rymy twoje Tak wielkie dzieła i tak krwawe boje. Puść to jakiemu mądremu Słowaku A jak twe prawo, śpiewaj o pęcaku.
W te tedy trwogi i tak ciężkie strachy, Gdy przez krakowskie gęste kule dachy Przebijały się, w tym zagasły zorze I noc nastała, aż tu w jednym dworze Wyńdą trzy oraz pięknych panien pary.
Patrzę, co niosą i co za towary Rozkładać będą; alić na przetaku Coś niosąc, wszytko mówią o pęcaku.
A toć był jęczmień, który niebożęta Na krupy sobie miały tłuc dziewczęta. Tak w jednym tylnej komory ustępie, Usiadszy kołem przy dębowej stępie, Jęły tłuc a piać dumy, w których znaku Nie
rymy twoje Tak wielkie dzieła i tak krwawe boje. Puść to jakiemu mądremu Słowaku A jak twe prawo, śpiewaj o pęcaku.
W te tedy trwogi i tak ciężkie strachy, Gdy przez krakowskie gęste kule dachy Przebijały się, w tym zagasły zorze I noc nastała, aż tu w jednym dworze Wyńdą trzy oraz pięknych panien pary.
Patrzę, co niosą i co za towary Rozkładać będą; alić na przetaku Coś niosąc, wszytko mowią o pęcaku.
A toć był jęczmień, ktory niebożęta Na krupy sobie miały tłuc dziewczęta. Tak w jednym tylnej komory ustępie, Usiadszy kołem przy dębowej stępie, Jęły tłuc a piać dumy, w ktorych znaku Nie
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 362
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
stanie” A kto inszy i przez długą narodu ludzkiego eksperyjeńcyją, i przez wiadomość historii obserwował dobrze: „Nie wiem, jeżeli dwóch jest albo było w całym ludzkim narodzie, u których by zawsze jedna wola, jedna opinija we wszystkim być mogła” Więc między tylą tysięcy lat rachowano, jak rzadkie widoki niektórych zgodnych sławne pary przyjaciół, i to w bardzo małej kwocie, przeto za cud imiona ich „przyszłym historycy zostawili wiekom, ale i te o nich relacyje przychylają się do bajek”, kiedy „między Piotrem i Pawłem, Augustynem i Hieronimem, Chryzostomem i Cyrylem, najświętszymi i najdoskonalszymi Si duo ex vobis consenserint super terram, de omni
stanie” A kto inszy i przez długą narodu ludzkiego eksperyjeńcyją, i przez wiadomość historyi obserwował dobrze: „Nie wiem, jeżeli dwóch jest albo było w całym ludzkim narodzie, u których by zawsze jedna wola, jedna opinija we wszystkim być mogła” Więc między tylą tysięcy lat rachowano, jak rzadkie widoki niektórych zgodnych sławne pary przyjaciół, i to w bardzo małej kwocie, przeto za cud imiona ich „przyszłym historycy zostawili wiekom, ale i te o nich relacyje przychylają się do bajek”, kiedy „między Piotrem i Pawłem, Augustynem i Hieronimem, Chryzostomem i Cyryllem, najświętszymi i najdoskonalszymi Si duo ex vobis consenserint super terram, de omni
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 196
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
świata, ale z samego piekła, które incubos et succubos zdradliwej wygodzie sposobi, sprośnej podziału serca i sumnienia manijery nabywa. O święta nieboszczyków dawnych w małżeństwie skromności! Anielski w społeczeństwach wstydzie! W wierze niewzruszony statku! W miłości grobowi przykowane serce i obligacyjo! Gdzieżeście się podziały? Czemu nie żyjecie sforne we wszytkim pary, cnotami małżeńskimi jako obadwa luminarze regularnie świtne? Kędy jest czystość wasza w ocyrklowanym zażywaniu się panieńska, kędy zobopólna obserwancja do przysiężonej powinności mająca się ostrożnie? Kędy wspólny raz w nieszczęściu i owszem, antagonizująca w cierpieniu wola? Gdzie żona mężówe, mąż małżonki swojej partykularne dolegliwości nie tylko przejmować, ale i sam grób
