a ja lutuję swej straty: Tak-żem młodymi w czas pogardził laty, Dawszy zachełznać serce i me żydło W słodkie, lecz twarde miłości wędzidło. Równie tak młody koń, póki jest w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować. Już nie przebiera; to nieborak zobie, Co mu w zwyczajnym nagotują żłobie, Ani o gołym pomyśli obroku, Szczykając zjadki na
a ja lutuję swej straty: Tak-żem młodymi w czas pogardził laty, Dawszy zachełznać serce i me żydło W słodkie, lecz twarde miłości wędzidło. Równie tak młody koń, póki jest w stadzie, Póki nań jeździec munsztuka nie kładzie, Zadarszy ogon, kark łomie, rże, hasze, Od tej do owej przebiegając pasze; Nie wie, co droga, co pobocz, co pęto. Ale jeśli go już na stajnią wzięto, Jedną się miarką musi kontentować, Grzywy nie jeżyć, ogon pod się chować. Już nie przebiera; to nieborak zobie, Co mu w zwyczajnym nagotują żłobie, Ani o gołym pomyśli obroku, Szczykając zjadki na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 351
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
prosiątko do własnej swej juchy. Joński jarząbek ani, Jako kapłon domowy; kto i proszę zgani Wołową sztukę do chrzanu, I z prostego sałatę kopru i łopianu? I koźlę ma sobie za nic, I jagnię zarzezane rolnych Bogu granic. Pod tak ucieszną biesiadę Co widzieć za uciecha jałowic gromadę, One wracając się z pasze Kurzą pył, a przed niemi buhaj sobie hasze. Widzieć i czabanów cugi, One jęczą pod jarzmem wywróciwszy pługi. I pszczół pracowite roje, Koło domu igrzyska odprawując swoje. To gdy rzekł lichwiarz Alfiusz, Podobał sobie wiejskie obyczaje, i już
Mieszkać między myśli chłopy, Z lichwiarskiej swej nie żyjąc więcej potem kopy.
prosiątko do własnej swej juchy. Joński jarząbek ani, Jako kapłon domowy; kto i proszę zgani Wołową sztukę do chrzanu, I z prostego sałatę kopru i łopianu? I koźlę ma sobie za nic, I jagnię zarzezane rolnych Bogu granic. Pod tak ucieszną biesiadę Co widzieć za uciecha jałowic gromadę, One wracając się z pasze Kurzą pył, a przed niemi buhaj sobie hasze. Widzieć i czabanów cugi, One jęczą pod jarzmem wywróciwszy pługi. I pszczół pracowite roje, Koło domu igrzyska odprawując swoje. To gdy rzekł lichwiarz Alfiusz, Podobał sobie wiejskie obyczaje, i już
Mieszkać między myśli chłopy, Z lichwiarskiej swej nie żyjąc więcej potem kopy.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 94
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. O, w ślicznym położeniu sławne niegdy mury, Teraz cień staroświeckiej przewoźnej struktury! Gdzież on czas, gdyś cesarza i dwu królów zgodą Wielkim przyjął dostatkiem, Sączu, i gospodą! Teraz już nie pałacu, nie pysznego gmachu, Lecz podczas dżdżu dobrego w tobie szukać dachu! Nie rozkosznych bażantów z migdałowej pasze, Nie kandyjskich małmazyj — piwa, chleba, kasze, Ledwie byś kura znalazł, co cię ze snu budzi, Ledwie garść marnej soli! O czasy! O ludzi! KALIOPE
Nie ten ma być początek, cny Apolle, festu. Nowy do Lawinium dziś Sylwijus we stu, W tysiącu jedzie koni. Acz
. O, w ślicznym położeniu sławne niegdy mury, Teraz cień staroświeckiej przewoźnej struktury! Gdzież on czas, gdyś cesarza i dwu królów zgodą Wielkim przyjął dostatkiem, Sączu, i gospodą! Teraz już nie pałacu, nie pysznego gmachu, Lecz podczas dżdżu dobrego w tobie szukać dachu! Nie rozkosznych bażantów z migdałowej pasze, Nie kandyjskich małmazyj — piwa, chleba, kasze, Ledwie byś kura znalazł, co cię ze snu budzi, Ledwie garść marnej soli! O czasy! O ludzi! KALIOPE
