I wycisnąwszy wilgotność z warkoczy I podniósszy włos od szyje do góry, Zaciągnął mocno rozpuszczone sznury. Czy-ć się nauki tej od ojca uczył, Kiedy był z Marsem Wenerę ujuczył? Lecz Wulkan tylko wiązał nagie ciała,
A temu się sieć na serca dostała; Cóż będzie czynić serce utrapione, Gdy na nie takie parkany rzucone, Kiedy w zdradliwe włos uwikłań nici, Kiedy i sam włos stoi za sto sieci? DOBRA MYŚL
Teraz kiedy słońce pali, Siadszy na przestronej sali Lubo pod gęstym cieniem jaworowym, Chłodźmy się, bracia, napojem Bakchowym.
Niechaj rzeki deszcze piją, Niech morza rzekami tyją, Niech ziemne rosną owoce od wody —
I wycisnąwszy wilgotność z warkoczy I podniósszy włos od szyje do góry, Zaciągnął mocno rozpuszczone sznury. Czy-ć się nauki tej od ojca uczył, Kiedy był z Marsem Wenerę ujuczył? Lecz Wulkan tylko wiązał nagie ciała,
A temu się sieć na serca dostała; Cóż będzie czynić serce utrapione, Gdy na nie takie parkany rzucone, Kiedy w zdradliwe włos uwikłań nici, Kiedy i sam włos stoi za sto sieci? DOBRA MYŚL
Teraz kiedy słońce pali, Siadszy na przestronej sali Lubo pod gęstym cieniem jaworowym, Chłodźmy się, bracia, napojem Bakchowym.
Niechaj rzeki deszcze piją, Niech morza rzekami tyją, Niech ziemne rostą owoce od wody —
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 167
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
wstydzie I cnocie mniej należy, niechże kto chce idzie: On tu z swymi zostanie, i z-własnych urobi Piersi sobie Kortyne. Toli ich ozdobi Ze ucieką trzeci raz? Bo cóżby inszego, Ustąpiwszy Hultajom pola tak wszytkiego, Jedno im to przystało? Czyli Zamek, i te Wiotche miejskie Parkany, będą nie dobyte? I tak nie dostąpione że ich z-sobą zbawią? Nie owszemli o zgube pretszą się przyprawią? Kiedy teraz, którego okiem widzą jasnym, Zamknąwszy Nieprzyjaciel w-okregu tym ciasnym, Lada skąd przytajony; obali płot snadnie, I bez wstretu wszeIkiego w-puł Wojska przepadnie? Albo nawet przez zdrade jaką
wstydźie I cnoćie mniey należy, niechże kto chce idźie: On tu z swymi zostánie, i z-własnych urobi Pierśi sobie Kortyne. Toli ich ozdobi Ze ućieką trzeći raz? Bo cożby inszego, Ustąpiwszy Hultáiom polá ták wszytkiego, Iedno im to przystało? Czyli Zamek, i te Wiotche mieyskie Párkany, bedą nie dobyte? I tak nie dostąpione że ich z-sobą zbawią? Nie owszemli o zgube pretszą sie przypráwią? Kiedy teraz, ktorego okiem widzą iasnym, Zámknąwszy Nieprzyiaćiel w-okregu tym ćiasnym, Ládá zkąd przytaiony; obali płot snadnie, I bez wstretu wszeIkiego w-puł Woyská przepadnie? Albo nawet przez zdráde iaką
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 71
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
popedziwszy Wielki Orzeł zasadzi, czym je przestraszywszy, Tylkoż która z-pód miedze ukaże co szyje, Każdą jako piorunem Niebiekim zabije. Tak się i on zawiesił z tamtej Miasta strony, Wszytkie jego na oko strychując obrony. Zaczym ani w piwnicy kto się mógł kryjomy Już utaić: leciały porywane domy, Baszty, Cerkwie, parkany straszliwą ruiną. Nawet w-którym Azylu nadzieje jedyną Biedni mieli, Ofiary Boże Wielki Twoje Ubłagalne sprawując, w- Kościelne podwoje Kule biły, i miejsca nie było żadnego Do głowy im skłonienia nigdziej już wolnego. Nakoniec przez kopane kryjomo poniki, Do miasta się skradali, gdyby nie Lawniki Butbler postrzegł, i zaraz pilnując tej
