zjednoczone: Aby było na wieki z nią wespół dręczone. Tam dopiero/ ozywszy te martwe zwierzęta/ Które na twarzy/ z szaleństwa kładą niebożęta. Różnie nagraszać będą o sobie starania: Już tam nie trzeba będzie onych przylepania. Miasto gumy/ będzie tam wrząca smoła/ siarka: Miasto Panny do stroju/ stroić będzie Parka. Tam śmiele zajrzą w oczy/ kruczy/ sroki/ wrony/ I klwać będą jako ścierw w pole wyrzucony. Węże jady ogniste w twarz będą puszczały Wiewiorki paznoktami będą ją orały. Tam dopiero obrane z nadzieje do Nieba/ Przyznają: że Kościoła słuchać było trezba. Którego/ lubo grozi/ namniej się nie boją
ziednoczone: Aby było ná wieki z nią wespoł dręczone. Tám dopiero/ ozywszy te martwe zwierzętá/ Ktore ná twarzy/ z szaleństwá kładą niebożętá. Rożnie nágraszáć będą o sobie stáránia: Iuż tám nie trzeba będźie onych przylepánia. Miasto gumy/ będźie tám wrząca smołá/ siárká: Miásto Pánny do stroiu/ stroić będźie Parká. Tám śmiele zayrzą w oczy/ kruczy/ sroki/ wrony/ Y klwáć będą iáko śćierw w pole wyrzucony. Węże iády ogniste w twarz będą puszczały Wiewiorki páznoktámi będą ią oráły. Tám dopiero obráne z nádźieie do Niebá/ Przyznáią: że Kośćioła słucháć było trezbá. Ktorego/ lubo groźi/ námniey się nie boią
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B2v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Ja mała latoroska w tej świata winnicy Mrozem śmierci zwarzona przy swojej macicy Położyłam się, ale cóż mi to zawadzi, Gdy mię wielki gospodarz w swój ogrod przesadzi. Siostrzenicy swojej od chłopów zabitej anno 1655.
Ledwiern tylko słoneczne ujrzała promienie A już muszę w podziemne ustępować cienie. Ledwie żywota mego nitkę zaczynała Ciągnąć skwapliwa parka a już ją urwała. Ledwiem co w te przestrone świata weszła wrota, Prawie na samym progu postradam żywota A jeszcze od okrutnej wściekłych zbojców ręki Wycierpiałam ubogie dziewczę srogie męki. Panie, niewinnam grzechu, anim nim zmazana, A zato, że krew moja za ciebie wylana, Niechaj w
Ja mała latoroska w tej świata winnicy Mrozem śmierci zwarzona przy swojej macicy Położyłam się, ale coż mi to zawadzi, Gdy mię wielki gospodarz w swoj ogrod przesadzi. Siestrzenicy swojej od chłopow zabitej anno 1655.
Ledwiern tylko słoneczne ujrzała promienie A już muszę w podziemne ustępować cienie. Ledwie żywota mego nitkę zaczynała Ciągnąć skwapliwa parka a już ją urwała. Ledwiem co w te przestrone świata weszła wrota, Prawie na samym progu postradam żywota A jeszcze od okrutnej wściekłych zbojcow ręki Wycierpiałam ubogie dziewczę srogie męki. Panie, niewinnam grzechu, anim nim zmazana, A zato, że krew moja za ciebie wylana, Niechaj w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 477
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Osobie co twej słusznie należałO. TREN DO HERBU ŻAL OBRACAJĄCY
Księżyce herbowe, Kryjcie jasną głowę, Już mej najmilejszej matki swym nie oświecicie Promieniem, choć się ku niej twarzą obrócicie. Nie będzie was w złocie Ryła i w klejnocie, Nie będzie już zdobiła wami ręki swojej, Ani więcej siądziecie w listach matki mojej. Parka ją zaćmiła, A wasza twarz miła
W żałobną chmurę wszedszy więcej już nie świeci Ani w ciemnych mogiłach paniej swej oświeci. Herbowe klejnoty, Przed samymi wroty Śmierci nas opuszczacie, a wasza ozdoba Za nami się nie spieszy, choć się nam podoba. CZAS WSZYTKO PSUJE
Wszytko czas niszczy, wszytko łakomie połyka, Nie
Osobie co twej słusznie należałO. TREN DO HERBU ŻAL OBRACAJĄCY
