piękne, że trudno nie przyznać było sztuki. Fontann skrytych jest cztery: które dla uciechy nieznaczne, do zalewania jak sikawką ludzi, tak akomodowane, że skąd ucieka dla ochrony, tam dokąd bieży bardziej się moczy. Naostatek jest osobliwa grota która się zamyka, mająca wysadzone ściany mozajką i w miniaturze. Tam jest Parnas, nad którym muzy z flautami siedzą. Za tym Parnasem pozytyw formalny, organistom przyzwoity stoi. Za otworzeniem rur wygrywa pozytyw sam, naprzód praeambulum, potem grał dwie sonaty z flautami muzowemi społem: zdało się nam, że tam gra organista, chodziliśmy patrzeć, widzieliśmy sam grający pozytyw, a klawisze przyprawione woda
piękne, że trudno nie przyznać było sztuki. Fontann skrytych jest cztery: które dla uciechy nieznaczne, do zalewania jak sikawką ludzi, tak akkomodowane, że zkąd ucieka dla ochrony, tam dokąd bieży bardziéj się moczy. Naostatek jest osobliwa grota która się zamyka, mająca wysadzone ściany mozajką i w miniaturze. Tam jest Parnas, nad którym muzy z flautami siedzą. Za tym Parnasem pozytyw formalny, organistom przyzwoity stoi. Za otworzeniem rur wygrywa pozytyw sam, naprzód praeambulum, potém grał dwie sonaty z flautami muzowemi społem: zdało się nam, że tam gra organista, chodziliśmy patrzeć, widzieliśmy sam grający pozytyw, a klawisze przyprawione woda
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 94
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
oczy są fontanny, gdzie wody Parnaskiej sięga dowcip upragniony; Nad cień laurowy zasklepione wzwody Brwi twoich dają wierszom chłód zaćmiony; I Muzy u nich pewne są gospody, Gdzie Febus z słońcem już mieszka złączony. O, jaka miernym dowcipom wygoda, Gdzie słońce grzeje, chłodzi cień i woda! Niech tam pomocy, gdzie Parnas w dwa rogi Wierzch swój podnosi, zasięga kto inny,
I gdzie skrzydlatej uderzeniem nogi Końskiej wynikło źródło Kaballiny; Mnie zaś posiłek miły na te drogi — Skłonne chętliwie oczy mej dziewczyny. Dosyć mam, że gdy zabrzmię w słodką stronę, Odniosę z mirtu, nie z lauru koronę.
Miłość jest Muzą, Kupido mym
oczy są fontany, gdzie wody Parnaskiej sięga dowcip upragniony; Nad cień laurowy zasklepione wzwody Brwi twoich dają wierszom chłód zaćmiony; I Muzy u nich pewne są gospody, Gdzie Febus z słońcem już mieszka złączony. O, jaka miernym dowcipom wygoda, Gdzie słońce grzeje, chłodzi cień i woda! Niech tam pomocy, gdzie Parnas w dwa rogi Wierzch swój podnosi, zasięga kto iny,
I gdzie skrzydlatej uderzeniem nogi Końskiej wynikło źródło Kaballiny; Mnie zaś posiłek miły na te drogi — Skłonne chętliwie oczy mej dziewczyny. Dosyć mam, że gdy zabrzmię w słodką stronę, Odniosę z mirtu, nie z lauru koronę.
Miłość jest Muzą, Kupido mym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 5
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, i z upadłym Rzymem, Ale ty, pomniąc prostotę ojczyzny, Mów z nią domowym, nie przewoźnym rymem, I swojej matce nie zadaj tej blizny, Żebyś językiem miał pisać pielgrzymem, Bo ona widząc rym twój tak przebrany, Śmie swoje nad Rzym przekładać Słowiany.
Jakoż raz tylko usłyszy wszy ciebie, Zapomniał Parnas mówić po łacinie, Muzy po polsku piszą i ty, Febie, Polskie grasz tańce niebieskiej drużynie, Skądeś tak wieki i po swym pogrzebie Zniewolił, Janie, że co tobą słynie, Dziękuje-ć, że w nim twoje prace wyszły, Przeszły-ć zazdrości, zadziwi się przyszły. DO KUPIDYNA
Kiedy tak
, i z upadłym Rzymem, Ale ty, pomniąc prostotę ojczyzny, Mów z nią domowym, nie przewoźnym rymem, I swojej matce nie zadaj tej blizny, Żebyś językiem miał pisać pielgrzymem, Bo ona widząc rym twój tak przebrany, Śmie swoje nad Rzym przekładać Słowiany.
