początek, Najeździsz się na saniach do Zielonych Świątek.
Drwa tylko w piec nie lezą. Samo się zaleca Miejsce, bo prawie wszędy może być forteca. Ptastwo krzyczy cały rok; nie uświadczysz strzechy, Wieś pod gontem: tu oczom, tam uszom uciechy. Tam każdy ptak do cieplic, jąwszy na suchedni, Lecąc pasie; pożytek i to niepośledni, Bo chociaż, co zastanie w polu, wszytko zobie, Sprawi rolą, gdy nawóz zostawi po sobie. Gdzie indziej sieją, orzą, gdy się wiosna wraca, Bydło pasą, tu jeszcze gospodarz domłaca. Powódź nigdy, grad, chociaż na każdy rok spada, Albo mało, albo
początek, Najeździsz się na saniach do Zielonych Świątek.
Drwa tylko w piec nie lezą. Samo się zaleca Miejsce, bo prawie wszędy może być forteca. Ptastwo krzyczy cały rok; nie uświadczysz strzechy, Wieś pod gontem: tu oczom, tam uszom uciechy. Tam każdy ptak do cieplic, jąwszy na suchedni, Lecąc pasie; pożytek i to niepośledni, Bo chociaż, co zastanie w polu, wszytko zobie, Sprawi rolą, gdy nawóz zostawi po sobie. Gdzie indziej sieją, orzą, gdy się wiosna wraca, Bydło pasą, tu jeszcze gospodarz domłaca. Powódź nigdy, grad, chociaż na każdy rok spada, Albo mało, albo
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 13
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, że był w Pilznie z młodu. W Tuchowie na odpuście, na święty Piotr w Bieczu, I psy zna, nie rzkąc ludzi, na swoim porzeczu. Chociaż wojny nie służył i nie był za Lwowem, Dość, kiedy wie Gorlice, Bobową z Grybowem; Rzadko nie w samych gaciach, rzadko kiedy w pasie; Bez gorzałki nie stąpi i stąd za coś ma się, Że chłopom przy robocie minucyje czyta: Już tu z niego i szlachcic, i rzeczpospolita. Nie piszże mu: Mnie wielce Mościwemgo pana I brata niski sługa; wolałbyś szatana Albo kogo niż szatan gorszego rozdrażnić Aniżeli takiego mieszańca sprzyjaźnić.
Mało przyjdzie
, że był w Pilznie z młodu. W Tuchowie na odpuście, na święty Piotr w Bieczu, I psy zna, nie rzkąc ludzi, na swoim porzeczu. Chociaż wojny nie służył i nie był za Lwowem, Dość, kiedy wie Gorlice, Bobową z Grybowem; Rzadko nie w samych gaciach, rzadko kiedy w pasie; Bez gorzałki nie stąpi i stąd za coś ma się, Że chłopom przy robocie minucyje czyta: Już tu z niego i szlachcic, i rzeczpospolita. Nie piszże mu: Mnie wielce Mościwemgo pana I brata niski sługa; wolałbyś szatana Albo kogo niż szatan gorszego rozdrażnić Aniżeli takiego mieszańca sprzyjaźnić.
