powiedziała. Patrzajcież/ jako płodna teraźniejsza Moda! Aleć nie dziw: wszak parą/ chodzą/ do ogroda Według Mody/ Kawaler/ jeden jedzie z Damą/ Cud wielki/ jeśli Dama/ wróci do dom/ samą. Niedotkliwe Panieńskie łóżka/ jak Ołtarze/ Wstydzą się; że dziś na nich siadają po parze. O wielka mądrość Mody; że w to potrafiła/ Aby się sucha słoma/ w ogniu nie paliła! A o Ręku co mówić? To: że pożyczane V Praczek/ u Kucharek: bo pozawiane. Jakby garce/ abo więc/ jachtele myć miały; Tak wielką/ ręku swoich/ nagość pokazały. W
powiedźiáłá. Pátrzáyćież/ iáko płodna teráźnieysza Modá! Aleć nie dźiw: wszák parą/ chodzą/ do ogrodá Według Mody/ Káwáler/ ieden iedźie z Dámą/ Cud wielki/ iesli Dámá/ wroći do dom/ sámą. Niedotkliwe Pánieńskie łożká/ iák Ołtarze/ Wstydzą się; że dźiś ná nich śiadáią po parze. O wielka mądrość Mody; że w to potráfiłá/ Aby się sucha słomá/ w ogniu nie paliłá! A o Ręku co mowić? To: że pożyczáne V Práczek/ v Kuchárek: bo pozáwiáne. Iákby gárce/ ábo więc/ iáchtele myć miáły; Ták wielką/ ręku swoich/ nágość pokazáły. W
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D4v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Basią, synowi p. Pawła Wołka zawiadowcy kurklowskiego.
14^go^ miałem u siebie sąsiad dość na uczcie.
21^go^ przypadły święta Zmartwychwstania Pańskiego. Od wielkiego czwartku aż do niedzieli w miasteczku przy kaplicy bawiłem się na nabożeństwie, było ze mną dość i sąsiad; Panu Bogu na cześć i na chwałę klęczeliśmy godzinami po parze u grobu Pańskiego aż do jutrzni. Pierwszego dnia wielkanocnego byli u mnie wszyscy, drugiego byłem u ip. So- kołowskiego wojskiego inflanckiego, trzeciego u ip. Władyczka w Skulimowszczyznie. Na Przewodnią niedzielę u ip. Kościałkowskiego chorążyca, nazajutrz na św. Jerzy u ip. strażnika, bardzo dobrze traktowany wszędzie.
29^go^ jechał
Basią, synowi p. Pawła Wołka zawiadowcy kurklowskiego.
14^go^ miałem u siebie sąsiad dość na uczcie.
21^go^ przypadły święta Zmartwychwstania Pańskiego. Od wielkiego czwartku aż do niedzieli w miasteczku przy kaplicy bawiłem się na nabożeństwie, było ze mną dość i sąsiad; Panu Bogu na cześć i na chwałę klęczeliśmy godzinami po parze u grobu Pańskiego aż do jutrzni. Pierwszego dnia wielkanocnego byli u mnie wszyscy, drugiego byłem u jp. So- kołowskiego wojskiego inflanckiego, trzeciego u jp. Władyczka w Skulimowszczyznie. Na Przewodnią niedzielę u jp. Kościałkowskiego chorążyca, nazajutrz na św. Jerzy u jp. strażnika, bardzo dobrze traktowany wszędzie.