Jakoż raz tylko usłyszy wszy ciebie, Zapomniał Parnas mówić po łacinie, Muzy po polsku piszą i ty, Febie, Polskie grasz tańce niebieskiej drużynie, Skądeś tak wieki i po swym pogrzebie Zniewolił, Janie, że co tobą słynie, Dziękuje-ć, że w nim twoje prace wyszły, Przeszły-ć zazdrości, zadziwi się przyszły. DO KUPIDYNA
Kiedy tak
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 81
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
góre/ I Tmolum/ i R Oetę trapią ognie spore. Góre i wywyższona Z Ida pod obłoki/ W ten czas sucha/ a przedtym zbyt bogata w stoki. T T Helikon Dziewicom od wieków nadany/ I V Emus Oeagrijskim jeszcze nie nazwany. Góre przysparzanymi na zamiar ogniami X Etna/ góre i I Parnas/ ze dwiema wierzchami. ZEryks/ Aa Cyntus/ i Bb Otrys niebios sięgająca Góre/ i bez śniegów być Cc Rodope mająca: I Dd Mimas/ i Ee Dyndyma/ i sławna F Mikale/ I Gg Cyteron Bachowi poświęcony cale. Hh Ani Tatarskiej stronie mrozy pomagają/ Góre Ii Kaukaz/ i Kk Ossa
gore/ Y Tmolum/ y R Oetę trapią ognie spore. Gore y wywyższona S Idá pod obłoki/ W ten czás sucha/ á przedtym zbyt bogáta w stoki. T T Helikon Dźiewicom od wiekow nádány/ Y V AEmus Oeágriyskim ieszcze nie názwány. Gore przysparzánymi ná zámiar ogniámi X AEthná/ gore y Y Párnás/ ze dwiemá wierzchámi. ZEryx/ Aa Cynthus/ y Bb Othrys niebios śięgáiąca Gore/ y bez śniegow bydź Cc Rodope máiąca: Y Dd Mimás/ y Ee Dyndymá/ y sławna Ff Mikále/ Y Gg Cytheron Bachowi poświęcony cále. Hh Ani Tátárskiey stronie mrozy pomagáią/ Gore Ii Kaukáz/ y Kk Ossá
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 63
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
kozacki.
P. Padysza. Sołtan. Cesarz Turecki. Paikowie. co unas pazie, albo pokojowi. Palety, asygnacja wojskowa na kontrybucje albo prowianty. Para. moneta Turecka nakształt naszego trojaka. waży jak pułpięta grosza. Parkany. sieci na dzików, i zwierzasroższego. Parki. u pogan śmiertelne boginie. Parnas. góra Poetów ojczyzna. Pajerować. jedno co być posłusznym. Pas. droga, gościniec, przeście, bierze się za daną na piśmie wolność podróżnemu do prześcia. Pasza. vide Basza. Patos. rozruch, znaczne zamięszanie, inwektywa. Pauza. Muzyczny termin , to jest wytchnienie, spoczynek. Peki. jedno co
kozácki.
P. Pádysza. Sołtan. Cesarz Turecki. Páikowie. co unas páźie, albo pokoiowi. Palety, assygnácya woyskowa na kontrybucye albo prowianty. Para. moneta Turecka nakształt nászego troiáká. waży iak pułpięta grosza. Parkány. sieci ná dźikow, y zwierzasroższego. Párki. u pogan śmiertelne boginie. Parnas. gora Pòétow oyczyzna. Páyerowáć. iedno co bydź posłusznym. Pas. droga, gościniec, przeście, bierze się za dáną ná piśmie wolnośc podrożnemu do prześcia. Pasza. vide Basza. Patos. rozruch, znáczne zámięszánie, inwektywa. Pauza. Muzyczny termin , to iest wytchnienie, spoczynek. Peki. iedno co
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 358
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
już będziesz moją ulubioną.
XXIX.