Mało przyjdzie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 392
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Pasem cię w święto wiąże twojego patrona. Skórzanyć miał Jan Krzciciel, póki mieszkał w boru. A ja cię opasuję pasem z niesokoru. Jeżeli dla cielesnej umartwienia żądzy, Lepszy z pokrzyw niźli pas ze skóry wielbłądziej. Więc twe serce ku sobie tą pokrzywką sparzam I po tysiąckroć razy uprzejmie powtarzam, Że w tym pasie, którym Bóg związał serca nasze. Póki nas późna starość z niego nie rozpasze, Nowe co raz miłości będę pletła paski, Żebym miłość i twoje pozyskała łaski. Chodźże mi w nim szczęśliwy, chodź mi zawsze zdrowy; Jako ja nim twe serce, ty chełznaj narowy. Jeśli kiedy fortuna swoje wspomni kugle
, Pasem cię w święto wiąże twojego patrona. Skórzanyć miał Jan Krzciciel, póki mieszkał w boru. A ja cię opasuję pasem z niesokoru. Jeżeli dla cielesnej umartwienia żądzy, Lepszy z pokrzyw niźli pas ze skóry wielbłądziej. Więc twe serce ku sobie tą pokrzywką sparzam I po tysiąckroć razy uprzejmie powtarzam, Że w tym pasie, którym Bóg związał serca nasze. Póki nas późna starość z niego nie rozpasze, Nowe co raz miłości będę pletła paski, Żebym miłość i twoje pozyskała łaski. Chodźże mi w nim szczęśliwy, chodź mi zawsze zdrowy; Jako ja nim twe serce, ty chełznaj narowy. Jeśli kiedy fortuna swoje wspomni kugle
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 394
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Mądra oraz waleczna Pallas, gdy w Atenie Alternatę zasiada, świetna tarcz na ścienie Wisi i srogi oszczep w kącie gdzieś wakuje, Wtenczas, gdy młodź w koncepty mądre poleruje. Apollo gdy z muzami śpiewa na Parnasie, Lutnia w ręku, a sajdak leży gdzieś w szałasie. Wtąż myśliwa Diana, gdy w Endymionie Pasie oczy, oparzy gonią gdzieś na stronie Bez myśliwca i szczwacza; jak rożna zabawa Pole i miłość, tak je złączyć trudna sprawa. I żaden z ludzi, z bogów nie dokazał tego, By jedno czyniąc nie miał porzucić drugiego. Lecz sam Mars władobronny tak jest galant homo, Że wojny i miłości dzieło mu wiadomo
. Mądra oraz waleczna Pallas, gdy w Atenie Alternatę zasiada, świetna tarcz na ścienie Wisi i srogi oszczep w kącie gdzieś wakuje, Wtenczas, gdy młodź w koncepty mądre poleruje. Apollo gdy z muzami śpiewa na Parnasie, Lutnia w ręku, a sajdak leży gdzieś w szałasie. Wtąż myśliwa Dyana, gdy w Endymionie Pasie oczy, oparzy gonią gdzieś na stronie Bez myśliwca i szczwacza; jak rożna zabawa Pole i miłość, tak je złączyć trudna sprawa. I żaden z ludzi, z bogow nie dokazał tego, By jedno czyniąc nie miał porzucić drugiego. Lecz sam Mars władobronny tak jest galant homo, Że wojny i miłości dzieło mu wiadomo
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 272
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
nastąpił wiatr wielki.
204 3765
22. Nakształt gwiazdy rozciągała się od wschodu ku zachodowi.
203 Kula ognista na powietrzu w Sezza mieście Kampanii widziana.
200 3779
23. W znaku raka.
198 3771
24. Nader wielka zawsze znajdowała się w bliskości słońca. Światło jej rozciągało się na 60 gradusów, znikneła w pasie konstelacyj Oriona. Trzęsienie ziemi złączone z powodzią morską. 188 trzęsienie ziemi gwałtowne na wyspie Rodus, i w okolicy: między Terameną i Terasyą wynurzyła się niespodzianie wyspa nowa. Wody morskie na owym miejscu ciepłe były.
183 3786
25. Ukazywała się przez 3 miesiące w dzień nawet widziana w znaku ryb.
1[...] 8 trzęsienie
nastąpił wiatr wielki.
204 3765
22. Nakształt gwiazdy rozciągała się od wschodu ku zachodowi.
203 Kula ognista na powietrzu w Sezza mieście Kampanii widziana.
200 3779
23. W znaku raka.
198 3771
24. Nader wielka zawsze znaidowała się w bliskości słońca. Światło iey rozciągało się na 60 gradusow, znikneła w pasie konstellacyi Oriona. Trzęsienie ziemi złączone z powodzią morską. 188 trzęsienie ziemi gwałtowne na wyspie Rhodus, y w okolicy: między Therameną y Therasyą wynurzyła się niespodzianie wyspa nowa. Wody morskie na owym mieyscu ciepłe były.
183 3786
25. Ukazywała się przez 3 miesiące w dzień nawet widziana w znaku ryb.
1[...] 8 trzęsienie
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 9
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
było spokojne, a drzewa ruszały się niby od wielkiego wiatru.