popedźiwszy Wielki Orzeł zasadźi, czym ie przestraszywszy, Tylkoż ktora z-pod miedze ukaże co szyie, Każdą iako piorunem Niebiekim zábiie. Tak sie i on záwiesił z tamtey Miasta strony, Wszytkie iego na oko strychuiąc obrony. Zaczym áni w piwnicy kto sie mogł kryiomy Iuż utaić: lećiały porywáne domy, Baszty, Cerkwie, parkany straszliwą ruiną. Nawet w-ktorym Azylu nadźieie iedyną Biedni mieli, Ofiary Boże Wielki Twoie Ubłagálne sprawuiąc, w- Kośćielne podwoie Kule biły, i mieyscá nie było żadnego Do głowy im skłonienia nigdźiey iuż wolnego. Nakoniec przez kopane kryiomo poniki, Do miasta sie skradali, gdyby nie Lawniki Butbler postrzegł, i zaraz pilnuiąc tey
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 76
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
już niewidząc jakoby mogli się ratować/ walecznemu narodowi Polskiemu odpor dać: Królewicza tedy Najasniejszego Władysława/ za Pana i Cara wielowładnego/ przysięgę oddawszy wszyscy Bojarowie/ obrali. Miasto otworzyli/ i za przyjaciele spolne przyjąwszy/ jaką zdradę nad nimi knowali/ chcąc ich wszytkie siły znieść/ wysiec/ wygładzić/ miedzy ścianami i parkany swoimi/ jako zwierze jakie połowić. Co na jawią zaraz podali zdradni Moskalowie/ ten jaszczurcy naród wszytką mocą oburzyli się na nich/ straż z baszt ich spychając/ siekąc/ bijąc/ ostre oręża i prawie katownie na wszytkich zgotowawszy. O zdrado niesłychana/ o obrzydliwy narodzie i krwie chciwy. Widząc tedy nieżart wodzowie czuli
iuż niewidząc iákoby mogli sie rátowáć/ walecznemu narodowi Polskiemu odpor dáć: Krolewicá tedy Naiásnieyszego Włádysłáwá/ zá Páná y Cárá wielowładnego/ przyśięgę oddawszy wszyscy Boiárowie/ obráli. Miásto otworzyli/ y zá przyiaćiele spolne przyiąwszy/ iáką zdrádę nád nimi knowáli/ chcąc ich wszytkie śiły znieść/ wysiec/ wygłádźić/ miedzy sćiánámi y párkány swoimi/ iako źwierze iákie połowić. Co ná iáwią záraz podáli zdrádni Moskalowie/ ten iászczurcy narod wszytką mocą oburzyli sie ná nich/ straż z baszt ich spycháiąc/ siekąc/ biiąc/ ostre oręża y práwie kátownie ná wszytkich zgotowawszy. O zdrádo niesłychána/ o obrzydliwy narodźie y krwie chćiwy. Widząc tedy nieżárt wodzowie czuli
Skrót tekstu: PasŻoł
Strona: Bij
Tytuł:
Pasja żołnierzów obojga narodów
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
, w które dla krótkości obiecanej in Opere nie wchodząc, co osobliwszego tylko zechcę enuclearre.
Starożytnych czasów, że ludzie tylko od bestii obawiali się inkursyj i Ataków, płotami, palisadami, parkanami, albo też cierniem się ogradzali, ale jak nienawiść i zazdrość inter meum et tuum urodziła się, powstały Amunicje, mury, parkany, aby życia, fortun, granic niemi bronić: Atakowali, szturmowali, i często Succesu felici łamali mury to Arietibus, to jest taranami, to Testudinibus, Vineis, które opisałem fundamentalnie tu sub Titulo MAJESTAT DOSTĘPNY. Tandem nie dawnych wieków wynaleziony proch strzelbny, który niedobyte fortece obraca w prochy, równa z Ziemią
, w ktore dla krotkości obiecaney in Opere nie wchodząc, co osobliwszego tylko zechcę enuclearre.