Nie ten ma być początek, cny Apolle, festu. Nowy do Lawinijum dziś Sylwijus we stu, W tysiącu jedzie koni. Acz
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 108
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pełne, Będą jagnięta swoję cząstkę wysysały I dworniczki swą także będą wydajały. Która jedno rodziła, będzie dwoje miała: Te u cycka, a drugich będzie donaszała. Wtóra stronaPan mi na stado moje pojrzał okiem krzywym, Zaraz koźlęta głosem wrzasnęły straszliwym, Bydło jęło grześć ziemię, owce powieszały Głowy i zwykłej swojej pasze zaniechały, I teraz skóra tylko włóczą się a kości. Barzo pasterzom boskiej potrzeba litości. Pierwsza strona Apollo zawsze młody, Pallas zawsze panna, Apollo z łuku strzela, strzela i Dianna. Śrebrne strzały Dianna z łuku wypuściła, Jedną w jawor, drugą w dąb twardy ugodziła, Trzecią we lwy, a czwartą ani
pełne, Będą jagnięta swoję cząstkę wysysały I dworniczki swą także będą wydajały. Która jedno rodziła, będzie dwoje miała: Te u cycka, a drugich będzie donaszała. Wtóra stronaPan mi na stado moje pojrzał okiem krzywym, Zaraz koźlęta głosem wrzasnęły straszliwym, Bydło jęło grześć ziemię, owce powieszały Głowy i zwykłej swojej pasze zaniechały, I teraz skóra tylko włóczą się a kości. Barzo pasterzom boskiej potrzeba litości. Pierwsza strona Apollo zawsze młody, Pallas zawsze panna, Apollo z łuku strzela, strzela i Dyjanna. Śrebrne strzały Dyjanna z łuku wypuściła, Jedną w jawor, drugą w dąb twardy ugodziła, Trzecią we lwy, a czwartą ani
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 74
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
piąci mężów/ i postawił je przed Faraonem. 3. I rzekł Farao do braci jego/ czym się bawicie? A on odpowiedzieli Faraonowi. Pasterzmi owiec są słudzy twoi/ I my/ i Ojcowie naszy. 4. Rzekli jeszcze do Faraona/ Abyśmy byli przychodniami w tej ziemi przyszliśmy: bo nie masz pasze dla bydła które mają słudzy twoi: gdyż ciężki głód jest w ziemi Chananejskiej: a teraz/ niech mieszkają/ prosiemy/ słudzy twoi w ziemi Gesen. 5. Tedy rzekł Farao do Józefa/ mówiąc: Ociec twój/ i bracia twoi przyjachali do ciebie. 6. Ziemia Egipska przed tobą jest/ w nalepszym miejscu
piąći mężow/ y postáwił je przed Fáráonem. 3. Y rzekł Fáráo do bráći jego/ cżym śię báwicie? A on odpowiedźieli Fáráonowi. Pásterzmi owiec są słudzy twoji/ Y my/ y Ojcowie nászy. 4. Rzekli jeszcze do Fáráoná/ Abysmy byli przychodniámi w tey źiemi przyszlismy: bo nie mász pasze dla bydłá ktore mają słudzy twoji: gdyż ćiężky głod jest w źiemi Chánánejskiey: á teraz/ niech mieszkáją/ prośiemy/ słudzy twoji w źiemi Gesen. 5. Tedy rzekł Fáráo do Iozefá/ mowiąc: Oćiec twoj/ y bráćia twoji przyjácháli do ćiebie. 6. Ziemiá Egipska przed tobą jest/ w nalepszym miejscu
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 51
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
prosi, żeby się nad nami jako Ociec nad złemi dziatkami — skarawszy je — miłował. Nie na morzu, lecz w ojczyźnie o śmierć prosi. Naświętszej Panny ku ratunkowi wzywa i jego ku tejże Pannie ufność i nadzieja. Jutrzenka rano wschodzi. Burze z nieba ustąpiły. Okręt dobrze idzie. Nad brzegami wioski i pasze. Lubek już widać. Skąd jaka radość. Arnolfów frasunek i płacz. Ludzkie nad Arnolfem politowanie. Prośba za Arnolfem. Marynarz na prośbę odpowieda i na Arnolfa się sroży. Ludzie nic u Marynarza nie sprawiwszy — przecię Arnolfa cieszą i radzą mu, aby dał jaki upominek Marynarzowi, na co on zezwoliwszy z upominkami do