29^go^ jechał
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 66
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
bym sam, lecz nie mogąc, posyłam ci duszę; Odpraw z łaską — bez tego dwojga umrzeć muszę. VOTUM PASTERSKIE
Pierwszy odniósszy zysk za swoję wiarę, Te-ć kwiatki, Wenus, daję na ofiarę. Jaga mi dwakroć gęby pozwoliła, Dalej nic więcej, matka blisko była; Ale jako nas złączysz w jednej parze, Złotorogiego stawię-ć przed ołtarze Wołu, z tym wierszem na tablicy z złota: Tyrsis Wenery sługa do żywota. DO WIATRÓW
Wiatry, moskiewskiej komornicy strony, Śniegowe Eury, mroźne Akwilony! Co w was tchu, co dmy, co ducha i siły, Przez ten niepokój, co wam zawsze miły, Przez
bym sam, lecz nie mogąc, posyłam ci duszę; Odpraw z łaską — bez tego dwojga umrzeć muszę. VOTUM PASTERSKIE
Pierwszy odniósszy zysk za swoję wiarę, Te-ć kwiatki, Wenus, daję na ofiarę. Jaga mi dwakroć gęby pozwoliła, Dalej nic więcej, matka blisko była; Ale jako nas złączysz w jednej parze, Złotorogiego stawię-ć przed ołtarze Wołu, z tym wierszem na tablicy z złota: Tyrsis Wenery sługa do żywota. DO WIATRÓW
Wiatry, moskiewskiej komornicy strony, Śniegowe Eury, mroźne Akwilony! Co w was tchu, co dmy, co ducha i siły, Przez ten niepokój, co wam zawsze miły, Przez
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 94
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
w Dunaju Dosyć napiawisz, teraz w Tokaju.
Stańcie w paracie W twardym bułacie. Stańcie do boju W żelaznym kroju, Junacy. Uczyń imprezie swojej odmianę: Ma-ć też i Bachus roty kwarciane.
Nie chcę sonaty, Wolę granaty. Nie chcę muzyki, Wolę okrzyki Marsowe. Ale ja z sobą prowadzę w parze: Przestań już ze mną na tym poswarzę.
Ze mną do szyku, Cny komuniku. Ze mną do zbroi, Kto się nie boi Umierać. Ze mną do tanu, ze mną do koła, Gdyć sama służy chwila wesoła.
Zbroje, koncyrze, Szable, pancyrze, Dzidy, szyszaki, Strzelby, sajdaki
w Dunaju Dosyć napiawisz, teraz w Tokaju.
Stańcie w paracie W twardym bułacie. Stańcie do boju W żelaznym kroju, Junacy. Uczyń imprezie swojej odmianę: Ma-ć też i Bachus roty kwarciane.
Nie chcę sonaty, Wolę granaty. Nie chcę muzyki, Wolę okrzyki Marsowe. Ale ja z sobą prowadzę w parze: Przestań już ze mną na tym poswarzę.
Ze mną do szyku, Cny komuniku. Ze mną do zbroi, Kto się nie boi Umierać. Ze mną do tanu, ze mną do koła, Gdyć sama służy chwila wesoła.
Zbroje, koncyrze, Szable, pancyrze, Dzidy, szyszaki, Strzelby, sajdaki
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 608
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
niech ja też temu Zwierzęciu dam tytuł, proszę jeszcze dam i temu imię bydlęciu. A Pan Bóg chciał: niech im Adam imię daje. 7. Do tego chciał Pan Bóg wrazić to w-myśl Adama; Adamie widzisz te tu pary, widzisz Lwa i Lwicę, widzisz Tygrysa i Tygryskę, trzeba myślić o parze, a Pana Boga z-daleka o nią prosić, vt futurae mulieris creationem ardentius expeteret, eamq̃ à Deo religiosa quadam suplicatione instantius postularet, mowi Catharinus. Dawszy pokoj wszystkim tym okazjom zadziwowania i tłumaczenia. 8. PYTAM ŚIĘ O TYM. Co to jest, że przed pierwszego Adama, a Pana na ten czas Świata
niech iá też temu Zwierzęćiu dam tytuł, proszę ieszcze dam i tęmu imię bydlęćiu. A Pan Bog chćiał: niech im Adam imię dáie. 7. Do tego chćiał Pan Bog wráźić to w-myśl Adámá; Adámie widźisz te tu pary, widźisz Lwá i Lwicę, widźisz Tygrysá i Tygryskę, trzebá myślić o parze, á Páná Bogá z-dáleká o nię prosić, vt futurae mulieris creationem ardentius expeteret, eamq̃ à Deo religiosa quadam suplicatione instantius postularet, mowi Catharinus. Dawszy pokoy wszystkim tym okázyiom zádźiwowánia i tłumáczenia. 8. PYTAM ŚIĘ O TYM. Co to iest, że przed pierwszego Adámá, á Páná ná ten czás Swiátá