świata, ale z samego piekła, które incubos et succubos zdradliwej wygodzie sposobi, sprośnej podziału serca i sumnienia manijery nabywa. O święta nieboszczyków dawnych w małżeństwie skromności! Anielski w społeczeństwach wstydzie! W wierze niewzruszony statku! W miłości grobowi przykowane serce i obligacyjo! Gdzieżeście się podziały? Czemu nie żyjecie sforne we wszytkim pary, cnotami małżeńskimi jako obadwa luminarze regularnie świtne? Kędy jest czystość wasza w ocyrklowanym zażywaniu się panieńska, kędy zobopólna obserwancyja do przysiężonej powinności mająca się ostrożnie? Kędy wspólny raz w nieszczęściu i owszem, antagonizująca w cierpieniu wola? Gdzie żona mężowe, mąż małżonki swojej partykularne dolegliwości nie tylko przejmować, ale i sam grób
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 263
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wiele wody rodzi się i przybywa/ tak do rzek/ jako i do źrzodeł/ i krynic z tej pary która się rodzi w lochach i pieczarach podziemnych: ale aby wszystkie wody tak morska jako i inne stej samy parej miały pochodzić/ to żadną miarą stać nie może: gdyż jako tu nad ziemią/ nie jednakie pary z ziemie wychodzą na każdy rok/ ale pod czas więcej pod czas mniej ich bywa: skąd też i dżdże nie jednakowe bywają/ ale raz więtsze/ drugi raz tak suche lata bywają/ że mało co wilgości dżdżystej bywa. Toż też rozumieć potrzeba i o podziemnych parach/ iż nie mogłyby nadążyć/ aby
wiele wody rodźi się y przybywa/ ták do rzek/ iáko y do źrzodeł/ y krynic z tey páry ktora się rodźi w lochách y piecżárach podźiemnych: ále aby wszystkie wody tak morska iako y inne ztey sámy párey miáły pochodźić/ to żadną miárą stać nie może: gdyż iáko tu nád źiemią/ nie iednákie páry z źiemie wychodzą ná káżdy rok/ ále pod cżás więcey pod cżás mniey ich bywa: zkąd też y dżdże nie iednákowe bywáią/ ále raz więtsze/ drugi raz ták suche látá bywáią/ że mało co wilgosći dżdżystey bywa. Toż też rozumieć potrzebá y o podźiemnych párách/ iż nie mogłyby nádążyć/ aby
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 18.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
iż nie mogłyby nadążyć/ aby jednostajnie rzeki miały płynąć/ i inne źrzodła ustawicznie wynikać: bo rzeki własną wodę swoję i w najwiętsze gorąca mają/ i nigdy ich woda nie wysycha: przychodnia woda czasem przybywa czasem ubywa. Tak tedy to mniemanie rozumiejąc/ może być prawdziwe/ to przecie przyłożywszy: że i te pary podziemne z wielu innych rzeczy rodzić się mogą i rodzą/ ale najwięcej z strug onych wodnych podziemnych które z morza wynikają. Na ostatek to wiedzieć rzecz jest potrzebna/ że najduje się pod ziemią wiele takich miejsc/ w których wód obfitych i dostatnych nachodzą. Na to długich i wielkich dowodów nie potrzeba/ zopytaj kto chce
iż nie mogłyby nádążyć/ aby iednostáynie rzeki miáły płynąć/ y inne źrzodłá vstawicżnie wynikáć: bo rzeki własną wodę swoię y w naywiętsze gorąca maią/ y nigdy ich wodá nie wysycha: przychodnia wodá cżásem przybywa cżásem ubywa. Ták tedy to mniemánie rozumieiąc/ może bydź prawdźiwe/ to przećie przyłożywszy: że y te páry podżiemne z wielu innych rzecży rodźić się mogą y rodzą/ ále naywięcey z strug onych wodnych podźiemnych ktore z morzá wynikáią. Ná ostátek to wiedźieć rzecż iest potrzebna/ że nayduie się pod źiemią wiele tákich mieysc/ w ktorych wod obfitych y dostátnych náchodzą. Ná to długich y wielkich dowodow nie potrzebá/ zopytay kto chce