A któraby się twojem imieniem krzcić dała, Każda rozum nad insze więtszy będzie miała; Piękność, ludzkość, roztropność przedniejszą dam takiej, Ucześniczką mądrości zostanie wszelakiej, Aby lepszą ci wszyscy materią mieli, Co pismem swem to imię chwalić będą chcieli. Poda Helikon z Pindem i sam Parnas dawny Do wiecznej wiadomości postępek tak sławny”. PIEŚŃ XXIX.
XXX.
Tak Bóg rzekł i rozpędza chmury na znak tego, Nawałności uśmierza morza burzliwego. Szczęśliwa dusza trzecie niebo przeniknęła I na łono się swego Zerbina wsunęła. Rodomont, takiem w serce nieszczęściem ruszony, Gniewa się, ale barziej, iż jest omamiony;
już będziesz moją ulubioną.
XXIX.
A któraby się twojem imieniem krzcić dała, Każda rozum nad insze więtszy będzie miała; Piękność, ludzkość, roztropność przedniejszą dam takiej, Ucześniczką mądrości zostanie wszelakiej, Aby lepszą ci wszyscy materyą mieli, Co pismem swem to imię chwalić będą chcieli. Poda Helikon z Pindem i sam Parnas dawny Do wiecznej wiadomości postępek tak sławny”. PIEŚŃ XXIX.
XXX.
Tak Bóg rzekł i rozpędza chmury na znak tego, Nawałności uśmierza morza burzliwego. Szczęśliwa dusza trzecie niebo przeniknęła I na łono się swego Zerbina wsunęła. Rodomont, takiem w serce nieszczęściem ruszony, Gniewa się, ale barziej, iż jest omamiony;
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 390
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i miękkie łoże Pieszczot rozkosznych, odwagą wspaniałą; A w Niebo sercem, jako chybką strzałą Szczęśliwie godzić; gdzie Cel ostateczny Bóg duszy naszej, i w nim żywot wieczny. Dotąd prowadzisz tą drogą cudowną, Wielkich SAPIEHÓW pod strzałą Herbowną, Zacny Prałacie, Sarmackie: Narody; Złotej słynące klejnotem swobody. Czegoć mój Parnas życzliwy winszuje, I pospolitym imieniem dziękuje; Ześ świątobliwej pracy nielitował; I ześ tę drogą perłę deponował Tam, gdzie najdroższe i męstwa, i cnoty W Jaśnie Wielmożnym złożone klejnoty: Domu SAPIEHÓW; tam gdzie strzała lotna W boju Marsowym przedziwnie obrotna, W tysiąc triumfach Laury swe rozwija, A pobożnością i
y miękkie łoże Pieszczot roskosznych, odwagą wspániáłą; A w Niebo sercem, iáko chybką strzałą Szczęśliwie godzić; gdżie Cel ostáteczny Bog duszy nászey, y w nim żywot wieczny. Dotąd prowádźisz tą drogą cudowną, Wielkich SAPIEHOW pod strzałą Herbowną, Zacny Práłaćie, Sármáckie: Narody; Złotey słynące kleynotem swobody. Czegoć moy Párnás życzliwy winszuie, Y pospolitym imieniem dźiękuje; Ześ świątobliwey pracy nielitował; Y ześ tę drogą perłę deponował Tám, gdźie naydroższe y męstwá, y cnoty W Iáśnie Wielmożnym złożone kleynoty: Domu SAPIEHOW; tám gdźie strzałá lotna W boiu Mársowym przedźiwnie obrotna, W tyśiąc tryumfách Laury swe rozwiia, A pobożnosćią y
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 7
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
szlachtą zwyczaje z likworów: Ci do zwady, a drudzy skłonni do amorów; Jeden o pospolitej rzeczy dyskuruje, Drugi, choć nie proszony, co widzi, daruje; Chłop do cudzej kieszeni siąga, mieszki rzeże; Po swojsku złodziej kradnie, kto się nie postrzeże. Są niektórzy poeci z koweńskiej pasieki: Kiedy im Parnas, kiedy Helikon daleki, Podpiwszy, kradną cudzy wiersz, sami nie piszą, Choć chłopi o pijaną kradzież trzeźwo wiszą. Słychał znać, że poetom i malarzom, oba W jednej sforze ci chodzą, cokolwiek podoba, Wszytko wolno. Do piórka, do pęzla należy Ta przypowieść; myli się, bo nie do kradzieży