Trzęsienie na wyspie Kandyj wiele domów obaliło, i wiele okrętów zatopiło.
Trzęsienie ziemi na wielu miejscach morza srzodziemnego wyjąwszy brzegi Hiszpanii.
Rok ten był burzliwy: rzeki Po i Tyber, wezbrawszy, wielkie szkody około Rzymu, i Mantuj uczyniły.
Nowa gwiazda w pasie Andromedy.
1613 29 Maja, o siódmej godzinie w wieczor deszcz, grad z błyskawicą, i grzmotami nad Ersordem, Mulhusem, i Vinar.
Rzeka lłme, która wpada w Sala, zniosła mosty, młyny, i wszystkie domy, którędy przechodziła, zalała wiele ludzi, i bydła, z korzenia powyrywała drzewa.
Grad
było spokoyne, á drzewa ruszały się niby od wielkiego wiatru.
Trzęsienie na wyspie Kandyi wiele domow obaliło, i wiele okrętow zatopiło.
Trzęsienie ziemi na wielu mieyscach morza srzodziemnego wyiąwszy brzegi Hiszpanii.
Rok ten był burzliwy: rzeki Po y Tyber, wezbrawszy, wielkie szkody około Rzymu, y Mantuy uczyniły.
Nowa gwiazda w pasie Andromedy.
1613 29 Maia, o siódmey godzinie w wieczor deszcz, grad z błyskawicą, i grzmotami nad Ersordem, Mulhusem, y Vinar.
Rzeka lłme, która wpada w Sala, zniosła mosty, młyny, y wszystkie domy, którędy przechodziła, zalała wiele ludzi, y bydła, z korzenia powyrywała drzewa.
Grad
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 100
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
, alias, abym zgorszonemu Światu nie przyczynił zgorszenia.
Kircher in Mundo Subterraneo pisze, iż się znajduje Kamyk charakterami alfabetu A. B. C. od natury popisany: pisze i to, iż Magninus Kawaler i Patritius Rzymski, ma Kamień Helotropium, albo Słonecznik cztery na sobie pasami Elementa wyrażający, alias na jednym pasie idzie kolor złoty, a ten znaczy element Ognia, na drugim szafirowy Kolor, a ten znaczy element powietrza, na trzecim Kolor błękitny, znaczący żywioł wody, na czwartym Kolor czarny denotans elementum ziemi. W Tyczynie vulgo Pawii w Włoszech w Klasztorze Kartuzjanów widział Ambrosinus na marmurze naturalissime wyrażonego Pana JEZUSA ukrzyżowanego w Koronie cierniowej.
, alias, abym zgorszonemu Swiatu nie przyczynił zgorszenia.
Kircher in Mundo Subterraneo pisze, iż się znayduie Kamyk charakterami alfabetu A. B. C. od natury popisany: pisze y to, iż Magninus Kawaler y Patritius Rzymski, ma Kamień Helotropium, albo Słonecznik cztery na sobie pasami Elementa wyrażaiący, alias na iednym pasie idzie kolor złoty, a ten znaczy element Ognia, na drugim szafirowy Kolor, a ten znaczy element powietrza, na trzecim Kolor błękitny, znaczący żywioł wody, na czwartym Kolor czarny denotans elementum ziemi. W Tyczynie vulgo Pawii w Włoszech w Klasztorze Kartuzyanow widział Ambrosinus na marmurze naturalissimè wyrażonego Pana IEZUSA ukrzyżowanego w Koronie cierniowey.
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 662
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, podstarości mój czemerowski, porwał za rękę, abym tam nie szedł, aby mnie kto subordynowany z boku nie ciął. A tymczasem strona przeciwna zaczęła uciekać z kościoła. Czternastu z tamtej strony zrąbano, a z naszej strony tylko jeden Kujawski, muzykant brata mego pułkownika, był w pas sztychem pchnięty, ale na pasie i kaftanie łosim szabla się oparłszy ledwo trochę skóry na brzuchu Kujawskiego naruszyła.