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 19.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
pod ziemią/ jako i nad ziemią w śrzedniej krainie wiatru/ dżdże. A tako z różnych par i dymów/ bądź to ciepłych/ albo słonych/ albo też siarczystych rodzą się dżdże/ tak też i w podziemnych pieczarach z rozmaitych par/ rozmaite i różne wody się rodzą. I przeto jako uczy Arystoteles/ różne pary różne dżdże też czynią: i dla tegoż zimie dżdżyste wody bywają słodsze/ a niżeli inszych czasów/ że się rodzą z pary szczerej/ i bez żadnej przysady: a na początku jesieni dżdżyste wody bywają słone: przyczyna ta jest/ że lecie z gorących i przepalonych dymów i par/ i obłoków/ rodzą się
pod ziemią/ iako y nád źiemią w śrzedniey kráinie wiatru/ dżdże. A tako z rożnych par y dymow/ bądź to ćiepłych/ albo słonych/ albo też siárcżystych rodzą się dżdże/ ták też y w podziemnych piecżárach z rozmáitych par/ rozmaite y rożne wody się rodzą. Y przeto iáko vcży Aristoteles/ rożne pary rożne dżdże też cżynią: y dla tegosz źimie dżdżyste wody bywáią słodsze/ a niżeli inszych cżasow/ że się rodzą z pary szcżerey/ y bez żadney przysády: á na pocżątku ieśieni dżdżyste wody bywáią słone: przycżyna ta iest/ że lećie z gorących y przepalonych dymow y par/ y obłokow/ rodzą się
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 58.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Na ostatek/ i dla tego ta proba nie jest pewna z zapachu/ iż te wody miewają w sobie albo same kruszce/ albo parę z nich: a ziemia także i inne rzeczy/ które w ziemi się rodzą/ rzadko barzo miewają jaki zapach/ ponieważ wonność na parze jakiejś subtylnej i suchej wiesza się: a pary ziemne nie są subtylne/ ale raczej przeciwnym obyczajem grube i mgliste. Wszakoż znajdują się jednak takowe wody/ które i daleko z siebie wypuszczają zapach/ albo siarczany/ albo klejowy/ albo też jaki inny. Tedy kto świadom dobrze onych rzeczy wonności/ łatwie osądzić będzie mógł z zapachu/ który jest kruszec w onej wodzie
Ná ostátek/ y dla tego tá probá nie iest pewna z zapáchu/ iż te wody miewáią w sobie álbo same kruszce/ álbo párę z nich: á źiemiá tákże y inne rzecży/ ktore w źiemi się rodzą/ rzadko bárzo miewaią iáki zapách/ ponieważ wonność ná párze iákieyś subtylney y suchey wiesza się: á páry źiemne nie są subtylne/ ale racżey przećiwnym obycżáiem grube y mgliste. Wszakoż znayduią się iednák tákowe wody/ ktore y dáleko z śiebie wypuszcżaią zapách/ álbo śiárcżany/ álbo klijowy/ álbo też iaki inny. Tedy kto świádom dobrze onych rzecży wonnośći/ łatwie osądźić będźie mogł z zapáchu/ ktory iest kruszec w oney wodźie
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 70.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
. Dla tegoż i te ognie podziemne nic mogą nic innego sprawować/ jedno co ich jest przyrodzenie/ to jest rzeczy przyległe i miejsca zagrzewać. A jakoby się te ognie pod ziemią rodziły/ potym szerzej mówić się będzie/ teraz tylko króciuchno natknę/ dwojaką parę abo dym Arystoteles stanowi podziemnych rzeczy począ- tkiem: jedne pary są ciepłe i suche z przyrodzenia swego/ a druga jest para ciepła i wilgotna. Z tej pośledniejszej rodzi się woda/ abo też szczera i czysta; abo nieczysta wedle przyrodzenia onej pary: a z onej pary pierwszej rodzą się kruszce/ z których zaś jakoby żagiew bywa tym ciepłom podziemnym/ ale szerzej się to pokaże