szlachtą zwyczaje z likworów: Ci do zwady, a drudzy skłonni do amorów; Jeden o pospolitej rzeczy dyskuruje, Drugi, choć nie proszony, co widzi, daruje; Chłop do cudzej kieszeni siąga, mieszki rzeże; Po swojsku złodziej kradnie, kto się nie postrzeże. Są niektórzy poeci z koweńskiej pasieki: Kiedy im Parnas, kiedy Helikon daleki, Podpiwszy, kradną cudzy wiersz, sami nie piszą, Choć chłopi o pijaną kradzież trzeźwo wiszą. Słychał znać, że poetom i malarzom, oba W jednej sforze ci chodzą, cokolwiek podoba, Wszytko wolno. Do piórka, do pęzla należy Ta przypowieść; myli się, bo nie do kradzieży
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 328
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Jowiszowa nie dmuchnie w nie córka. Trzykroć sporzej na łące trawa roście i lżej Siecze się kosą, kiedy rosa ją odwilży; Nigdy jej tak na sucho, bo mu się ugina, Choć co raz klepie kosę, chłop gładko nie ścina. Niech się smaży poeta, niech się woskiem topi, Darmo: jeśli mu Parnas mózgu nie pokropi, Jeśli Apollo, który pisze i kameny, I do aptek recepty, nie zatnie mu weny, Każde słowo oporem, każde jako z prasy Przychodzi niesmarowne, bo skrzypią zawiasy, Latają tłustym abo zalane olejem. Nie rodzi za królewskim rola przywilejem: Deszcza i słońca trzeba, ale to oboje W bożej
Jowiszowa nie dmuchnie w nie córka. Trzykroć sporzej na łące trawa roście i lżej Siecze się kosą, kiedy rosa ją odwilży; Nigdy jej tak na sucho, bo mu się ugina, Choć co raz klepie kosę, chłop gładko nie ścina. Niech się smaży poeta, niech się woskiem topi, Darmo: jeśli mu Parnas mózgu nie pokropi, Jeśli Apollo, który pisze i kameny, I do aptek recepty, nie zatnie mu weny, Każde słowo oporem, każde jako z prasy Przychodzi niesmarowne, bo skrzypią zawiasy, Latają tłustym abo zalane olejem. Nie rodzi za królewskim rola przywilejem: Deszcza i słońca trzeba, ale to oboje W bożej
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 340
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z obyczajmi dworzanina swemi, Więc Ludwik z Alamanem, Marsowi podobni, Do szable i do pióra nad podziw sposobni, Ze krwie tej, która rządzi ziemię, co ją wspiera Menzo, a jezior kilka głębokich zawiera.
IX.
Z tych jeden czci twoję płeć z natchnienia własnego I godną być powieda nieba wysokiego: Już Parnas brzmi, już w Cyncie sława się rozlega Twojej wiary i samych obłoków dosięga! Miłość serdeczna, umysł stały, niewzruszony, Co żadnemi groźbami nie beł zniewolony, Wspaniałej Izabelle dodaje mu chęci, Aby cię prędko z głuchej wyrwał niepamięci.
X.
A tak mu lube te są codzienne roboty, Iż ze wszystkiej czyni to
z obyczajmi dworzanina swemi, Więc Ludwik z Alamanem, Marsowi podobni, Do szable i do pióra nad podziw sposobni, Ze krwie tej, która rządzi ziemię, co ją wspiera Menzo, a jezior kilka głębokich zawiera.
IX.
Z tych jeden czci twoję płeć z natchnienia własnego I godną być powieda nieba wysokiego: Już Parnas brzmi, już w Cyncie sława się rozlega Twojej wiary i samych obłoków dosięga! Miłość serdeczna, umysł stały, niewzruszony, Co żadnemi groźbami nie beł zniewolony, Wspaniałej Izabelle dodaje mu chęci, Aby cię prędko z głuchej wyrwał niepamięci.
X.
A tak mu lube te są codzienne roboty, Iż ze wszystkiej czyni to
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 130
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905