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 52
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
uprzejmie, Co się godzi i wiąże z ojczystemi prawy, Często jego powagą zaniesione wrzawy, Często głosy burzliwe, jakoby trydentem Hamowane niebieskim: a co fundamentem, Żarliwa ku ojczyźnie miłość to sprawuje, Która wszystkie inne w nim cnoty pieczętuje. Przecław po nim z Wacławem nie tylko rodzeni, Ale w pięknej spół z sobą parze urodzeni. Jeden wydał Lucyfer, jedna kołysała Ich Cunina, a obu (co dziw) uchowała Tak wielkiemi: jedno tchną, jednako i słyną, Oprócz Przecław, że starszy przynajmniej godziną, Siędzie pierwej. Więcże już przenosi i stanem Nakielskim posadzony świeżo kasztelanem. On także w niderlandzkie posłany narody, Żeby świątobliwemi
uprzejmie, Co się godzi i wiąże z ojczystemi prawy, Często jego powagą zaniesione wrzawy, Często głosy burzliwe, jakoby trydentem Hamowane niebieskim: a co fundamentem, Żarliwa ku ojczyznie miłość to sprawuje, Która wszystkie inne w nim cnoty pieczętuje. Przecław po nim z Wacławem nie tylko rodzeni, Ale w pięknej spół z sobą parze urodzeni. Jeden wydał Lucyfer, jedna kołysała Ich Cunina, a obu (co dziw) uchowała Tak wielkiemi: jedno tchną, jednako i słyną, Oprócz Przecław, że starszy przynajmniej godziną, Siędzie pierwej. Więcże już przenosi i stanem Nakielskim posadzony świeżo kasztelanem. On także w niderlandzkie posłany narody, Żeby świątobliwemi
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 134
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, święte Chrystusa ołtarze, Kędyż się wasze podziały ofiary? Gdzie ksiądz w ornacie, ale myśl w browarze Albo w spiklirzu zabawna u miary, Od swojej rzeczy włóczy się z daleka, Jakby nie z Bogiem była sprawa człeka. Gdzież są gorące w seraficznym żarze Świętych kapłanów za dawnej rodziny W owej z wieczerzy pozostałej parze Chleba i wina Boskie narodziny? Gdy niecierpliwa wstrzemięźliwie głodu Do inszego się chęć ubiega płodu. Szacowna ciała Boskiego istota Rodzi się teraz niby jakim żartem Albo jakoby Bóg nasz był sierota, Księżym niestetyż ulega bękartom, Kiedy przez pochop do swych uciech lipki Od ołtarza się spieszą do kolibki. Czegoż się śmiejesz na
, święte Chrystusa ołtarze, Kędyż się wasze podziały ofiary? Gdzie ksiądz w ornacie, ale myśl w browarze Albo w spiklirzu zabawna u miary, Od swojej rzeczy włóczy się z daleka, Jakby nie z Bogiem była sprawa człeka. Gdzież są gorące w seraficznym żarze Świętych kapłanów za dawnej rodziny W owej z wieczerzy pozostałej parze Chleba i wina Boskie narodziny? Gdy niecierpliwa wstrzemięźliwie głodu Do inszego się chęć ubiega płodu. Szacowna ciała Boskiego istota Rodzi się teraz niby jakim żartem Albo jakoby Bóg nasz był sierota, Księżym niestetyż ulega bękartom, Kiedy przez pochop do swych uciech lipki Od ołtarza się spieszą do kolibki. Czegoż się śmiejesz na
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 234
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, Pierś, szyję nie raz na zgubę otwarłam, Lecz chciwą śmierci rękę zemsty kształtem Miłość od śmierci odrywała gwałtem. Mogąc się bowiem zemścić na tyranie, A nie chcąc, ciężej szkodziłabym ranie Przez ból martwego w mężu moim serca Niż przez zabójstwo, okrutny morderca. Tedy, bogini z wielkim bogiem w parze, Weź dziś ofiarę moję na ołtarze. Z całego Greczek wyboru i braku Jednę mnie sobie mąż obrał do smaku I kochał jednę, kwiat swój na urodzie I wszytko z życiem sposobiąc wygodzie. Za to mu więcej powinnam, niż mogę, Lecz i to dosyć, co uczynić mogę. Nie żyje dla mnie,