Księżyce herbowe, Kryjcie jasną głowę, Już mej najmilejszej matki swym nie oświecicie Promieniem, choć się ku niej twarzą obrócicie. Nie będzie was w złocie Ryła i w klejnocie, Nie będzie już zdobiła wami ręki swojej, Ani więcej siądziecie w listach matki mojej. Parka ją zaćmiła, A wasza twarz miła
W żałobną chmurę wszedszy więcej już nie świeci Ani w ciemnych mogiłach paniej swej oświeci. Herbowe klejnoty, Przed samymi wroty Śmierci nas opuszczacie, a wasza ozdoba Za nami się nie spieszy, choć się nam podoba. CZAS WSZYTKO PSUJE
Wszytko czas niszczy, wszytko łakomie połyka, Nie
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 597
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
nie chlubi swemi wychowańcy, Któremu wieszczył za żywota, Że tak wynieść miała się ich cnota. Żyjcie na wieki w tej jedności z sobą, Kościołom światłem, koronie ozdobą, Swobodom naszym patrony, Z której kiedy natężą się strony. Że na znak potem ojczyzna wdzięczności, Popioły złotem odważać i kości, I mieć, Parka gdy doprzędzie, Za Pollukse i Kastory będzie. A ty, którego prowadzą te zgraje, Wjeżdżaj szczęśliwie. Dzień ci ten nastaje Wesela pełen i chęci, Dzień ten wszystkie twe fortuny święci. Kościół co tylą ziem i morza włada, Nisko pod twoję laskę już przypada, Prałatów poczesne koło, Triumfalny śpiewa hymn wesoło.
nie chlubi swemi wychowańcy, Któremu wieszczył za żywota, Że tak wynieść miała się ich cnota. Żyjcie na wieki w tej jedności z sobą, Kościołom światłem, koronie ozdobą, Swobodom naszym patrony, Z której kiedy natężą się strony. Że na znak potem ojczyzna wdzięczności, Popioły złotem odważać i kości, I mieć, Parka gdy doprzędzie, Za Polluxe i Kastory będzie. A ty, którego prowadzą te zgraje, Wjeżdżaj szczęśliwie. Dzień ci ten nastaje Wesela pełen i chęci, Dzień ten wszystkie twe fortuny święci. Kościół co tylą ziem i morza włada, Nisko pod twoję laskę już przypada, Prałatów poczesne koło, Tryumfalny śpiewa hymn wesoło.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 66
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
alpy gdzie dochodzi. Tu stare Kościeleckie, Stadnickie, Zgorczanki, Łaskie, Chodkiewiczowny i Ostrożanki, Tu Zbaraskie, o! w jakich na on czas ozdobach! Śnać tylko po marmurach a próżnych dziś grobach, Mówią o nich tytuły, i to i te z niemi Umierają drugi raz, tu z Opalińskiemi (A tym Parka nie szkodzi nigdy zazdrościwa I pod żaglem zupełnym łódź ich zawsze pływa) Dawne ligi. Tu jedna Firlejowna z sobąJaką zgraję prowadzi! Ledwie z tą ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w
alpy gdzie dochodzi. Tu stare Kościeleckie, Stadnickie, Zgorczanki, Łaskie, Chodkiewiczowny i Ostrożanki, Tu Zbaraskie, o! w jakich na on czas ozdobach! Śnać tylko po marmurach a próżnych dziś grobach, Mówią o nich tytuły, i to i te z niemi Umierają drugi raz, tu z Opalińskiemi (A tym Parka nie szkodzi nigdy zazdrościwa I pod żaglem zupełnym łódź ich zawsze pływa) Dawne ligi. Tu jedna Firlejowna z sobąJaką zgraję prowadzi! Ledwie z tą ozdobą Matka Bogów Cybele do Midy wieżatej Na frygijskiej przyjeżdża karocy bogatej. Z nią wszystko jej potomstwo i wnuków tak siła, Które różno po niebie wielkiem rozsadziła. A w
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 120
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
z ofiarą szczerej uprzejmości. Kończąc te wota, sam się łasce twej oddaję, I twoim niskim sługą, pokim żyw, zostaję. Którego ty doświadczaj, każąc sobie służyć; Doznasz, że się odmianom żadnym nie da użyć. Twym sługą jest i chce być, i aż poty będzie, Póki mu dni skwapliwa parka nie doprzędzie. 764. Dialog abo rozmowa kawalera z damą.