A gdy się takowa nie udała zemsta, tedy już książę kanclerz, ostatnią zirytowany złością, udał się do kalumnii i sam owej babie od Józefa Witanowskiego, jako się wyżej rzekło, subordynowanej kazał być u siebie. Sam ją do kancelarii swojej w
, podstarości mój czemerowski, porwał za rękę, abym tam nie szedł, aby mnie kto subordynowany z boku nie ciął. A tymczasem strona przeciwna zaczęła uciekać z kościoła. Czternastu z tamtej strony zrąbano, a z naszej strony tylko jeden Kujawski, muzykant brata mego pułkownika, był w pas sztychem pchnięty, ale na pasie i kaftanie łosim szabla się oparłszy ledwo trochę skóry na brzuchu Kujawskiego naruszyła.
A gdy się takowa nie udała zemsta, tedy już książę kanclerz, ostatnią zirytowany złością, udał się do kalumnii i sam owej babie od Józefa Witanowskiego, jako się wyżej rzekło, subordynowanej kazał być u siebie. Sam ją do kancelarii swojej w
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 468
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
dosyć. Tu wysep Angiel- całego Świata, praecipue o ANGLII
sej u dawnych Mon albo Mononia, o mile od ziemi Walskiej. Ma wzdłuż mil, 7. w szerz 5. rachuje w sobie wsiów 74 Miast kilka. Tu koło Merwii albo Merionet wiele trzód owiec na wysokich i ostrych, jak igła(górach, pasie) się liściem.
O SZKOCJi ESCOSSE, albo SZOTLANDZIE; która się tak nazwała od Szkoty Córki Króla Egipskiego, Fundatorki tutejszego Królestwa. Inni twierdżą, że tę Nacją i Państwo tu rozmnożyli Kantabrowie z Hiszpanii przychodnie, to jest z Nawarry, i według Buchana, starożytnych czasów zwali się Celtami. Maciej West Munster pisze że
dosyć. Tu wysep Angiel- całego Swiata, praecipuè o ANGLII
sey u dawnych Mon albo Mononia, o mile od ziemi Walskiey. Ma wzdłuż mil, 7. w szerz 5. rachuie w sobie wsiow 74 Miast kilka. Tu koło Merwii albo Merioneth wiele trzod owiec na wysokich y ostrych, iak igła(gorach, pasie) się liściem.
O SZKOCII ESCOSSE, albo SZOTLANDZIE; ktora się tak nazwała od Szkoty Corki Krola Egypskiego, Fundatorki tuteyszego Krolestwa. Inni twierdżą, że tę Nacyą y Państwo tu rozmnożyli Kantabrowie z Hiszpanii przychodnie, to iest z Nawarry, y według Buchana, starożytnych czasow zwali się Celtami. Maciey West Munster pisze że
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 408
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Wspomniejmy, jakie stroił Licydas zaloty, Jakie Amintas. Miłość ma swoje kłopoty. Licydas do Likory, ta trochę patrzyła Krzywooko, lecz dobrą gospodynią była. Amintas do Neery, siła było za tą Posagu, bo się babką chełpiła bogatą. I często nowe chusty sprawowała na się, I w srebrnym na każdy dzień chodzywała pasie. Onej trefnie żartować, onej w tańcu było Rej wodzić, onej samej, co żywo, służyło. Ledwie się o pułnocy do domu wracała, Bo, jako jedynaczce, matka folgowała. W ten czas była pognała kozy do chróściny, Kozy w chróścinie, ona u gęstej leszczyny Legła w chłodzie na trawie i smaczno
Wspomniejmy, jakie stroił Licydas zaloty, Jakie Amintas. Miłość ma swoje kłopoty. Licydas do Likory, ta trochę patrzyła Krzywooko, lecz dobrą gospodynią była. Amintas do Neery, siła było za tą Posagu, bo się babką chełpiła bogatą. I często nowe chusty sprawowała na się, I w srebrnym na każdy dzień chodzywała pasie. Onej trefnie żartować, onej w tańcu było Rej wodzić, onej samej, co żywo, służyło. Ledwie się o pułnocy do domu wracała, Bo, jako jedynaczce, matka folgowała. W ten czas była pognała kozy do chróściny, Kozy w chróścinie, ona u gęstej leszczyny Legła w chłodzie na trawie i smaczno
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 110
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964