastąpią zwyczaju: Naprzód rozmaitego sałaty rodzaju, Szpinaki z selerami, szparagi z karczochem, Białe grzanki, jakimsi przysypane prochem, Parmezanu jak papier i orzechów garstka. Wziąwszy potem kieliszek,;mało od naparstka, Z rozlicznymi figlami, jako krzyształ czysty: Bon proface, senior, de lacrima Christi! Pije do mnie, ja sobie po polsku tłumaczę, Że od głodu, za stołem, tylko nie zapłaczę. Więc co przytknie do gęby, to patrzy,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 34
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z żołądkiem. 232 (F). GADKA
Zgadni, co, skoro umrze, znowu z gnoju, z błota Powraca się, acz w inszej formie, do żywota? Nie tylko samo wstawa, ale wielu ludzi, Wiele rozlicznych rzeczy od umarłych budzi. W tej wstawa materyjej, odmiana w tytułe. A to papier, prostaku, ze zgniłej koszule. 233 (F). DRUGA
Wielki to cud, że Mojżesz z uderzonej skały Wylał wodę na puszczy; lecz i to niemały, Kiedy słysząc po trzykroć piejącego kura, Deszczowa się z opoki twardej stała chmura I spadały w gorącej gorzkie krople plucie. O szczęśliwy kamieniu! O święty
z żołądkiem. 232 (F). GADKA
Zgadni, co, skoro umrze, znowu z gnoju, z błota Powraca się, acz w inszej formie, do żywota? Nie tylko samo wstawa, ale wielu ludzi, Wiele rozlicznych rzeczy od umarłych budzi. W tej wstawa materyjej, odmiana w tytule. A to papier, prostaku, ze zgniłej koszule. 233 (F). DRUGA
Wielki to cud, że Mojżesz z uderzonej skały Wylał wodę na puszczy; lecz i to niemały, Kiedy słysząc po trzykroć piejącego kura, Deszczowa się z opoki twardej stała chmura I spadały w gorącej gorzkie krople plucie. O szczęśliwy kamieniu! O święty
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 105
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
439. NA SWOJE FRASZKI
Żeby doszła koronnych żołnierzów zapłata, Arkusz zdrożał szelągiem. Wskórałbym ci kata, Fraszki pisząc, sam bym się swoją ręką pobił, Albobym jak Zabłocki na mydle zarobił, Półgrzywny za papieru librę dawszy, głupi, A fraszek za trzy grosze i naręcze kupi; Więc nim papier stanieje, nie chcę więcej kawić,
Wolę się czym poczciwszym, miłe fraszki, bawić. Wolę rzeczy nabożne, nim muza wystydnie, Niż do szkody przydawać szkodę, pisząc brydnie; I czasu, i papieru wielka szkoda, ale Gdy się w onym sprawować przyjdzie trybunale, Przywoła jąli fraszek, a pewnie to będzie,
439. NA SWOJE FRASZKI
Żeby doszła koronnych żołnierzów zapłata, Arkusz zdrożał szelągiem. Wskórałbym ci kata, Fraszki pisząc, sam bym się swoją ręką pobił, Albobym jak Zabłocki na mydle zarobił, Półgrzywny za papieru librę dawszy, głupi, A fraszek za trzy grosze i naręcze kupi; Więc nim papier stanieje, nie chcę więcej kawić,
Wolę się czym poczciwszym, miłe fraszki, bawić. Wolę rzeczy nabożne, nim muza wystydnie, Niż do szkody przydawać szkodę, pisząc brydnie; I czasu, i papieru wielka szkoda, ale Gdy się w onym sprawować przyjdzie trybunale, Przywoła jąli fraszek, a pewnie to będzie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 190
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mieć swe dzieła do wieków podane, Antoninie i Trajanie, Wystawiliście słupy niewidane, Na których widzieć wyryte Triumfy sławne, walki znamienite;
A Pan na znak swej wygranej, Że swe i nasze zniósł nieprzyjaciele, Na sztuce skały kopanej I własnym pisze kronikę krwią ciele: Ciernie, bicze — to są pióra, A papier — skłuta, poszarpana skóra.
Cegłę i kamienne sztuki Przez zniewolone znosząc w kupę Żydy,
Egipt swe skryte nauki Dotąd na trwałe włożył piramidy, Żeby, niewzruszone wieku, Przyszłemu stały za księgi człowieku;
Ty, o Panie, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że
mieć swe dzieła do wieków podane, Antoninie i Trajanie, Wystawiliście słupy niewidane, Na których widzieć wyryte Tryumfy sławne, walki znamienite;
A Pan na znak swej wygranej, Że swe i nasze zniósł nieprzyjaciele, Na sztuce skały kopanej I własnym pisze kronikę krwią ciele: Ciernie, bicze — to są pióra, A papier — skłuta, poszarpana skóra.
