biorę na widelce. Jedne księgi do gęby z głowy mają spadek, Drugie z gęby do brzucha, z brzucha idą w zadek; Niewczymci też piśmienny, czegom nie mógł wiedzieć, Że go z tej okazji naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje papierami ściele.” 40 (P). CZŁOWIEK IGRZYSKO BOŻE SZACHY
Cóż jest świat? Szachownica. Właśnie mu to służy. A ludzie co są? Szachy rozmaitej struży. Tu żywot białe pole, czarne śmierć zaswoi. Skoro hufce ze strony postawią obojej, Dwaj doświadczeni gracze usiądą za stołem; O, jakie bezpieczeństwo:
biorę na widelce. Jedne księgi do gęby z głowy mają spadek, Drugie z gęby do brzucha, z brzucha idą w zadek; Niewczymci też piśmienny, czegom nie mógł wiedzieć, Że go z tej okazyjej naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje papierami ściele.” 40 (P). CZŁOWIEK IGRZYSKO BOŻE SZACHY
Cóż jest świat? Szachownica. Właśnie mu to służy. A ludzie co są? Szachy rozmaitej struży. Tu żywot białe pole, czarne śmierć zaswoi. Skoro hufce ze strony postawią obojej, Dwaj doświadczeni gracze usiędą za stołem; O, jakie bezpieczeństwo:
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 28
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
czasem na to patrzyłem. Porozbierali zatem między sobą pieniądze, a gdy mówiłem, ażeby i papiery, każdy do dóbr swoich służące, rozebrali albo przynajmniej prędki czas do zrewidowania, zregestrowania i rozebrania onych naznaczyli, tedy mniej o to dbając, z pieniędzmi każdy się w swoją stronę spiesząc, zapieczętowali szkatułę dużą z papierami będącą ad tempus bene visum oraz mnie szablę szczerozłotą, którą mi ociec mój na św. Marcin darował, ale że skryptu mi na to nie dał, za darowiznę nie przyjęli. Także łóżko adamaszkowe i obicie Pociejowskie zastawne, do nas czterech należące, jako też sumy przez testament ojca mego na różne klasztory i kościoły legowane
czasem na to patrzyłem. Porozbierali zatem między sobą pieniądze, a gdy mówiłem, ażeby i papiery, każdy do dóbr swoich służące, rozebrali albo przynajmniej prędki czas do zrewidowania, zregestrowania i rozebrania onych naznaczyli, tedy mniej o to dbając, z pieniędzmi każdy się w swoją stronę spiesząc, zapieczętowali szkatułę dużą z papierami będącą ad tempus bene visum oraz mnie szablę szczerozłotą, którą mi ociec mój na św. Marcin darował, ale że skryptu mi na to nie dał, za darowiznę nie przyjęli. Także łóżko adamaszkowe i obicie Pociejowskie zastawne, do nas czterech należące, jako też sumy przez testament ojca mego na różne klasztory i kościoły legowane
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 408
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
. Tandem, abym nie dał okazji do mówienia, że szkody jego jestem przyczyną, poszedłem z nim do skarbca do szkatuły, aby sobie do pomienionej sprawy wybrał dokumenta. Poodrywał zatem pieczęcie i brał papiery, i sam regestr wziętych papierów bez żadnego wyrażenia, tylko z datą lat pisał. Znalazł między tymiż papierami obwolutę ręką śp, ojca mego napisaną — ograniczenie Klekowicz. Upominał się tego dokumentu, mówiłem, aby go sobie szukał, ale gdy go w skrzyni tejże nie znalazł, począł się ze mną wadzić. Ja mu rzekłem: „Szukaj sobie, gdzie chcesz, bierz, co chcesz”, i sam
. Tandem, abym nie dał okazji do mówienia, że szkody jego jestem przyczyną, poszedłem z nim do skarbca do szkatuły, aby sobie do pomienionej sprawy wybrał dokumenta. Poodrywał zatem pieczęcie i brał papiery, i sam regestr wziętych papierów bez żadnego wyrażenia, tylko z datą lat pisał. Znalazł między tymiż papierami obwolutę ręką śp, ojca mego napisaną — ograniczenie Klekowicz. Upominał się tego dokumentu, mówiłem, aby go sobie szukał, ale gdy go w skrzyni tejże nie znalazł, począł się ze mną wadzić. Ja mu rzekłem: „Szukaj sobie, gdzie chcesz, bierz, co chcesz”, i sam
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 412
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, ale gdy go w skrzyni tejże nie znalazł, począł się ze mną wadzić. Ja mu rzekłem: „Szukaj sobie, gdzie chcesz, bierz, co chcesz”, i sam wyszedłem, a on też nie doczekawszy się powrotu mego wyjechał, tylko mi regestr wyżej wyrażony zostawił i już szkatuły z papierami nie pieczętował.