. Dla tegoż y te ognie podźiemne nic mogą nic innego spráwowáć/ iedno co ich iest przyrodzenie/ to iest rzecży przyległe y mieyscá zágrzewáć. A iákoby się te ognie pod źiemią rodźiły/ potym szerzey mowić się będźie/ teraz tylko kroćiuchno nátknę/ dwoiáką párę ábo dym Arystoteles stánowi podźiemnych rzecży pocżą- tkiem: iedne páry są ćiepłe y suche z przyrodzenia swego/ á druga iest párá ćiepła y wilgotna. Z tey poślednieyszey rodźi się wodá/ ábo też szcżera y cżysta; ábo niecżysta wedle przyrodzenia oney páry: á z oney páry pierwszey rodzą się kruszce/ z ktorych záś iákoby żagiew bywa tym ćiepłom podźiemnym/ ále szerzey się to pokaże
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 99.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
znowu rodzi; i dla tego nie strawi się ona siarka abo ropa/ iże nie razem ona sztuka siarki góre/ ale po cząstce/ i zaraz przyrodzenie wznieca nową materią/ z której się rodzi insza siarka. I jako nie boimy się aby wody nie ustały/ dla tego że się z nich rodzą ustawicznie mgły i pary/ które ku gorze na powietrze powstawają/ ale z tychże par powtóre zaś woda się rodzi: tak nie trzeba się bać o to/ aby nie zstało siarki kiedy ogień góre. Ale niechcę się tu wywierać na to/ jako i ziemia ustawicznie się rodzi/ bądź to z wody/ bądź też z
znowu rodźi; y dla tego nie strawi się oná śiárká ábo ropá/ iże nie rázem oná sztuká śiárki gore/ ále po cżąstce/ y záraz przyrodzenie wznieca nową máteryą/ z ktorey się rodźi insza śiárká. Y iáko nie boimy się áby wody nie vstáły/ dla tego że się z nich rodzą vstáwicżnie mgły y páry/ ktore ku gorze ná powietrze powstawáią/ ále z tychże pár powtore záś wodá się rodźi: tak nie trzebá się bać o to/ áby nie zstáło śiárki kiedy ogień gore. Ale niechcę się tu wywieráć ná to/ iáko y źiemiá vstáwicżnie się rodźi/ bądź to z wody/ bądź też z
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 114.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
22 den. 4; i tak per consequens, jak wiele ich będzie którego dnia i jak wiele zarobią, biorą zapłatę swoją. Bo teraz nigdy się nie trafi, aby nad sto dróżek mieli. I tak według czynności, jakich wiele którego dnia będzie, płacę biorą, co dróżek odprawią.
Których najmniej bywa 3 pary, co się ma rozumieć para - homines 4, 2 - hohomines 8, 3 - homines 12, 4 - homines 16, 5 - homines 20, 6 - homines 24, 7 - homines 28, 8 - homines 32, 9 - homines 36, 10 - homines 40; i tak do końca,
22 den. 4; i tak per consequens, jak wiele ich będzie którego dnia i jak wiele zarobią, biorą zapłatę swoją. Bo teraz nigdy się nie trafi, aby nad sto dróżek mieli. I tak według czynności, jakich wiele którego dnia będzie, płacę biorą, co dróżek odprawią.
Których najmniej bywa 3 pary, co się ma rozumieć para - homines 4, 2 - hohomines 8, 3 - homines 12, 4 - homines 16, 5 - homines 20, 6 - homines 24, 7 - homines 28, 8 - homines 32, 9 - homines 36, 10 - homines 40; i tak do końca,
Skrót tekstu: InsGór_1
Strona: 25
Tytuł:
Instrukcje górnicze dla żup krakowskich z XVI-XVIII wieku, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
instrukcje
Tematyka:
górnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1615 a 1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Antonina Keckowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1963