, Pierś, szyję nie raz na zgubę otwarłam, Lecz chciwą śmierci rękę zemsty kształtem Miłość od śmierci odrywała gwałtem. Mogąc się bowiem zemścić na tyranie, A nie chcąc, ciężej szkodziłabym ranie Przez bol martwego w mężu moim serca Niż przez zabójstwo, okrutny morderca. Tedy, bogini z wielkim bogiem w parze, Weź dziś ofiarę moję na ołtarze. Z całego Greczek wyboru i braku Jednę mnie sobie mąż obrał do smaku I kochał jednę, kwiat swój na urodzie I wszytko z życiem sposobiąc wygodzie. Za to mu więcej powinnam, niż mogę, Lecz i to dosyć, co uczynić mogę. Nie żyje dla mnie,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 265
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Ale cóż mi tu po tamtych? Co po dalszych i obcych przykładach? Było to i u nas samych w Polsce wszytko wyraźniej względem wiary i miłości małżeńskiej, lubo nie bywało tak straszliwie względem krzywdy, zemsty i zawziętości. Było, było co kochać, ale nie było o co się wadzić, bo każde stadło w parze i używaniu powinności swoich nie miało interwenijentem trzeciego, oprócz przytomności Boskiej, za świadectwo poprzysiężonej wiary i miłości przyjętej, a do grobowej deski przez cnoty i zasługi małżeństwu nienaruszenie dotrzymanej. Tak i w ten styl czytać się dają nie dogryzione wiekami nadgrobki, głęboko przez żal poorane mauzolea, łzami pisane dzieje i przykłady starych antecesorów naszych
Ale cóż mi tu po tamtych? Co po dalszych i obcych przykładach? Było to i u nas samych w Polszczę wszytko wyraźniej względem wiary i miłości małżeńskiej, lubo nie bywało tak straszliwie względem krzywdy, zemsty i zawziętości. Było, było co kochać, ale nie było o co się wadzić, bo każde stadło w parze i używaniu powinności swoich nie miało interwenijentem trzeciego, oprócz przytomności Boskiej, za świadectwo poprzysiężonej wiary i miłości przyjętej, a do grobowej deski przez cnoty i zasługi małżeństwu nienaruszenie dotrzymanej. Tak i w ten styl czytać się dają nie dogryzione wiekami nadgrobki, głęboko przez żal poorane mauzolea, łzami pisane dzieje i przykłady starych antecessorów naszych
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 267
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Skrzyni Noego. Pięknie ją delineavit PióroDucha Świętego w Piśmie Z. stamtąd i Starożytnych Autorów przerysował Curiositatum Caput Kircher. Tylko jedyną chcę uspokoić ciekawych kwestyę, czyli tej Fabryki jeszcze gdzie jakie zostają vestigia, albo fragmenta. Wielka to była machina trzysta łokci mająca, długości piećdziesiąt łokci szerokości, a trzydzieści wysokości ośmioro Ludzi, po parze zwięrząt, i ptastwa omnis generys, w osobnych Komórkach, to wszystko inkludniąca, a przytym dla ośmiu osób, dla tyle zwierząt każdemu competentia alimenta, w osobnym Magazenie, w sobie continens, w które się: dobrze Noe prowidował, aby mogły sufficere na tyle żyjących w korabiu, gdzie BÓG kazał w prowadżyć nieczystych
Skrzyni Nòégo. Pięknie ią delineavit PioroDucha Swiętego w Piśmie S. ztamtąd y Starożytnych Autorow przerysował Curiositatum Caput Kircher. Tylko iedyną chcę uspokoić ciekawych kwestyę, czyli tey Fabryki ieszcze gdzie iakie zostaią vestigia, albo fragmenta. Wielka to była machina trzysta łokci maiąca, długośći piećdziesiąt łokci szerokości, á trzydzieści wysokości ośmioro Ludzi, po parze zwięrząt, y ptastwá omnis generis, w osobnych Komorkách, to wszystko inkludniąca, a przytym dla ośmiu osob, dla tyle zwierząt każdemu competentia alimenta, w osobnym Magazenie, w sobie continens, w ktore się: dobrze Noe prowidował, áby mogły sufficere na tyle żyiących w korabiu, gdzie BOG kazał w prowadżić nieczystych
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 106
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755