Starożytnych czasow, że ludzie tylko od bestyi obawiali się inkursyi y Attakow, płotami, palisadami, parkanami, albo też cierniem się ogradzali, ale iak nienawiść y zazdrość inter meum et tuum urodziła się, powstały Ammunicye, mury, parkany, aby życia, fortun, granic niemi bronić: Attakowali, szturmowali, y często Succesu felici łamali mury to Arietibûs, to iest taranami, to Testudinibus, Vineis, ktore opisałem fundamentalnie tu sub Titulo MAIESTAT DOSTĘPNY. Tandem nie dawnych wiekow wynaleziony proch strzelbny, ktory niedobyte fortece obraca w prochy, rowna z Ziemią
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 234
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Termopylas porwawszy się kilkadziesiąt tysięcy znieśli, sześć kroć stotysięcy rozproszyli, Teste Osoria, lubo sami też in glorioso certamine pogineli. Panowali tu longa serie Heraclidae, Agidae, Procridae, na ostatek Rzymianie, Murów Miasto SPARTA nigdy nie miało: Serce bitnego i walecznego Narodu, to Murus Atheneus: jedno rozumiejący Spartany, to mocne parkany: więcej w piersiach, niż w Amunicjach ufali, a te zawsze niezłamane. Sparta muris caruit, quia non caruit Bellatoribus. AGESILAUS spytany, czemu Spartańska tak kwitneła Rzecz-Pospolita? Odpowiedział: Quia Spartani et Imperare sciunt, et parere, jako świadczy Stobaeus. Do Miasta tego pewnych tylko dni, nie zawsze wniść godziło się
Thermopylas porwawszy się kilkadziesiąt tysięcy znieśli, sześć kroć stotysięcy rozproszyli, Teste Osoria, lubo sami też in glorioso certamine pogineli. Panowali tu longa serie Heraclidae, Agidae, Procridae, na ostatek Rzymianie, Murow Miasto SPARTA nigdy nie miało: Serce bitnego y walecznego Narodu, to Murus Atheneus: iedno rozumieiący Spartany, to mocne parkany: więcey w piersiach, niż w Ammunicyach ufali, a te zawsze niezłamane. Sparta muris caruit, quia non caruit Bellatoribus. AGESILAUS spytany, czemu Spartańska tak kwitneła Rzecz-Pospolita? Odpowiedział: Quia Spartani et Imperare sciunt, et parere, iako świadczy Stobaeus. Do Miasta tego pewnych tylko dni, nie zawsze wniść godziło się
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 423
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. ordynans, rozkazanie. Orlik. Regens Kancelaryj Mazepy Hetmana, po nim sam Hetman kozacki.
P. Padysza. Sołtan. Cesarz Turecki. Paikowie. co unas pazie, albo pokojowi. Palety, asygnacja wojskowa na kontrybucje albo prowianty. Para. moneta Turecka nakształt naszego trojaka. waży jak pułpięta grosza. Parkany. sieci na dzików, i zwierzasroższego. Parki. u pogan śmiertelne boginie. Parnas. góra Poetów ojczyzna. Pajerować. jedno co być posłusznym. Pas. droga, gościniec, przeście, bierze się za daną na piśmie wolność podróżnemu do prześcia. Pasza. vide Basza. Patos. rozruch, znaczne zamięszanie, inwektywa
. ordynans, rozkazánie. Orlik. Regens Káncelláryi Mázepy Hetmaná, po nim sam Hetman kozácki.
P. Pádysza. Sołtan. Cesarz Turecki. Páikowie. co unas páźie, albo pokoiowi. Palety, assygnácya woyskowa na kontrybucye albo prowianty. Para. moneta Turecka nakształt nászego troiáká. waży iak pułpięta grosza. Parkány. sieci ná dźikow, y zwierzasroższego. Párki. u pogan śmiertelne boginie. Parnas. gora Pòétow oyczyzna. Páyerowáć. iedno co bydź posłusznym. Pas. droga, gościniec, przeście, bierze się za dáną ná piśmie wolnośc podrożnemu do prześcia. Pasza. vide Basza. Patos. rozruch, znáczne zámięszánie, inwektywa
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 358
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
zabieżeć. Jest tam jednak Kamieniec/ miasto osadzone na jednym kamieniu/ mając mur/ i przekopy samoródne/ które poczytają za niedobyte. Insze miasta są tam Bar/ Jazłowiec/ mając dobry zamek/ Złoczów/ Krzemieniec/ Kijów/ Bracław/ Busko/ i inszych nie wielkich i nie obronnych nie mało/ koło których tylko parkany są drewniane gliną oblepione dla Tatar. Miedzy rzeką Dniestrem i Stryjem/ leży jedna nie wielka Prowincja/ nazwana Pokucie/ takie mając przymioty jako i Podole/ którą też trzymają Polacy. Tam miasto niezłe jest Kołomyja: powiatowe jest Halicz/ Stryj/ Żydaczów/ i inszych potorsze. Poloina. Pierwsze Księgi. RUS.