prosi, żeby się nad nami jako Ociec nad złemi dziatkami — skarawszy je — miłował. Nie na morzu, lecz w ojczyźnie o śmierć prosi. Naświętszej Panny ku ratunkowi wzywa i jego ku tejże Pannie ufność i nadzieja. Jutrzenka rano wschodzi. Burze z nieba ustąpiły. Okręt dobrze idzie. Nad brzegami wioski i pasze. Lubek już widać. Skąd jaka radość. Arnolfów frasunek i płacz. Ludzkie nad Arnolfem politowanie. Proźba za Arnolfem. Marynarz na proźbę odpowieda i na Arnolfa się sroży. Ludzie nic u Marynarza nie sprawiwszy — przecię Arnolfa cieszą i radzą mu, aby dał jaki upominek Marynarzowi, na co on zezwoliwszy z upominkami do
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 205
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Zapalicza/ który Grekowie Maguderim, a kłącze i z liściemMaspetum zowią/ Liścia Opichowego. Nasienia szerokiego/ jako liście albo łopatki jakie/ Korzeń tylko bywa doroczny jako i u Zapaliczki. Na Wiosnę zaraz liście z siebie puszcza/ którym się bydło purguje i czyści/ i z którego barzo tyje. A mięśo z takiej pasze smaku znamienitego bywa. Kłącze też/ ile młode przychodzi ludziom do stołowego używania/ jakimkolwiek sposobem przyprawione/ bądź warzone/ albo w Oliwie smażone/ bądź w popiele żarzystym pieczone/ a z oliwą/ z sola i z octem/ miasto sałaty przygotowane. Sok dwojaki z tego ziela bywa zbierany. Jeden z kłącza. Drugi
Zápaliczá/ ktory Grekowie Maguderim, á kłącże y z liśćiemMaspetum zowią/ Liśćia Opichowe^o^. Naśienia szerokiego/ iáko liśćie álbo łopátki iákie/ Korzeń tylko bywa doroczny iáko y v Zápaliczki. Ná Wiosnę záraz liśćie z śiebie puscza/ ktorym sie bydło purguie y czyśći/ y z ktorego bárzo tyie. A mięśo z tákiey pasze smáku známienitego bywa. Kłącze też/ ile młode przychodźi ludźiom do stołowego vżywánia/ iákimkolwiek sposobem przypráwione/ bądź wárzone/ álbo w Oliwie smáżone/ bądź w popiele żárzystym pieczone/ á z oliwą/ z sola y z octem/ miásto sałaty przygotowáne. Sok dwoiáki z tego źiela bywa zbierány. Ieden z kłącża. Drugi
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 187
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
, lub przyjdzie obozy zawodzić; Więc urzędy wojskowe, kto był czego godny, Za środkowaniem cnoty rozdaje; dowodny Wiernek straży zawodził, Kazimirski drugi, I Bogdaszewski trzeci był od tej usługi. Dolmad, Litwin, oboźnym, jako żołnierz stary, Umiał toczyć tabory, szykować kotary. Co gdy wszytko sporządzi, dla przestrzeńszej pasze, Ruszy wojsko nazajutrz ku miasteczku Brasze, Gdzie nad niskimi Dniestru skalistego brzegi Pięknym wieńcem namioty rozbito w szeregi, A skoro się dzień chylił i już słońce gasło, Imię Jezus najpierwsze otrąbiono hasło. Nie miał więcej armaty i Dawid w sekundzie, Gdy przy konopnej zabił Goliata fundzie. Chodkiewicz się łączy z Podczaszym pod wsią
