pychę i koszta niepomiarkowane kraju i narodu naszego. O zbytku nad siłę górujący! O wstydzie imienia polskiego! Gdzie wszytko wspołecznie do nagany, do zgorszenia i obrazy Boskiej widziemy. Żyje sowa ustroniem pociepnie, gacek nocą, dudek sposobnością i insze zwierzęta podłością swoją dzilą się od celniejszych, boć im P. Bóg dał piórka własne i nienaganne. A my, ludzie osobliwie w Polsce, nie cierpiemy dystynkcji rozumnej, pchając się pod jeden strychulec jako kąkol z pszenicą, lubo nas wola Boska stanem, kondycyją i sposobnością pięknie i nad zamiar doskonale rozporządziła. Nie ma w kroju różnicy panna od mężatki, córka od matki, sługa od pani,
pychę i koszta niepomiarkowane kraju i narodu naszego. O zbytku nad siłę górujący! O wstydzie imienia polskiego! Gdzie wszytko wspołecznie do nagany, do zgorszenia i obrazy Boskiej widziemy. Żyje sowa ustroniem pociepnie, gacek nocą, dudek sposobnością i insze zwierzęta podłością swoją dzilą się od celniejszych, boć im P. Bóg dał piórka własne i nienaganne. A my, ludzie osobliwie w Polszczę, nie cierpiemy dystynkcyi rozumnej, pchając się pod jeden strychulec jako kąkol z pszenicą, lubo nas wola Boska stanem, kondycyją i sposobnością pięknie i nad zamiar doskonale rozporządziła. Nie ma w kroju różnicy panna od mężatki, córka od matki, sługa od pani,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 291
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co, na co, z jakim pożytkiem, a doma kto? Nie dbasz o mię. Pójdę ja do szpitala”.
.
Przyjdzie kto do mnie, choć nie dziewka, pyta: Po co? Nie darmo to, coś to w tym? Ja dobrze rozumiem wszytko, ale ona inaczej. Ja się czeszę, muszczę, chędożę, chcę wyniść do ludzi politycznie; aż ona mruczy: — „Komuż to gwoli wąsik ostrzysz, piórka zbierasz, szaty miotełką ścierasz, nie gwoli mnie.” Pewnie, mój drogi karafiale.
Jachać w drogę — to swar, to gniew, to obrzydzenie, to klątwy;—„Po co, na co, z jakim pożytkiem, a doma kto? Nie dbasz o mię. Pójdę ja do szpitala”.
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 181
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Autorowie Starożytni, jakby byli oczywiści Spectatores, osobliwie Solinus cap; 35 Ze Feniks jest wielkości równej z Orłem, głowę mając proportionate wyniosłą czubek albo kitę na wierzchołku głowy z piórek mający, kształtnie się formujący. Na szyj złotawej, niżej szjij ku ogonowi purpurowy reprezentuje kolor. Ogon rożawej maści, Niebieskie upstrzyły centki, albo piórka. Tenże Solinus na tymże świadczy miejscu, że ten ptak jest osobli wej nad innych natury i wielki, gdyż eks Sententia jego pięć wieków żyje, tojest pięć set lat, insuper czterdzieści: Według Pliniusza 660. Herodotus Autor także Starożytny, lat pięć set zupełnych jego daje życiu, tyleż i Mela lib:
Autorowie Starożytni, iakby byli oczywiści Spectatores, osobliwie Solinus cap; 35 Ze Fenix iest wielkości rowney z Orłem, głowę maiąc proportionate wyniosłą czubek albo kitę ńa wierzchołku głowy z piorek maiący, kształtnie się formuiący. Na szyi złotawey, niżey szyiy ku ogonowi purpurowy reprezentuie kolor. Ogon rożawey maści, Niebieskie upstrzyły centki, albo piorka. Tenże Solinus na tymże świadczy mieyscu, że ten ptak iest osobli wey nad innych natury y wielki, gdyż ex Sententia iego pięć wiekow żyie, toiest pięć set lat, insuper czterdzieści: Według Pliniusza 660. Herodotus Autor także Starożytny, lat pięć set zupełnych iego daie życiu, tyleż y Mela lib:
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 120
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
ORZEL Bocianów mnóstwo goni znapisem: Numero praestantior omni. Służy in laudem wielkiego Junaka natarczywego. Bocianowi na Kościele się gnieżdżącemu przypisał Lemma Saawedra: Hic tutior. Kościoły, są to bastiony dla wiernych. Tegoż Ptaka, że Ojca swego starego niesie, namalowano z napisem: Non gravat iste Labor.