Po odjeździe jego pytałem się Tomasza, który za nieboszczyka imci miał klucze od skarbcu i do gabinetu ojca mego, w którym rzadko kiedy bywałem, chodził, jeżeli nie wie o schowanych gdzie oprócz szkatuły dokumentach. On tedy przyniósł mi wielką szufladę papierów, w których fascykuł wielki znalazłem dokumentów klekowickich
, ale gdy go w skrzyni tejże nie znalazł, począł się ze mną wadzić. Ja mu rzekłem: „Szukaj sobie, gdzie chcesz, bierz, co chcesz”, i sam wyszedłem, a on też nie doczekawszy się powrotu mego wyjechał, tylko mi regestr wyżej wyrażony zostawił i już szkatuły z papierami nie pieczętował.
Po odjeździe jego pytałem się Tomasza, który za nieboszczyka jmci miał klucze od skarbcu i do gabinetu ojca mego, w którym rzadko kiedy bywałem, chodził, jeżeli nie wie o schowanych gdzie oprócz szkatuły dokumentach. On tedy przyniósł mi wielką szufladę papierów, w których fascykuł wielki znalazłem dokumentów klekowickich
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 412
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
tam więcej Wojska swego wyprawują Dunczycy. z Hagi/ ze I. M. M. P. P. Sztadowic/ Posłowi Moskiewskiemu uskarżającemu się na procedury Rezydenta Holenderskiego w Petersburku przy Aresztowanego/ taką dali resolucją: Ze go do siebie revocowali/ prosząc aby Car I. M. kazał go ze wszytkiemi jego Pisaniami i Papierami Wolno puścić/ a na ten czas dopiero gdy powróci/ będą inquirować/ na jakim Gruncie funduje się obwinienie jego/ co uznawszy/ obiecują/ wszelaką należytą Carowi I. M. uczynić Satisfaccją. z Brukseli/ 2. Augusta.
Przeszłego Czwartku/ dla wielki nieostrożności żołnierskiej w Parowie/ gdzie Żołnierze tutejszy zwykle Obozują taki
tam więcey Woyská swego wypráwuią Duncżycy. z Hagi/ ze I. M. M. P. P. Sztadowic/ Posłowi Moskiewskiemu uskarzáiącemu śię ná procedury Residentá Hollenderskiego w Petersburku przy Aresztowánego/ táką dáli resolutią: Ze go do siebie revocowali/ prosząc áby Car I. M. kazał go ze wszytkiemi iego Pisaniámi y Papierámi Wolno puśćić/ á ná ten ćzás dopiero gdy powroći/ będą inquirowáć/ ná iákim Grunćie funduie śię obwinieńie iego/ co uznawszy/ obiecuią/ wszeláką nalezytą Carowi I. M. ućzynić Sátisfactią. z Bruxelli/ 2. Augustá.
