: Taż to Wenus: ta nowa Neronowa Dama/ I Trojańska Helena: O zaprawdęć nie ma Wstydu w oczach. A mało jeszcze na tym mniema Ze sama wie: ale to roztrzęsie po Mieście Wszytkim zaraz. Co każdej wrodzona Niewieście Ze nic taić nie może i jedna przed drugą Coś mając z świegotliwą spolnego papugą/ Choćby nawet Sygnetem usta swej Junonie Jowisz zapieczętował/ ona to wyzionie. A komu tajemnica/ tema wolność służy. Skąd gdy przed Paskwaliną nie mogły się dłuży Ramory te utaić. Kto wymówi: jakie Przejmą ją stąd rozpaczy i żale trojakie Kiedy co miał przynamniej w sekrecie u siebie Mieć Oliwer/ a widzieć/ Bogowie
: Táż to Wenus: tá nowa Neronowa Dámá/ Y Troiáńska Helená: O záprawdęć nie ma Wstydu w oczách. A máło ieszcze ná tym mniema Ze sámá wie: ále to rostrzęsie po Mieście Wszytkim záraz. Co káżdey wrodzona Niewieście Ze nic táić nie może y iedná przed drugą Coś máiąc z świegotliwą spolnego pápugą/ Choćby náwet Sygnetem vstá swey Iunonie Iowisz zápieczętował/ oná to wyzionie. A komu táiemnicá/ tema wolność służy. Zkąd gdy przed Pasqualiną nie mogły się dłuży Ramory te vtáić. Kto wymowi: iakie Przeymą ią ztąd rospaczy y żale troiákie Kiedy co miał przynamniey w sekrecie v siebie Mieć Oliwer/ á widzieć/ Bogowie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 30
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
bankiecikach zawsze radzą o swym Włochu, Jakby go wynicować, oszustnąć jakoby — Oboje dziwne na to znajdują sposoby, Z których i to niepodły kunszt od miłośnika, Kiedy dama — polskiego chcąc przejąć języka — Łamie swą delikacką i pieszczoną mowę Pragnąc wymawiać słowa przytrudne Lechowe. Z którą Polak jak w klatce z sroką czy z papugą Przegada codzień ucząc sesją dość długą W tej podziemnej Indii, gdzie światło przyjemne Wesołego Febusa w Cymerie ciemne Obracają — a jeśli godzi się z prorokiem Rzec — czynią najaśniejszy dzień północnem mrokiem. Tam co poranek rady swe mają sekretne. Tam zmyślają fortele, tam nieumiejętne Wargi się uczą mówić cudzoziemskiej mowy, Tam już Akademiej
bankiecikach zawsze radzą o swym Włochu, Jakby go wynicować, oszustnąć jakoby — Oboje dziwne na to znajdują sposoby, Z ktorych i to niepodły kunszt od miłośnika, Kiedy dama — polskiego chcąc przejąć języka — Łamie swą delikacką i pieszczoną mowę Pragnąc wymawiać słowa przytrudne Lechowe. Z ktorą Polak jak w klatce z sroką czy z papugą Przegada codzień ucząc sessyą dość długą W tej podziemnej Indyej, gdzie światło przyjemne Wesołego Febusa w Cymmerye ciemne Obracają — a jeśli godzi sie z prorokiem Rzec — czynią najaśniejszy dzień połnocnem mrokiem. Tam co poranek rady swe mają sekretne. Tam zmyślają fortele, tam nieumiejętne Wargi sie uczą mowić cudzoziemskiej mowy, Tam już Akademijej
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 73
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949