GOŁĄB piórka z siebie skubiąc, gniazdo uściła z napisem: Mollius ut cubent. Tak Charytas każe dla bliźniego czynić.
KRUK między ścierwem cum Lemmate: Mibi cadavera luksus. Krytykuje Symbolista hoc Emblemate homines carnales.
ŁABĘDZ na wodzie z napisem: Abluor, non obruor. Co służy Świętym Pokutnikom.
Temuż Labędziowi dano Lemma: Subter
ORZEL Bocianow mnostwo goni znapisem: Numero praestantior omni. Służy in laudem wielkiego Iunáka nátarczywego. Bocianowi ná Kościele się gnieżdżącemu przypisáł Lemma Saawedra: Hic tutior. Kościoły, są to bastyony dlá wiernych. Tegoż Ptaka, że Oyca swego starego niesie, namalowáno z napisem: Non gravat iste Labor.
GOŁĄB piorka z siebie skubiąc, gniazdo uściłá z napisem: Mollius ut cubent. Tak Charitas każe dla bliźniego czynić.
KRUK między ścierwem cum Lemmate: Mibi cadavera luxus. Krytykuie Symbolistá hoc Emblemate homines carnales.
ŁABĘDZ ná wodzie z nápisem: Abluor, non obruor. Co służy Swiętym Pokutnikom.
Temuż Labędziowi dano Lemma: Subter
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1182
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
docuit, caelesti muner: doctus będąc, tego CZYTELNIKOWI memu, utinam grato, bez zazdrości czynię komunikację. Przyznam się też, bez chluby, BOGA samego mając świadka, i bywających w domu moim, że z łaski BOGA tegoż, jako Zrzodła wszelkiej scjencyj nie jestem tu owa Ezopowa movens cornicula risum wcudze ubrana piórka, ale Nostradamus. Z czego Autorowie przedemną poczynili kurty, ja długie formuję paludamenta; a gdzie oni długie porobili togi, i talares, ja na modne, ale zmudne przerabiam krótkie mantolety, a po większej części ex fundamentis nowe scientiarum et curiositatum wystawiam theatra. In sinu jednak łaskawego CZYTELNIKA tę całą składam pracę;
docuit, caelesti muner: doctus będąc, tego CZYTELNIKOWI memu, utinam grato, bez zazdrości czynię kommunikacyę. Przyznam się też, bez chluby, BOGA samego maiąc swiadka, y bywaiących w domu moim, że z łaski BOGA tegoż, iako Zrzodła wszelkiey scyencyi nie iestem tu owa Ezopowa movens cornicula risum wcudze ubrana piorka, ale Nostradamus. Z czego Autorowie przedemną poczynili kurty, ia długie formuię paludamenta; á gdzie oni długie porobili togi, y talares, iá na modne, ale zmudne przerabiam krotkie mantolety, á po większey części ex fundamentis nowe scientiarum et curiositatum wystawiam theatra. In sinu iednak łaskawego CZYTELNIKA tę całą składam pracę;
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 5
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
dalszy sobie cavendo, aby nikt sobie, ani komu innemu przerzeczonego Opus, et aliorum Operum Eius, przy pomocy Bożej edendorum, czy to z nienawiści, czy to z zazdrości, która to, quoque alius gaudet, tangitur ipsa bonô, czyli to z chluby próżnej, chcąc jako kawka Ezopowa w cudze przystroić się piórka, nie przywłaszczał, tylko Manifestanti, jako genuino et legitimo Authori, Offerendo se respectu praemissorum in casu alicuius exoriundae sibi iniuriae Iure acturum velle. Et incontinenti Idem Per illustris et Admodum Reverendus Manifestans in verificationem praemisorum praesentavit Officio praesenti composituras variis in locis cum limis, in sexternionibus plusquam ducentis, Tomorum trinorum, et quidem binorum