RUś
zábieżeć. Iest tám iednák Kámieniec/ miásto osádzone ná iednym kámieniu/ máiąc mur/ y przekopy sámorodne/ ktore poczytáią zá niedobyte. Insze miástá są tám Bar/ Iázłowiec/ máiąc dobry zamek/ Złoczow/ Krzemieniec/ Kijow/ Bracław/ Busko/ y inszych nie wielkich y nie obronnych nie máło/ koło ktorych tylko párkány są drewniáne gliną oblepione dla Tátar. Miedzy rzeką Dniestrem y Stryiem/ leży iedná nie wielka Prouincia/ názwána Pokućie/ tákie máiąc przymioty iáko y Podole/ ktorą też trzymáią Polacy. Tám miásto niezłe iest Kołomyiá: powiátowe iest Hálicz/ Striy/ Zydáczow/ y inszych potorsze. Poloina. Pierwsze Kśięgi. RVS.
RVś
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 147
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
żęto — ogród włoski, I krów też nie masz; same kucharki w piekarni Doją; młodsze na kuchnią szły, starsze do psiarni. Jeśliż budynki w oczu mych były cudowne, Dziesięćkroć tyle w uszach przezwiska ich słowne: Kabinet, galeria, gardaroba — nowe, Co u nas alkierz abo kownata, alkowę. Parkany wkoło, baszty w nich po wszytkich rogach; Pytam, na co? o żadnych nie słychałem trwogach. Gorsza egzekucja trybunalska, prawi, Bo się dłużej niż orda zajechawszy bawi. Wielki, prawda, dostatek, ale tylko wina: W izbie stół krótki; w stajni i żłób, i drabina, Po ścianach
żęto — ogród włoski, I krów też nie masz; same kucharki w piekarni Doją; młodsze na kuchnią szły, starsze do psiarni. Jeśliż budynki w oczu mych były cudowne, Dziesięćkroć tyle w uszach przezwiska ich słowne: Kabinet, galeryja, gardaroba — nowe, Co u nas alkierz abo kownata, alkowę. Parkany wkoło, baszty w nich po wszytkich rogach; Pytam, na co? o żadnych nie słychałem trwogach. Gorsza egzekucyja trybunalska, prawi, Bo się dłużej niż orda zajechawszy bawi. Wielki, prawda, dostatek, ale tylko wina: W izbie stół krótki; w stajni i żłób, i drabina, Po ścianach
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 295
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z kunami żelaznymi, u wrót starych i słupów u dołu nadgniłych kuna z skoblami żelaznymi. U forty żelaznych zawias 2 z klamką żelazną. Przy tej bramie alias wrotach parkan w dyle łupane, słupy kopane z murłatami, dylów 3 nie dostaje. Przy tymże parkanie fortka do wychodzenia na wieś na pałąkach drewnianych. Dalsze parkany około dworu i ogroda złe i stare. Od fortki do dworu idąc, ogródek w drążki noviter upleciony. Koło obory i dalszych ogrodów płoty w chrust ogrodzone. Dwór w szachulec wzrębisty, w nim izba przednia z oknami dobrymi w kwater 6, posadzka z cegieł wyłożona, komin wymurowany kapiasty, piec kaflowy polewany nowy,
z kunami żelaznymi, u wrót starych i słupów u dołu nadgniłych kuna z skoblami żelaznymi. U forty żelaznych zawias 2 z klamką żelazną. Przy tej bramie alias wrotach parkan w dyle łupane, słupy kopane z murłatami, dylów 3 nie dostaje. Przy tymże parkanie fortka do wychodzenia na wieś na pałąkach drewnianych. Dalsze parkany około dworu i ogroda złe i stare. Od fortki do dworu idąc, ogródek w drążki noviter upleciony. Koło obory i dalszych ogrodów płoty w chróst ogrodzone. Dwór w szachulec wzrębisty, w nim izba przednia z oknami dobrymi w kwater 6, posadzka z cegieł wyłożona, komin wymurowany kapiasty, piec kaflowy polewany nowy,
Skrót tekstu: InwChełm
Strona: 79
Tytuł:
Inwentarze dóbr biskupstwa chełmińskiego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1723 a 1747
Data wydania (nie wcześniej niż):
1723
Data wydania (nie później niż):
1747
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ryszard Mienicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Toruń
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1956