Cegłę i kamienne sztuki Przez zniewolone znosząc w kupę Żydy,
Egipt swe skryte nauki Dotąd na trwałe włożył piramidy, Żeby, niewzruszone wieku, Przyszłemu stały za księgi człowieku;
Ty, o Panie, świątobliwą Krwią popisawszy każdy bok słupowi, Podajesz naukę żywą Dziecinnej duszy, głupiemu zmysłowi, Że
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 216
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
czemu, winowajca. 364. FRANCUSKA POLITYKA
Przejąwszy po francusku szlachcic jeden modę Garścią jadał z półmiska; gdy uszargał brodę, Pytam, czemu nie nożem, który leżał przed nim. „Pierwszym palce stworzeniem, nóż — rzecze — pośrednim.” „Toteż prócz palców niczym nie ucierasz zadku, Bo te naprzód stworzone, papier na ostatku.” 365. SPOWIEDŹ
Spowiedał się parobek przed księdzem tej winy, Że w brogu gospodarskiej dojechał dziewczyny. A gdy wszytko z początku powie, jako było, Pyta go ksiądz: „Jeślić żal?” „Ba, jeszcze mi miło.” 366. BALWIERZ NIEMIEC Z POLAKIEM
Do Niemca cyrulika szlachcic
czemu, winowajca. 364. FRANCUSKA POLITYKA
Przejąwszy po francusku szlachcic jeden modę Garścią jadał z półmiska; gdy uszargał brodę, Pytam, czemu nie nożem, który leżał przed nim. „Pierwszym palce stworzeniem, nóż — rzecze — pośrednim.” „Toteż prócz palców niczym nie ucierasz zadku, Bo te naprzód stworzone, papier na ostatku.” 365. SPOWIEDŹ
Spowiedał się parobek przed księdzem tej winy, Że w brogu gospodarskiej dojechał dziewczyny. A gdy wszytko z początku powie, jako było, Pyta go ksiądz: „Jeślić żal?” „Ba, jeszcze mi miło.” 366. BALWIERZ NIEMIEC Z POLAKIEM
Do Niemca cyrulika szlachcic
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 345
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
suchymi nogami chodziła. Próżno skarżę, łez godna myśli moich wada, którym do prac pobożnych słabość w nogi wpada. Ach, leżą afektami wszystkimi złożone, niesnadno te defekty w nich będą zleczone, bo choćby chciały małe cnót ponieść podróże, spracowany wnet umysł nóg podnieść nie może, które by wątłe były, jak twój papier, Nile, i jak trzcina, co czołem bije wodnej sile. Rzadki zapał, lecz podczas znieca ogień srogi, gdy każe piorunowym krokiem deptać drogi; ledwie co żądza zacznie, wnet ginie, tak właśnie jako ogień subtelny, gdy od wiatru gaśnie. Bym się jednak w chodzeniu ospałą nie zdała, częstym krokiem
suchymi nogami chodziła. Próżno skarżę, łez godna myśli moich wada, którym do prac pobożnych słabość w nogi wpada. Ach, leżą afektami wszystkimi złożone, niesnadno te defekty w nich będą zleczone, bo choćby chciały małe cnót ponieść podróże, spracowany wnet umysł nóg podnieść nie może, które by wątłe były, jak twój papier, Nile, i jak trzcina, co czołem bije wodnej sile. Rzadki zapał, lecz podczas znieca ogień srogi, gdy każe piorunowym krokiem deptać drogi; ledwie co żądza zacznie, wnet ginie, tak właśnie jako ogień subtelny, gdy od wiatru gaśnie. Bym się jednak w chodzeniu ospałą nie zdała, częstym krokiem
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 83
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
Czeladź do roboty, pogodę, słotę prognostykujący, Lew się go lęka.
Pięćdziesiąta piąta Zagadka
Biały jestem jako śnieg, mądrym mnie potrzeba, Wielom śmierć ze mnie bywa, drugim daję Chleba.
*Gęś po mnie często chodzi, czarne ślady czyni, W Szafach pięknych stawią mię, zawierają w skrzyni. *Pióro.
To jest Papier, na którym Dekreta piszą piórem: Papiery chowają, z nich się piszący zapomagają. TYTUŁ DWUDZIESTY OŚMY TEJ KSIĘGI. SKARBIEC RARYTATUM, ZŁOTEJ I SREBRNEJ MONET I KUZNIA Albo o MONECIE OSOBLIWEJ ŚCIENDA
WSzedłszy w Nummofylacium, widzę, że nie ząwsze silet aurum, ma co pięknego i mądrego powiedzieć: często złote effata, na
Czeladz do roboty, pogodę, słotę prognostykuiący, Lew się go lęka.
Pięćdziesiąta piąta Zagadka
Biały iestem iáko śnieg, mądrym mnie potrzeba, Wielom śmierć ze mnie bywa, drugim daię Chleba.
*Gęś po mnie często chodzi, czárne ślady czyni, W Szafach pięknych stawią mię, zawieraią w skrzyni. *Pioro.