dalszy sobie cavendo, aby nikt sobie, ani komu innemu przerzeczonego Opus, et aliorum Operum Eius, przy pomocy Bożey edendorum, czy to z nienawiści, czy to z zazdrości, ktora to, quoque alius gaudet, tangitur ipsa bonô, czyli to z chluby prożney, chcąc iako kawka Ezopowa w cudze przystroić się piorka, nie przywłaszczał, tylko Manifestanti, iako genuino et legitimo Authori, Offerendo se respectu praemissorum in casu alicuius exoriundae sibi iniuriae Iure acturum velle. Et incontinenti Idem Per illustris et Admodum Reverendus Manifestans in verificationem praemisorum praesentavit Officio praesenti composituras variis in locis cum limis, in sexternionibus plusquam ducentis, Tomorum trinorum, et quidem binorum
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 11
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, lub zasuszały, oczy z ziarek koralu, z kamieni akomodowawszy, w cienką koszulkę ubierały, potym w bogate szaty, na krzesło stawiały, i na lektykę. W sam Fest przed wschodem jutrzenki w bieli schodziły się, z Marz sobie wieńce porobiwszy, na szyje drogie noszenia, a na ramionach w piękne ustroiwszy się piórka. Tę lektykę z Bałwankiem niosły na ramionach, na miejsce, gdzie młodzianie ich czekali w podobnym stroju: którzy z adoracją do Bałwanka zbliżywszy się, na swoje brali ramiona, pospólstwo też popiołem się posypując, na kolana przypadało. Szła ta cała Procesja dziwną prędkością na górę Chapultepa o milkę od Meksyku; tam ofiarę kazania
, lub zasuszały, oczy z ziarek koralu, z kamieni akkommodowawszy, w cienką koszulkę ubierały, potym w bogate szaty, na krzesło stawiały, y na lektykę. W sam Fest przed wschodem iutrzenki w bieli schodziły się, z Marz sobie wieńce porobiwszy, na szyie drogie noszenia, a na ramionach w piękne ustroiwszy się piorka. Tę lektykę z Bałwánkiem niosły na ramionach, na mieysce, gdzie młodzianie ich czekali w podobnym stroiu: ktorzy z adoracyą do Bałwanka zbliżywszy się, ná swoie brali ramiona, pospolstwo też popiołem się posypuiąc, na kolana przypadało. Szła ta cała Processya dziwną prędkością na gorę Chapultepa o milkę od Mexiku; tam ofiarę kazania
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 585
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
A przemijając ogniami łyskały Gwałtowne deszcze z siebie wylewając I barziej morze wichrami mieszając, Tak żeśmy wszyscy od szturmu wielkiego Nie mogli naleźć miejsca spokojnego. Wielom się stało zewnętrzne niezdrowie, Wielom i bóle dokuczały w głowie, Dlatego iż się okręt barzo kiwał, A jako kaczka z falą podskakiwał; Która na wodzie gdy swe piórka myje, Dopiero pływa, dopiero się kryje Na odspód w wodę i znowu wyskoczy Na wierzch i ludziom pokaże się w oczy. Równie my także raz się ponurzymy, Raz zaś na górę wysoko skoczymy Chwiejąc się barzo w nieszczęsnym odmęcie, Z czego się rzeczy musiały w okręcie Wszystkie poruszać i psować ze szkodą Będąc okrutną potłuczone
A przemijając ogniami łyskały Gwałtowne deszcze z siebie wylewając I barziej morze wichrami mieszając, Tak żeśmy wszyscy od szturmu wielkiego Nie mogli naleźć miejsca spokojnego. Wielom się stało zewnętrzne niezdrowie, Wielom i bóle dokuczały w głowie, Dlatego iż się okręt barzo kiwał, A jako kaczka z falą podskakiwał; Która na wodzie gdy swe piórka myje, Dopiero pływa, dopiero się kryje Na odspód w wodę i znowu wyskoczy Na wierzch i ludziom pokaże się w oczy. Równie my także raz się ponurzymy, Raz zaś na górę wysoko skoczymy Chwiejąc się barzo w nieszczęsnym odmęcie, Z czego się rzeczy musiały w okręcie Wszystkie poruszać i psować ze szkodą Będąc okrutną potłuczone
