naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa bogini Pytanie o tobie czyni Na wierzchu parnaskiej skały, Kędy się piękne zebrały
Muzy, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pójdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone
naj pierwsze zaranie Już wołają o śniadanie.
Czuj, już Pallas twa bogini Pytanie o tobie czyni Na wierzchu parnaskiej skały, Kędy się piękne zebrały
Muzy, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i pląszą nożęty
Pieszczonymi po murawie A drugie po gęstej trawie Lilie i tulipany Zbierają dla swojej panny.
Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie. Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała.
Same w twe ręce pieszczone Pojdą kwiatki nieuszczknione; Gdzie twa stopka tykać będzie, Lilie wynikną wszędzie.
Ockni się, już pod twoimi Oknami kryształowymi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie
Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 378
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
łbie rogi Mając, i przodek i zad mają nagi, Bo je na biedne nie stanie nadragi. A ci chudzięta, jako lud spokojny, Kiedyś ty na nich następował zbrojny, Tylko swe skargi, swoje ciężkie żale Na helikońskiej rysowali skale. Jam zaś te krzywdy, które ci od ciebie Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić, Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na wszytko tedy, coć która winszuje Z sióstr mych, i ja się chętnie podpisuję. Talia.
Rozpływa mi się serce od radości, Niezwykłe jakieś
łbie rogi Mając, i przodek i zad mają nagi, Bo je na biedne nie stanie nadragi. A ci chudzięta, jako lud spokojny, Kiedyś ty na nich następował zbrojny, Tylko swe skargi, swoje ciężkie żale Na helikońskiej rysowali skale. Jam zaś te krzywdy, ktore ci od ciebie Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić, Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na wszytko tedy, coć ktora winszuje Z siostr mych, i ja się chętnie podpisuję. Thalia.
Rozpływa mi się serce od radości, Niezwykłe jakieś
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 468
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
i więzień utrapiony Od przystawa obudzony Idąc do ciężkiej roboty Żałosne zanosi noty. Nawet i do szkoły mali Żaczkowie już powstawali I choć w najpierwsze zaranie Już wołają o śniadanie. Czuj, już się piękne zebrały Na wierzchu parnaskiej skały Muzy, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i plęszą nożęty. Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie, Wszytkim czegoś nie dostaje A gdy przybędziesz w ich kraje, Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała. Ockni się, już pod twojemi Oknami kryształowemi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone I w dziennej
i więzień utrapiony Od przystawa obudzony Idąc do ciężkiej roboty Żałosne zanosi noty. Nawet i do szkoły mali Żaczkowie już powstawali I choć w najpierwsze zaranie Już wołają o śniadanie. Czuj, już się piękne zebrały Na wierzchu parnaskiej skały Muzy, kędy wschodzącemu Winszując mistrzowi swemu Wiodą pięknymi zakręty Koło i plęszą nożęty. Lecz i na parnaskim niebie Wszytko niesporo bez ciebie, Wszytkim czegoś nie dostaje A gdy przybędziesz w ich kraje, Ty będziesz noty trzymała, Będziesz taniec zaczynała. Ockni się, już pod twojemi Oknami kryształowemi Słowik w przyległej leszczynie Jeszcze o pierwszej godzinie Błagając okropne cienie Żałosne powtarza pienie, Pomniąc na nieuleczone Rany w sercu zatajone I w dziennej
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 139
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
łbie rogi Mając, i przodek, i zad mają nagi, Bo ich na biedne nie stanie nadragi. A ci chudzięta jako lud spokojny, Kiedyś ty na nich następował zbrojny, Tylko swe skargi, swoje ciężkie żale Na helikońskiej rysowały skale. Jam zaś te krzywdy, które ci od ciebie Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na wszytko tedy, co-ć która winszuje Z sióstr mych, i ja się chętnie podpisuję. TALIA Oratoria
Rozpływa mi się serce od radości, Niezwykłe jakieś
łbie rogi Mając, i przodek, i zad mają nagi, Bo ich na biedne nie stanie nadragi. A ci chudzięta jako lud spokojny, Kiedyś ty na nich następował zbrojny, Tylko swe skargi, swoje ciężkie żale Na helikońskiej rysowały skale. Jam zaś te krzywdy, które ci od ciebie Mieli, w parnaskim zapisała niebie. Chociaż urazy mam tak oczywiste, Mścić się nie będę i wolę ogniste Węgle na mądrą twą głowę zgromadzić Niż z takim drugich kochankiem się wadzić. Na wszytko tedy, co-ć która winszuje Z sióstr mych, i ja się chętnie podpisuję. THALIA Oratoria
Rozpływa mi się serce od radości, Niezwykłe jakieś
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 219
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975