To iest Papier, na ktorym Dekreta piszą piorem: Papiery chowaią, z nich się piszący zapomagaią. TYTUŁ DWUDZIESTY OSMY TEY KSIĘGI. SKARBIEC RARITATUM, ZŁOTEY Y SREBRNEY MONET Y KUZNIA Albo o MONECIE OSOBLIWEY SCIENDA
WSzedłsży w Nummophylacium, widzę, że nie ząwsze silet aurum, ma co pięknego y mądrego powiedzieć: często złote effata, na
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1209
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
w stodole, nim tam zboże będzie. Item fus oliwny, ołejowy w misie nastawiony zabija je. Item na beczce głębokiej, zrób z papieru denko jak na dzbanie, przetnii na środku, daj z siemienia kilkunastu ziarnkami, lub chlebem pszennym przynetę nad owym miejscem przeciętym, po która przybieży, załamie się, a papier znowu wstanie. Albo też nad beczką głęboką, daj walec prędko się mogący obrócić w nim na środku deszczołeczkę, jak u tych młynków, co chłopcy przy strumykach robią, na końcach tych deszczułek daj przynętę, alias syra kawałek tłustego, a nie słonego, albo kołacza, lub siemienia w trochę gliny w cisnionego, jeno
w stodole, nim tam zboże będzie. Item fus oliwny, ołeiowy w misie nastawiony zabiia ie. Item na beczce głębokiey, zrob z papieru denko iak na dzbanie, przetnii na środku, day z siemienia kilkunastu ziarnkami, lub chlebem pszennym przynetę nad owym mieyscem przeciętym, po ktora przybieży, załamie się, a papier znowu wstanie. Albo też nad beczką głęboką, day walec prędko się mogący obrocić w nim na srodku deszczołeczkę, iak u tych młynkow, co chłopcy przy strumykach robią, na końcach tych deszczułek day przynętę, alias syra kawałek tłustego, a nie słonego, albo kołacza, lub siemienia w troche gliny w cisnionego, ieno
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 409
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
: Włóż kulę papieru/ gdyć potrzeba będzie w wodę/ rozpłynie się łacno jakoby na miazgę/ możesz mu pomoc rozrywając i gniotąć palcami. Włóż potym kwiat już wyrznięty i gotowy do pierwszje swojej formy/ a miazgi tej papierowej (miernie z niej wodę wycisnąwszy) na kwiat nałoż wedle potrzeby. Gębką nacisnij. Ta papier dobrze wciśnie wszędzie. Wyciągnij nią wodę z papieru. Niech tak zaschnie/ a kwiat tak mocny i twardy będzie/ że się żadną miarą nie zaklęśnie/ choćbyś go i umyślnie zgnieść chciał. Tak go tedy z papierem tym przyschłym do płótna albo kitajki przyszyjesz. Przestrogę jednak miej tę. Gdy masz kwiat robić z
: Włoż kulę papieru/ gdyć potrzebá będźie w wodę/ rospłynie się łácno iákoby ná miázgę/ możesz mu pomoc rozrywáiąc i gniotąć palcámi. Włoż potym kwiát iuż wyrznięty i gotowy do pierwszye swoiey formy/ á miázgi tey pápierowey (miernie z niey wodę wyćisnąwszy) ná kwiát náłoż wedle potrzeby. Gębką naćisniy. Tá pápier dobrze wćiśnie wszędźie. Wyćiągniy nią wodę z pápieru. Niech ták záschnie/ á kwiat tak mocny i twárdy będźie/ że się żadną miárą nie záklęśnie/ choćbyś go i umyślnie zgnieść chćiáł. Tak go tedy z pápierem tym przyschłym do płotná álbo kitáyki przyszyiesz. Przestrogę iednák miey tę. Gdy mász kwiát robić z
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 77
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689
co przydać gummi. Jeżeli nie dosyć/ albo zbyt zielono przydaj albo ujmij szafranu. Jeżeli listek jest papierowy/ albo pargamenowy/ wprzód go nasmaruj gummą git/ rozpuściwszy ją wodą prostą; a póki jeszcze mokra/ nasmaruj i zielonym/ tak uschnie. Potym znowu samym zielonym nasmaruj raz i drugi /aż dosyć będzie. Papier ma być klejony mączką z lentrychem. Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak farbować płótno: Jak
co przydáć gummi. Ieżeli nie dosyć/ álbo zbyt źielono przydáy albo uymiy szafránu. Ieżeli listek iest pápierowy/ álbo párgámenowy/ wprzod go nasmáruy gummą git/ rospuśćiwszy ią wodą prostą; á poki ieszcze mokra/ násmáruy i źielonym/ ták uschnie. Potym znowu sámym źielonym násmaruy ráz i drugi /áż dosyć będzie. Pápier má bydź kliiony mączką z lentrychem. Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák farbowáć płotno: Iák
Skrót tekstu: SekrWyj
Strona: 203
Tytuł:
Sekret wyjawiony
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Colegii Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1689
Data wydania (nie wcześniej niż):
1689
Data wydania (nie później niż):
1689