Kawaler. Już jasne słońce wysoko się wzbiło. Mnie tak ospałym nie wiem co sprawiło, Że leżę dotąd i swemu kochaniu Dniam nie winszował na wdzięcznym świtaniu. Pojdę; co prędzej powetuję tego, Com był omieszkał dla spania długiego. Winszujęć dnia dobrego
z ofiarą szczerej uprzejmości. Kończąc te wota, sam się łasce twej oddaję, I twoim nizkim sługą, pokim żyw, zostaję. Ktorego ty doświadczaj, każąc sobie służyć; Doznasz, że się odmianom żadnym nie da użyć. Twym sługą jest i chce być, i aż poty będzie, Poki mu dni skwapliwa parka nie doprzędzie. 764. Dialog abo rozmowa kawalera z damą.
Kawaler. Już jasne słońce wysoko się wzbiło. Mnie tak ospałym nie wiem co sprawiło, Że leżę dotąd i swemu kochaniu Dniam nie winszował na wdzięcznym świtaniu. Pojdę; co prędzej powetuję tego, Com był omieszkał dla spania długiego. Winszujęć dnia dobrego
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 241
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
brać mogę U ciebie, któraś takie sercu memu Słodkie okowy włożyła wolnemu, Że już nikomu, tylko samej tobie Chce służyć, póki nie zalężę w grobie. Zażywaj przeto szczęśliwie tej księgi, A niech ci zdrowie służy, póki kręgi Niebieskie toczą tę machinę świata. Kwitni i w szczęściu w nieprzeżyte lata A niech twej parka przędzy nie rwie końca, Póki rysuje niebo świetny gońca. O jaki (służąc Słuszczance) fortuno Długemci winien! Już tu złote runo Skarbami sławne niegodno i wzmianki: Ktoby je równał do cnej podskarbianki? Abo wszcząt głupi byłby lub miałkiego Rozumu, żeby nie znał co drogiego? Bo komuż tajne są
brać mogę U ciebie, ktoraś takie sercu memu Słodkie okowy włożyła wolnemu, Że już nikomu, tylko samej tobie Chce służyć, poki nie zalężę w grobie. Zażywaj przeto szczęśliwie tej księgi, A niech ci zdrowie służy, poki kręgi Niebieskie toczą tę machinę świata. Kwitni i w szczęściu w nieprzeżyte lata A niech twej parka przędzy nie rwie końca, Poki rysuje niebo świetny gońca. O jaki (służąc Słuszczance) fortuno Długemci winien! Już tu złote runo Skarbami sławne niegodno i wzmianki: Ktoby je rownał do cnej podskarbianki? Abo wszcząt głupi byłby lub miałkiego Rozumu, żeby nie znał co drogiego? Bo komuż tajne są
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 279
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
nie lękała, bo by oraz i z ciałem strachów koniec miała. Dobra by to śmierć była, co zawiera wrota albo do śmierci nowej, albo do żywota. Smakowałby każdemu ten kres ostateczny i śmierć by barziej wolał niźli żywot wieczny. Lecz strzeż Boże i myślić o takowym błędzie, że wszytkie rzeczy kończyć sama Parka będzie. Nie zaszkodzą nic duszy i śmiertelne mary, na których kości zmarłych zwykł palić wiek stary, bo skoro się już dusza z swym ciałem rozstawa, wtenże moment przed srogim trybunałem stawa. Tam w strasznym majestacie srogi Sędzia siedzi, któremu słusznej zemsty z oczu ogień leci; tam drżąc dusza nie spojrzy w niebo dla