, lub przyjdzie obozy zawodzić; Więc urzędy wojskowe, kto był czego godny, Za środkowaniem cnoty rozdaje; dowodny Wiernek straży zawodził, Kazimirski drugi, I Bogdaszewski trzeci był od tej usługi. Dolmad, Litwin, oboźnym, jako żołnierz stary, Umiał toczyć tabory, szykować kotary. Co gdy wszytko sporządzi, dla przestrzeńszej pasze, Ruszy wojsko nazajutrz ku miasteczku Brasze, Gdzie nad niskimi Dniestru skalistego brzegi Pięknym wieńcem namioty rozbito w szeregi, A skoro się dzień chylił i już słońce gasło, Imię Jezus najpierwsze otrąbiono hasło. Nie miał więcej armaty i Dawid w sekundzie, Gdy przy konopnej zabił Goliata fundzie. Chodkiewicz się łączy z Podczaszym pod wsią
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 65
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
baranów. I tak mieli po woli, tak ich dobrze zeszli, Ze kilkanaście całych namiotów przynieśli, Różnych sprzętów żołnierskich, różnego rynsztunku, Z których parę cudnych kit dali w podarunku Wielkiemu hetmanowi; wziął puzdro podczaszy Z ośmią pełnych szorbetu pachnącego flaszy. Tak Kozacy broili, a tymczasem nasze Nużne wojsko słabieje i konie bez pasze Zdychają; smród w obozie, skąd chorych na poły; Niemcy sną jako muchy i ledwie im doły Zdrowi kopać nadążą; Węgrzy zuciekali. Ale i Zaporowcy już się barzo chwiali, I przyszłoby do buntu dla nędze, dla głodu; Lecz i tu nie zaniechał pokazać dowodu Turcy przestrzeżeni od naszych zbiegów Kozacy w nocy
baranów. I tak mieli po woli, tak ich dobrze zeszli, Ze kilkanaście całych namiotów przynieśli, Różnych sprzętów żołnierskich, różnego rynsztunku, Z których parę cudnych kit dali w podarunku Wielkiemu hetmanowi; wziął puzdro podczaszy Z ośmią pełnych szorbetu pachnącego flaszy. Tak Kozacy broili, a tymczasem nasze Nużne wojsko słabieje i konie bez pasze Zdychają; smród w obozie, skąd chorych na poły; Niemcy sną jako muchy i ledwie im doły Zdrowi kopać nadążą; Węgrzy zuciekali. Ale i Zaporowcy już się barzo chwiali, I przyszłoby do buntu dla nędze, dla głodu; Lecz i tu nie zaniechał pokazać dowodu Turcy przestrzeżeni od naszych zbiegów Kozacy w nocy
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 215
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
swoją Usarską, z piechotą własną, i z innymi ludźmi swymi, we wtorek wyszedł z Baru do Wonnikowiec, nazajutrz do Zynkowa umyślnie wstąpił, zapraszając J. M. Pana Chorążego Koronnego, który ofiarował się do kompanijej.
We czwartek stanął rano na Tatarzyszczach, i tam ściągnienia wojska umyślił był czekać, dla niedostatku jednak pasze, i innych miejsca incommoditates, pomknął się milę z tamtąd w piątek na Gorczyczany, i w miejscu sposobnym, wszytkie rekwisita do obozu mającym, stanął. Tam przyszła wiadomość, iż się Tatarowie w wołoskiej ziemi nad Orhiowem zatrzymali, odmianą Chana potrwożeni. Doszło się potym jednak tego, że ich nie to zatrzymało, ale
swoią Usarską, z piechotą własną, y z innymi ludźmi swymi, we wtorek wyszedł z Baru do Wonnikowiec, nazaiutrz do Zynkowa umyślnie wstąpił, zapraszaiąc J. M. Pana Chorążego Koronnego, który ofiarował się do kompaniey.
We czwartek stanął rano na Tatarzyszczach, y tam ściągnienia woyska umyślił był czekać, dla niedostatku iednak pasze, y innych mieysca incommoditates, pomknął się milę z tamtąd w piątek na Gorczyczany, y w mieyscu sposobnym, wszytkie requisita do obozu maiącym, stanął. Tam przyszła wiadomość, iż się Tatarowie w wołoskiey ziemi nad Orhiowem zatrzymali, odmianą Chana potrwożeni. Doszło się potym iednak tego, że ich nie to zatrzymało, ale
Skrót tekstu: TatKoniec
Strona: 251
Tytuł:
Pogrom Tatarski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842