Przeszłego Czwartku/ dla wielki nieostrożnośći zołnierskiey w Párowie/ gdzie Zołnierze tuteyszy zwykle Obozuią táki
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 55
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
napisał tym wierszem: „Niezbędna starości, wszyscy cię żądamy, a kiedy przyjdziesz, to narzekamy”; ten hultaj Jeziernicki takich rzeczy nie miał powiadać, sejm już jest naznaczony 22 decembris, byłby prędzej, ale pieczęć się opóźniła, osobliwie dla litewskiej ekspedycyjej, o co tak łajano p. Różyckiego, że z papierami bez pieczęci przyjachał, i niewypowiedziane inwektywy in barbam pryncypała czyniono. Imp. chorąży kor. concurrit o to województwo, inter duos vexilliferos tylko jest ta konkurencja, nadworny daje 50 tys. Imp. referendarz o starostwo dębowskie alias tenutę concurrit potenter z imp. Wapowskim, za szczyrzyckie imp. starosta sanocki daje tysiąc czerw,
napisał tym wierszem: „Niezbędna starości, wszyscy cię żądamy, a kiedy przyjdziesz, to narzekamy”; ten hultaj Jeziernicki takich rzeczy nie miał powiadać, sejm już jest naznaczony 22 decembris, byłby prędzej, ale pieczęć się opóźniła, osobliwie dla litewskiej ekspedycyjej, o co tak łajano p. Różyckiego, że z papierami bez pieczęci przyjachał, i niewypowiedziane inwektywy in barbam pryncypała czyniono. Jmp. chorąży kor. concurrit o to województwo, inter duos vexilliferos tylko jest ta konkurencyja, nadworny daje 50 tys. Jmp. referendarz o starostwo dębowskie alias tenutę concurrit potenter z jmp. Wapowskim, za szczyrzyckie jmp. starosta sanocki daje tysiąc czerw,
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 50
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
posłem francuskim. Po obiedzie weselszy był, do samego układzenia się na bandurze sobie grać kazał, zabawiając się z imp. posłem i ks. Wotą.
Dzisiejszej nocy imp. wojewodzie ruskiemu złodziej szkatułę ukradł leżącą przy łóżku u głów, którą oknem wyprowadził na ogród i tam ją rozbił; pieniądze i klejnoty wybrawszy onę z papierami tam zostawił. Czynił relacyją królowi im., co imci ukradziono; powiedział, że tylko 50 czerw, i kilka pierścionków diamentowych, szkło kryształowe do czytania. Nie zdało się to królowi im. i wszystkim słuchającym tej relacyjej, żeby tak mało. Ludzie jego powiadają, że więcej, że 700 czerw. Die 22
posłem francuskim. Po obiedzie weselszy był, do samego układzenia się na bandurze sobie grać kazał, zabawiając się z jmp. posłem i ks. Votą.
Dzisiejszej nocy jmp. wojewodzie ruskiemu złodziej szkatułę ukradł leżącą przy łóżku u głów, którą oknem wyprowadził na ogród i tam ją rozbił; pieniądze i klejnoty wybrawszy onę z papierami tam zostawił. Czynił relacyją królowi jm., co jmci ukradziono; powiedział, że tylko 50 czerw, i kilka pierścionków diamentowych, szkło kryształowe do czytania. Nie zdało się to królowi jm. i wszystkim słuchającym tej relacyjej, żeby tak mało. Ludzie jego powiadają, że więcej, że 700 czerw. Die 22
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 77
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
jednak nie umarł, wszyscy zdrowi dotychczas.
Lipkę przyprowadzono z Kamieńca, którego relacyją król im. zabawiał się, ale więcej nie powiedział, tylko że wielki głód w nim, dla którego z niego uciekają. P. Sardi przyjachał, tego w drodze okradziono, szka-
tulę mu w nocy wyłupano, którą za stodołą z papierami nazajutrz znalazł; co tam miał pieniędzy, klejnotów i zegarków, wybrano, kładzie sobie szkody na 12 m. currentis. Die 22 ejusdem
Rano przed słuchaniem mszy królestwo ichm. rewidowali w skarbcu różne rzeczy, osobliwie z szabel, pasów, kobiercy, które wybrawszy odłożyli na stronę naznaczywszy, co komu należy. Po
jednak nie umarł, wszyscy zdrowi dotychczas.