nie lękała, bo by oraz i z ciałem strachów koniec miała. Dobra by to śmierć była, co zawiera wrota albo do śmierci nowej, albo do żywota. Smakowałby każdemu ten kres ostateczny i śmierć by barziej wolał niźli żywot wieczny. Lecz strzeż Boże i myślić o takowym błędzie, że wszytkie rzeczy kończyć sama Parka będzie. Nie zaszkodzą nic duszy i śmiertelne mary, na których kości zmarłych zwykł palić wiek stary, bo skoro się już dusza z swym ciałem rozstawa, wtenże moment przed srogim trybunałem stawa. Tam w strasznym majestacie srogi Sędzia siedzi, któremu słusznej zemsty z oczu ogień leci; tam drżąc dusza nie spojrzy w niebo dla
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 69
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
święta głowa krwią spiekłą zmoczona. O jak często, na bok ten patrząc, będę mdlała od żałości i łzami rany oblewała! Wielą strzał serce moje zrani boku rana, mdlejąc przy nogach świętych, padnę na kolana, a wpół martwymi drzewo ściskając rękami, taki tren wyrysuję pod Twymi nogami: «Tu dwóch kochanków zniosła Parka zazdrościwa; ta od łez, od miłości Ów żywota zbywa”. XV
Jakoż mamy śpiewać pieśń Pańską w ziemi pogańskiej? W Psalmie 136
Wszytko mię przymuszacie, bracia, bym śpiewała, rada bym też palcami i usty gadała. Wesoły tylko umysł głosu słuchać woli, smutnego zaś i palce, i gęba
święta głowa krwią spiekłą zmoczona. O jak często, na bok ten patrząc, będę mdlała od żałości i łzami rany oblewała! Wielą strzał serce moje zrani boku rana, mdlejąc przy nogach świętych, padnę na kolana, a wpół martwymi drzewo ściskając rękami, taki tren wyrysuję pod Twymi nogami: «Tu dwóch kochanków zniosła Parka zazdrościwa; ta od łez, od miłości Ów żywota zbywa”. XV
Jakoż mamy śpiewać pieśń Pańską w ziemi pogańskiej? W Psalmie 136
Wszytko mię przymuszacie, bracia, bym śpiewała, rada bym też palcami i usty gadała. Wesoły tylko umysł głosu słuchać woli, smutnego zaś i palce, i gęba
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 120
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
człowiek wszelki podlega – tak ów, co w pustkach, jak co w pałacach lega. Epodos
Próżno potężnej obrony szukać i myślić o niej. Rzecz niepodobna ani przyzwoita szturmować przeciw gwałtowi. Gdzie to powstać jednemu pątnikowi biednemu przeciwko nieznośnej mocy, która go zawsze stłocy i szyki mu pomyli w najlepszej jego chwili? Na wszytkie Parka strony z śmierciąnośnej swojej dłoni strzały wypuszcza, od których nadobna młódź pada i czerń inna rozmaita. A na cóż w nas chęć roście ku wiekowi? Lepsza by nie rodzić się człowiekowi!
Lepsza i Tobie było się nie rodzić, Pani, niżeli od nas odchodzić. V. ELEGIA
Nihil in rebus perenne est et quae
człowiek wszelki podlega – tak ów, co w pustkach, jak co w pałacach lega. Epodos
Próżno potężnej obrony szukać i myślić o niej. Rzecz niepodobna ani przyzwoita szturmować przeciw gwałtowi. Gdzie to powstać jednemu pątnikowi biednemu przeciwko nieznośnej mocy, która go zawsze stłocy i szyki mu pomyli w najlepszej jego chwili? Na wszytkie Parka strony z śmierciąnośnej swojej dłoni strzały wypuszcza, od których nadobna młódź pada i czerń inna rozmaita. A na cóż w nas chęć roście ku wiekowi? Lepsza by nie rodzić się człowiekowi!
Lepsza i Tobie było się nie rodzić, Pani, niżeli od nas odchodzić. V. ELEGIA
Nihil in rebus perenne est et quae
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 54
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001