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 136
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
śpiewaniem budzi nas dosyć rano/ na chwałę Bożą. Skorośmy się najedli/ przyszli nas nawiedzać dwa Curachi z dziesiącią Indian Diaquitów ludzi blisko przyległych/ pojźrzenia i stroju tak dzikiego/ i okropnego/ że strach czynili. Noszą włosy długie w warkocz za sobą wplecione/ a koło głowy sznur z cienkiej wełny/ gdzie rozmaite piórka pstre zatykają; czernią sobie czoło aż po oczy/ ostatek twarzy rozmaicie malują: są cieliści/ pojźrzenia srogiego/ ode brwi aż do pasa wiszą im dwa sznurki z kozich włosów farby szarłatnej. Ubierają się w jednę koszulę/ która od szyje do nóg dochodzi niewiastom i mężczyznie/ a tę przepasują gdy idą na łowy/
śpiewániem budźi nas dosyć ráno/ ná chwałę Bożą. Skorosmy się náiedli/ przyszli nas náwiedzáć dwá Curachi z dźieśiąćią Indyan Diáquitow ludźi blisko przyległych/ poyźrzenia y stroiu ták dźikiego/ y okropnego/ że strách czynili. Noszą włosy długie w wárkocz zá sobą wplećione/ á koło głowy sznur z ćienkiey wełny/ gdźie rozmáite piorká pstre zátykáią; czernią sobie czoło áż po oczy/ ostátek twarzy rozmáićie máluią: są ćieliśći/ poyźrzenia srogiego/ ode brwi áż do pásá wiszą im dwá sznurki z koźich włosow fárby szárłatney. Ubieráią się w iednę koszulę/ ktora od szyie do nog dochodźi niewiástom y mężczyznie/ á tę przepásuią gdy idą ná łowy/
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 17.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
to jest rzecz Panie monoculus pod Facszlibrowem Pasterałem Rozwalac się w Aksamitnym krześle Pontkę sztafirując, Balsamem nakładanego Regimenciku wąchac, A insza z tabakiery okrutnego Gradywa siarką i saletrą perfumowanemu wytrzymać kondymentowi, Nie umiałes tego kiedyś w Prazmowie Po Pasterniku Ojca swego w konopnej koszuli za cięlętami chodził. O Jestrzębiałas sowko nazbyt wysoko Latasz zasuszywszy te bystre piórka na Chlebie Rzpty Matki swojej którą teraz swojemi Mahinacjami tłomisz Nie byłeś Żołnierzem jako żyw a rozznicciłeś krwawą Wojnę a już to podobno nie pierwszą przypomniej sobie szwedzką bos tez był drugim pomocą i okazją. Na wojnę Wołasz a niewiesz co to Wojna Przynajmniej stąd mógłbyś brać miarę ze to choć Palcem oko wykolą to
to iest rzecz Panie monoculus pod Facszlibrowem Pasterałem Rozwalac się w Axamitnym krzesle Pontkę sztafiruiąc, Balsamem nakładanego Regimenciku wąchac, A insza z tabakiery okrutnego Gradywa siarką y saletrą perfumowanemu wytrzymać kondymentowi, Nie umiałes tego kiedys w Prazmowie Po Pasterniku Oyca swego w konopney koszuli za cięlętami chodził. O Ięstrzębiałas sowko nazbyt wysoko Latasz zasuszywszy te bystre piorka na Chlebie Rzpty Matki swoiey ktorą teraz swoiemi Mahinacyiami tłomisz Nie byłeś Zołnierzęm iako zyw a rozznicciłeś krwawą Woynę a iuz to podobno nie pierwszą przypomniey sobie szwedzką bos tez był drugim pomocą y okazyią. Na woynę Wołasz a niewiesz co to Woyna Przynaymniey ztąd mogłbys brac miarę ze to choc Palcem oko wykolą to
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 192v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688