Lipkę przyprowadzono z Kamieńca, którego relacyją król jm. zabawiał się, ale więcej nie powiedział, tylko że wielki głód w nim, dla którego z niego uciekają. P. Sardi przyjachał, tego w drodze okradziono, szka-
tulę mu w nocy wyłupano, którą za stodołą z papierami nazajutrz znalazł; co tam miał pieniędzy, klejnotów i zegarków, wybrano, kładzie sobie szkody na 12 m. currentis. Die 22 eiusdem
Rano przed słuchaniem mszy królestwo ichm. rewidowali w skarbcu różne rzeczy, osobliwie z szabel, pasów, kobiercy, które wybrawszy odłożyli na stronę naznaczywszy, co komu należy. Po
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 130
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
), Nie wiązać na katowską śmierć, dzieciom rodzice.” 163. NIEROZMYŚLNY IMPET
Dla niepewnej uciechy głupstwo oraz szkodę I pewną w izbie zrobić zimie niewygodę! Siadła wrona przed samym oknem na parkanie; Zdjąwszy z kołka, sąsiad mój do rucznice na nią. Więc że okna otworzyć trudno było, bo go Dla mrozu papierami zalepił chędogo, Wybił szybę we środku, jako mógł najciszej; Wrona tymczasem pierzchnie, bo przecie dosłyszy. Kładąc nazad rucznicę, w głowę się poskrobie: „Nie wierzę, ale diabeł we wroniej osobie.” „Może być — rzekę — i ten; bo któż tłucze szyby Bez potrzeby, bez wszelkiej uwagi?
), Nie wiązać na katowską śmierć, dzieciom rodzice.” 163. NIEROZMYŚLNY IMPET
Dla niepewnej uciechy głupstwo oraz szkodę I pewną w izbie zrobić zimie niewygodę! Siadła wrona przed samym oknem na parkanie; Zdjąwszy z kołka, sąsiad mój do rucznice na nię. Więc że okna otworzyć trudno było, bo go Dla mrozu papierami zalepił chędogo, Wybił szybę we środku, jako mógł najciszej; Wrona tymczasem pierzchnie, bo przecie dosłyszy. Kładąc nazad rucznicę, w głowę się poskrobie: „Nie wierzę, ale diabeł we wroniej osobie.” „Może być — rzekę — i ten; bo któż tłucze szyby Bez potrzeby, bez wszelkiej uwagi?
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 97
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, co się bije, aż kto inszy liczy I żołd, i krwią nabyte żołnierskie zdobyczy. Trudno się inakszego z takiej rady skutku Spodziewać kto miał, rzekę w sobie nie bez smutku. W papierach wojsko. Gdzieżby chciał się też bić papier, Szablę wziąwszy (po polsku, po niemiecku rapier)! Nad papierami trąbią na każdy rok larmo: Komuż na borg umierać, komu się chce darmo? Żołnierza, jako w piekle owego pieszczocha, I ta nie dojdzie wody od Łazarza trocha, Żeby język omoczył, którą na tym świecie Ciężki poborca z niego prasą do krwie gniecie. Starszyzna wsi kupuje, siedząc przy kominie,
, co się bije, aż kto inszy liczy I żołd, i krwią nabyte żołnierskie zdobyczy. Trudno się inakszego z takiej rady skutku Spodziewać kto miał, rzekę w sobie nie bez smutku. W papierach wojsko. Gdzieżby chciał się też bić papier, Szablę wziąwszy (po polsku, po niemiecku rapier)! Nad papierami trąbią na każdy rok larmo: Komuż na borg umierać, komu się chce darmo? Żołnierza, jako w piekle owego pieszczocha, I ta nie dojdzie wody od Łazarza trocha, Żeby język omoczył, którą na tym świecie Ciężki poborca z niego prasą do krwie gniecie. Starszyzna wsi kupuje, siedząc przy kominie,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 187
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987